Życie Jezusa
Rozdział 53 — Ostatnia podróż z Galilei
Rozdział napisany w oparciu o Ewangelię Łukasza 9,51-56; 10,1-24.
W miarę jak zbliżał się koniec Jego misji, Chrystus wprowadzał zmiany w metodach swej pracy. Dotąd unikał ekscytacji i rozgłosu. Rezygnował z ludzkich hołdów i często, gdy podziw narodu dla Niego przybierał zbyt żywiołowy charakter, szybko zmieniał miejsce pobytu. Wielokrotnie nakazywał, aby nie ogłaszano Go Chrystusem. ZJ 348.1
Podczas Święta Namiotów Jego podróż do Jerozolimy odbyła się pośpiesznie i w tajemnicy. Gdy Jego bracia nalegali, aby publicznie ogłosił się Mesjaszem, Jezus odpowiedział: “Czas mój jeszcze nie nadszedł”. Jana 7,6. Drogę do Jerozolimy odbył nie zauważony przez nikogo i wszedł do miasta bez uprzedzenia i przez nikogo nie witany. Ale inaczej było z Jego ostatnią podróżą. Opuścił Jerozolimę na pewien czas z powodu gniewu kapłanów i rabinów. Lecz teraz postanowił wrócić, podróżując w sposób całkiem jawny, uczęszczaną drogą, poprzedzony rozgłosem, jakiego nigdy nie miał zwyczaju czynić. Szedł na spotkanie swojej wielkiej ofiary, na którą należało teraz zwrócić uwagę narodu. ZJ 348.2
“I jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy.” Jana 3,14. Jak oczy całego Izraela zwrócone były na uniesionego w górę węża — symbol ich uzdrowienia, tak oczy wszystkich miały być zwrócone na Chrystusa — ofiarę, która przyniosła ratunek dla zgubionego świata. ZJ 348.3
Braćmi Jezusa powodowało fałszywe pojęcie o dziele Mesjasza oraz brak wiary w boskość Jezusa, gdy nalegali, aby publicznie wystąpił przed narodem podczas Święta Namiotów. Teraz, w podobnym duchu, uczniowie chcieli Go odwieść od podróży do Jerozolimy. Pamiętali Jego słowa, gdy mówił, co ma Go tam spotkać, i znali śmiertelną wrogość, jaką żywili wobec Niego przywódcy religijni. Dlatego też usiłowali powstrzymać swego Mistrza od pójścia tam. ZJ 348.4
Upieranie się przy swojej decyzji na przekór wszelkim obawom, rozczarowaniom i nieufności Jego ukochanych uczniów było gorzkim zadaniem dla Chrystusa. Ciężko było prowadzić ich na spotkanie cierpień i rozpaczy, które czekały na nich w Jerozolimie. A szatan już roztaczał swój wpływ, aby kusić Syna Człowieczego. Dlaczego miałby teraz iść do Jerozolimy na pewną śmierć? Wszędzie wokół Niego pełno było dusz pragnących chleba żywota, wszędzie byli cierpiący, którzy czekali na Jego słowo uzdrowienia. Dzieło, którego miała dokonać ewangelia Jego łaski, dopiero się rozpoczęło, a On był u szczytu swych męskich sił. Dlaczego nie miałby wyruszyć w szeroki świat ze słowami łaski, z uzdrawiającym dotknięciem swych rąk? Dlaczego nie miał sprawić sobie radości, dając światło i szczęście milionom przebywającym w mroku i smutku? Dlaczego miał pozostawić zebranie plonów swym uczniom, tak słabym w wierze, tak mało bystrym w zrozumieniu, tak powolnym w działaniu? Dlaczego miał stanąć w obliczu śmierci teraz, pozostawiając swe dzieło w zalążku? Wróg, który przystąpił do Chrystusa na pustyni, osaczył Go znów gwałtowną i zarazem subtelną pokusą. Gdyby Jezus ustąpił na chwilę, gdyby zszedł choć odrobinę z obranego kierunku, by uratować siebie, zwolennicy szatana odnieśliby triumf, a świat byłby stracony. ZJ 348.5
Ale Jezus powziął niewzruszone postanowienie pójścia do Jerozolimy. Jedynym prawem Jego życia była wola Ojca. Gdy w chłopięcych latach znalazł się w świątyni, powiedział do Marii: “Czyż nie wiedzieliście, że w tym, co jest Ojca mego, Ja być muszę?” Łukasza 2,49. W Kanie Galilejskiej, gdy Maria pragnęła, aby objawił swą cudotwórczą moc, odpowiedział: “Jeszcze nie nadeszła godzina moja”. Te same słowa rzekł do braci, gdy przynaglali Go, aby szedł na święto do stolicy. Lecz w wielkim planie Bożym wyznaczona była godzina Jego ofiary za grzechy ludzi i godzina ta miała niedługo wybić. Nie zawaha się i nie zawiedzie. Kroki Jego skierowane są ku Jerozolimie, gdzie wrogowie od dawna czatują na Jego życie, teraz złoży je w ofierze. Powziął niezachwiane postanowienie zmierzyć się z prześladowaniem, z odrzuceniem, skazaniem i śmiercią. ZJ 349.1
“Wysłał przed sobą posłańców. A ci w drodze wstąpili do wioski samarytańskiej, aby mu przygotować gospodę.” Łukasza 9,52. Lecz ludzie nie chcieli Go tam przyjąć, gdyż podróżował do Jerozolimy. Uważali, że w ten sposób Chrystus oddaje pierwszeństwo Żydom, do których czuli pełną goryczy nienawiść. Gdyby przyszedł przywrócić świątynię i kult na górze Garizim, witaliby Go z radością, lecz Jezus szedł do Jerozolimy i dlatego nie chcieli okazać Mu gościnności. Nie rozumieli, że odrzucili od swych drzwi największy dar Niebios. Jezus wzywał ludzi, aby Go przyjęli, prosił o ich łaskę, aby pozwolili Mu zbliżyć się do nich, aby mógł ich obdarzyć największymi błogosławieństwami. Wszelki przejaw życzliwości odwzajemniał z drogocenną wdzięcznością. Lecz wszystko było stracone dla Samarytan z powodu ich fanatyzmu i uprzedzeń. ZJ 349.2
Wysłannicy Chrystusa, Jakub i Jan, czuli się bardzo dotknięci obelgą, jaka spotkała ich Pana. Oburzyło ich, że Samarytanie potraktowali Go tak grubiańsko, gdy chciał ich zaszczycić swą obecnością. Tak niedawno byli świadkami Jego przemienienia na górze i widzieli świadectwa Jego chwały dane przez Boga oraz cześć okazaną Mu przez Mojżesza i Eliasza. Ta jawna obraza ze strony Samarytan nie powinna była ujść, zdaniem uczniów Chrystusa, bezkarnie. ZJ 349.3
Wracając do Jezusa powtórzyli Mu słowa Samarytan, dodając, że odmówili Mu nawet schronienia na jedną noc. W pojęciu uczniów Jezus doznał wielkiej krzywdy i widząc w oddali górę Karmel, na której Eliasz poraził fałszywych proroków, spytali: “Panie, czy chcesz, abyśmy słowem ściągnęli ogień z nieba, który by ich pochłonął, jak to i Eliasz uczynił? A On, obróciwszy się, zgromił ich i rzekł: Nie wiecie, jakiego ducha jesteście. Albowiem Syn Człowieczy nie przyszedł zatracać dusze ludzkie, ale je zachować.” Łukasza 9,54-56. I poszedł do innej wioski. ZJ 350.1
Nie należy do misji Chrystusa zmuszanie ludzi do przyjęcia Go. To szatan oraz ludzie ożywieni jego duchem usiłują krępować sumienie. Udając gorliwość dla sprawiedliwości, ludzie związani z aniołami zła zadają cierpienia swym bliskim, aby zjednać ich dla swych poglądów religijnych. Ale Jezus okazuje wciąż swe miłosierdzie, stale stara się zjednać sobie człowieka przez objawienie swojej miłości. Nie toleruje żadnej rywalizacji dusz, ani nie przyjmuje połowicznej służby. Pragnie jedynie dobrowolnej służby, szczerego oddania serc. Nie może być bardziej stanowczego dowodu na to, że posiadamy ducha zła, niż wtedy, gdy wykazujemy skłonności do krzywdzenia i niszczenia tych, którzy nie doceniają naszej pracy lub działają wbrew naszym poglądom. ZJ 350.2
Każda ludzka istota ze swoim ciałem, duszą i duchem jest własnością Boga, bowiem Chrystus umarł, aby zbawić nas wszystkich. Nic nie jest bardziej przykre dla Boga niż cierpienia sprowadzane przez ludzki fanatyzm na tych, których swoją krwią odkupił Chrystus. ZJ 350.3
“I wstał, i udał się stamtąd w granice Judei oraz na drugą stronę Jordanu; i znowu schodziły się rzesze do niego, a On je znowu nauczał, jak to miał w zwyczaju.” Marka 10,1. ZJ 350.4
Znaczną część ostatnich miesięcy swego pobytu na ziemi spędził Chrystus w Perei, prowincji położonej na brzegu Jordanu naprzeciwko Judei. Tu tłumy szły za Nim jak w początkowym okresie działalności w Galilei i tu też Jezus powtórzył większość swych poprzednich nauk. ZJ 350.5
Po wysłaniu w świat dwunastu “wyznaczył Pan innych siedemdziesięciu dwóch i rozesłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd zamierzał się udać”. Łukasza 10,1. Uczniowie ci przez pewien czas przebywali z Chrystusem, zaprawiając się do swojej pracy. Gdy dwunastu wyruszyło z pierwszą samodzielną misją, inni uczniowie towarzyszyli Jezusowi w Jego podróży przez Galileę. W ten sposób przypadł im przywilej pozostawania w bliskim kontakcie z Nim i otrzymywania od Niego bezpośrednich wskazówek. Teraz ta większa grupa uczniów miała być wysłana do samodzielnego wykonania misji. ZJ 350.6
Wskazówki dane tym siedemdziesięciu uczniom były podobne do tych, jakie otrzymało tamtych dwunastu, lecz nie zakazano im wkraczać do miast pogan i Samarytan. Choć teraz właśnie Chrystus został odtrącony przez Samarytan, miłość Jego do nich nie zmieniła się. Gdy siedemdziesięciu wyruszyło w drogę w Jego imieniu, odwiedzili przede wszystkim miasta w Samarii. ZJ 350.7
Osobisty pobyt Jezusa w Samarii, a później pochwała dobrego Samarytanina i radość trędowatego, również Samarytanina, który jako jedyny z dziesięciu uzdrowionych wrócił, aby podziękować Chrystusowi, były faktami o wymownym znaczeniu dla uczniów. Nauka ta zapadła głęboko w ich serca. W swych poleceniach danych uczniom przed wniebowstąpieniem Jezus wymienił Samarię z Jerozolimą i Judeą jako miejsca, w których najpierw mają głosić ewangelię. Nauki Chrystusa przygotowały grunt do wypełnienia tego polecenia. Gdy w imieniu Mistrza przybyli do Samarii, znaleźli naród gotowy do ich przyjęcia. Samarytanie słyszeli o Chrystusowych słowach pochwały dla nich oraz o Jego dziele miłosierdzia spełnionym dla ich narodu. Przekonali się, że pomimo szorstkiego potraktowania Go żywił dla nich jedynie myśli pełne miłości i pozyskał tym ich serca. Po wniebowstąpieniu Chrystusa powitali z radością Jego wysłanników i uczniowie zebrali cenne żniwo wśród tych, którzy niegdyś byli ich nieprzejednanymi wrogami. “Trzciny nadłamanej nie dołamie, ani knota gasnącego nie dogasi, ludom ogłosi prawo”. “A w imieniu jego narody pokładać będą nadzieję.” Izajasza 42,3; Mateusza 12,21. ZJ 351.1
Wysyłając w drogę siedemdziesięciu Jezus polecił im tak samo, jak uprzednio dwunastu, aby nie narzucali się tym, którzy ich nie pragną. “Jeśli zaś do któregoś miasta wejdziecie, a nie przyjmą was, wyjdźcie na ulicę i mówcie: Nawet proch z miasta waszego, który przylgnął do nóg naszych, strząsamy na was, lecz wiedzcie, iż przybliżyło się Królestwo Boże”. Mieli tak czynić nie z powodu niechęci lub urażonej ambicji, lecz aby podkreślić, jak zgubną rzeczą jest odrzucenie poselstwa Pana lub Jego wysłanników. Odrzucenie sług Pana jest równoznaczne z odrzuceniem samego Chrystusa. ZJ 351.2
Jezus dodał: “Powiadam wam, iż w dniu owym lżej będzie Sodomie niż owemu miastu”. Potem myśli Jego zwróciły się do miast Galilei, w których tyle działał. Z głębokim smutkiem Chrystus zawołał: “Biada tobie, Chorazynie, biada tobie, Betsaido; bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się te cuda, które u was się stały, dawno by w worze i w popiele siedząc, pokutowały. Toteż lżej będzie Tyrowi i Sydonowi na sądzie niżeli wam. A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba wywyższone będziesz? Nie! Aż do piekła zstąpisz”. ZJ 351.3
Te ruchliwe miasta położone nad Morzem Galilejskim doznawały najobfitszych błogosławieństw niebios. Dzień po dniu Książę życia wędrował między nimi. Chwała Boża, którą pragnęli ujrzeć prorocy i królowie, rozświetlała tłumy, idące śladami Zbawiciela. Lecz miasta te odrzuciły dar niebios. ZJ 351.4
Rabini z wielką obłudą przestrzegali naród przed przyjmowaniem nowych doktryn, głoszonych przez tego nowego Nauczyciela, twierdząc, że Jego teorie i praktyki sprzeczne były z nauką ojców. Zamiast dążyć do samodzielnego zrozumienia Słowa Bożego ludzie dawali wiarę temu, co mówili kapłani i faryzeusze. Zamiast oddawać cześć Bogu, ludzie czcili kapłanów i rabinów, a odrzucali prawdę, aby móc pozostać przy swoich tradycjach. Nauki Chrystusa wywarły na wielu ludziach duże wrażenie, a wielu z nich prawie się nawróciło. Nie działali jednak w myśl swych przekonań i nie mogli być zaliczeni do stronników Chrystusa. Szatan działał za pomocą kuszenia tak, by światło wydawało się ciemnością. W ten sposób wielu odrzuciło prawdę, która była w stanie zbawić ich dusze. ZJ 351.5
Wierny Świadek mówi: “Oto stoję u drzwi i kołaczę”. Objawienie 3,20. Każde ostrzeżenie, nagana i napomnienie zawarte w Słowie Bożym lub wypowiedziane przez Jego wysłanników jest kołataniem do drzwi naszego serca. Jest to głos Chrystusa, który prosi, aby dano Mu wejść. Z każdym zlekceważonym takim pukaniem możliwość otwarcia staje się słabsza. Wpływ Ducha Świętego, zlekceważony w dniu dzisiejszym, jutro nie będzie już tak intensywny. Serce staje się mniej wrażliwe i ku swej zgubie usiłuje zapomnieć o krótkotrwałości życia i następującej po nim nieskończonej wieczności. Na sądzie zostaniemy potępieni nie z powodu popełnionych omyłek, ale za to, że zlekceważyliśmy zesłane z nieba możliwości poznania, czym jest prawda. ZJ 352.1
Członkowie grupy siedemdziesięciu, podobnie jak poprzednio dwunastu apostołów, zostali obdarzeni nadprzyrodzonymi zdolnościami, które były pieczęcią ich misji. Gdy wykonali swoją pracę, wrócili z radością, mówiąc: “Panie, i demony są nam podległe w imieniu twoim. Rzekł więc do nich: Widziałem, jak szatan, niby błyskawica, spadł z nieba”. ZJ 352.2
Przed oczyma Chrystusa stawały wydarzenia przeszłości i przyszłości. Widział Lucyfera, gdy ten po raz pierwszy został wygnany z nieba. Patrzył w przyszłość widząc swą własną mękę, gdy przed całym wszechświatem ujawniony zostanie prawdziwy charakter zwodziciela. Słyszał krzyk: “Wykonało się!” (Jana 19,30), oznajmiający, że odkupienie zgubionego rodu ludzkiego stało się pewne, że po wieczne czasy niebo jest zabezpieczone przed oskarżeniami, zwiedzeniami i pretensjami, których inspiratorem był szatan. ZJ 352.3
Z krzyża Golgoty, z jego męką i hańbą, wzrok Jezusa wybiegł naprzód do dnia wielkiego finału, gdy książę tego świata zostanie zniszczony na tej samej ziemi, która tak długo cierpiała z powodu jego buntu. Jezus widział dzieło zła zakończone na zawsze i pokój Boży napełniający niebo i ziemię. ZJ 352.4
Od tego czasu naśladowcy Chrystusa mogą uważać szatana za pokonanego wroga, bowiem na krzyżu Jezus miał odnieść dla nich zwycięstwo, pragnie, aby przyjęli to zwycięstwo jako swoje własne. “Oto dałem wam moc” — rzecze Jezus — “abyście deptali po wężach i skorpionach i po wszelkiej potędze nieprzyjacielskiej, a nic wam nie zaszkodzi”. ZJ 352.5
Obronę każdej skruszonej duszy stanowi wszechmocna siła Ducha Świętego. Żadnego z tych, którzy z pokorą i wiarą wzywają Jego pomocy, Jezus nie pozostawia na pastwę wroga. Zbawiciel jest zawsze po stronie swoich kuszonych i doświadczanych dzieci. Z Nim nie może nas spotkać upadek ani zatracenie, ani klęska, przez Tego, który nam dodaje siły, możemy wszystko osiągnąć. Gdy przyjdą na nas pokusy i nieszczęścia, nie próbujmy sami pokonać wszystkich trudności, lecz zwróćmy się do Jezusa, naszego pomocnika. ZJ 352.6
Są chrześcijanie, którzy zbyt wiele myślą i mówią o mocy szatana. Myślą o swym przeciwniku, bronią się przed nim, mówią o nim, wskutek czego staje się on coraz potężniejszy w ich wyobraźni. Prawdą jest, że szatan jest potężną istotą, lecz dzięki Bogu mamy wszechmocnego Zbawiciela, który strącił go z nieba. Szatan jest zadowolony, kiedy wyolbrzymiamy jego potęgę. Dlaczego nie mówić o Jezusie? Dlaczego nie wywyższać Jego potęgi i Jego miłości? ZJ 353.1
Tęcza obietnicy, opasująca tron na wysokościach, stanowi wieczne świadectwo, iż “tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”. Jana 3,16. Potwierdza ona wobec wszechświata, że Bóg nigdy nie opuści swego ludu w jego walce ze złem. Jest to dla nas zapowiedź siły i obrony tak długo, jak długo trwać będzie Jego tron. ZJ 353.2
Jezus dodał: “Wszakże nie z tego się radujcie, iż duchy są wam podległe, radujcie się raczej z tego, iż imiona wasze w niebie są zapisane”. Nie cieszmy się z posiadania mocy, bowiem możemy stracić z oczu naszą zależność od Boga. Uważajmy, aby nie opanowała nas zarozumiałość, gdyż wówczas zaczniemy działać na własną rękę, zamiast w duchu i mocy naszego Mistrza. Ludzkie “ja” stale jest gotowe przypisywać sobie wszelkie powodzenie w działaniu. Schlebia samo sobie i wywyższa się, zapominając o tym, że Bóg jest wszystkim i we wszystkim. Apostoł Paweł mówi: “Albowiem kiedy jestem słaby, wtedy jest mocny”. 2 Koryntian 12,10. Gdy mamy świadomość własnej słabości, uczymy się uzależniać od mocy nadprzyrodzonej. Nic nie opanowuje serca z taką mocą, jak stała świadomość naszej odpowiedzialności wobec Boga. Nic nie sięga tak głęboko do najskrytszych pobudek naszego postępowania jak świadomość przebaczającej miłości Chrystusa. Musimy wejść w kontakt z Bogiem, ponieważ tylko wtedy zostaniemy obdarzeni Duchem Świętym, który umożliwi nam łączność z naszymi bliźnimi. Doznamy wówczas radości obcowania z Bogiem za pośrednictwem Chrystusa, stając się członkami niebiańskiej rodziny. Spoglądając nieco wyżej ponad siebie, uświadomimy sobie słabość rodzaju ludzkiego. Im mniej zapatrzeni jesteśmy w samych siebie, tym większe posiądziemy zrozumienie doskonałości naszego Zbawiciela. Im ściślej zwiążemy siebie ze źródłem światła i mocy, tym więcej światła spadnie na nas i tym większych nabierzemy sił do pracy dla Boga. Radujmy się więc, że tworzymy jedność z Bogiem, z Chrystusem i z całą rodziną niebios. ZJ 353.3
Gdy siedemdziesięciu uczniów słuchało słów Chrystusa, Duch Święty napełnił ich umysły świadomością faktycznej rzeczywistości i na tablicach ich dusz wypisał prawdę. Choć otaczał ich tłum, czuli, że znaleźli się sam na sam z Bogiem. ZJ 353.4
Jezus “w owej godzinie rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: Wysławiam cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom; zaprawdę, Ojcze, bo tak się tobie upodobało. Wszystko jest mi przekazane przez Ojca mojego i nikt nie wie, kto to Syn, jak tylko Ojciec, a kto Ojciec, jak tylko Syn, i ten, komu Syn zechce to objawić.” Łukasza 10,21.22. ZJ 354.1
Ludzie otaczani czcią, tak zwani wielcy i mądrzy tego świata, przy całej swojej reklamowanej mądrości nie byli w stanie pojąć istoty Chrystusa. Sądzili Go na podstawie wyglądu zewnętrznego i poniżenia, jakiego doznawał w swojej ludzkiej postaci. Lecz rybakom i celnikom dane było dostrzec Niewidzialnego. Nawet uczniowie nie byli w stanie zrozumieć tego wszystkiego, co chciał im odkryć Jezus, lecz od czasu do czasu, gdy poddawali się bez zastrzeżeń Duchowi Świętemu, umysły ich doznawały olśnienia. Pojmowali wówczas, że wielki Bóg odziany w szatę człowieczeństwa był pośród nich. Jezusa cieszyło to, że wiedza o Nim, choć niedostępna dla mądrych i rozważnych, została objawiona tym maluczkim. Często gdy powoływał się na słowa Starego Testamentu, mające zastosowanie do Niego i do Jego dzieła odkupienia, doznawali pod wpływem Jego Ducha ożywienia i wznosili się w niebiańską atmosferę. Mieli lepsze zrozumienie prawd duchowych wypowiedzianych przez proroków niż ci, którzy sami je spisali. Dlatego czytali Stary Testament nie jako doktryny uczonych w Piśmie i faryzeuszy, nie jako wypowiedzi dawno zmarłych mędrców, lecz jako nowe objawienie pochodzące od Boga. Widzieli Tego, “którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna; wy go znacie, bo przebywa wśród was i w was będzie”. Jana 14,17. ZJ 354.2
Jedyną drogą prowadzącą do lepszego zrozumienia prawdy jest serce czułe i poddane na wpływ Ducha Chrystusowego. Dusza musi zostać oczyszczona z próżności i pychy, uwolniona od wszystkiego, co miało nad nią władzę, i w ten sposób przygotowana na panowanie w niej Chrystusa. Nauka ludzka jest zbyt ograniczona, aby mogła zrozumieć ideę odkupienia, bowiem plan odkupienia jest tak dalekosiężny, iż żadna filozofia nie umie go wytłumaczyć. Pozostanie on na zawsze nieprzeniknioną tajemnicą dla najgłębszych umysłów. Nauki o zbawieniu nie da się wytłumaczyć, lecz można ją poznać przez doświadczenie. Tylko ten, kto zrozumiał swą własną grzeszność, może dostrzec wartość Zbawiciela. ZJ 354.3
Nauka, której Chrystus udzielał, wędrując wolno z Galilei ku Jerozolimie, była pełna cennych wskazówek. Ludzie żarliwie słuchali Jego słów. W Perei, podobnie jak w Galilei, naród pozostawał pod mniejszym wpływem żydowskiej bigoterii niż jak to miało miejsce w Judei, toteż nauka Chrystusa znajdowała tu większy oddźwięk. ZJ 354.4
W ciągu tych ostatnich miesięcy swego pobytu na ziemi Chrystus wygłosił wiele przypowieści. Kapłani i rabini prześladowali Go ze stale wzrastającą zaciekłością, a Jego ostrzeżenia wobec nich przybrane były w formę symboli. Nie mogli pomylić się co do Jego poglądów, lecz w Jego słowach nie znajdowali niczego, co dawałoby podstawę do oskarżeń. W przypowieści o faryzeuszu i celniku przepojona pewnością siebie modlitwa faryzeusza: “Boże, dziękuję ci, że nie jestem jak inni ludzie” stoi w rażącej sprzeczności z pokorną prośbą celnika: “Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu”. Łukasza 18,11.13. W ten sposób Chrystus potępił obłudę Żydów. Używając zaś przypowieści o wielkiej uczcie i przykładu uschniętego drzewa figowego przepowiedział zagładę, jaka spadnie na naród, który nie pokutuje. Ci, którzy z pogardą odrzucili wezwanie do wzięcia udziału w uczcie ewangelii, usłyszeli Jego ostrzegawcze słowa: “Albowiem mówię wam, że żaden z owych zaproszonych mężów nie skosztuje mojej wieczerzy”. Łukasza 14,24. ZJ 355.1
Bardzo cenne były te wskazówki dane uczniom. Przypowieści o natarczywej wdowie i o przyjacielu, który poprosił o północy o chleb, nadały nową siłę Jego słowom: “Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam”. Łukasza 11,9. Często ich chwiejna wiara była podtrzymywana myślą o słowach Chrystusa. “A czyżby Bóg nie wziął w obronę swoich wybranych, którzy wołają do niego we dnie i w nocy, chociaż zwleka w ich sprawie? Powiadam wam, że szybko weźmie ich w obronę. Tylko, czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” Łukasza 1,7.8. ZJ 355.2
Chrystus powtórzył piękną przypowieść o zbłąkanej owcy i nauczał dalej, mówiąc o zgubionej srebrnej monecie i o marnotrawnym synu. Uczniowie nie byli wówczas w stanie pojąć w pełni znaczenia tej nauki, lecz po zesłaniu na nich Ducha Świętego, gdy ujrzeli żniwo zebrane wśród pogan i wywołany zazdrością gniew Żydów, lepiej zrozumieli przypowieść o marnotrawnym synu i mogli podzielić radość zawartą w słowach Chrystusa: “Należało zaś weselić się i radować, że ten brat twój był umarły, a ożył, zaginął, a odnalazł się”. “Dlatego że ten syn mój był umarły, a ożył, zaginął, a odnalazł się.” Łukasza 15,32.24. A gdy poszli w świat w imieniu swego Mistrza, stojąc w obliczu oskarżeń, nędzy i prześladowań, często dodawali siły swym sercom powtarzając wezwanie Chrystusa wypowiedziane podczas tej ostatniej wędrówki: “Nie bój się, maleńka trzódko! Gdyż upodobało się Ojcu waszemu dać wam Królestwo. Sprzedajcie majętności swoje, a dawajcie jałmużnę. Uczyńcie sobie sakwy, które nie niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej nie ma przystępu, ani mól nie niszczy. Albowiem gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze.” Łukasza 12,32-34. ZJ 355.3