Śladami Wielkiego Lekarza

16/183

Chcesz być zdrów?

“A jest w Jerozolimie przy Owczej Bramie sadzawka, zwana po hebrajsku Betezda, mająca pięć krużganków. W nich leżało mnóstwo chorych, ślepych, chromych i wycieńczonych, którzy czekali na poruszenie wody”. Jana 5,2.3. SWL 48.1

W pewnych porach roku wody tej sadzawki poruszały się i powszechnie wierzono, że było to wynikiem nadnaturalnej mocy i że kto pierwszy po poruszeniu się sadzawki wejdzie do wody, zostanie uleczony z wszelkiej choroby. Setki cierpiących odwiedzały to miejsce, ale tłum był tak wielki, że gdy woda poruszała się, rzucano się na oślep depcząc innych — mężczyzn, kobiety i dzieci, słabszych od siebie. Wielu nie mogło nawet zbliżyć się do sadzawki. Bywało, że osiągnąwszy cel, umierali na brzegu. Ganki, wzniesione wokół sadzawki, chroniły chorych przed upałem w dzień, a chłodem w nocy. Niektórzy spędzali tam noc, aby za dnia doczołgać się do brzegu, lecz na próżno. SWL 48.2

Jezus był w Jerozolimie. Wędrując samotnie, zatopiony w rozmyślaniach i modlitwie, przybył do sadzawki. Widział cierpiących nieszczęśników, oczekujących tego, co jak sądzili, było dla nich jedynym ratunkiem. Zapragnął wtedy użyć swej mocy i uzdrowić cierpiących. Był to jednak dzień sobotni. Tłumy szły do świątyni na nabożeństwo i Jezus wiedział, że taki akt wzmógłby uprzedzenie Żydów, co mogłoby skrócić Jego działalność. SWL 48.3

Był tam wśród chorych jeden wyjątkowo bezradny człowiek — kaleka od trzydziestu ośmiu lat. Z uwagi na to, że jego choroba w znacznym stopniu była skutkiem grzesznego życia, uważano ją za karę od Boga. Samotny, bez przyjaciół, czujący, że nie wolno mu oczekiwać miłosierdzia Bożego, żył długie lata w najokropniejszej nędzy. Gdy spodziewano się, że wody się poruszą, litujący się nad jego bezsilnością przynosili go na ganek. Ale w najważniejszej chwili nie miał nikogo, kto by mu pomógł. Widział poruszającą się wodę, docierał na brzeg sadzawki, ale inni, silniejsi, zanurzali się przed nim. Nigdy biedny, bezsilny chory nie był w stanie współzawodniczyć z samolubnym, rzucającym się tłumem. W końcu bezowocne ustawiczne wysiłki, ciągła troska i rozczarowania wyczerpały jego siły. Tego bezradnego człowieka leżącego na swym posłaniu zobaczył Jezus. Widział, jak od czasu do czasu nieszczęsny unosił głowę, by spojrzeć na wodę, więc łagodnie i współczująco pochylił się nad nim i zapytał: “Chcesz być zdrowy?” Słowa te przykuły uwagę kaleki. Nadzieja zaświtała w sercu. Czuł, że w jakiś sposób otrzyma pomoc. Lecz wkrótce nadzieja osłabła. Przypomniał sobie jednak, jak często usiłował dotrzeć do wody, kiedy czuł się lepiej, teraz nie wie, czy miałby dosyć sił, by skorzytać z tej propozycji. Odwrócił się znużony i rzekł: “Panie, nie mam człowieka, który by mnie wrzucił do sadzawki, gdy woda się poruszy; zanim zaś ja sam dojdę, inny przede mną wchodzi”. SWL 48.4

Wtedy Jezus mu rozkazał: “Wstań, weź łoże swoje i chodź”. Jana 5,6-8. Z nową nadzieją spogląda chory na Jezusa, którego oblicze, ton głosu nie mają sobie równych. Miłością i siłą zdaje się tchnąć Jego postać. Wiara kaleki wzrasta dzięki słowu Chrystusa. Bez wahania jest posłuszny i jego ciało zaczyna reagować. SWL 49.1

Po raz pierwszy czuje, jak życie przenika każdy jego nerw i każdy mięsień. Widzi, że może swobodnie poruszać członkami. Podskakując oddala się lekkim i pewnym krokiem, chwaląc Boga i ciesząc się z odzyskanej siły. SWL 49.2

Jezus nie dał sparaliżowanemu zapewnienia boskiej pomocy. Człowiek ten mógłby rzec: “Panie, jeśli mnie uzdrowisz, usłucham Twego słowa”. Mógłby zawahać się, zwątpić i stracić jedyną sposobność uzdrowienia, ale on uwierzył w słowa Chrystusa, uwierzył, że może być uzdrowiony. Natychmiast uczynił wysiłek, a Bóg dał mu moc. Chciał iść i szedł. Posłuszny słowu Chrystusa, ozdrowiał. SWL 49.3

Jest to nauka i dla nas. Grzech odłączył nas od Boga. Nasze dusze są dotknięte paraliżem. O własnych siłach nie możemy żyć świętym życiem, tak jak ten bezsilny człowiek nie mógł chodzić. Wielu zdaje sobie sprawę ze swojej bezradności. Tęsknią za życiem duchowym, które by ich przywiodło do harmonii z Bogiem, i starają się uzyskać je, ale na próżno. W rozpaczy wołają: “Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci?” Rzymian 7,24. Niechaj ci zrozpaczeni spojrzą w górę. Zbawca pochyla się nad każdym odkupionym przez Niego, mówiąc z niewypowiedzianą słodyczą i miłością: “Chcesz być zdrowy?” Każe ci wstać i iść w zdrowiu i pokoju. Nie czekaj, aż poczujsz, że jesteś zdrów. Uwierz słowu Zbawcy. Złóż swoją wolę u stóp Chrystusa, chciej Mu służyć. Postępując zgodnie z Jego słowem otrzymasz siłę. SWL 49.4

Jakiekolwiek by były nasze grzechy, choćby ciało i dusza tkwiły w niewoli rozmaitych namiętności, Chrystus chce i może nas wybawić. On wlewa życie w dusze tych, którzy martwi są “przez upadki i grzech”. Efezjan 2,1. Wypuszcza na wolność trzymanych przez słabość, nieszczęście i okowy grzechu. SWL 50.1

Poczucie grzeszności zatruło źródło naszego życia. Lecz Chrystus mówi: “Wezmę twe grzechy; dam ci pokój. Odkupiłem cię moją krwią. Mój jesteś. Moja łaska wzmocni twą słabą wolę, oddalę twoje wyrzuty sumienia”. Gdy nacierają na ciebie pokusy, kiedy ogarniają cię troski i kłopoty, kiedy jesteś zgnębiony i zniechęcony, gotów poddać się rozpaczy, spójrz na Jezusa, a otaczającą cię ciemność rozproszy światłość Jego obecności. Gdy grzech walczy o panowanie w twej duszy i obciąża sumienie, patrz na Zbawcę. Jego łaska pokona grzech. Niechaj twe wdzięczne serce, drżące z niepewności, zwróci się do Niego. Uchwyć się nadziei. Chrystus czeka, chce przyjąć cię do swojej rodziny. Jego moc pomoże ci w bezsilności. Powiedzie cię krok za krokiem. Złóż swoją dłoń w Jego dłoni i niechaj On cię wiedzie. SWL 50.2

Nigdy nie myśl, że Chrystus jest daleko. On zawsze jest w pobliżu, Jego miłość otacza cię. Szukaj Go jako Tego, który chce, byś Go znalazł. Pragnie, byś dotknął nie tylko Jego szat, lecz abyś chodził z Nim w ustawicznej łączności. SWL 50.3