Świadectwa dla zboru III
Rozdział 2 — Nieuświęcone zdolności
Ujrzałam, że brat B. posiada w swoim charakterze poważne defekty, które dyskwalifikują go by być w bliskim kontakcie z dziełem Bożym gdzie koniecznością jest noszenie poważnej odpowiedzialności. Posiada dostateczne zdolności umysłowe lecz serce i rozum nie są poświęcone Bogu dlatego nie można na nim polegać jako na kimś kto jest wykwalifikowanym pracownikiem w tak ważnej działalności jak publikowanie prawdy w wydawnictwie w Battle Creek. Aczkolwiek błąd lub zaniedbanie obowiązków w tej pracy ujemnie dalekosiężnym wpływem działa na dzieło Boże, brat B. nie stara się o naprawę. S3 22.1
Uczciwość kształtujemy nieznacznymi postępami przy budowaniu swojego charakteru. Ty, mój bracie, skłoniłeś się do tego aby obniżyć wartość małych spraw i zdarzeń w codziennym życiu. To duży błąd. Nic z czym mamy do czynienia w rzeczywistości nie jest nieistotne. Każdy uczynek ma swoją wagę, zarówno po stronie dobrej jak i złej. Tylko poprzez ćwiczenie zasad w małych interesach i w małych sprawach codziennego życia, możemy się sprawdzać i sprawdzany jest nasz charakter. W różnorodnych okolicznościach życia jesteśmy testowani i w ten sposób uzyskujemy siłę do znoszenia większych i ważniejszych prób, do których zostaniemy wezwani. W ten sposób również nabywamy kwalifikacje do osiągnięcia coraz ważniejszych pozycji. Umysł musi być trenowany codziennymi doświadczeniami i próbami w uczciwości, w poczuciu dobra i wykonania obowiązku. To ma być ponad skłonnościami i przyjemnościami. Umysły w ten sposób ćwiczone nie wahają się gdy trzeba wybrać pomiędzy dobrem a złem. Nie chwieją się jak trzcina na wietrze lecz gdy tylko nadejdzie odpowiednia sytuacja, natychmiast dostrzegają jakie zasady są tu wplecione i instynktownie dokonują wyboru nie debatując długo nad tym. Są lojalni ponieważ sami siebie uczą zasad wierności i prawdy. Przez wierność i uczciwość w tym co najmniejsze, uzyskują siłę, która umożliwi im pozostanie takimi samymi w większych obowiązkach. Wykształcenie brata B. nie jest takie jakie dałyby mu te moralne właściwości. Uzdolniłyby go aby mógł stanąć w mocy Bożej w obronie prawdy pośród wielu przeciwności. Twardy jak skała wobec zasad i wierny moralnemu charakterowi, nieporuszony ludzkimi pochwałami, krytyką czy nagrodami, wybierając raczej śmierć aniżeli splamienie sumienia. Taka uczciwość jest potrzebna nam w wydawnictwie gdzie głoszona jest uroczysta uświęcona prawda, na której świat ma być wypróbowany. S3 22.2
Dzieło Boże wzywa ludzi o wysokich siłach moralnych zdolnych zaangażować się w dzieło głoszenia prawdy. Poszukiwani są ludzie, których serca są pobudzane świętym zapałem, ludzie posiadający jasne cele, od których nie łatwo odstępują, którzy potrafią odłożyć na bok każdy samolubny interes i oddać wszystko dla Jego obowiązków, cierpień i korony. Prawda cierpi obecnie na brak ludzi, którzy byliby lojalni wobec obowiązku, dobra oraz powinności, których energia odpowiadałaby Bożym zamiarom. Takie kwalifikacje są o wiele więcej warte, aniżeli niewypowiedziane bogactwa zainwestowane w pracę i sprawę Bożą. Energia, moralna jedność i silne nastawienie na dobro są wartościami, które nie mogą być porównywane z żadnym złotem. Ludzie posiadający te właściwości będą mieć wszędzie wpływ. Ich życie będzie mocniejsze niż wielomówność. Bóg wzywa ludzi odważnych, mądrych, o nienagannej moralności, których mógłby uczynić obrońcami swojej prawdy, i którzy we właściwy sposób reprezentowaliby jej uświęcone zasady w codziennym życiu. S3 23.1
W pewnych sprawach brat B. posiada zdolności jak mało kto. Gdyby jego serce było poświęcone temu dziełu, mógłby zająć odpowiednie stanowisko w wydawnictwie według woli Bożej. Musi jednak się zmienić i stać się pokornym jak małe dziecko szukając czystości serdecznej religii po to aby jego wpływy w wydawnictwie lub gdziekolwiek w dziele Bożym były takie jakimi być powinny. Wpływ jaki dotychczas roztacza, szkodzi naszemu wydawnictwu, a szczególnie młodym. Stanowisko szefa dawało mu określone wpływy. Nie prowadził się sumiennie w bojaźni Bożej. Wyróżniał niektórych bardziej niż innych. Zaniedbywał tych, którzy ze względu na swą wierność i talenty potrzebowali szczególnego wzmocnienia, wywierał zniechęcający i hamujący wpływ na tych, którymi miał się szczególnie interesować. Ci, co koncentrują zainteresowanie na jednym lub dwóch aby ich wyróżnić spośród innych i na niekorzyść innych, nie powinni zajmować stanowiska w biurze ani jeden dzień dłużej. Niepoświęcone jest faworyzowanie kogoś wybranego, które być może rodził kaprys, a zaniedbanie innych, którzy są sumienni i żyją w bojaźni Bożej. W Jego oczach, tacy są bardziej wartościowi i przydatniejsi. To co Bóg uważa za wartościowe my również powinniśmy docenić. Ozdoba cichego i spokojnego ducha ma dla Niego większą wartość aniżeli zewnętrzna piękność i ozdoby, bogactwa czy honory. S3 23.2
Prawdziwi wyznawcy Chrystusa nie będą wybierać dla siebie przyjaciół wśród tych, których charaktery mają defekty, a których przykład nie jest godny naśladowania, natomiast przywilejem tych wyznawców jest łączyć się z osobami, u których widzimy rzetelny stosunek do obowiązków w pracy i w zborze. Ci, którzy cierpią na brak zasad i obowiązków, wywierają o wiele większy wpływ na umysły swych przyjaciół aniżeli ci, którzy wydają się być zrównoważeni, zdolni prowadzić i mieć wpływ na ludzi aby naprawiali swe złe charaktery. S3 24.1
Jeśli brat B. nie będzie poświęcony, zagrozi tym, którzy go naśladują. Jego takt i inteligencja są podziwiane i prowadzą tych, którzy są z nim związani do uwielbienia jego kwalifikacji, których tak naprawdę nie posiada. W Wydawnictwie był niespokojny. Gdyby to miało wpływ tylko na niego, byłoby sprawą o małym znaczeniu. Lecz jego wiodąca pozycja dawała mu wpływy. Jego przykład, szczególnie dla nowo przybyłych, nie był świadectwem sumienności. Gdyby ze względu na swój rzadki talent miał moralne zobowiązania, jego służba byłaby bardziej wartościowa dla Wydawnictwa. Gdyby jego zasady były takie że nic nie mogłoby go odprowadzić od prostej linii obowiązku, aby nic nie mogło skłonić do złego uczynku, jego wpływ kształtowałby również innych. Jednak jego żądze i przyjemności sprowadziły go z posterunku obowiązku. Gdyby trwał w sile Bożej nieporuszony ani przez krytykę ani przez pochlebstwo, stanowczy w zasadach, wierny w przywiązaniu do prawdy i sprawiedliwości, stałby się wspaniałym człowiekiem i wywierałby zwycięski wpływ wszędzie. Brat B. zatracił jednak umiarkowanie oraz oszczędność. Zatracił mądrość, która dałaby mu możliwość pełnego przystosowania się do opatrzności Bożej a ta uczyniłaby z niego człowieka świadomego. Ukochał ludzkie uznanie. Dał się wodzić okolicznościami i pokusami. Nie można było polegać na jego uczciwości. S3 24.2
Doświadczenie religijne brata B. nie było sprawiedliwe. Działał pod wpływem impulsu a nie pod wpływem zasad. Jego serce nie jest w zgodzie z Bogiem i nie żyje w bojaźni Bożej i na Jego chwałę. Działał często tak jak człowiek o świeckich zainteresowaniach, miał bardzo małe poczucie świętości dzieła i pracy w jaką był zaangażowany. Nie praktykował samowyrzeczenia i oszczędności. Czasem pracował żarliwie i objawiał właściwe zainteresowanie dziełem Bożym. Potem wpadał w niedbałość i beztrosko marnował cenne chwile na niewłaściwych rozmowach odwodząc innych od problemów ale też i od obowiązków dając im przykład niedbałości i niewierności. Dzieło Boże jest święte i potrzebuje ludzi o głębokiej uczciwości. Potrzebujemy ludzi, których poczucie sprawiedliwości, nawet w małych sprawach, nie pozwoli im na zmarnowanie ani chwili. Tacy starają się wykorzystać czas innych, którzy uświadamiają sobie że korzystają ze środków należących do Boga, a którzy nie przywłaszczyliby sobie niesprawiedliwie ani grosza. Potrzebujemy ludzi, którzy będą sprawiedliwi, wierni i dokładni, troskliwi i rzetelni w swej pracy dowodząc że nie są ludźmi szukającymi tylko własnej korzyści czy przyjemności i że nie trzeba ich pilnować. Są sumiennymi, wiernymi, prawdziwymi pracownikami, czyniącymi to co właściwe nie dla ludzkiej pochwały ale miłują i wybierają dobro ze względu na głębokie poczucie swojej odpowiedzialności wobec Boga. S3 25.1
Rodzice nie są dokładni w wychowaniu swych dzieci. Nie dostrzegają konieczności kształtowania ich charakterów poprzez dyscyplinę. Dają im powierzchowne wychowanie manifestując większą troskę o zewnętrzne upiększanie się aniżeli o gruntowne wychowanie, które powinni rozwijać i ukierunkowywać w swoich zdolnościach aby wydobywać siłę ze swojej duszy i powodować by moce umysłu rozwijały się i wzmacniały przez ćwiczenie. Zdolności umysłowe wymagają troskliwej opieki, aby były kształtowane dla chwały Bożej. Troskliwą uwagę należy zwracać na rozwijanie tych sił intelektu poprzez ich ćwiczenie, każdej w swym kierunku. Jeżeli rodzice pozwalają dzieciom postępować zgodnie z ich rozumem, skłonnościami i zachciankami a zaniedbują obowiązków prowadzenia ich we właściwym kierunku, to nie będą one zdolne do jakiejkolwiek odpowiedzialności w życiu. Także ich żądze i pragnienia powinny być ograniczone, ich słabe strony uzdrawiane a ich skłonności zwyciężane. S3 26.1
Jeśli pozwolimy aby skarłowaciał czy wypaczył się talent gdyż nie był właściwie rozwijany, to nie będzie to zgodne z wolą Bożą. Wszystkie zdolności mają być właściwie rozwijane. Należy troszczyć się o każdy talent gdyż ma znaczenie dla następnego a wszystkie muszą być kształtowane po to aby umysł był zrównoważony. Jeśli jeden lub dwa organy są kształtowane i stale nadużywane kosztem innych ponieważ taki jest wybór twoich dzieci, aby siłę umysłu kierować tylko w jedną stronę przy zaniedbaniu innych sił psychicznych, wkrótce umysł stanie się niezrównoważony a charakter nieharmonijny. Będą zdolni tylko w jednym kierunku lecz bardzo ułomni w innych bardzo ważnych zakresach. Nie będą to ludzie, na których będzie można polegać. Ich ułomność będzie znaczna i spowoduje zamarcie całego charakteru. S3 26.2
Brat B. kształtował w sobie niewłaściwe skłonności. Podróżował i organizował wycieczki dla przyjemności. Czas i środki były marnowane dla własnej przyjemności. Jego samolubne umiłowanie zabaw przywiodło go do zaniedbania świętych obowiązków Bożych. Brat B. lubi kazać lecz nigdy nie uświadomił sobie odpowiedzialności jakie na nim spoczywały nie każąc ewangelii. Często opuszczał pracę w biurze, która wymagała jego troski, aby zająć się problemami niektórych ze swoich braci w innych zborach. S3 26.3
Gdyby czuł zobowiązanie wobec dzieła Bożego w tym czasie i szedł naprzód czyniąc Boga swą ufnością praktykując samowyrzeczenie i niosąc krzyż Chrystusa, byłby wykonywał wiele dobrego. Lecz często w tak niewielkim stopniu uświadamiał sobie świętość dzieła że korzystał z okazji by odwiedzać inne zbory i oddawać się samouwielbieniu, krótko mówiąc podróżował dla przyjemności, dla zabicia czasu. Jakiż kontrast istnieje pomiędzy jego postępowaniem a postępowaniem apostołów, którzy nieśli brzemię słowa żywota, a w mocy Ducha głosili Chrystusa ukrzyżowanego! I wskazywali żywą drogę poprzez samowyrzeczenie i krzyż. Utożsamiali się ze Zbawicielem w Jego cierpieniach a ich największym pragnieniem było poznać Jezusa — tego ukrzyżowanego. Nie brali pod uwagę własnych wygód ani nie zważali na własne życie. Nie żyli po to aby im było przyjemnie lecz aby czynić dobro i zbawiać dusze, za które Chrystus umarł. S3 27.1
Brat B. potrafi przedstawić argumenty dotyczące punktów naszych zasad lecz praktycznych lekcji poświęcenia, samowyrzeczenia i krzyża nie doświadczył na sobie samym. Potrafi przemawiać do uszu lecz nie czuje uświęcającego wpływu głoszonych prawd we własnym sercu, nie praktykuje ich w swoim życiu, zaniedbuje przedstawianie prawdy we własnym domu z głębokim sądem gdzie każda sprawa pojedynczych ludzi będzie rozstrzygnięta. Brat B. nie ćwiczył swojego umysłu a jego zachowanie w czasie zgromadzenia nie było dla innych przykładem. Wydaje się że brzemię odpowiedzialności za dzieło nie spoczywało na nim, był bowiem beztroski i lekceważący a poprzez swój przykład obniżał poziom prawdy. Święte i pospolite rzeczy stawiał na jednym poziomie. S3 27.2
Brat B. nie pragnął nieść krzyża, nie pragnął naśladować Chrystusa od żłóbka do sali sądowej i Golgoty. Sam na siebie sprowadził srogą pokusę poprzez dogadzanie przyjemnościom. Nie poznał się na tym że jego własne siły są słabe a jego mądrość ograniczona i jałowa. Gdyby czuł że jest zaangażowany w dzieło Boże i że jest zadłużony u Tego, któremu ma oddać czas oraz otrzymane talenty, i który wymaga aby były one wykorzystane dla Jego chwały. Gdyby stał wiernie na swym posterunku, nie cierpiałby teraz tak bardzo i długo. Jego zamiłowanie do przygód i podróży spowodowałoby u niego miesiące cierpień i śmierć gdyby nie żarliwa modlitwa z wiarą ofiarowana za niego przez tych, którzy czuli że nie jest on przygotowany na śmierć. Gdyby umarł w tym czasie, byłby w o wiele gorszej sytuacji od nieuświęconych grzeszników. Lecz Bóg miłosierny wysłuchał modlitwy swego ludu i dał mu nowe możliwości do życia aby miał okazję wyrażenia skruchy za swą niewierność, aby mógł odkupić czas i pokutować. Swoim przykładem wielu sprowadził na złą drogę w Battle Creek. S3 27.3
Brat B. wyszedł ze swej choroby lecz jakże w niewielkim stopniu on i jego rodzina spokornieli wobec ręki Bożej. Dzieło Ducha Bożego i mądrość płynąca z Niego nie przejawia się po to abyśmy byli zadowoleni z samych siebie lecz aby nasze dusze były odnowione w wiedzy i prawdziwej świętości. O wiele lepiej byłoby dla tego brata gdyby wykazywał skłonności do właściwego badania własnego serca, do odkrywania niedoskonałości swego charakteru aby móc je odrzucić i w pokorze ducha wyjść z próby ognia oczyszczonym jak złoto odbijając wizerunek Jezusa. S3 28.1
Zbór pomagał mu znosić cierpienia i chorobę jaką sprowadził na siebie. Jego sprawy były doglądane przez zbór, który także pokrywał większą część jego wydatków. Jednakże ani on, ani jego rodzina nie doceniali opieki ze strony zboru uważając że na to sobie zasłużył. Gdy brat B. wyszedł z choroby, ujawnił złość wobec mojego męża, ponieważ on nie pochwalał jego postępowania i je piętnował. Połączył się z innymi aby ranić mego męża i osłabić jego wpływy. Od czasu gdy opuścił wydawnictwo nie rozumował właściwie. Biedny byłby wobec Bożego sprawdzianu. S3 28.2
Brat B. nie nauczył się lekcji, której jednak będzie musiał się nauczyć aby być zbawionym — musi wyrzec się siebie, odrzucić umiłowane przyjemności. Będzie musiał to wszystko jeszcze raz przemyśleć gdyż musi być wypróbowany jeszcze dokładniej ponieważ uległ różnym grzechom w przeszłości. Sprawił przykrość Bogu tym że usprawiedliwiał się. Miał małe doświadczenie we współczuciu z cierpiącymi w Chrystusie. Umiłował wystawność i nie używał ekonomicznie swych środków. Pan o tym wie. On waży wewnętrzne pobudki i zamiary serca. Rozumie człowieka. Sprawdza naszą uczciwość i lojalność. Żąda jednak abyśmy kochali Go i służyli Mu całym sercem i siłą. Miłośnicy przyjemności mogą przywdziewać nawet zewnętrzną formę pobożności, która może czasem obejmować nawet samowyrzeczenie i mogą poświęcać czas i pieniądze a mimo to ich własne “ja” nie będzie podporządkowane a wola nie będzie się poddawać woli Bożej. S3 28.3
Wpływ dziewcząt rodziny D. był bardzo zły w Battle Creek. Nie były wychowane. Ich matka zaniedbała swój święty obowiązek i nie pouczała ani nie ograniczała dzieci. Nie wychowała ich w bojaźni i karności Bożej. Nie nauczyła się odpowiedzialności ponieważ nie spełniała podstawowych obowiązków w domowych sprawach. Matka uczyła swoje córki tak że bardziej myślały o ubiorach a zapominały o wewnętrznym przyozdabianiu się. Te młode dziewczęta były próżne i pyszne. Ich umysły nie były czyste, ich rozmowy zepsute a jednak znaleźliby się tacy w Battle Creek, którzy chcieli się spotykać z takimi osobami a przecież mogło się to stać tylko wówczas gdy zniżyliby się do ich poziomu. Dziewczęta te nie postępowały tak jak wymagało tego dzieło Boże. Lubiły przebywać w towarzystwie młodych mężczyzn i oni właśnie byli przedmiotem ich rozmyślań i rozmów. Posiadały zepsute maniery, były uparte i pewne siebie. S3 29.1
Cała rodzina miłuje wystawność. Matka nie jest rozumną i dostojną żoną. Nie nadaje się do wychowania dzieci. Strojenie dzieci, czynienie z tego widowiska ma dla niej większe znaczenie aniżeli wewnętrzne upiększanie. Sama siebie nie dyscyplinuje. Jej wola nie współdziała z wolą Bożą. Jej serce nie stoi przy woli Bożej. Jest głucha na działanie Ducha Świętego na serce i wynosi żądze i zachcianki ponad życie w posłuszeństwie wobec Chrystusa. Nie posiada szlachetnych właściwości umysłu i nie dostrzega świętych rzeczy. Pozwala czynić swym dzieciom wszystko to na co mają ochotę. Straszliwe doświadczenie jakie miała z dwojgiem starszych dzieci nie wywarło na jej umyśle głębokiego wrażenia jak tego wymagały okoliczności. Nauczyła je kochać się w strojach, próżności i błahostkach. Nie wychowała w dyscyplinie młodszych córek. A. i D. będąc pod właściwym wpływem byłyby wartościowymi młodymi osobami lecz one muszą się dużo nauczyć. Brat B. postępuje raczej zgodnie ze swymi skłonnościami niż z obowiązkiem. Lubi postępować tak jak mu dyktuje wola i przyjemności lecz nie posiada właściwej wiedzy o obowiązkach spoczywających na chrześcijaninie. Samozadowolenie i własne skłonności łatwo interpretuje jako swój obowiązek — samozadowolenie, którego brat B. nie przezwyciężył. Ma wiele do zrobienia aby uzyskać wyraźne spojrzenie duchowe, by mógł zrozumieć co oznacza być poświęconym Bogu i poznać wysokie wymagania Boże spoczywające na nim. Poważne ułomności w wykształceniu zatruły jego życie. S3 29.2
Gdyby ze swoimi dobrymi kwalifikacjami brat B. był odpowiednio zrównoważonym i odpowiedzialnym pracownikiem, jego działalność miałaby wielkie znaczenie dla naszego wydawnictwa i mógłby podwójnie zarobić. Jednak w okresie minionych lat, jego wpływ był nieuświęcony. Wydawnictwo mogłoby zupełnie dobrze obejść się bez niego, nawet gdyby jego służba była za darmo. Brat i siostra B. nie nauczyli się oszczędności. Dogadzanie apetytowi, umiłowanie przyjemności i wystawności miało nad nim wszechmocny wpływ. Niskie wynagrodzenie byłoby dla tej rodziny lepsze od wielkiego ponieważ wydawali wszystkie pieniądze jakie mieli. Cieszyli się używaniem życia a kiedy pokusy przyszły na nich — byli nie przygotowani. Dwadzieścia dolarów na tydzień stanowiło dla nich tę samą wartość co dwanaście. Gdyby brat i siostra B. byli bardziej oszczędnymi wyrzekając się swych przyjemności, mogliby teraz posiadać własny dom a oprócz tego zaoszczędzić na gorsze czasy. Lecz oni nie postępowali oszczędnie jak to czynili inni, od których czasami bywali uzależnieni. Jeżeli zaniedbają nauczenia się tej lekcji, ich charaktery nie będą doskonałe w dniu Bożym. S3 30.1
Brat B. był obiektem wielkiej miłości i łaskawości Jezusa a jednak nigdy nie odczuł że mógłby naśladować ten wspaniały Wzór. Rościł sobie prawo i całym swoim życiem dążył do lepszego stanowiska i wygód takich, które nie były udziałem naszego Pana. Nigdy nie odczuł głębi nieświadomości i grzechu, od których Chrystus pragnie go oddalić i przywiązać do swojej boskiej natury. S3 31.1
Straszną rzeczą jest służyć świętym rzeczom podczas gdy serce i ręce nie są święte. Aby być współpracownikiem Chrystusa trzeba ponosić odpowiedzialność, trzeba reprezentować go jako jego przedstawiciel, a to nie jest błahą sprawą. Sąd doświadczy czyny każdego człowieka. Apostoł mówi: “Albowiem nie samym sobie każemy lecz głosimy Chrystusa Jezusa że jest Panem”. “Ponieważ Bóg, który rzekł aby się z ciemności światłość rozświeciła, Ten się rozświecił w sercach naszych ku rozświeceniu w nas znajomości chwały Bożej w obliczu Jezusa Chrystusa”. 2 Koryntian 4,5.6. Zasługi apostoła leżały nie w nim samym lecz we wspaniałym wpływie Ducha Chrystusowego, który napełnił jego duszę i przywiódł każdą myśl pod posłuszeństwo Chrystusowe. Moc prawdy towarzyszyła głoszeniu słowa, które będzie zbawieniem i życiem dla życia lub śmiercią dla śmierci. Od kaznodziei wymaga się aby był żywym przykładem ducha i umysłu Chrystusa, żywym świadkiem znanym i czytanym przez wszystkich ludzi. Drżę gdy uświadamiam sobie że są tacy duchowni, nawet pośród Adwentystów Dnia Siódmego, którzy nie są uświęconymi przez prawdę, którą głoszą. Zwycięstwo może zapewnić im tylko moc Ducha Bożego działającego w sercach Jego posłów dających im poznać chwałę Bożą. S3 31.2
Kazania brata B. nie noszą znaku uświęcenia przez Ducha Bożego. Potrafi on wprawdzie mówić gładko i jasno lecz jego kazania nie posiadają ducha. Jego apele nie sięgają serc z nową czułością. Wysyła strzały słów lecz serca jego słuchaczy nie są zmiękczone i nie topnieją w obliczu miłości Zbawiciela. Grzesznicy nie są odmienieni i przyciągnięci do Jezusa przez sumienie i świadomość “że Chrystus jest obok nich, Jezus z Nazaretu przeszedł wokół nich”. Grzesznicy powinni mieć jasno przed oczami że Chrystus jest im bliski i gotów jest ich ratować. Zbawiciel powinien być przedstawiany przed ludem a serce mówiącego ma być podatne na działanie Ducha Jego. Natężenie głosu, spojrzenie, słowa powinny posiadać tę moc, która porusza serca i kontroluje umysły. Serca kaznodziei powinny być opanowane przez Jezusa. Gdy Jezus jest w słowach i w natężeniu głosu, jeśli jest odczuwany w czułej Jego miłości, wówczas doznaje się wartościowszego błogosławieństwa aniżeli wszelkiego rodzaju skarby, przyjemności i chwały ziemskie. Takie błogosławieństwo nie stanie się rzeczywistością aby nie pozostawiło wpływu. Ludzie będą przekonani, wrażenia będą trwalsze i każdy będzie pytał: “Cóż mam czynić abym był zbawiony”. S3 31.3
*****