Świadectwa dla zboru II

73/87

Rozdział 68 — Niewłaściwie rozumiana wrażliwość

Droga siostro M.:

Myślę o twojej sprawie i nie mogę się powstrzymać od napisania o swoich przekonaniach z tego co widziałam a dotyczyło ciebie. Wiem że błądzisz w ciemności jak we mgle. Nie widzisz spraw we właściwym świetle. Sama się oślepiasz następującą wymówką: “Nie byłabym uczyniła tak czy inaczej gdyby nie pewne wpływy innych, które mnie doprowadziły na tą drogę postępowania”. S2 571.2

Stale doszukujesz się błędów w okolicznościach co jest niczym innym jak wynajdywaniem wad w przezorności. Stale szukasz kogoś czy czegoś co mogłoby odpowiadać kozłowi ofiarnemu, którego mogłabyś obwiniać za swoją sytuację i postępowanie aby mówić w sposób niegodny chrześcijanina. W miejsce tego powinnaś krytykować samą siebie. Krytykujesz okoliczności i okazje, które doprowadziły do rozwijania wad w twoim charakterze, które uśpione są w duszy i jak coś je obudzi, ożywają nagle. Wtedy są widoczne w całym swoim zniekształceniu i w całej sile. S2 571.3

Sama siebie oszukujesz myślą że te nieprzyjemne wady nie istnieją ale kiedy nastąpi przyczyna to działasz i mówisz tak że jest to widoczne przez wszystkich. Niechętna jesteś zobaczyć i przyznać się do winy że to twoja grzeszna natura nie została jeszcze zmieniona i podporządkowana pod posłuszeństwo Chrystusa. Nie ukrzyżowałaś swojego “ja”. S2 572.1

Nieraz mijają dni i tygodnie zanim zacznie się okazywać duch niecierpliwości i dyktatury oraz chęć aby kontrolować swojego męża. Twoje umiłowanie do rządzenia i podporządkowanie innych sobie nieomal zniszczyło ciebie i jego. Uwielbiasz dyktowanie i radzenie innym. Lubisz gdy widzą cię w najlepszym świetle i że jesteś prowadzona przez Boga w szczególny sposób. Jeśli tego nie robią podziwiając ciebie to narzekasz, stajesz się zazdrosna, wywołujesz niepokój, jesteś niezadowolona i wyjątkowo nieszczęśliwa. S2 572.2

Nic bardziej nie potrafi rozbudzić twych złych cech charakteru jak wątpliwość co do swojej mądrości i sprawiedliwości w stosowaniu swego autorytetu. Chęć panowania, która wydawała się drzemać, została rozbudzona do pełnej energii. Opanowuje cię własne “ja” i dajesz się kierować rozsądkiem i spokojnym osądem nie lepiej jak ktoś pozbawiony zmysłów. Twoja osobowość całą siłą walczy o panowanie i potrzebny jest mocny umysł by cię powstrzymać. Po ataku szaleństwa możesz posiadać wątpliwości co do swojego postępowania. Ale gotowa jesteś się usprawiedliwiać że jesteś wrażliwa, że tak głęboko odczuwasz wszystko i tak bardzo cierpisz. Widziałam że to wszystko cię nie usprawiedliwia w oczach Bożych. Mylnie podkładasz dumę pod porywczość. Twoje “ja” jest najważniejsze. Jeżeli zostanie ukrzyżowane to ta wrażliwość czy duma umrze. Póki to nie nastąpi nie będziesz chrześcijanką. Być chrześcijaninem znaczy być podobnym do Chrystusa, posiadać łagodnego i spokojnego ducha, który zniesie przeciwieństwa bez złości i szaleństwa. Gdyby twoje oszukańcze maski można było ściągnąć, to zobaczyłabyś siebie jak widzi ciebie Bóg. Wtedy upadłabyś u stóp Jezusa, jedynego potrafiącego usunąć wady z twojego charakteru i postawić cię na nogi. S2 572.3

*****