Świadectwa dla zboru I

101/122

Rozdział 100 — Zdrowie i religia*

Bóg chce, aby została założona Instytucja Zdrowia, która w swoim wpływie będzie ściśle związana z końcowym dziełem dla śmiertelników przygotowujących się do nieśmiertelności, która nie będzie miała żadnych tendencji do osłabienia zasad religijnych ludzi starych czy młodych, i która nie będzie naprawiała zdrowia kosztem rozwoju duchowego. Wielkim celem tej instytucji powinno być poprawianie zdrowia i ciała, aby dotknięci chorobą mogli wyżej cenić sprawy wieczne. Jeżeli tego celu nie będzie się nieustannie stawiać, i nie będzie się w tym celu czynić wysiłków, Instytut okaże się przekleństwem zamiast błogosławieństwem, duchowość będzie uważana za sprawę drugorzędną, a zdrowie ciała i zmiana za pierwszoplanową. S1 564.1

Ujrzałam, że nie powinno się w najmniejszym stopniu obniżać standardu, aby instytucje sanatoryjne patronowali niewierzący. Jeżeli niewierzący będą chcieli przybyć, podczas gdy pracownicy będą zajmowali wzniosłą pozycję duchową jak Bóg chce, aby zajmowali, będzie moc, która wpłynie na ich serca z Bogiem i aniołami przy boku. Jego lud zachowujący przykazania może tylko rozwijać się. Instytucja ta ma być założona nie w celu przynoszenia zysku lecz w celu wspomagania doprowadzania ludu Bożego do tak dobrego stanu zdrowia fizycznego i psychicznego, który umożliwi mu właściwe ocenianie spraw wiecznych i odkupienia, tak drogo okupionego przez cierpienia naszego Zbawiciela. Instytucja ta nie ma być miejscem uczynionym dla próżniactwa lub rozrywek. Ci, którzy nie mogą żyć bez rozrywki czy podniecenia, nie przyniosą żadnego pożytku nawet światu, nic się w ich życiu nie poprawi. Lepiej pasowaliby dla świata, chociaż lepiej by było, gdyby ich tam nie było. S1 564.2

Ujrzałam, że pogląd o szkodliwości życia duchowego dla zdrowia, który dr E. próbował zaszczepić w umysły innych, jest wyłącznie sofistyką szatana. Szatan znalazł drogę do raju i spowodował, że Ewa uwierzyła, że potrzeba czegoś więcej niż to, co Bóg dał jej do szczęścia, że zakazany owoc będzie miał szczególnie ożywiający wpływ na jej ciało i umysł oraz, że wzniesie ją tak wysoko, iż posiądzie wiedzę równą Bogu. Lecz wiedza i korzyść jakiej się spodziewała okazały się dla niej straszliwym przekleństwem. S1 565.1

Są osoby z chorą wyobraźnią dla których religia jest tyranem, który rządzi nimi jak żelazną rózgą. Osoby takie nieustannie lamentują nad swoim zdeprawowaniem i jęczą nad rzekomym złem. W ich sercach nie ma miłości, na twarzach stale jawi się grymas. Mrozi ich niewinny śmiech młodych czy kogokolwiek. Uważają każdy relaks czy rozrywkę za grzech i myślą, że umysł musi być nieustannie nastawiony na taki poważny surowy ton. Jest to jedna skrajność. Inni myślą, że umysł musi być zawsze napięty w celu wyszukiwania nowych rozrywek i zmian dla uzyskania zdrowia. Uczą się uzależniać od podniecenia i są bez niego niespokojni. Osoby takie nie są prawdziwymi chrześcijanami. Posuwają się do drugiej skrajności. Prawdziwe zasady chrześcijaństwa otwierają przed wszystkimi źródło szczęścia, wysokość jego i głębokość, długość i szerokość, których nie sposób zmierzyć. To Jezus w nas jest lub może być źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu. Jest niewyczerpalną studnią, z której chrześcijanin może pić do woli i nigdy nie wyczerpie jej źródła. S1 565.2

To, co sprowadza chorobę na ciało i duszę prawie u wszystkich, to uczucia niezadowolenia, utyskiwania i szemrania. Nie posiadają Boga w sercu, nie mają tej nadziei, która sięga poza zasłonę, co jest kotwicą duszy zarówno pewnej jak i stałej. Wszyscy posiadający tę nadzieję oczyszczają się tak jak On. Tacy są wolni od niespokojnych tęsknot, narzekań i niezadowolenia. Nie szukają nieustannie zła i nie rozwodzą się nad pożyczonymi kłopotami. Ale widzimy wielu, którzy martwią się na zapas. Niepokój jest wyryty na ich twarzach, wydaje się, że nie mogą znaleźć żadnego ukojenia lecz nieustannie ze strachem wyglądają jakiegoś strasznego zła. S1 566.1

Osoby takie uwłaczają Bogu i przynoszą hańbę religii Jezusa. Nie kochają prawdziwie Boga, ani też swoich towarzyszy i dzieci. Ich uczucia stały się ponure. Lecz próżne zabawy nigdy nie uleczą umysłów takich osób. Potrzebują przemieniającego wpływu Ducha Bożego, aby stać się szczęśliwymi. Mają potrzebę skorzystania przez pośrednictwo Jezusa, aby zdać sobie sprawę z ukojenia boskiego — pewnego. “Albowiem, kto chce żyć i żywot miłować i oglądać dobre dni, niech pohamuje języka swego od złego, a usta jego niech nie mówią zdrady. Niech się odwróci od złego, a czyni dobrze, niech szuka pokoju i ściga go. Albowiem oczy Pańskie otworzone są na sprawiedliwego a uszy Jego ku prośbie jego, lecz oblicze Pańskie przeciwko tym, którzy czynią złe rzeczy”. 1 Piotra 3,10-12. Ci, którzy doświadczyli i przeżyli ten wyjątek z Pisma Świętego są naprawdę szczęśliwi. Uważają przychylność nieba za dużo bardziej wartościową niż jakąkolwiek rozrywkę ziemską. Jezus w nich — nadzieja chwały — będzie zdrowiem dla ich ciała i siłą dla duszy. S1 566.2

Prostota ewangelii szybko zanika u wyznawców sabatu. Zapytują się po sto razy dziennie — jak Bóg może nam błogosławić? Ludzie bardzo mało się modlą. A w rzeczywistości, prawie wcale nie ma modlitw. Niewielu jest chętnych do niesienia krzyża Jezusa, który za nas niósł ten haniebny krzyż. Nie odczuwam, aby sprawy posuwały się w Instytucie zdrowia tak jak Bóg chciał. Obawiam się, że On odwróci od nas swoją twarz. Ukazano mi, że lekarze i pomocnicy powinni być najwyższej rangi tacy, którzy posiadają wypróbowaną znajomość prawdy, którzy budzą respekt i na których słowie można polegać. Powinny to być osoby, które nie mają chorej wyobraźni, osoby o doskonałej samokontroli, które nie są kapryśne i zmienne, wolne od zawiści i złych podejrzeń, osoby o takiej sile woli, które nie poddają się lekkim niedyspozycjom, bez uprzedzeń, które nie będą myślały źle, poruszając się i myśląc spokojnie, z rozwagą, posiadające chwałę Bożą i dobro innych przed sobą. Nigdy nie powinno się wynosić nikogo na odpowiedzialne stanowisko tylko dlatego, że go pragnie. Tylko tych powinno się wybierać, którzy są wykwalifikowani do podjęcia danego stanowiska. Ci, którzy mają ponosić odpowiedzialność powinni zostać sprawdzeni najpierw i powinni udowodnić, że są wolni od zazdrości, że nie będą mieć uprzedzeń do nikogo, że będą mieli kilku uprzywilejowanych przyjaciół a pozostałych nie będą brać pod uwagę. Oby Bóg dał, żeby wszystko poszło prawidłowo w tej Instytucji. S1 566.3

*****