Ze skarbnicy świadectw I

116/331

Na krzyżu

Zatroskani uczniowie szli za Jezusem w pewnej odległości, tuż za zbrodniczym tłumem. Skazaniec został przybity do krzyża i zawisł pomiędzy niebem a ziemią. Serca uczniów pękały z udręki na widok umiłowanego Mistrza cierpiącego jak pospolity zbrodniarz. Wokół krzyża stali jak zaślepieni, pozornie święci, niewierzący kapłani i starsi, drwiąc, szydząc i wołając: “Ty, który rozwalasz świątynię i w trzy dni ją odbudowujesz, ratuj siebie samego, jeśli jesteś Synem Bożym, i zstąp z krzyża. Podobnie i arcykapłani wraz z uczonymi w Piśmie i starszymi wyśmiewali się z niego i mówili: Innych ratował, a siebie samego ratować nie może; jest królem izraelskim, niech teraz zstąpi z krzyża; a uwierzymy w niego. Zaufał Bogu; niech On go teraz wybawi, jeśli ma w nim upodobanie, wszak powiedział: Jestem Synem Bożym”. Mateusza 27,40-43. SS1 163.1

Ani jedno słowo skargi nie wydobyło się z ust Jezusa. Gdy gwoździe przeszywały Mu ręce, a krople śmiertelnego potu pokrywały ciało, z bladych warg niewinnie cierpiącego padły słowa modlitwy o przebaczenie dla zabójców: “Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią”. Łukasza 23,34. Całe niebiosa spoglądały z najgłębszym przejęciem na tę scenę. Pełen chwały Odkupiciel straconego świata wziął na siebie karę za naruszenie przez ludzi prawa Bożego. Zdecydował się wykupić swój lud własną krwią, ażeby uczynić zadość sprawiedliwym żądaniom zakonu. Był to ten środek, przy pomocy którego ostatecznie został zadany cios grzechowi, władzy szatana i jego zastępom. SS1 163.2

Czy miały kiedykolwiek miejsce takie cierpienia i ból, jakie znosił umierający Zbawiciel? To poczucie niezadowolenia Jego Ojca uczyniło ten kielich tak gorzkim. Nie cierpienia ciała tak szybko położyły kres życiu Chrystusa na krzyżu, lecz napór grzechów tego świata i świadomość gniewu Ojca. Chwała Ojca i Jego podtrzymująca obecność opuściły Go, a ogarnęła rozpacz i okryła ciemność. Z Jego bladych warg wydarł się okrzyk: “Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”. Mateusza 27,46. SS1 163.3

Jezus wraz z Ojcem stworzyli świat. Wobec mąk śmiertelnych Syna Bożego tylko ślepi i zagubieni ludzie pozostali nieczuli. Arcykapłani i starsi lżyli jednorodzonego Syna Bożego w czasie Jego agonii. Jedynie pozbawiona ducha natura wzięła udział w losie swego umierającego Stworzyciela. Ziemia zaczęła drżeć. Niebo pokryła ciemność. Aniołowie, świadkowie cierpień, na które nie mogli już dłużej patrzeć, zakryli twarze przed strasznym widokiem. Chrystus umiera. Chrystus w rozpaczy! Łaska Ojca została cofnięta, aniołom zaś nie pozwolono rozjaśnić mroku tej straszliwej godziny. Mogli tylko spoglądać z podziwem na umiłowanego Wodza, na Majestat Niebios, odbierający zgodnie z wolą Ojca karę za pogwałcenie przez człowieka Ojcowskiego prawa. SS1 163.4