Świadectwa dla zboru II
Rozdział 8 — Miłość do błądzących
Pokazano mi że podczas gdy siostra J. oraz brat i siostra K. widzieli u innych wady, nie czynili żadnych starań żeby naprawić to zło i pomóc tym, którzy potrzebowali pomocy. Pozostawili ich samych i trzymali ich w pewnej odległości myśląc, że to nie ma sensu by im pomóc próbując coś dla nich zrobić. To nie jest właściwe. Popełniają błąd. Chrystus powiedział: “Nie przyszedłem wzywać sprawiedliwych ale grzesznych do pokuty”. Marka 2,17. Pan nasz żąda od nas abyśmy pomagali tym, którzy najbardziej tej pomocy potrzebują. Podczas gdy widzieliście błędy u innych, zamknęliście się sami w sobie i byliście zbyt samolubni w swoim zadowoleniu odnośnie znajomości prawdy. Bóg nie uznaje takiego samozadowolenia się prawdą nie czyniąc żadnych poświęceń żeby umocnić tych, którzy tego potrzebują. Nie wszyscy jesteśmy jednakowo przygotowani i nie wszystkich pouczono właściwie. Nauka ich była niewystarczająca. Niektórzy są wybuchowi, w dzieciństwie nie nauczyli się samokontroli. Często są łączeni z ognistym usposobieniem, zawiścią i zazdrością. Niektórzy są nieuczciwi w postępowaniu, zachłanni w handlu. Niektórzy chcą być arbitralni w swoich rodzinach miłując władzę. Ich życie jest dalekie od poprawnego. Ich wychowanie było całkowicie złe. Nie powiedziano im że jest grzechem poddawać się tym złym nawykom dlatego grzech nie objawia się im jako szczególnie grzeszny. Inni, których wychowanie nie było tak wadliwe i którzy mają lepsze przygotowanie, ukształtowało dużo mniej niewłaściwy charakter. Życie chrześcijan jest lepiej przygotowane do dobrego albo złego przez ich poprzednie wychowanie. S2 73.1
Jezus nasz Orędownik zna wszystkie okoliczności i rozpatruje sprawę według tego, do jakiego stopnia jesteśmy oświeceni. Niektórzy są o wiele lepiej zorganizowani od innych podczas gdy drudzy są stale nawiedzani kłopotami przez swe nieszczęśliwe wady charakteru będąc stale w rozterce ze swymi wewnętrznymi wrogami i ze swą wypaczoną naturą. Inni nie mają ani połowy tyle do zwalczania. Idą niemal wolni od trudności pod ciężarem których cierpią ich bracia i siostry, którzy nie są tak dobrze zorganizowani. W wielu przypadkach nie kosztuje ich to ani połowy by przezwyciężyć i żyć jak chrześcijanie. Niektórzy prawie zawsze wychodzą źle z każdej sytuacji ale ci, którzy są lepiej przygotowani w życiu chrześcijańskim, prawie zawsze wychodzą z błogosławieństwem w codziennym życiu, ponieważ posiadają to w swej naturze. Nie pracują ani w połowie tak wytrwale by siebie utrzymać w samozaparciu i pod kontrolą lecz jednocześnie porównują swoje życie z życiem tych niewłaściwie wychowanych. Schlebiają sobie tym kontrastem. Mówią o wadach i błędach tych nieszczęśliwych ludzi ale nie zdejmują żadnych brzemion z nich, poza tym nie usiłują umilać ich życia tylko roztrząsają ich błędy. S2 74.1
Czołowe stanowiska, które piastujecie w zborze jako rodzina, zobowiązują was do wyższej potrzeby, byście nosili brzemiona słabych, a nie abyście pomagali tym, którzy radzą sobie w życiu, a nawet mogą jeszcze nieść brzemiona innych, lecz należy pomóc tym, którzy naprawdę potrzebują takiej pomocy i którzy są w gorszej sytuacji materialnej czy duchowej, którzy są w błędzie i którzy być może dokuczyli wam i wykorzystali waszą cierpliwość ponad wszelkie granice. To właśnie nad takimi lituje się Jezus, ponieważ szatan ma większą władzę nad nimi i ciągle wykorzystuje ich słabe strony charakteru kierując wciąż strzały w ich najbardziej słabe nieosłonione miejsca. Jezus wykorzystuje swoją moc i miłosierdzie dla takich właśnie pożałowania godnych ludzi i w takich przypadkach. Kiedy postawił pytanie, kto miłuje najwięcej, Szymon odpowiedział: S2 75.1
“Ten, któremu najwięcej przebaczył...” Łukasza 7,45. Tak też będzie. Jezus nie unikał słabych, nieszczęśliwych i bezradnych, ale według potrzeb ludzi. Nie ograniczał swoich wizyt i pomocy do klas bardziej inteligentnych i mniej wadliwych zaniedbując nieszczęśliwych. Nie pytał o miłych wobec niego, był towarzyszem biednych i bardzo potrzebujących. Tam właśnie szukał towarzystwa zgubionej owcy z domu Izraela. S2 75.2
Jest to praca, którą zaniedbaliście. Unikaliście nieprzyjemnych obowiązków, nie wychodziliście do zbłąkanych aby ich odwiedzić, by okazać swoje zainteresowanie czy miłość, aby zapoznać się z nimi. Nie posiadaliście przebaczającego ducha Chrystusa. Wytyczyliście taki kurs aby tacy przychodzili do was, a wówczas abyście ich mogli nakryć płaszczem dobroczynności. Nie wymaga się abyście zakrywali grzechy lecz tylko żeby okazywać litościwą miłość błądzącym, którą okazał wam Chrystus. S2 75.3
Jesteście w jak najbardziej dogodnych warunkach dla rozwijania dobrych chrześcijańskich charakterów. Nie odczuwacie nękających braków czy przykrości przez zachowanie się nieposłusznych i buntujących się dzieci. W naszych rodzinach nie ma rozbieżności zapatrywań. Macie wszystko czego można sobie życzyć. Jednak pomimo swej dogodnej pozycji macie wady i wiele do zwalczenia aby wyzbyć się duchowej pychy, samolubstwa, wybuchowości, zazdrości i złych podejrzeń. S2 76.1
Brat K. grzeszy złą mową i brakuje mu chęci pomagania tym, którzy najbardziej potrzebują pomocy. Jest samolubny. Uwielbia swój dom, spokojny odpoczynek bez kłopotów i doświadczeń, poza tym zbyt sobie pobłaża w dogadzaniu. Nie przyjmuje brzemienia wyznaczonego przez niebo. Unika nieprzyjemnej odpowiedzialności i kryje się w swoim samozadowoleniu. Był dość bogaty materialnie lecz gdy była potrzeba aby sobie odmówić wygody, kiedy potrzebna jest prawdziwa ofiara, ma w tym małe doświadczenie, które musi zdobyć. S2 76.2
Obawia się że mu przypiszą winę jeśli pomoże błądzącym. “A tak powinniśmy znosić my, którzyśmy mocni, mdłości słabych, a nie podobać się samym sobie. Przetoż każdy z nas niech się bliźniemu podoba ku dobremu dla zbudowania; ponieważ i Chrystus nie podobał się samemu sobie, ale jako napisano: Urągania urągających tobie przypadły na mię”. Rzymian 15,1-3 (BG). Wszyscy biorący udział w wielkim zbawieniu mają coś do zrobienia dla tych, którzy się wloką na Syjon. Nie powinno się im wytrącać rękojmi ani odpychać bez próbowania pomożenia im w przezwyciężeniu się i przygotowaniu na sąd. Nie! Ci, którzy beczą wokół owczarni, powinni być zachęceni i posileni całym wsparciem jakie jest w waszej mocy. Wy jako rodzina macie zbyt rygorystyczne regulaminy i ustanawiacie zwyczaje, które nie pasują do każdego przypadku. Brak wam czułości i delikatności, i litości dla opieszałych. To już tak długo trwa że duchowo obumieracie w miejsce wzrastania w Panu. Wasza troska ogranicza się do waszych rodzin i krewnych lecz unikaliście myśli sięgnięcia ręką do tych spoza waszego kręgu. Ubóstwiacie się i zamykacie w sobie. Waszym staraniem jest: “aby Pan zbawił mnie i moich”. Ten duch musi zniknąć, potem rozkwitniecie się w Panu i uczynicie postępy duchowe zanim zbór będzie mógł wzrosnąć liczebnie, którzy mają być zbawieni. S2 76.3
Jesteście ograniczeni w pracy dla innych i musicie się zmienić od podstaw. Wasi krewni nie są bardziej mili w oczach Bożych od jakiejkolwiek innej biednej duszy, która pragnie zbawienia. Musimy zdeptać samolubstwo i wzmocnić w naszym życiu samopoświęcenie i bezinteresowność dobroczynności okazanej nam przez Jezusa kiedy był na ziemi. Wszyscy winni interesować się swymi krewnymi lecz nie pozwolić, żeby się odizolować od reszty, jakby tylko oni mieli być tymi, których Jezus przyszedł zbawić. S2 77.1