Śladami Wielkiego Lekarza
Nie grzesz więcej
Skończyło się Święto Namiotów. Kapłani i rabini doznali porażki w spiskowaniu przeciw Jezusowi, a gdy zapadł wieczór, “rozeszli się, każdy do domu swego. A Jezus udał się na Górę Oliwną”. Jana 5,53; 8,1. SWL 50.4
Oddalił się od niepokoju i zgiełku miasta, od tłumu i zdradliwych rabinów, aby w zacisznych gajach oliwnych móc przebywać samotnie z Bogiem. Wczesnym rankiem wrócił do świątyni. Kiedy ludzie zebrali się wokół Niego, usiadł i zaczął nauczać. SWL 50.5
Wkrótce przerwano Mu nauczanie. Zbliżała się do Niego grupa faryzeuszów i nauczonych w Piśmie, wlokąc przerażoną kobietę, którą ostrymi słowami oskarżali o pogwałcenie siódmego przykazania. Popychając ją w stronę Jezusa rzekli z obłudnym szacunkiem: “Nauczycielu, tę oto kobietę przyłapano na jawnym cudzołóstwie. A Mojżesz w zakonie kazał nam takie kamienować. Ty zaś co mówisz?” Jana 8,4.5. SWL 51.1
Pozory czci przysłaniał zręcznie uknuty spisek przeciwko Chrystusowi. Gdyby Jezus uznał tę niewiastę za niewinną, mógł być oskarżony o zlekceważenie prawa Mojżeszowego; gdyby oświadczył, że jest godna śmierci, mógłby być obwiniony przed Rzymianami, że rości sobie prawo do sprawowania władzy, jaka jedynie należy do Rzymu. SWL 51.2
Jezus patrzył na drżącą ze wstydu ofiarę i na dostojników kościelnych o kamiennych obliczach, pozbawionych ludzkich uczuć. Nieskazitelnie czystego wzruszył ten widok. Jakby nie słysząc pytania pochylił się nad ziemią i zaczął pisać. SWL 51.3
Zniecierpliwieni brakiem odpowiedzi i obojętnością Jezusa oskarżyciele podeszli bliżej, ażeby jeszcze raz zwrócić uwagę Nauczyciela. Skoro tylko oczy ich spoczęły na ziemi — u stóp Jezusa — i przeczytali, co napisał — umilkli. Znaleźli tam rejestr własnych tajemnych występków. SWL 51.4
Podnosząc się z ziemi i patrząc w oczy podstępnej starszyzny Jezus rzekł: “Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem” (wiersz 7), i schyliwszy się pisał dalej. SWL 51.5
Jezus nie znieważył zakonu Mojżesza ani nie dotknął władzy rzymskiej. Oskarżyciele doznali porażki. Szaty pozornej świętości spadły z nich. Winni i potępieni stanęli przed Synem Bożym. Drżący na myśl, że ich skryte nieprawości może poznać tłum, odeszli z pochylonymi głowami i spuszczonymi oczami, pozostawiając swoją ofiarę z miłościwym Zbawcą. Jezus podniósłszy się spojrzał na niewiastę i zapytał: “Gdzież są ci, co cię oskarżali? Nikt cię nie potępił? A ona odpowiedziała: Nikt, Panie! Wtedy rzekł Jezus: I Ja cię nie potępiam: Idź i odtąd już nie grzesz”. Jana 8,10.11. SWL 51.6
Niewiasta stała przed Jezusem drżąca ze strachu. Jego słowa: “Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem”, dotarły do niej jako wyrok śmierci. Nie odważyła się podnieść oczu na twarz Zbawiciela i w milczeniu oczekiwała śmierci. Potem ze zdziwieniem stwierdziła, że jej oskarżyciele odchodzą milczący i zmieszani. Wówczas słowa nadziei doszły do jej uszu: “I Ja cię nie potępiam: Idź i odtąd już nie grzesz”. Głęboko wzruszona i wdzięczna rzuciła się do stóp Jezusa i zalewając się gorzkimi łzami wyznawała Mu swe grzechy. SWL 51.7
Był to dla niej początek nowego życia, życia w czystości i pokoju, poświęconego Bogu. Przez podniesienie tej upadłej duszy Jezus dokonał większego cudu niż przez uzdrowienie z najcięższej fizycznej niemocy: uleczył chorobę duszy, chorobę, która wiedzie do śmierci wiecznej. Ta żałująca za swe grzechy niewiasta stała się jedną z najgorliwszych naśladowczyń Jezusa. Dla tej grzesznej niewiasty świat miał tylko wzgardę i lekceważenie, a obłudni faryzeusze — potępienie. Jedynie Bezgrzeszny ulitował się nad nią i wyciągnął ku niej pomocną dłoń. Nigdy o tym nie zapomniała. Wiernie poszła za Tym, od którego usłyszała słowa: “Idź i odtąd już nie grzesz”. SWL 52.1
Jezus zna sytuację każdego z nas. Im większa jest wina grzesznika, tym bardziej potrzebuje on Zbawiciela. Jego miłość i współczucie są kierowane przede wszystkim ku temu, kto jest najbardziej zaplątany w sieci wroga. Swą własną krwią przypieczętował dekret wyzwolenia rodu ludzkiego. SWL 52.2
Jezus nie chce, aby ci, którzy zostali odkupieni za taką cenę, mieli stać się igraszką dla pokus nieprzyjaciela. Zbawiciel nie chce, abyśmy zostali zwyciężeni i zginęli. Ten, który poskromił lwy w ich jaskini i przechadzał się ze swoimi wiernymi świadkami w piecu ognistym, jest tak samo gotów pomóc nam pokonać wszelkie zło tkwiące w naszej naturze. Przed tron łaski przynosi modlitwy tych, którzy proszą Go o pomoc. Nie odwraca się od żadnego skruszonego i żałującego. Chętnie odpuszcza wszystkim, którzy przychodzą do Niego prosząc o przebaczenie i odrodzenie. On nie mówi nikomu wszystkiego, co mógłby powiedzieć, ale każdą drżącą duszę prosi, by nabrała odwagi. Ktokolwiek chce, może doświadczyć mocy Bożej, zawrzeć pokój z Nim i pokój otrzymać. SWL 52.3
Dusze, które zawsze szukają w Nim ucieczki, Jezus ceni ponad oskarżenia kłótliwych języków. Żaden człowiek ani zły anioł nie może ich oskarżać. Chrystus ogarnia je swą bosko-ludzką naturą. Mogą stanąć u boku wielkiego Zwycięzcy grzechu, w świetle wypływającym od tronu Boga. Krew Jezusa Chrystusa oczyszcza “od wszelkiego grzechu”. 1 Jana 1,7. SWL 52.4
“Któż będzie oskarżał wybranych Bożych? Przecież Bóg usprawiedliwia. Któż będzie potępiał? Jezus Chrystus, który umarł, więcej, zmartwychwstał, który jest po prawicy Boga, Ten przecież wstawia się za nami”. Rzymian 8,33.34. SWL 53.1
Chrystus dowiódł, że panuje nie tylko nad wichrami i burzami, ale posiada nieograniczoną moc nad ludźmi opętanymi przez złe duchy. Podobnie jak uciszył burzę i uspokoił wzburzone morze, dał pokój umysłom zwyciężonym przez szatana. SWL 53.2
Gdy w synagodze w Kafarnaum Jezus mówił o swej misji wyzwolenia niewolników z pęt grzechu, właśnie taki człowiek przerwał Jego słowa. Z okrzykiem przerażenia wybiegł z tłumu wołając: “Cóż mamy z tobą, Jezusie Nazareński? Przyszedłeś nas zgubić? Wiem, kim Ty jesteś, święty Boży”. Marka 1,24. SWL 53.3
Jezus zgromił złego ducha, mówiąc: “Zamilknij i wyjdź z niego! A demon rzucił go na środek i wyszedł z niego, nie wyrządziwszy mu żadnej szkody”. Łukasza 4,35. SWL 53.4
Przyczyna nieszczęścia tego człowieka tkwiła również w jego własnym życiu. Dał się oczarować urokom grzechu i zamierzał uczynić swe życie jednym pasmem rozkoszy. Nieumiarkowanie i rozrzutność zdławiły w nim szlachetniejsze odruchy, a szatan objął nad nim całkowitą władzę. Wyrzuty sumienia przyszły zbyt późno. Gdyby teraz ofiarował bogactwo i sławę, by odzyskać godność ludzką, nic by mu to nie pomogło. Nie mógł się uwolnić ze szponów zła. SWL 53.5
W obecności Jezusa zrodziło się w nim pragnienie wolności, lecz zły duch opierał się jeszcze mocy Chrystusa. Gdy ów człowiek chciał prosić o pomoc, zły duch wpływał na jego słowa, i stawały się one krzykiem udręki i trwogi. Opętany jak przez mgłę zdawał sobie sprawę, że znajduje się w obliczu Tego, który może go oswobodzić, lecz gdy próbował zbliżyć się, by mu ta potężna dłoń pomogła, nie był w stanie czynić tego, czego pragnął. SWL 53.6
Straszna była walka między szatanem, całą swą mocą powstrzymującym nieszczęśnika, a obłąkanym, ponad wszystko pragnącym wolności. Zdawało się, że ten udręczony człowiek musi stracić życie w walce z wrogiem, w której stracił swoją osobowość, lecz słowo Zbawiciela przywróciło mu wolność. Ten sam człowiek, przed chwilą jeszcze opętany, był teraz w pełni władz umysłowych, jako pan swoich poczynań. SWL 53.7
Radosnym głosem chwalił Boga za wyzwolenie. Z oczu, które tak niedawno patrzyły obłąkanym wzrokiem, biła teraz radość i wdzięczność. Ludzie oniemieli ze zdziwienia, a potem powiadali jeden drugiemu: “Co to jest? Nowa nauka głoszona z mocą! Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są mu posłuszne”. Marka 1,27. SWL 54.1
Dzisiaj również wielu znajduje się w sidłach złych duchów, tak jak opętany z Kafarnaum. Wszyscy, którzy świadomie odstępują od przykazań Bożych, dostają się pod władzę szatana. SWL 54.2
Niejeden człowiek czyni zło sądząc, że będzie mógł przestać czynić je, kiedy zechce. W rzeczywistości wikła się coraz bardziej, a w końcu stwierdza, że musi ulegać woli silniejszej niż jego własna. Za późno już na wyrwanie się tej tajemniczej sile. Ukryte grzechy lub namiętności trzymają go jako niewolnika tak samo bezradnego, jak opętany z Kafarnaum. SWL 54.3
Położenie takiego człowieka nie jest jednak beznadziejne. Bóg nie panuje nad umysłem bez naszej woli. Każdy człowiek ma prawo wybrać siłę, która nim będzie rządzić. Nikt nie jest tak grzeszny, aby nie mógł znaleźć ratunku w Chrystusie. Może nam brakować słów, ale krzyk serca zawsze będzie wysłuchany. Kiedy opętany zamiast słów modlitwy wypowiadał słowa szatańskie, Bóg słyszał błagalne wołanie Jego duszy. SWL 54.4
Ci, którzy chcą wejść w przymierze z Bogiem, nie są wystawieni na łup szatana i własnych niedomagań. SWL 54.5
“Czy można odebrać mocarzowi łup albo czy mogą zbiec jeńcy tyrana? (...). Ja rozprawię się z twoimi przeciwnikami i Ja wybawię twoich synów”. Izajasza 49,24.25. SWL 54.6
Zadziwiająca będzie przemiana, jaka dokona się w tych, którzy otworzą z wiarą swe serca Zbawicielowi. SWL 54.7