Świadectwa dla zboru III
Rozdział 9 — Działalność w Battle Creek
W widzeniu danym mi w Bordoville, 10. grudnia 1871 roku w stanie Vermont widziałam że pozycja mojego męża jest bardzo trudna. Ciężar trosk i zajęć przygniatał go. Jego bracia w służbie nie pomagali mu w niesieniu ciężarów i nie byli zadowoleni z jego pracy. Stałe obciążenie przygniatało go psychicznie i fizycznie. Ujrzałam że współpraca ludu Bożego staje się podobna do współpracy Izraela z Mojżeszem. Szemrano przeciw Mojżeszowi w niesprzyjających okolicznościach i tak też się działo wobec mojego męża. S3 85.1
Nie było nikogo w szeregach święcących sobotę, którzy uczyniliby to co czynił mój mąż. Poświęcił całkowicie własne interesy dla rozbudowy dzieła Bożego pozostawiając na boku swój osobisty interes i zadowolenie z własnej rodziny. W oddaniu się dziełu częstokroć narażał swe zdrowie a nawet życie. Był tak bardzo przyciśnięty ciężarami dzieła że nie miał czasu na studiowanie, rozmyślanie i modlitwy. Bóg nie żądał od niego aby znalazł się w takiej sytuacji nawet dla postępu dzieła wydawniczego w Battle Creek. Są inne dziedziny naszego dzieła, inne interesy całej sprawy, które zostały zaniedbane przez jego całkowite poświęcenie się jednej działalności. Bóg dał nam obojgu świadectwa przy pomocy których mamy dosięgać ludzkie serca. Otworzył przede mną wiele kanałów światłości nie tylko dla mojej korzyści lecz dla korzyści Jego ludu w ogóle. On także dał memu mężowi wspaniałe światło dotyczące tematów biblijnych, nie dla niego samego lecz także dla innych. Ujrzałam że te rzeczy powinny być zapisane i należy o nich rozmawiać i że nowe światło będzie nadal oświecać świat. S3 85.2
Ujrzałam że moglibyśmy zdziałać wielokrotnie więcej dla rozwoju dzieła Bożego działając pośród nich, niosąc różnorodne świadectwa, aby wyjść na spotkanie potrzebom dzieła w różnych miejscach i w różnych okolicznościach i gdybyśmy nie trzymali się kurczowo Battle Creek. Nasze dary są potrzebne na tamtych polach misyjnych zarówno w głoszeniu jak i literaturze. Gdy mój mąż był przemęczony nagromadzonymi sprawami finansowymi i innymi troskami, jego umysł nie mógł być tak owocny w służeniu słowem jakby mógł być. Wydaje mu się że jest otoczony wrogami ponieważ zajmuje stanowisko, na które wywierany jest stały nacisk. Lud będzie kuszony tak jak Izrael aby narzekał i szemrał przeciwko temu, który zajmuje najbardziej odpowiedzialne stanowisko w dziele i służbie Bożej. S3 85.3
Stojąc pod ciężarami brzemienia, jakich nikt inny nie mógłby unieść, mój mąż czasami przemawiał bez należytego zastanowienia i ze zbytnią dozą wyrzutu. Czasami krytycznie oceniał tych w wydawnictwie, którzy jego zdaniem nie przejawiali należytej rzetelności. A kiedy pojawiły się błędy, poczuł że oburzenie w imię dzieła Bożego koncentruje się w nim. Takie postępowanie nie zawsze prowadziło do dobrych rezultatów. Czasem doprowadzało to do karania tych, którzy zaniedbali najważniejsze powierzone im zadania, dlatego obawiali się że nie uczynią tego właściwie a potem będą krytykowani. A ciężar tego wszystkiego coraz bardziej przygniatał mego męża. S3 86.1
Najlepszym wyjściem z tej sytuacji byłoby gdyby był o wiele dalej od spraw wydawnictwa aniżeli był i pozostawił innym część dzieła. A jeśli po cierpliwych próbach okazałoby się że nie nadają się do tej pracy, powinni byli być wymieniani i kierowani do takiej działalności, w której ich błędy szkodziłyby im samym a nie dziełu Bożemu. S3 86.2
Byli tacy, którzy znajdując się na czele wydawnictwa mówili łagodnie a byli niewiernymi. I gdyby szczególnie te osoby zostały w porę usunięte, to inni wierzący otworzyliby swoje oczy, obudziliby się a ich czujność nie byłaby sparaliżowana. S3 86.3
Kiedy mój mąż powrócił po swej długiej i poważnej chorobie, chwycił w swe ręce pracę, która była zaniedbana przez tych niegodnych ludzi. Pracował z całą stanowczością i siłą umysłu i ciała jakie posiadał, aby rozwinąć działalność dzieła Bożego i równocześnie ochronić je przed kłopotami w jakie wpadło na skutek działalności tych, którzy dbali bardziej o własne interesy, i którzy nie odczuwali że dzieło, w jakie są zaangażowani, jest święte. Ręka sądu Bożego wyciągnięta jest nad tymi niewiernymi ludźmi. Ich postępowanie i ich koniec miałby być ostrzeżeniem dla innych aby nie czynili podobnie. S3 86.4
Doświadczenie mojego męża w okresie jego choroby nie było dla niego szczęśliwe. Pracował w tej sprawie z zainteresowaniem i poświęceniem jak żaden inny człowiek. Przystępował do odpowiedzialnych zadań jakie Opatrzność mu powierzyła nie bacząc na krytykę czy pochwałę. Był w tym osamotniony i walczył mimo fizycznych i psychicznych cierpień nie zwracając uwagi na własny interes podczas gdy inni, dla których Bóg to przewidział, powinni byli u jego boku stać kiedy najbardziej potrzebował ich pomocy. Został opuszczony wtedy kiedy walczył a wtedy właśnie najbardziej potrzebował pomocy zamiast sprzeciwu i szemrania, szemrania przeciwko jednemu, który czynił dziesięciokrotnie więcej niż inni dla budowy dzieła Bożego. Wszystkie te rzeczy miały swój wpływ, one kształtowały charakter umysłu, który kiedyś był wolny od podejrzeń, pełen zaufania i doprowadziło to do tego że przestał ufać swym braciom. Ci, którzy działali i mieli udział w tym chociaż częściowo, będą odpowiedzialni za takie rezultaty. Bóg chciał ich prowadzić gdyby żarliwie i oddanie Mu służyli. S3 87.1
Widziałam że mój mąż dostarczył swym braciom bezbłędne dowody swego zainteresowania i poświęcenia dziełu Bożemu. Po spędzeniu wielu lat swego życia na nieustannym wysiłku nad rozwojem działalności wydawniczej i osadzeniu jej na trwałych podstawach, oddał ludowi Bożemu wszystko co było jego własnością i co mógłby równie dobrze zachować i czerpać z tego korzyści. Poprzez ten akt wskazał ludziom że nie szuka dla siebie korzyści lecz stara się pomóc dziełu Bożemu. Kiedy męża powaliła choroba, wielu zachowywało się w taki sam nieczuły sposób w jaki zachowywali się faryzeusze wobec nieszczęśliwych i znajdujących się w kłopotach. Faryzeusze mówili cierpiącym że ich trudności wynikają z ich grzechów i że przyszedł na nich sąd Boży. W ten sposób czyniąc tak podnosili stan cierpienia. Kiedy mój mąż upadł pod ciężarem trosk, byli tacy, którzy nie mieli miłosierdzia. S3 87.2
Kiedy zaczął odzyskiwać zdrowie na tyle że mimo osłabienia zaczął trochę pracować, prosił tych, którzy przewodzili biurem wydawnictwa o czterdziestoprocentową zniżkę kosztów książki, która kosztowała sto dolarów. Skłonny był płacić sześćdziesiąt dolarów za te książki, o których wiedział, że kosztują wydawnictwo tylko pięćdziesiąt dolarów. Prosił o tę zniżkę za swe minione usługi i poświęcenia dla pracy wydawniczej lecz odmówiono mu tego twierdząc że przysługa była zbyt mała. Chłodno poinformowano go że może uzyskać jedynie dwadzieścia pięć procent zniżki. Mój mąż zniósł to z wielkim bólem jednakże zachował się jak chrześcijanin. Bóg zanotował tę niesprawiedliwą decyzję i od tego czasu wziął sprawę w swe ręce błogosławiąc mu tak jak uczynił to wobec Joba. Od czasu tej decyzji bez serca, działał Bóg dla swego sługi i zrobił go jeszcze zdrowszym aniżeli był poprzednio na ciele, jaśniejszym, silniejszym w umyśle i wolnym w duchu. Od tego czasu mój mąż miał przyjemność wydawania własnymi rękami wartościowe nasze publikacje a nawet tysiące dolarów bez żadnej ceny. Bóg nie zapomniał o tych, którzy byli wierni, nawet jeśli czasami dopuścili się błędu. S3 88.1
Mój mąż posiadał żar dla Boga i dla prawdy. Czasami żar ten wiódł go do przepracowania i osłabienia sił fizycznych i psychicznych. Lecz Pan nie uznawał tego za grzech taki jak zaniedbanie czy niewierność Jego sług. Ci, którzy wychwalali niewiernych i nieuświęconych, dzielili między siebie grzech zaniedbania i niewierności. S3 88.2
Bóg wybrał mego męża i dał mu szczególne kwalifikacje z wrodzonymi zdolnościami i z doświadczeniem do prowadzenia Jego ludu i naprawy Jego dzieła. Lecz pojawili się szemrający pośród Adwentystów, tacy jak dawniej wśród Izraelitów. Ci zawistni i podejrzliwi ludzie przez swe sugestie i podejrzliwość dali okazje wrogom naszej wiary aby podważyć zaufanie do mego męża. Te zawistne jednostki z naszego wyznania przedstawiały te sprawy przed niewiernymi w fałszywym świetle i takie wrażenia wywołali wśród wielu w ich środowisku, że przeszkadzało to przyjęciu prawdy. Określili mego męża jako człowieka dającego dużo do myślenia, samolubnego, skąpego, i że obawiają się go jak i prawdy, której jako lud głosimy. S3 89.1
Kiedy apetyt starożytnego Izraela został ograniczony albo kiedy nakładano na niego jakiekolwiek ciężary, oskarżali Mojżesza, że postępuje z nimi despotycznie, że chce nad nimi panować podczas gdy on był tylko instrumentem w Bożych rękach, który miał doprowadzić Jego lud do poddania i posłuszeństwa głosu Bożemu. S3 89.2
Współczesny Izrael szemrał i stał się zawistny wobec mojego męża ponieważ bronił dzieła Bożego. Propagował reformę żywienia, wstrzemięźliwość, napominał tych którzy miłują świat, krytykował samolubstwo. Prosił o datki dla Bożej sprawy i wzmacniał hojność wśród bliźnich dając przykład własnym postępowaniem lecz przez wielu szemrających nawet to było uznane jako sposób na wykorzystanie środków braci dla własnej korzyści i mówiono, że bogaci się na sprawie Bożej. Jednak fakty mówią że Bóg powierzył środki w jego ręce aby nie był uzależniony od łaski zmiennych, szemrających i zawistnych ludzi. Ponieważ nie prowadziliśmy samolubnego interesu lecz dbaliśmy o wdowy i sieroty, Bóg w swej opatrzności działał w naszym imieniu i nagradzał nas pomyślnością i obfitością. S3 89.3
Mojżesz wzgardził królestwem, które obiecywało mu przyszłość w ziemskich luksusach i honorach życia na królewskich dworach, wolał jednak znosić niepowodzenia i cierpienie z ludem Bożym niż mieć doczesną rozkosz z grzechu, albowiem szanował napomnienie Jezusa i uznawał to za większy skarb niż wszelkie skarby Egiptu. Przed nami również był wybór życia łatwego, wolnego od pracy i trosk — mogliśmy tak czynić. Lecz nie tak zdecydowaliśmy. Wybraliśmy życie intensywnej pracy i trosk dla dzieła Bożego, życie wędrowne ze wszelkimi jego trudnościami. Nie żyliśmy dla siebie aby sobie sprawiać przyjemości ale staraliśmy się żyć dla Boga aby Jemu dostarczać radości i Jego gloryfikować. Naszym celem nie było pracować dla wzbogacenia jednak Bóg spełnił swą obietnicę dając nam stokrotnie, On nas wynagrodził w życiu. On może nas teraz doświadczyć zabierając nam wszystko. Gdyby tak się stało, podporządkowalibyśmy się pokornie. S3 89.4
Kiedy przekazał On w nasze ręce pieniądze i wpływy, staraliśmy się inwestować je w Jego sprawy i nawet gdyby wściekły ogień przeciwności je zniszczył, staralibyśmy zachować pogodę ducha widząc że niektóre z naszych skarbów są tam gdzie płomienie nie mogą dosięgnąć ani przeciwności zmieść. Dzieło Boże jest pewnym bankiem, który nigdy nie zawodzi i inwestycja naszego czasu, naszego zainteresowania i interesu, naszych środków jest skarbem w niebie, który nigdy nie zginie. S3 90.1
Ujrzałam że mój mąż ma trzykroć więcej trosk aniżeli powinien mieć. Było dla niego rozczarowaniem gdy brat R. i S. nie pomagali mu nosić jego odpowiedzialności. Bardzo był zatroskany że nie pomagają mu w sprawach związanych z prowadzeniem Instytutu Zdrowia i Domu Wydawnictwa. Sprawy wydawnicze rozwijały się dobrze od czasu gdy niewierni zostali od nich odsunięci. A kiedy dzieło rosło, powinni się znaleźć tacy, którzy mogliby nieść odpowiedzialność lecz ci, którzy mogliby to uczynić, nie uczynili tego ponieważ nie wzbogaciłoby to ich stanu posiadania tak bardzo jak interes dochodowy. S3 90.2
W naszej redakcji nie mamy takich talentów jakie by nam były potrzebne. Praca ta wymaga najskrupulatniejszego wyboru osoby, która miałaby być zatrudniona. Teraz mój mąż nosi ten ciężar lecz nie jest w stanie tego dłużej nosić. Tylko dzięki cudowi Bożej łaski mógł tak długo wytrzymywać lecz teraz jest wiele spraw, które należy rozważyć. Przez swoje zdecydowane działanie i zaangażowanie w dziele Bożym pokazał co może być uczynione w zakresie wydawniczym. Ludzie z niesamolubnym celem i sprawiedliwi w osądzie mogą osiągnąć wielkie i wspaniałe sukcesy. Mój mąż tak długo niósł samotnie brzemię że osłabiło to bardzo jego siły i koniecznie wymaga zmiany. W dużym stopniu musi zostać zwolniony i oddalony od trosk jeśli miałby jeszcze pracować dla dzieła piórem i słowem. S3 90.3
Kiedy wróciliśmy z Kansas jesienią 1870 roku, oboje powinniśmy mieć pewien czas na odpoczynek. Tygodnie wolne od trosk były konieczne by wzmocnić siły i nadwyrężoną energię. Lecz kiedy zastaliśmy prawie opuszczone ważne miejsce w Battle Creek, poczuliśmy że musimy koniecznie się zająć pracą i to ze zdwojoną energią, ze wszystkich sił. Ujrzałam że mój mąż nie powinien tu pozostawać dłużej dopóki nie pojawią się ludzie, którzy będą odczuwać potrzeby i poniosą ciężar dzieła a on po prostu powinien służyć jedynie radą. Musi odłożyć to brzemię gdyż Bóg ma dla niego ważne zadanie w głoszeniu i pisaniu prawdy. Nasze wpływy w działalności na szerokich polach misyjnych bardzo skutecznie rozbudowują sprawy Boże. Jest też wiele uprzedzeń w umysłach ludzi. Fałszywe oskarżenia umieściły nas w fałszywej sytuacji wobec wielu osób i to stoi na przeszkodzie garnącym się do prawdy. Oni zaczynają wierzyć że ci, którzy zajmują odpowiedzialne stanowiska w Battle Creek są osobami fanatycznymi. Twierdzą że cała nasza praca i nasze tłumaczenie Słowa Bożego jest niewłaściwe, dlatego obawiają się zapoznawać i przyjmować tę prawdę. Nie możemy ludzi wzywać aby polegali na nas. Nie możemy mówić i usprawiedliwiać siebie i swego charakteru. Starajmy się mówić o prawdzie i wywyższać ją, mówić o Jezusie i wywyższać Go, a to wspomożone siłą Boga usunie uprzedzenia i rozbroi opozycję. S3 91.1
Bracia R.i S. lubią pisać, lubi to również mój mąż. A Bóg pozwolił swojej światłości oświetlić Jego Słowo i poprowadził mego męża do obfitych myśli, które będą błogosławieństwem dla wszystkich ludzi. Kiedy on nosił potrójne brzemię, niektórzy z jego pomocników — kaznodzieje, zrzucali jeszcze dodatkowe odpowiedzialności na niego uspokajając się myślą że Bóg umieścił brata White w zarządzie działalności i wyposażył go do niej a Pan nie wybrał ich do tych stanowisk, dlatego nie biorą odpowiedzialności na siebie i nie niosą brzemienia jakie mogliby nieść. S3 92.1
Powinni znaleźć się ludzie, którzy czuliby to samo zainteresowanie jakie odczuwa mój mąż. Nigdy nie było tak ważnego okresu w historii Adwentystów Dnia Siódmego aniżeli obecnie. Zamiast słabnięcia wydawnictwa, nasza działalność stale się rozrasta. Jest więcej do zyskania niż do stracenia. Tak długo szemrano przeciwko memu mężowi, tak długo był otaczany zawiścią i fałszywymi oskarżeniami i tak mało było szczerości wśród ludzi, którzy go otaczają, że stał się podejrzliwy prawie we wszystkim, nawet wobec swych braci z kaznodziejstwa. Bracia ci w obawie aby nie dopuścić jakiegoś błędnego kroku, w wielu wypadkach nie czynili absolutnie nic. Lecz nadszedł czas kiedy ci ludzie muszą zacząć pracować niezmordowanie dla wspólnego niesienia brzemienia. Brakuje im jednak wiary i ufności w Boga. Wierzą w prawdę i w bojaźni Bożej powinni łączyć swe wysiłki i nieść odpowiedzialność jaką Bóg im powierzył. S3 92.2
Jeżeli się komuś wydaje że w sprawie, w której ktoś inny zrobił wszystko co było w jego mocy, dostrzega możliwość lepszego jej wykonania, to powinien tę sprawę uprzejmie i cierpliwie wyjaśnić swemu bratu w wierze. Nie powinien go krytykować ani kwestionować szczerości jego zamiarów, tym bardziej że sam też nie chciałby aby go o cokolwiek podejrzewano lub niesprawiedliwie oceniano. Brat, którego serce bije dla sprawy Bożej, będzie zmartwiony że wszystkie jego starania o dzieło Boże poszły na marne. Skłoni go to do nieufania sobie, straci wiarę we własny rozsądek. Nic go tak nie zniechęci jak świadomość popełnionego błędu w pracy, którą Bóg mu wyznaczył, a która znaczy dla niego więcej niż życie. Jakże to niesprawiedliwe ze strony braci, że odkrywając jego błędy wbijali kolec coraz głębiej i głębiej w jego serce! Każdym ukłuciem osłabiają jego wiarę i odwagę a także jego zaufanie do siebie i ufność że może skutecznie pracować przy budowie dzieła Bożego. S3 92.3
Błądzącym stale trzeba wyraźnie przedstawiać prawdę i fakty aby poznali i uświadomili sobie swe błędy i zmienili swoje postępowanie. Jednakże zawsze należy to czynić ze współczującą delikatnością bez niepotrzebnej surowości i szorstkości, mając na względzie własną słabość i własne pokusy. Gdy zobaczymy u kogoś jakieś uchybienie czy błąd, to zamiast wytykać go sprawiając mu ból, pocieszmy go i dodajmy mu otuchy. W kazaniu na górze Chrystus powiedział: “Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Albowiem jakim sądem sądzicie, takim was osądzą i jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą”. Mateusza 7,1-2. Zbawiciel gani tych, którzy pochopnie sądzą: “A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego a belki w oku swoim nie dostrzegasz?” Wiersz 3. Jakże często jest tak że niektórzy bardzo szybko dostrzegają błędy u braci ale ślepi są na daleko większe własne błędy. S3 93.1
Wszyscy naśladowcy Chrystusa powinni obchodzić się z bliźnimi tak jakby chcieli aby Pan potraktował ich błędy i słabości gdyż wszyscy błądzimy i potrzebujemy Jego zmiłowania. Jezus przyjął ludzką naturę aby poznać jak okazywać współczucie i jak wstawiać się do Ojca za grzesznych błądzących śmiertelników. Dobrowolnie stał się Obrońcą człowieka i uniżył się by zapoznać się z pokusami, które nękają ludzi. Zatem poznawszy czym jest cierpienie i pokusa umie nieść pomoc tym, którzy są wiedzeni na pokuszenie i być litościwym i wiernym Arcykapłanem. S3 93.2
Często zachodzi potrzeba wyraźnego napiętnowania grzechu i zganienia zła. Jednak kaznodzieje pracujący dla zbawienia bliźnich nie mogą być bezwzględni wobec błędów drugiego, nie powinni też wyolbrzymiać błędów swojej organizacji. Nie powinni wyolbrzymiać czy ubolewać nad brakiem własnych sił. Powinni się zastanowić czy takie postępowanie wobec innych i siebie da upragniony rezultat, czy miłość i zaufanie do tego, który wyjawił ich błędy, może wzrosnąć? Powinno się pamiętać zwłaszcza o tym, by błędy kaznodziejów, którzy zatrudnieni są w dziele Bożym, znane były tylko wąskiemu gronu, bowiem wielu słabych członków źle wykorzysta fakt, że ci, którzy są sługami Słowa i nauki, popełniają te same błędy jak inni ludzie. Najbardziej okrutnym postępowaniem jest donoszenie niewierzącym o błędach kaznodziei, tym bardziej gdy ów kaznodzieja jest w stanie w przyszłości uczynić wiele dobrego dla ratowania dusz. Z takiego bezmyślnego ujawnienia błędów może wyniknąć jedynie szkoda a nic dobrego. Panu nie podoba się takie postępowanie ponieważ wpływa na utratę zaufania ludu do tych, których On przyjął do rozprzestrzeniania dzieła Bożego. S3 93.3
Charakter każdego współpracownika powinien być z troską brany w obronę przez braci kaznodziejów. Bóg mówi: “Nie tykajcie pomazańców moich, prorokom moim zła nie wyrządzajcie!” 1 Kronik 16,22; Psalmów 105,15. Pielęgnujcie miłość i zaufanie. Brak tej miłości i zaufania jednego kaznodziei do drugiego nie przyczynia się do szczęścia tego, który tych darów nie ma, a on sam staje się przez to równie nieszczęśliwy. W miłości leży o wiele większa moc niż w karceniu. Miłość toruje sobie drogę przez wszystkie przeszkody podczas gdy nagana zamyka każdą drogę do serca. S3 94.1
Moje myśli skierowano ku przypowieści o zaginionej owcy. Dziewięćdziesiąt dziewięć owiec pozostawiono w puszczy aby szukać tej jednej, która zabłądziła. A gdy pasterz znalazł zaginioną, wziął ją w ramiona i z radością powraca do stada. Wracając nie biada i nie wypomina zabłąkanej owieczce że sprawiła mu tyle kłopotu lecz z radością niesie ją by połączyć ze stadem. S3 94.2
Ale jeszcze większa radość powinna być okazana. Pasterz przyszedłszy do domu zwołuje przyjaciół i sąsiadów mówiąc do nich: “Weselcie się ze mną, gdyż odnalazłem moją zgubioną owcę.” Odnalezienie owcy było powodem radości, jej zabłąkanie nie miało tu znaczenia gdyż radość z odnalezionej zguby przewyższa troskę, kłopoty, zamieszanie i niebezpieczeństwo jakie towarzyszyło jej poszukiwaniom oraz wysiłkom czynionym w celu zapewnienia jej bezpiecznego powrotu do stada. “Powiadam wam: Większa będzie radość w niebie z jednego grzesznika, który się upamięta, niż dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują upamiętania”. Łukasza 15,6-7. S3 94.3
Mój mąż musi dokonać zmiany. Mogą pojawiać się straty w biurze wydawniczym kiedy zabraknie jego długotrwałego doświadczenia lecz straty pieniężne nie mogą wytrzymać porównania ze zdrowiem i życiem Bożego sługi. Dochody mogą nie być tak duże jak pragną tego szefowie ekonomiczni lecz gdyby mój mąż podupadł ponownie na zdrowiu, osłabiłoby to ręce bliźnich a pieniądze nie stanowiłyby tu żadnej wartości. S3 94.4
Jest wiele do zrobienia. Misjonarze powinni udawać się do innych krajów by głosić prawdę tym, którzy są w ciemnościach. Lecz mała jest skłonność między młodymi ludźmi do poświęcenia się dla Boga i do oddawania swych uzdolnień Jego służbie. Zbyt wielu unika odpowiedzialności i niesienia ciężarów. Nie uzyskują doświadczenia w niesieniu brzemienia czy w wiedzy i znajomości Pisma Świętego jaką powinni mieć w dziele Bożym, jakie Bóg powierzył ich rękom. Obowiązkiem wszystkich jest poznawać ile mogą czynić dla Mistrza, który umarł dla nich. Lecz wielu jest takich, którzy starają się robić tylko tyle ile jest konieczne, najlepiej jak najmniej i mają złudną nadzieję że w końcu dostaną się do nieba. Było ich przywilejem mieć gwiazdy w koronie jako dowód nagrody za dusze, które przyprowadzili do zbawienia będąc narzędziami Boga. Lecz żal ściska serce że ludzkie serca opanowało lenistwo duchowe i bałwochwalstwo, które gubi wszystko. Samolubstwo i pycha zajmują wiele miejsca w ich sercach i niewiele go pozostaje na niebieskie sprawy. S3 94.5
W modlitwie, którą Jezus nauczył swych uczniów, była prośba: “Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy innym”. Nie możemy powtarzać tej modlitwy nie wybaczając im albowiem prosimy Pana aby odpuścił nasze przewinienia wobec Niego w ten sam sposób jak i my odpuszczamy tym, którzy winni są wobec nas. Lecz tylko niewielu uświadamia sobie głęboką treść tej modlitwy. Gdyby ci, którzy nie przebaczają innym uświadomili sobie głębię znaczenia tych słów, nie ośmieliliby się powtarzać jej i prosić Boga aby postępował z nimi tak jak oni postępują z bliźnimi. A mimo to taki brak przebaczenia i niechęć w odpuszczeniu nawet pomiędzy braćmi panuje i to w wielkiej mierze. Brat powinien być bratem a nie walczyć z nim. S3 95.1