Ze skarbnicy świadectw I
Ci, którzy są ciężarem dla ziemi
Do jednej z grup należą ludzie, którzy są jakby brzemieniem dla ziemi. Gdy spoczęło na nich przenikające do głębi oko Sędziego, wszystkie ich zaniedbania wyszły na jaw. Bladymi, drżącymi wargami wyznali, że byli zdrajcami swego świętego powołania. Ostrzegano ich, otrzymywali dary łaski, ale nie zwracali w dostatecznym stopniu uwagi na ostrzeżenia i dary, ani ich nie spieniężyli. Zrozumieli, że zbytnio liczyli na miłosierdzie Boże. Oczywiście ich wyznania nie zawierały tyle niegodziwości, co nisko upadłych, pospolitych przestępców, lecz jak drzewo figowe z podobieństwa zostali przeklęci za to, że nie przynieśli owocu i nie zrobili użytku z powierzonych im talentów. SS1 368.1
Ci, którzy należą do tej grupy osób, postawili własne “ja” na najwyższym miejscu i pracowali jedynie dla siebie, dla swoich egoistycznych celów. Nie byli bogaci w Bogu, ani nie odpowiadali na Jego wezwania, i chociaż głosili, że są sługami Chrystusa, nie przywiedli do Niego żadnej duszy. Gdyby sprawa Boża była uzależniona od ich wysiłków, zostałaby zaprzepaszczona, ponieważ nie tylko zatrzymywali środki, które Bóg im wypożyczył, ale sami odmawiali służby Jezusowi. Ci ludzie mogli teraz zrozumieć i odczuć, że sami wybrali dla siebie miejsce po lewicy, kiedy w nieodpowiedzialny sposób zachowywali się wobec dzieła Bożego. Mieli dość sposobności, ale nie chcieli wykonać pracy, którą mogli i powinni byli wykonać. SS1 368.2
Wymieniono imiona wszystkich, którzy wyznawali prawdę. Niektórzy zostali skarceni za swą niewiarę, inni za to, że byli gnuśnymi sługami, pozwalali innym wykonywać pracę w winnicy Pańskiej i ponosić najcięższą odpowiedzialność, podczas gdy sami służyli samolubnie swym własnym doczesnym sprawom. Gdyby korzystali ze swych zdolności i możliwości danych im przez Boga, staliby się godnymi zaufania robotnikami pracującymi dla pożytku Mistrza. Sędzia rzekł: “Wszyscy będą usprawiedliwieni przez swą wiarę, a sądzeni przez swoje dzieła!” Jak wyraźnie było widoczne wtedy ich zaniedbanie i jak rozumnie urządził Bóg to, że każdemu człowiekowi zlecił pracę dla postępu sprawy Bożej i ratowania bliźnich! Od każdego oczekiwano, że swą żywą wiarę objawi w rodzinie, wśród krewnych i w sąsiedztwie, okazywać będzie pomoc ubogim, współczucie uciśnionym, będzie brał udział w pracy misyjnej, swoimi środkami wspierał sprawę Bożą, ale podobnie jak na Merozie klątwa Boża spoczęła na nich za to, że nic nie czynili. Wykonywali pracę, która przynosiła im największy zysk w życiu doczesnym, lecz w niebieskiej księdze, gdzie zapisywane są dobre uczynki obok ich imienia, widniało pożałowania godne puste miejsce. SS1 368.3