Doświadczenia i Widzenia oraz Dary Ducha

Sen Williama Millera

Śniło mi się, że Bóg wręczył mi niewidzialną ręką artystycznie wykonaną szkatułkę z hebanu, o długości dziesięciu cali i szerokości sześciu cali, misternie wysadzaną perłami. Do szkatułki dołączony był kluczyk. Natychmiast wziąłem kluczyk, otworzyłem szkatułkę i ku mojemu zdziwieniu ujrzałem w niej pełno różnych cennych klejnotów — diamenty, drogocenne kamienie, złote i srebrne monety o różnej wielkości i wartości. Wszystko to miało w skrzynce swe odpowiednie miejsca, rzucając wokół promienie światła i blasku, podobne do słońca. DW 66.1

Pomyślałem sobie, że sam nie powinienem nasycać swych oczu tym pięknym widokiem, chociaż me serce było bardzo uradowane blaskiem, wartością i pięknością tej zawartości. Zatem postawiłem szkatułkę na środkowym stole w moim pokoju i oznajmiłem wszystkim, że kto by ją chciał zobaczyć, niech idzie i podziwia ten najwspanialszy i najcudniejszy widok, jaki kiedykolwiek był widziany przez człowieka. DW 66.2

Ludzie zaczęli przychodzić, najpierw nielicznie, a potem liczba ich coraz bardziej wzrastała. Gdy pierwsi z podchodzących zajrzeli do szkatułki, dziwili się bardzo, wydając radosne okrzyki. Gdy jednak liczba widzów się powiększała, każdy z nich przestawiał klejnoty, wyjmował ze szkatułki i rozrzucał po stole. DW 66.3

Pomyślałem sobie, że właściciel może zażądać ode mnie zwrotu szkatułki i tych klejnotów i gdybym zezwolił na ich rozrzucenie, nie mógłbym je potem ułożyć w tym samym porządku i na tym samym miejscu, jak leżały pierwotnie. Odczułem, że nigdy nie byłbym w stanie przyjąć takiej odpowiedzialności na siebie. Wtedy zacząłem prosić oglądających, by nie ruszali klejnotów, by nie wyjmowali ich ze szkatułki, ale im więcej prosiłem, tym więcej je rozrzucali. Zdawało mi się, że zaczęli rozrzucać je po całym pokoju, po podłodze i po wszystkich znajdujących się w pokoju meblach. DW 66.4

Potem widziałem, że między prawdziwymi klejnotami i monetami, rozsypana została pewna ilość nieprawdziwych klejnotów i fałszywych monet. Byłem niezmiernie oburzony ich niegodziwym zachowaniem się oraz niewdzięcznością, dlatego zacząłem ganić ich postępowanie. Ale im więcej ich ganiłem, tym więcej wsypywali fałszywych klejnotów i monet pomiędzy te prawdziwe. DW 67.1

Wtedy rozgniewałem się i siłą próbowałem ich usunąć z pokoju. Lecz gdy usunąłem jednego, weszło na jego miejsce troje, wnosząc błoto, piasek i wszelkiego rodzaju śmieci, aż zakryli wszystkie prawdziwe klejnoty, diamenty i monety, tak, że ich już nie było można widzieć. Potem rozbili w kawałki szkatułkę i wrzucili ją w błoto. Myślałem, że nikt nie zważał na moje zmartwienie i gniew; byłem zgnębiony i zrozpaczony, usiadłem i zacząłem płakać. DW 67.2

Gdy tak płakałem, ubolewając nad moją wielką stratą i odpowiedzialnością, pomyślałem o Bogu i gorąco poprosiłem Go o przysłanie mi pomocy. DW 67.3

Natychmiast otwarły się drzwi i gdy wszyscy ludzie opuścili pokój, wszedł jakiś człowiek, mając w ręku miotłę i otworzywszy okna, zaczął wymiatać z pokoju brud i śmiecie. DW 67.4

Wołałem do niego, by przestał zamiatać, bo może wymieść cenne kamienie, rozsypane między śmieciami. DW 67.5

Odpowiedział mi, że nie mam się czego bać, “gdyż zwróci na nie uwagę”. DW 67.6

Podczas wymiatania brudu i śmieci, wyfrunęły oknem jakby chmura, wszystkie fałszywe kamienie i monety, które później rozwiał wiatr. W tej krzątaninie zamknąłem na chwilę oczy i kiedy otworzyłem je znowu, nie było już żadnego brudu. Cenne klejnoty, diamenty, złote i srebrne monety leżały w wielkiej ilości porozrzucane po całym pokoju. DW 67.7

Następnie postawił on na stole szkatułkę jeszcze większą i piękniejszą niż ta poprzednia i zebrawszy wszystkie drogocenne klejnoty, diamenty i monety, ułożył je w tej szkatułce tak, że ani jednego nie brakowało, chociaż niejedne diamenty nie były większe od główki szpilki. DW 67.8

Potem zawołał mnie, bym przyszedł i zobaczył. DW 68.1

Zajrzałem do szkatułki i zostałem olśniony widokiem, jaki tam zobaczyłem. Klejnoty miały połysk dziesięć razy większy, niż poprzednio. Pomyślałem, że piasek i kurz pod nogami tych bezbożnych ludzi, jakby je oczyścił. Leżały w szkatułce w idealnym porządku, każdy na swoim miejscu, ułożone bez specjalnego trudu przez tego człowieka. Krzyknąłem z radości i to mnie obudziło. DW 68.2