Ze skarbnicy świadectw I

110/331

Zbawiciel — człowiek i Bóg

W Chrystusie połączyły się w jedno dwie natury: ludzka i boska. Misją Jego było pojednanie Boga z człowiekiem i związanie tego, co skończone, z tym, co nieskończone. Była to jedyna droga, dzięki której grzeszni ludzie mogli przez zasługi krwi Chrystusa dźwignąć się i stać uczestnikami natury Bożej. Przyjęcie ludzkiej natury pozwoliło Chrystusowi pojąć smutki i bóle, próby i cierpienie człowieka oraz wszystkie pokusy, na jakie człowiek jest wystawiony. Aniołowie, którzy nie znali grzechu, nie potrafili współczuć człowiekowi w jego tak osobliwych przeżyciach. Chrystus poniżył się przyjmując naturę ludzką i był kuszony na wszystkie sposoby, tak jak my jesteśmy kuszeni, po to, aby mógł poznać i wiedzieć, jak należy pomagać wszystkim, którzy są narażeni na pokusy. SS1 158.1

Jako posiadacz natury ludzkiej Chrystus czuł potrzebę szukania posilenia u Ojca. Wybierał ustronne miejsca modlitwy. Lubił w samotności w górach obcować z Ojcem. W tych rozmowach Jego ludzka natura otrzymywała siłę pozwalającą sprostać obowiązkom i pokusom. Zbawiciel wziął na siebie nasze słabości na tyle, na ile w pokorze uprosił Ojca o siły, które Go ożywiały, posilały i uzbrajały do odparcia pokus i spełnienia obowiązku. Jest On naszym wzorem we wszystkim, lecz nie posiada nic wspólnego z naszymi namiętnościami. Natura Jego — Jedynego Bezgrzesznego — cofała się przed złem. Znosił walki i tortury duszy w świecie opanowanym przez grzech. Człowieczeństwo Jego uczyniło modlitwę nie tylko potrzebą, ale i łaską. Wyraźnie pragnął Bożej pomocy i Bożego pocieszenia. Ojciec był gotów Temu, który dla dobra człowieka opuścił radości niebios i wybrał na swój dom zimny, nieczuły i niewdzięczny świat, udzielić jednego i drugiego. Chrystus znajdował pociechę i posilenie w łączności z Ojcem. Tutaj mógł doznać ulgi od trosk, które Go nękały. Był mężem smutków i boleści, dobrze znającym gorycz. SS1 158.2