Śladami Wielkiego Lekarza

15/183

Rozdział 5 — Uzdrowienie duszy

Wielu z tych, którzy przychodzili do Chrystusa po ratunek, samych było winnych swym cierpieniom, a jednak Chrystus nie odmawiał pomocy. Uzdrawiał ich nie tylko z fizycznego kalectwa, ale przekonywał o grzechu i czynił zdrowymi moralnie. SWL 44.1

Tak też było ze sparaliżowanym. Podobnie było z trędowatym, który również utracił wszelką nadzieję uzdrowienia. Jego choroba była wynikiem grzesznego życia, a cierpienia powiększała zgryzota. Na próżno odwoływał się do faryzeuszów i doktorów; orzekli, że jest nieuleczalnie chory, jest grzesznikiem i musi umrzeć z powodu gniewu Bożego. SWL 44.2

Sparaliżowany człowiek pogrążył się w rozpaczy. Ale usłyszał o dziełach Jezusa. Inni, tak samo grzeszni, byli bezradni, a jednak zostali uleczeni, więc dlaczego nie wierzyć, że i on może być uzdrowiony. Gdyby ktoś go chciał zaprowadzić do Zbawiciela! Nawet myśl o przyczynie choroby nie mogła zniszczyć nadziei na uzdrowienie. SWL 44.3

Przede wszystkim pragnął pozbyć się ciężaru grzechu. Pragnął widzieć Jezusa, otrzymać zapewnienie przebaczenia i pojednania z Bogiem. Gdyby je otrzymał, podporządkowałby się chętnie woli Bożej, choćby miał nawet umrzeć. Nie było czasu do stracenia; jego wyniszczone ciało nosiło już oznaki zbliżającej się śmierci. Błagał swoich przyjaciół, by go na łożu zanieśli do Jezusa, co chętnie uczynili. SWL 44.4

Jezus nauczał właśnie w domu Piotra. Według zwyczaju uczniowie siedzieli tuż przy Nim, ale też “siedzieli tam faryzeusze i nauczyciele zakonu, którzy przybyli ze wszystkich wiosek galilejskich i judzkich i z Jerozolimy”. Łukasza 5,17. Wielu z nich przyszło na przeszpiegi, szukać oskarżenia przeciwko Jezusowi. Dalej cisnął się różnorodny tłum, gorliwy, pełen uszanowania, zaciekawiony i niedowierzający, rozmaitych narodowości i stanów społecznych, “a w nim była moc Pana ku uzdrawianiu”. Duch życia spływał na zgromadzonych, tylko faryzeusze i doktorzy nie spostrzegli go. Nie potrzebowali niczego, nie było więc dla nich żadnego uzdrowienia. Jezus “łaknących nasycił dobrami, a bogaczy odprawił z niczym”. Łukasza 1,53. SWL 45.1

Tłum zgromadzony wokół budynku nie pozwalał choremu i jego przyjaciołom dotrzeć do Zbawiciela lub choćby usłyszeć Jego głos. Wciąż od nowa próbowali przecisnąć się, ale daremnie. Człowiek chory z rozpaczą rozglądał się szukając pomocy. Jakże porzucić nadzieję, gdy upragniony ratunek jest tak blisko? Za namową chorego, przyjaciele zanieśli go na dach budynku i usunąwszy część pokrycia, spuścili do stóp Jezusa. SWL 45.2

Nie rozgniewało Jezusa przerwanie Jego pracy. Znał doskonale brzemię tego człowieka, gdyż kiedy chory był jeszcze w domu, właśnie Jezus przekonał go o grzechu. Kiedy żałował za swoje winy, Jezus wzmacniał jego wiarę w to, że może go uzdrowić. Śledził ten pierwszy, niepewny płomyk wiary, jak stawał się coraz silniejszy w przeświadczeniu, że Jezus jest jedynym lekarzem dla grzesznika, aż zobaczył, że wiara ta wzrastała z każdym wysiłkiem, aby dostać się przed Jego oblicze. To właśnie Chrystus pociągnął cierpiącego do siebie. Teraz usłyszał on słowa Zbawiciela, które zabrzmiały jak muzyka: “Ufaj, synu, odpuszczone są grzechy twoje”. Mateusza 9,2. SWL 45.3

Ciężar winy znika z duszy chorego. Słowa Chrystusa dowodzą Jego mocy czytania w sercu. Któż by mógł oprzeć się Jego sile przebaczenia grzechów? Nadzieja zajmuje miejsce rozpaczy, radość miejsce przygnębienia. Ból fizyczny ustąpił, duch doznał odnowy. Nie prosząc o nic więcej leżał cichy, zbyt uszczęśliwiony słowami, które usłyszał. SWL 45.4

Wielu z zapartym tchem śledziło każdy moment tego osobliwego zdarzenia. Wielu czuło, że słowa Chrystusa były zaproszeniem dla nich. Czyż grzech nie czynił ich duchowo chorymi? Czy troszczyli się o uwolnienie od tej choroby? SWL 45.5

Faryzeusze, którzy obawiali się utraty swego wpływu na tłum, mówili w sercach: “Czemuż ten tak mówi? On bluźni. Któż może grzechy odpuszczać oprócz jednego, Boga?” Marka 2,7. SWL 46.1

Utkwiwszy w nich spojrzenie, pod którego wpływem zmieszali się i odsunęli, Jezus rzekł: “Dlaczego myślicie źle w sercach swoich? Cóż bowiem jest łatwiej, czy rzec: Odpuszczone są grzechy twoje, czy rzec: Wstań i chodź? Lecz abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma moc na ziemi odpuszczać grzechy — rzekł do sparaliżowanego: Wstań, weź łoże swoje i idź do domu swego!” Mateusza 9,4-6. SWL 46.2

Wówczas ten, którego przyniesiono na noszach do Jezusa, wstał ze zwinnością i siłą młodzieńca. Natychmiast “wziął łoże i wyszedł wobec wszystkich, tak iż się wszyscy zdumiewali i chwalili Boga, i mówili: Nigdyśmy nic podobnego nie widzieli”. Marka 2,12. SWL 46.3

Potrzebna tu była twórcza moc, by przywrócić zdrowie schorowanemu ciału. Ten sam głos, który tchnął życie w człowieka uczynionego z prochu ziemi, przywrócił życie sparaliżowanemu. Ta sama moc, która dała życie ciału, odnowiła serce. Ten, który przy stworzeniu “rzekł — i stało się”, który “rozkazał — i stanęło” (Psalmów 33,9), oznajmił nowe życie duszy umarłej w występku i grzechu. Uzdrowienie ciała było dowodem mocy, która odnowiła serce. Chrystus kazał sparaliżowanemu wstać i iść, i powiedział: “Syn Człowieczy ma moc na ziemi odpuszczać grzechy”. SWL 46.4

Nieszczęśnik znalazł w Chrystusie uzdrowienie zarówno duszy, jak i ciała. Potrzebował uzdrowienia duszy, zanim mógł docenić zdrowie ciała. Aby uwolnić od fizycznego cierpienia, Chrystus musi najpierw przynieść ulgę umysłowi i oczyścić duszę od grzechu. Tej nauki nie można przeoczyć. Dzisiaj tysiące cierpią na schorzenia fizyczne i jak tamten sparaliżowany wyczekują wieści: “odpuszczone są grzechy twoje”. Ciężar grzechu, niepokój, nie zaspokojone pragnienia są przyczyną ich chorób. Nie znajdą żadnej pomocy, dopóki nie przyjdą do Uzdrowiciela dusz. Pokój, którym jedynie On może obdarzyć, odnowi siły umysłowe i da ciału zdrowie. SWL 46.5

Ludowi będącemu świadkiem uzdrowienia tak ciężko chorego człowieka zdawało się, że niebo się otworzyło i objawiło chwałę lepszego świata. Gdy uzdrowiony przechodził przez tłum błogosławiąc Boga na każdym kroku i niosąc swoje łoże bez trudu, lud ustępował mu z drogi i ze zdumieniem spoglądał na niego szepcząc między sobą: “Niezwykłe rzeczy oglądaliśmy dzisiaj”. Łukasza 5,26. SWL 46.6

W domu sparaliżowanego zapanowała wielka radość, gdy wrócił do rodziny niosąc z łatwością łoże, na którym ostrożnie zabierano go stąd tak niedawno. Ze łzami radości w oczach gromadzono się wokół niego, nie wierząc własnym oczom. Stał przed nimi mężczyzna w sile wieku, który znowu mógł władać prawie już obumarłymi członkami. Bladość twarzy ustąpiła, ciało stało się czerstwe i mocne. Szedł lekkim, swobodnym krokiem. Radość i nadzieja były wypisane na każdym rysie twarzy, wyraz niewinności i pokoju zajął miejsce grzechu i cierpienia. Radosne dziękczynienia podążyły za nim z tego domu, a Bóg był uwielbiony przez swojego Syna, który przywrócił nadzieję zrozpaczonemu i siłę sparaliżowanemu. Uzdrowiony i jego rodzina byli gotowi oddać swe życie Jezusowi. Żadne zwątpienie nie przyćmiewało ich wiary, żadna nieufność nie zakłócała wierności Temu, który przyniósł światłość w ich mroczny dom. SWL 47.1

“Błogosław, duszo moja, Panu
i wszystko, co we mnie, imieniu Jego świętemu!
Błogosław, duszo moja, Panu
i nie zapominaj wszystkich dobrodziejstw jego!
On odpuszcza wszystkie winy twoje,
leczy wszystkie choroby twoje.
On ratuje od zguby życie twoje;
On wieńczy cię łaską i litością.
On nasyca dobrem życie twoje,
tak iż odnawia się jak u orła młodość twoja.
Pan wymierza sprawiedliwość
i przywraca prawo wszystkim uciśnionym (...).
Nie prawuje się ustawicznie,
nie gniewa się na wieki.
Nie postępuje z nami według grzechów naszych
ani nie odpłaca nam według win naszych (...).
Jak się lituje ojciec nad dziećmi,
tak się lituje Pan nad tymi, którzy się go boją,
bo On wie, jakim tworem jesteśmy,
pamięta, żeśmy prochem”. Psalmów 103,1-14.
SWL 47.2