Słudzy ewangelii

17/232

Rozdział 6 — Chrystus naszym wzorem

Nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus, przyszedł na ten świat, by niezmordowanie służyć ludziom. “On niemoce nasze wziął na siebie i choroby nasze poniósł”. Mateusza 8,17. Przyszedł, by uwolnić lud od ciężaru chorób, nędzy i grzechu. Celem Jego misji była całkowita odnowa człowieka. Przybył obdarzyć go zdrowiem i pokojem oraz doskonałością charakteru. SE 29.1

Okoliczności i potrzeby ludzi szukających Jego pomocy były rozmaite, a tym, którzy przybyli do Niego, zawsze pomagał. Wypływały z Niego strumienie uzdrawiającej mocy, dzięki której ludzie odzyskiwali zdrowie ciała, ducha i duszy. SE 29.2

Zbawiciel nie ograniczał się w swojej pracy do miejsca lub czasu. Jego litość nie znała granic. Uzdrawianie i nauczanie prowadził na tak wielką skalę, iż nie było w Palestynie takiego dużego budynku, który by pomieścił tłumy cisnące się do Jezusa. Na zielonych wzgórzach Galilei, na głównych szlakach wędrownych, nad brzegiem morza, w synagogach, wszędzie, gdzie tylko można było przynieść chorych, był Jego szpital. W każdym mieście, w każdym miasteczku, i w każdej wsi, przez które przechodził, kładł ręce na cierpiących i uzdrawiał ich. Gdziekolwiek byli ludzie, których serca były gotowe przyjąć Jego poselstwo, pocieszał ich zapewnieniem o miłości Ojca niebieskiego. Przez cały dzień służył przychodzącym do Niego ludziom, natomiast wieczorem poświęcał swą uwagę tym, którzy w ciągu dnia musieli pracować, by zarobić na skromne utrzymanie dla siebie i swoich rodzin. SE 29.3

Jezus czuł się odpowiedzialny za zbawienie ludzkości. Wiedział, że wszystko będzie stracone, jeśli nie nastąpi zmiana zasad postępowania i celów całych pokoleń ludzi. Tego brzemienia, jakie spoczywało na Jego duszy, nikt nie mógł ocenić. Dzieciństwo, wiek młodzieńczy i męski spędził samotnie. Codziennie spotykał się z doświadczeniami i pokusami, dzień w dzień stykał się ze złem i był świadkiem skutków jego działania na tych, których chciał błogosławić i ratować. Mimo to nie ustawał, nie zniechęcał się. SE 30.1

We wszystkich sprawach osobiste pragnienia podporządkował swojej misji. Jego życie było wypełnieniem woli Ojca. Kiedy w dzieciństwie matka znalazła go w szkole rabinów i spytała: “Synu, cóżeś nam to uczynił”, Jezus rzekł: “Czemuście mnie szukali? Czyż nie wiedzieliście, że w tym, co jest Ojca mego, Ja być muszę?” (patrz Łukasza 2,48.49), odpowiedź ta była mottem Jego życia. SE 30.2

Jego życie było życiem ustawicznego samozaparcia. Nie miał żadnego domu na tym świecie, chyba że przyjaciele przyjmowali Go z dobroci serca jako wędrowca. Przyszedł, by dla naszego dobra prowadzić życie jak najbiedniejszy człowiek, by pracować wśród potrzebujących i cierpiących. Nierozpoznany, nieuszanowany przez innych, wędrował tu i tam wśród ludzi, dla których tak wiele uczynił. SE 30.3

Był zawsze cierpliwy i pogodny, cierpiący witali Go jako posłańca życia i pokoju. Widział potrzeby mężczyzn i kobiet, dzieci i młodzieży, i wszystkich zapraszał: “Przyjdźcie do mnie”. SE 30.4

Podczas swej pracy misyjnej Jezus więcej czasu poświęcał leczeniu chorych aniżeli kazaniom. Jego cuda świadczyły o prawdziwości Jego słów, o tym, że nie przyszedł, by zgubić, ale ratować. Gdziekolwiek szedł, poprzedzały Go wieści o Jego miłosierdziu. Gdzie przeszedł, ci, którzy skorzystali z Jego współczucia, radowali się zdrowiem i próbowali swych nowo odzyskanych sił. Wokół uzdrowionych zbierały się tłumy, aby usłyszeć z ich ust o dziełach, jakich dokonał Pan. Niejednokrotnie jego głos był pierwszym dźwiękiem, jaki wielu słyszało, Jego imię pierwszym słowem, jakie kiedykolwiek wypowiedzieli, a Jego oblicze pierwszym, na które spojrzeli. Dlaczego nie mieliby miłować Jezusa i głosić Jego chwały? Kiedy przechodził przez wsie, miasteczka i miasta, był jak życiodajny strumień, niosący życie i radość. SE 30.5

Każde uzdrowienie było dla Zbawiciela okazją do wszczepiania boskich zasad w umysł i duszę. Był to cel Jego pracy. Obsypywał ludzi dobrodziejstwami ziemskimi, by móc skłonić ich serca do przyjęcia ewangelii łaski. SE 30.6

Chrystus mógł zająć najwyższe miejsce wśród nauczycieli narodu żydowskiego, ale wolał wykładać ewangelię ubogim. Wędrował z miejsca na miejsce, by wszyscy, mieszkający blisko czy daleko, mogli słuchać słów prawdy. Nad brzegiem morza, na stoku góry, na ulicach miasta, w świątyni słychać było Jego głos wyjaśniający Pismo. Często nauczał na zewnętrznym dziedzińcu świątyni, aby Jego słów mogli słuchać poganie. SE 31.1

Nauka Chrystusa tak różniła się od wykładów Pisma, wygłaszanych przez nauczonych w Piśmie i faryzeuszy, że przykuwała uwagę słuchaczy. Rabini rozwodzili się nad tradycją, ludzkimi teoriami i spekulacjami. Częstokroć to, co ludzie pisali i uczyli o Pismach zajmowało miejsce samych Pism. Przedmiotem nauki Chrystusa było Słowo Boże. Pytającym odpowiadał prosto: “Napisano”, “Co mówi Pismo”?, “Jak czytasz?”. Przy każdej sposobności, widząc zainteresowanie przyjaciela czy wroga, przedstawiał Słowo. Jasno i z mocą zwiastował poselstwo ewangelii. Jego słowa rzucały wielkie światło na nauki patriarchów i proroków, i Pisma stawały się dla ludzi jakby nowym objawieniem. Nigdy przedtem Jego słuchacze nie dostrzegali tak głębokiego znaczenia Słowa Bożego. SE 31.2