Świadectwa dla zboru V

32/125

Numer 32 — Świadectwo dla zboru

Rozdział 26 — Praca kaznodziei ewangelii

Jest wiele rzeczy, które powinny być poprawione na zjeździe Generalnej Konferencji w Kolumbii i Północnym Pacyfiku. Stwórca spodziewał się po tamtejszych delegatach że wydadzą owoce zgodnie ze światłością i przywilejami nadanymi im, lecz rozczarował się tym. Zesłał im wszelkie korzyści lecz nie poprawili się w łagodności, pobożności, dobroczynności. Nie poszli w tym kierunku aby żyć, nie okazali tego charakteru ani też nie wywarli tego wpływu, który przyczyniłby się najbardziej do uczczenia ich Stwórcy, uszlachetnienia ich samych i uczynienia ich błogosławieństwem dla bliźnich. W ich sercach istnieje samolubstwo. Uwielbiają stawiać na swoim i szukają własnej wygody, honorów i bogactw oraz własnej przyjemności w jak największych i bardziej subtelnych formach. Jeżeli będziemy postępowali tak jak świat i pójdziemy za skłonnościami naszych umysłów, czy to będzie pracowało dla naszego największego dobra? Czyż Bóg, który stworzył człowieka, nie oczekuje od nas czegoś lepszego? S5 249.1

“Bądźcie tedy naśladowcami Bożymi jako dzieci miłe”. Efezjan 5,1. Chrześcijanie muszą być tacy jak Chrystus. Powinni posiadać tego samego ducha, wywierać ten sam wpływ i mieć tę samą moralną doskonałość, którą On posiadał. To, co zdradzieckie i zepsute w sercu musi żałować, zwrócić się ku Bogu. Ci, którzy są dumni i zadufani w sobie, muszą poskromić własne “ja” i stać się pokornymi i łagodnego serca. Ci, którzy są nastawieni na życie światowe, muszą odwrócić pędy serca ze światowości, wokół których się kręcą i chwycić się Boga, muszą stać się uduchowionymi. Nieuczciwi i kłamliwi muszą stać się sprawiedliwi i prawdomówni. Pyszni i chciwi muszą ukryć się w Jezusie i szukać Jego chwały, nie swojej. Muszą wzgardzić swoją świętością i odkładać swój skarb w górze. Ci, którzy się nie modlą, muszą poczuć potrzebę modlitwy zarówno osobistej jak i rodzinnej i muszą zanosić swoje prośby do Boga z wielką gorliwością. S5 249.2

Jako uwielbiający prawdziwego i żywego Boga powinniśmy wydawać owoce stosownie do światłości i przywilejów jakimi się cieszymy. Wielu uwielbia bożki zamiast Pana nieba i ziemi. Wszystko co ludzie uwielbiają i w co ufają zamiast kochania Pana i całkowitego ufania Mu, staje się bożkiem i tak jest rejestrowane w księgach niebieskich. Nawet błogosławieństwa obracane są często w przekleństwo. Sympatie ludzkiego serca umacniane przez ćwiczenie czasami są przekręcane, aż stają się pułapką. Jeżeli gani się kogoś, zawsze znajdą się tacy, którzy będą mu współczuć. Całkowicie przeoczają fakt jaka szkoda została wyrządzona dziełu Bożemu przez zły wpływ kogoś kogo życie i charakter w żaden sposób nie przypominają Wzoru. Bóg wysyła swoje sługi z poselstwem do ludzi twierdzących że są uczniami Chrystusa lecz niektórzy są dziećmi Bożymi tylko z nazwy i odrzucają ostrzeżenie. S5 250.1

Bóg w cudowny sposób wyposażył człowieka w moc umysłu. Ten, który stworzył drzewa, przystosował je do rodzenia, uczynił człowieka zdolnym do wydawania cennych owoców sprawiedliwości. Zasadził człowieka w swoim ogrodzie i troskliwie się nim opiekował i spodziewa się że wyda owoce. W przypowieści o drzewie figowym Chrystus mówi: “Oto przez trzy lata przychodzę szukając owocu”. Łukasza 13,7. Przez ponad dwa lata Właściciel szukał owocu jakiego miał prawo się spodziewać z tych konferencji lecz jak zostały wynagrodzone Jego poszukiwania? Jak gorliwie obserwujemy ulubione drzewa lub roślinę spodziewając się że wynagrodzi naszą troskę przez wydanie pączków, kwiatów i owoców, i jakże jesteśmy rozczarowani kiedy nie znajdujemy tam niczego poza liśćmi. Z jakąż o wiele większą gorliwością i z czułym zainteresowaniem Ojciec niebieski patrzy na rozwój duchowy tych, których stworzył na swój obraz i dla których zgodził się oddać swojego Syna aby zostali podniesieni, uszlachetnieni i uwielbieni. S5 250.2

Pan ma swoje powołane agencje, które wychodzą naprzeciwko człowiekowi w jego błędach i odstępstwie. Wysyłani są Jego zwiastunowie aby dawali jasne świadectwo by obudzić ich ze snu i otworzyć cenne słowa życia — Pismo Święte dla ich zrozumienia. Ludzie ci mają być nie tylko kaznodziejami lecz stróżami, nosicielami pochodni światła, wiernymi strażnikami, którzy dojrzą grożące niebezpieczeństwo i ostrzegą lud. Muszą przypominać Chrystusa w swoim szczerym zapale, w ostrożnym takcie, w wysiłkach osobistych — krótko mówiąc — w całej swej służbie. Mają posiadać żywą łączność z Bogiem i mają się tak zaznajomić z przepowiedniami i praktycznymi naukami Starego i Nowego Testamentu aby mogli wyjmować ze skarbca Bożego Słowa rzeczy stare i nowe. S5 251.1

Niektórzy z tych kaznodziei popełniają błąd w przygotowaniu swoich przemówień. Angażują wszystkie najdrobniejsze szczegóły z taką dokładnością że nie dają Panu miejsca na prowadzenie ludzkich umysłów. Każdy punkt jest ustalony jak zawsze stereotypowo i nie mogą odejść od wyznaczonego planu. To postępowanie, jeżeli będzie kontynuowane, spowoduje że staną się ograniczeni, o wąskim sposobie myślenia i poglądach i wkrótce okaże się że tak pozbawieni życia i energii jak wzgórza Gielboe bez rosy i deszczu. Muszą otworzyć swoje dusze i pozwolić by Duch Święty zadziałał w ich umysłach. Kiedy wszystko jest wyłożone wcześniej i czują że nie mogą odejść od tych ustalonych dyskusji, efekt jest niewiele lepszy niż z odczytanego kazania. S5 251.2

Bóg chce aby Jego kaznodzieje całkowicie polegali na Nim lecz jednocześnie powinni oni być dokładnie wyposażeni do każdej dobrej pracy. Nie ma takiego przedmiotu, który może być potraktowany jednakowo przed wszystkimi zgromadzeniami. Duch Boży, jeżeli pozwoli mu się na wykonanie pracy, natchnie umysły pomysłami obliczonymi na to by pasowały do przypadków tych, którzy potrzebują pomocy. Lecz ugrzecznione formalne dyskusje wielu, którzy stoją za amboną, mają w sobie bardzo niewiele ożywczej mocy Ducha Bożego. Zwyczaj wygłaszania takich dyskusji w rezultacie zniszczy użyteczność i zdolność kaznodziei. Jest to jeden z powodów, dla którego wysiłki pracowników w _____ i _____ nie odniosły większego sukcesu. Bóg miał zbyt mało do czynienia w natchnieniu umysłów za kazalnicą. S5 251.3

Inną przyczyną niepowodzeń w tych konferencjach jest to że ludzie, do których jest wysyłany zwiastun Boży pragną uformować jego poglądy na swoją modłę i włożyć mu w usta słowa, które powinien wypowiadać. Strażnicy Boży nie mogą badać jak mają zadowolić ludzi ani też słuchać ich słów i wypowiadać je aby je przenosić, lecz muszą słuchać tego co mówi Pan, jakie jest Jego słowo przed ludem. Jeżeli będą polegali na dyskursach przygotowanych wiele lat wcześniej, może się im nie udać sprostać potrzebom okazji. Ich serca powinny być otwarte tak aby Pan mógł natchnąć ich umysły a wtedy będą mogli przekazać ludziom prawdę z nieba. Bóg nie jest zadowolony z tych ograniczonych umysłów kaznodziei, którzy poświęcają dane im od Boga zdolności na sprawy krótkotrwałe i nie wzrastają w znajomości Bożej do pełni człowieczeństwa w Jezusie Chrystusie. Chciałby On by Jego kaznodzieje posiadali szerokie umysły i prawdziwą odwagę moralną. Ludzie tacy będą przygotowani na spotkanie z przeciwnościami i będą zdolni pokonać je, będą też wiedli stado Boże zamiast dać się prowadzić przez lud. S5 252.1

W ogólności jest zbyt mało Ducha i mocy Bożej w pracy strażników. Duch, który charakteryzował to cudowne zgromadzenie w Dzień Zesłania, czeka aby okazać swą moc na ludziach, którzy obecnie stoją między żywymi a umarłymi jako ambasadorzy Boga. Moc, która poruszyła ludzi tak potężnie w ruchu w latach 1844, ponownie zostanie okazana. Poselstwo trzeciego anioła wyjdzie naprzód nie w szeptach lecz w potężnym głosie. S5 252.2

Wielu, którzy głoszą że chodzą w wielkiej światłości, chodzą w iskierkach, które sami rozniecają. Trzeba, aby ich usta dotknięte zostały żywym węglem z ołtarza, aby mogli wylać prawdę jak ludzie, którzy są natchnieni: Zbyt wielu podchodzi do kazalnicy z mechanicznymi kazaniami, które nie mają w sobie światła z nieba. S5 252.3

Zbyt wiele jest własnego “ja” a zbyt mało Jezusa w kaznodziejach wszelkich wyznań. Pan używa skromnych ludzi do głoszenia Jego poselstwa. Gdyby Chrystus przyszedł w majestacie króla, z przepychem, który towarzyszy wielkim ludziom ziemi, wielu przyjęłoby Go. Lecz Jezus z Nazaretu nie oślepiał umysłów szałem chwały zewnętrznej i nie uczynił z tego fundamentu ich szacunku. Przyszedł jako skromny człowiek aby być nauczycielem i przykładem, jak również Odkupicielem świata. Gdyby zachęcał przepych, gdyby przyszedł z orszakiem wielkich ludzi ziemi, jak mógłby nauczać pokory? Jak mógłby przedstawić tak płomienne prawdy jak w swoim kazaniu na Górze? Dał taki przykład jaki pragnął aby wszyscy Jego uczniowie naśladowali. Gdzie podziałaby się nadzieja maluczkich w życiu gdyby przyszedł w chwale i zamieszkiwał jako król na ziemi? Jezus znał potrzeby świata lepiej aniżeli oni sami. Nie przyszedł jako anioł odziany w pełną zbroję nieba lecz jako człowiek. Jednak z Jego wewnętrzną pokorą połączona była nieodparta moc i wspaniałość, która wzbudzała strach, podczas gdy ludzie kochali Go. Chociaż posiadał taką piękność, taki bezpretensjonalny wygląd, poruszał się wśród nich z godnością i mocą niebieskiego Króla. Ludzie byli zdumieni, zmieszani. Próbowali sobie wytłumaczyć tę sprawę lecz niechętnie wyrzekający się swoich poglądów poddali się wątpliwościom trzymając się starego zwyczaju oczekiwania Mesjasza, który ma przyjść w ziemskiej wspaniałości. S5 253.1

Kiedy Jezus wygłaszał kazanie na Górze, Jego uczniowie zgromadzeni byli blisko Niego a tłum przepełniony był niezwykłą ciekawością, tłoczył się tak blisko jak się tylko dało. Spodziewano się czegoś więcej niż czegoś zwykłego. Zaciekawione twarze i nasłuchujące postawy dawały dowód głębokiego zainteresowania. Uwaga wszystkich wydawała się być przykuta do mówcy. Jego oczy jaśniały niewypowiedzianą miłością a niebiański wyraz twarzy nadawał znaczenia każdemu wypowiedzianemu słowu. Aniołowie niebiescy także znajdowali się w tym słuchającym tłumie. Był tam także przeciwnik dusz ze swoimi aniołami zła przygotowany na przeciwdziałanie jak tylko się da wpływowi niebieskiego Nauczyciela. Prawdy tam wypowiedziane przeszły przez wieki i były światłem pośród ogólnej ciemności błędu. Wielu znalazło w nich to czego dusza najbardziej potrzebowała — pewnej podstawy wiary i czynów. Lecz w tych słowach wypowiedzianych przez Największego Nauczyciela jakiego kiedykolwiek znał świat, nie ma żadnej okazałości ludzkiej elokwencji. Język jest jasny a myśli i uczucia odznaczają się największą prostotą. Biedni, nieuczeni o najprostszych umysłach mogą je zrozumieć. Pan nieba w miłosierdziu i dobroci zwracał się do dusz, które przyszedł zbawić. Nauczał ich jak ktoś posiadający prawo wypowiadając słowa życia wiecznego. S5 253.2

Wszyscy powinni naśladować Wzór tak ściśle jak to jest możliwe. Kiedy nie mogą mieć świadomości potęgi jaką miał Jezus, mogą tak połączyć się ze Źródłem siły że Jezus może przebywać w nich a oni w Nim, i jak Jego duch i Jego moc okaże się w nich. S5 254.1

“W światłości chodźcie jako on jest w światłości”. To właśnie ziemskość i samolubstwo oddzielają nas od Boga. Poselstwa od Boga są tego rodzaju że rodzą sprzeciw. Wierny świadek Chrystusa i prawdy będzie ganił grzech. Ich słowa będą jak młoty, kruszące twarde serca, jak ogień pożerający śmieci. Istnieje nieustanna potrzeba szerszych, zdecydowanych i ostrych poselstw ostrzegawczych. Bóg przyjmuje ludzi, którzy są wierni obowiązkom. We właściwym czasie wyśle On swoich wiernych zwiastunów aby dokonali dzieła podobnego Eliaszowemu. S5 254.2