Życie Jezusa

25/88

Rozdział 24 — “Czyż ten nie jest synem Józefa?”

Rozdział napisany w oparciu o Ewangelię Łukasza 4,16-30.

Na pogodne dni działalności Chrystusa w Galilei spadł jeden cień. Został odrzucony przez mieszkańców Nazaretu. Mówili: “Czyż ten nie jest synem Józefa?”. ZJ 163.1

W dzieciństwie i młodości Jezus modlił się w synagodze w Nazarecie wraz ze swoimi braćmi. Po rozpoczęciu swej misji nie przebywał z nimi, ale oni wiedzieli, co się z Nim dzieje. Gdy ponownie pojawił się wśród nich, ich ciekawość i oczekiwania sięgnęły zenitu. Byli tu ludzie, których sylwetki i twarze znał od dzieciństwa. Tu była Jego matka, bracia i siostry, a gdy wchodził w dzień sobotni do synagogi, zajmując miejsce wśród modlących się, wszystkie oczy zwrócone były na Niego. ZJ 163.2

Podczas regularnych nabożeństw jeden ze starszyzny czytał proroctwa i napominał naród, aby nie tracili nadziei na nadejście Tego, który ma ustanowić królestwo pełne chwały i uwolnić od wszystkich utrapień. Dodawał odwagi słuchaczom powtarzając, że przyjście Mesjasza jest bliskie. Opisywał chwałę Jego przyjścia podkreślając, że ukaże się On na czele wojsk, które uwolnią Izraela. ZJ 163.3

Gdy rabin był obecny w synagodze, do jego obowiązków należało wygłoszenie kazania, ale każdy Izraelita mógł odczytywać proroctwa. W tę sobotę Jezusa poproszono, aby wziął udział w usługiwaniu. “I powstał, aby czytać. I podano mu księgę proroka Izajasza.” Łukasza 4,16.17. Fragment Pisma, który czytał, był jednym z tych, które odnoszono do Mesjasza: ZJ 163.4

“Duch Pański nade mną,
przeto namaścił mnie, abym zwiastował
ubogim dobrą nowinę,
posłał mnie, abym ogłosił jeńcom
wyzwolenie, a ślepym przejrzenie,
abym uciśnionych wypuścił na wolność,
abym zwiastował miłościwy rok Pana.
ZJ 163.5

I zamknąwszy księgę, oddał ją słudze i usiadł. A oczy wszystkich w synagodze były w niego wpatrzone. (...) I wszyscy przyświadczali mu, i dziwili się słowom łaski, które wychodziły z ust jego.” Łukasza 4,20-22. ZJ 164.1

Jezus stał przed modlącymi się jako żywe wcielenie proroctw, które mówiły o Nim. Tłumacząc przeczytane słowa, mówił o Mesjaszu jako o oswobodzicielu uciśnionych, wyzwolicielu uwięzionych, pocieszycielu strapionych, który przywraca wzrok niewidomym i objawia światu światło prawdy. Jego wywierające głębokie wrażenie zachowanie i cudowne znaczenie Jego słów podziałały na słuchaczy z niespotykaną dotąd mocą. Siła boskiego wpływu złamała wszelkie bariery, podobnie jak Mojżesz, ujrzeli Niewidzialnego. Gdy Duch Święty poruszył ich serca, żarliwie przytakiwali i chwalili Pana. ZJ 164.2

Lecz gdy Jezus rzekł: “Dziś wypełniło się to Pismo w uszach waszych”, ludzie nagle powrócili do myśli o sobie i o żądaniach, jakie do nich kierował. Oni, Izraelici, dzieci Abrahama, przedstawieni zostali jako będący w niewoli. Zwracano się do nich jak do więźniów, którzy mają być uwolnieni od mocy zła; jak do pozostających w ciemności i potrzebujących światła prawdy. Czuli się dotknięci w swej dumie i ogarniał ich lęk. Słowa Jezusa wskazywały na to, że Jego dzieło stanowiło całkowite przeciwieństwo tego, czego oni pragnęli. Ich uczynki miały być zbyt ściśle kontrolowane. Pomimo że z całą dokładnością przestrzegali liturgii, pragnęli ujść badawczemu spojrzeniu czystego wzroku. ZJ 164.3

Kim jest ten Jezus? — pytali. Ten, który przypisał sobie chwałę Mesjasza, był synem cieśli i pracował w warsztacie wraz ze swoim ojcem, Józefem. Widzieli Go, jak w znoju przemierzał okoliczne wzgórza, znali Jego braci i siostry, znali Jego życie i pracę. Obserwowali, gdy z dziecka przeradzał się w młodzieńca, a z młodzieńca w mężczyznę. A choć Jego życie było nieskalane, to i tak nie wierzyli, że jest Tym Obiecanym. ZJ 164.4

Istniała wielka różnica między Jego nauką o nowym królestwie a tą, którą słyszeli od starszyzny. Jezus nie mówił nic o wyzwoleniu spod władzy Rzymu. Słyszeli o czynionych przez Niego cudach i liczyli na to, że Jego moc będzie działać na ich korzyść, nic jednak nie wskazywało, aby to miało nastąpić. ZJ 164.5

Dopuszczając do siebie zwątpienie, Żydzi zatwardzili swoje serca tak, że nie mogły się one szybko otworzyć. Szatan zdecydował, że tego dnia niewidzące oczy nie ujrzą światła, a dusze spętane niewolą nie zaznają wolności. Ze wzmożoną energią pracował nad utrzymaniem ich w niewierze. Żydzi nie dali po sobie poznać, że otrzymali już przekonujący znak, że to ich Okupiciel mówi do nich. Ale teraz Jezus dał im dowód swej boskości, ujawniając ich skryte myśli. I rzekł: “Zapewne powiecie mi owo przysłowie: Lekarzu, ulecz samego siebie. Dokonaj także tutaj, w ojczyźnie swojej, tych wielkich rzeczy, które, jak słyszeliśmy, wydarzyły się w Kafarnaum. I rzekł do nich: Zaprawdę powiadam wam, iż żaden prorok nie jest uznawany w ojczyźnie swojej. Prawdziwie zaś mówię wam: Wiele było wdów w Izraelu w czasach Eliasza, niebo było zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak iż był wielki głód na całej ziemi, a do żadnej z nich nie został posłany Eliasz, tylko do wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I było wielu trędowatych w Izraelu za Elizeusza, proroka, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Naaman Syryjczyk.” Łukasza 4,23-27. ZJ 164.6

Przypominając fakty z życia proroków, Jezus odpowiedział na pytania swych słuchaczy. Słudzy wybrani przez Boga do spełnienia specjalnego zadania nie mogą trudzić się dla ludzi o twardych i niewierzących sercach. Szczególnej zaś łaski Bożej dostąpią ludzie o czułym i wiernym sercu, obdarzeni znakami Jego mocy przez proroków. Za dni Eliasza naród izraelski odwrócił się od Boga. Pogrążył się w grzechu i odrzucał przestrogi Ducha Świętego, podawane przez wysłanników Pana, odcinając się w ten sposób od dróg, którymi błogosławieństwo Boże mogłoby na niego spłynąć. Pan ominął domy Izraela i znalazł schronienie dla swego sługi w ziemi pogan, u niewiasty, która nie należała do wybranego narodu. Lecz kobieta ta została wyróżniona dlatego, że żyła zgodnie z otrzymanym światłem i serce jej otwarte było dla większego światła, jakie Bóg jej zesłał przez swego proroka. ZJ 165.1

Dla tej samej przyczyny w czasach Elizeusza dotknięci trądem Izraelici zostali pominięci. Jedynie Naaman, szlachetnie urodzony poganin, był wierny swemu rozumieniu prawości i odczuwał wielką potrzebę pomocy. Był przygotowanych na przyjęcie łaski Bożej. Dlatego też nie tylko został oczyszczony z trądu, lecz doznał również błogosławieństwa poznania prawdziwego Boga. ZJ 165.2

Nasza pozycja wobec Boga zależy nie od ilości światła, jakie nam dano, lecz od tego, jaki uczyniliśmy z niego użytek. Nawet poganin, który odpowiednio do swego poznania wybiera drogę prawości, znajduje się w korzystniejszej sytuacji niż ci, którym było dane wielkie światło i zwą się sługami Bożymi, lecz nie zważając na to światło w codziennym życiu zadają kłam głoszonym zasadom. ZJ 165.3

Słowa Chrystusa do Jego słuchaczy w synagodze podcięły korzenie ich samozadowolenia, przedstawiając im dobitnie tę gorzką prawdę, że odeszli od Boga i stracili prawo do nazywania się Jego narodem. Każde słowo było niby uderzenie sztyletu, gdy odsłaniało ich prawdziwe położenie. Teraz wzgardzili wiarą, którą Jezus początkowo ich natchnął. Nie chcieli się zgodzić, że Ten, który wyszedł z ubóstwa i z niskiego stanu nie jest zwykłym człowiekiem. ZJ 165.4

Niewiara zrodziła złośliwość. Szatan zaczął sprawować nad nimi władzę i w gniewie zaczęli krzyczeć przeciwko Zbawicielowi. Odwrócili się od Tego, który miał leczyć i odnawiać, a zachowali się zgodnie z charakterem ducha zniszczenia. ZJ 165.5

Gdy Jezus wspomniał o błogosławieństwie udzielonym poganom, wywołał tym wybuch narodowej pychy, a Jego głos utonął w powstałym zgiełku. Ludzie ci chełpili się tym, że żyją zgodnie z zakonem, i teraz, kiedy zostały naruszone ich przesądy, byli gotowi do zbrodni. ZJ 165.6

Zgromadzenie rozpadło się, a jego uczestnicy, pochwyciwszy w swoje ręce Jezusa, wypchnęli Go ze świątyni i z miasta. Wszyscy wydawali się pragnąć Jego zguby. Zaciągnęli Go na skraj przepaści, zamierzając Go strącić. Krzyki i złorzeczenia napełniały okolicę, ktoś obrzucał Go kamieniami, lecz nagle Jezus znikł im z oczu. Niebiańscy wysłannicy towarzyszący Mu w świątyni nie opuścili Go również w chwili, gdy znalazł się wśród rozwścieczonego tłumu. Wyrwali Go spośród wrogów i zaprowadzili w bezpieczne miejsce. ZJ 166.1

W taki sam sposób aniołowie roztoczyli opiekę nad Lotem i wyprowadzili go bezpiecznie z Sodomy. Podobnej opieki doznał w małym górskim mieście Elizeusz. Kiedy okoliczne wzgórza wypełniły się konnymi i rydwanami króla Syrii i wielką liczbą zbrojnych mężczyzn, Elizeusz dostrzegł pobliskie wzniesienia napełnione wojskiem Boga — konie i ogniste rydwany otoczyły sługę Pana. ZJ 166.2

Przez wszystkie wieki aniołowie byli blisko wiernych naśladowców Chrystusa. Potężna konfederacja sił zła zwraca się przeciwko tym, którzy chcą zwyciężyć, lecz Chrystus pragnie, abyśmy dojrzeli rzeczy niewidoczne, wojska niebios zgromadzone wokół wszystkich, którzy kochają Boga, przysłane są na ratunek. Z jakich widocznych bądź niedostrzeżonych niebezpieczeństw wybawiła nas interwencja aniołów, dowiemy się dopiero wtedy, gdy w odwiecznym świetle ujrzymy Opatrzność Bożą. Poznamy wtedy i to, że los ludzkiej rodziny nie jest obojętny niebiańskiej społeczności, a wysłannicy z tronu Boga towarzyszą codziennie naszym krokom. ZJ 166.3

Gdy Jezus czytał w synagodze proroctwa, skrócił końcowe zdania mówiące o dziele Mesjasza. Po przeczytaniu słów “Abym ogłosił rok łaski Pana” Jezus opuścił słowa “i dzień pomsty naszego Boga”. Izajasza 61,2. Słowa te były równie prawdziwe, jak pierwsze proroctwo, i przez swe milczenie Jezus im nie zaprzeczył. Był to fragment, który słuchacze z przyjemnością rozpamiętywali i którego spełnienia pragnęli. Potępiali pogan, nie zdając sobie sprawy, że ich własna wina przewyższa winę tamtych. Sami potrzebowali miłosierdzia, którego tak chętnie odmawiali poganom. Tego dnia, kiedy Jezus stał naprzeciwko nich w synagodze, mieli szansę przyjęcia głosu Niebios. Ten, który “ma upodobanie w łasce” (Micheasza 7,18), z radością byłby ich uratował przed nieszczęściem, w jakie wtrącił ich własny grzech. ZJ 166.4

Jezus nie mógł ich zostawić, nie wzywając raz jeszcze do pokuty. Przed końcem swej misji w Galilei odwiedził znów dom swego dzieciństwa. Chociaż został tu odrzucony, to wieść o Jego nauce i cudach szerzyła się po całym kraju. Nikt teraz nie mógł zaprzeczyć, że posiada On moc większą niż ludzka. Mieszkańcy Nazaretu wiedzieli, że Jezus czynił dobro i leczył wszystkich pognębionych przez szatana. Były wsie, gdzie w żadnym domu nie rozlegał się jęk cierpienia, bowiem przechodził tędy Jezus, który uzdrowił wszystkich chorych. Miłosierdzie okazane w każdym czynie Jego życia świadczyło o Jego boskim namaszczeniu. ZJ 166.5

Gdy Nazaretanie słuchali Jego słów, Duch Święty znów poruszył ich serca. Lecz nawet wtedy nie chcieli dopuścić myśli, że ten Człowiek, który się wśród nich wychował, może być inny lub większy od nich samych. Stale drażniło ich gorzkie wspomnienie, że Jezus ogłosiwszy siebie Tym, który był obiecany od wieków, odmawia im właściwie miejsca w Izraelu, ukazując, że byli mniej godni boskiej łaski niż pogańscy mężczyźni i kobiety. I chociaż zapytywali: “Skądże to ma? I co to za mądrość, która jest mu dana? I te cuda, których dokonują jego ręce?” (Marka 6,2), to jednak nie przyjęli Go za Chrystusa Bożego. Ich niewiara była powodem, dla którego Jezus nie mógł uczynić wielu cudów wśród nich, gdyż nieliczne tylko serca otwarte były dla Jego błogosławieństwa. W takiej sytuacji odszedł, aby już tam nie powrócić. ZJ 167.1

Raz zaszczepiona niewiara nie opuszczała mieszkańców Nazaretu. Panowała też w Sanhedrynie i w całym narodzie. Odrzucenie przez kapłanów i naród przejawów obecności Ducha Świętego stanowiło początek końca. Aby dowieść, że ich pierwszy odruch był właściwy, później konsekwentnie przeinaczali słowa Chrystusa. Szczytowym efektem zaparcia się Ducha Świętego było ukrzyżowanie Chrystusa na Golgocie, potem zniszczenie ich miasta i rozproszenie narodu po wszystkie krańce świata. ZJ 167.2

Jakże pragnął Chrystus otworzyć dla Izraela skarbiec najcenniejszych prawd! Duchowa ślepota narodu była jednak tak wielka, że nie było możliwe objawienie mu prawd o królestwie Boga. Kiedy prawda Niebios czekała na ich akceptację, oni kurczowo trzymali się swych wierzeń i bezużytecznego rytuału. Wydawali pieniądze na śmieci i plewy, podczas gdy chleb żywota był w zasięgu ich ręki. Dlaczego nie poszli za słowem Bożym i nie usiłowali sprawdzić, czy się nie mylą? Stary Testament określał w wyraźny sposób wszystkie szczegóły misji Chrystusa, który powołując się na proroków rzekł: “Dziś wypełniło się to Pismo w uszach waszych”. Gdyby uczciwie badali Pisma, konfrontując swe teorie ze Słowem Bożym, Jezus nie musiałby ubolewać nad ich brakiem skruchy. Nie potrzebowałby też oświadczyć: “Oto wasz dom pusty wam zostanie”. Łukasza 13,35. Mieli wszelkie możliwości rozpoznania Jego Mesjaństwa, a także odwrócenia klęski, która zrujnowała ich miasto. Lecz nierozważna bigoteria ograniczyła umysły Żydów. Nauka Chrystusa odsłaniała wady ich charakteru i nawoływała do skruchy; gdyby ją byli przyjęli, musieliby zaprzestać swych praktyk i rozstać się ze swymi nadziejami. Aby zyskać przychylność Nieba, musieli zrezygnować z zaszczytów ludzkich. Gdyby jednak posłuchali słów tego nowego rabina, musieliby wystąpić przeciwko opiniom wielkich myślicieli i nauczycieli swej epoki. ZJ 167.3

Prawda nie była popularna za dni Chrystusa. Jest ona również niepopularna i za naszych dni. Była niepopularna zawsze, odkąd szatan wzbudził do niej niechęć w człowieku, karmiąc go bajkami, prowadzącymi do samowywyższenia. Czy i my dzisiaj nie spotykamy się z teoriami i doktrynami, które nie mają podstaw w słowie Bożym? Ludzkość trzyma się ich równie nieustępliwie jak Żydzi swojej tradycji. ZJ 167.4

Przywódców żydowskich cechowała duchowa pycha; dążenie do gloryfikowania samych siebie przejawiała się nawet podczas nabożeństw w świątyni. Lubili najwyższe miejsca w synagodze. Lubili, gdy ich pozdrawiano na placach miejskich, i z zadowoleniem słuchali, jak ludzie z szacunkiem ich tytułują. W miarę jak zanikała prawdziwa pobożność, byli coraz bardziej zazdrośni o swe tradycje i ceremonie. ZJ 168.1

Ponieważ ich umysły zaciemnione były przez przesądy, nie byli w stanie pogodzić mocy przekonujących słów Chrystusa z Jego skromnym życiem. Nie potrafili docenić faktu, że prawdziwa wielkość może się obejść bez zewnętrznej wystawności. Ubóstwo tego Człowieka wydawało się zupełnie niewspółmierne z roszczeniem praw do rangi Mesjasza. Rozumowali w ten sposób: Jeżeli jest naprawdę Tym, za kogo się podaje, dlaczego jest tak skromny? Jeżeli On nie dąży do zdobycia sił zbrojnych, to co się stanie z ich narodem? W jaki sposób potęga i chwała, tak długo oczekiwane, zmuszą narody do podporządkowania się Żydom? Czy kapłani nie uczyli o tym, że Izrael ma zdobyć władzę nad całą ziemią? Czyżby ci wielcy religijni nauczyciele mieli być w błędzie? ZJ 168.2

Nie tylko jednak brak zewnętrznych oznak chwały w Jego życiu kazał im Go odrzucić. Był On wcieleniem czystości, a oni byli nieczyści. Żył wśród ludzi jako przykład nieskalanej prawości. Jego bezgrzeszne życie rzucało światło na ich serca. Jego szczerość odsłoniła ich nieszczerość, ukazując im pustkę ich zarozumiałej pobożności i jej niegodziwy charaktery Takiego światła nie pragnęli. ZJ 168.3

Gdyby Chrystus zwrócił swą uwagę na faryzeuszy, wywyższajac ich uczoność i pobożność, powitaliby Go z radością. Lecz gdy mówił o królestwie niebieskim jako źródle łaski dostępnym dla całego rodzaju ludzkiego, przedstawiał tę sferę religii, która dla nich była nie do przyjęcia. Ich własny przykład i nauka nigdy nie były takie, aby mogły zachęcić do służby dla Boga. Gdy widzieli, że Jezus zwraca się do tych, których oni nienawidzili i którymi gardzili, w ich pełnych pychy sercach rozpalały się najgorsze namiętności. Pomimo przechwałek, że pod panowaniem “lwa z pokolenia Judy” (Objawienie 5,5) Izrael wyniesiony zostanie ponad wszystkie narody, znieśliby zawód spowodowany niespełnieniem się ich ambitnych nadziei. Nie mogli jednak znieść tego, że Chrystus napominał ich i nie wytrzymywali potępienia, które czuli nawet tylko w obliczu Jego czystości. ZJ 168.4