Śladami Wielkiego Lekarza

49/183

Dzielnice nędzy w miastach

W wielkich miastach znajduje się niezliczone mnóstwo łudzi, na których nie zwraca się uwagi i mniej się o nich dba niż o zwierzęta. Zwróćcie uwagę na rodziny, które są stłoczone w nędznych mieszkaniach. Wiele z nich to ciemne piwnice przesiąknięte wilgocią i brudem. W takich miejscach rodzą się dzieci, wyrastają i umierają. Nie mają kontaktu z pięknem przyrody, którą Bóg stworzył, aby rozweselać myśli i rozwijać ducha. Okryci łachmanami, niedożywieni żyją wśród nałogów i zepsucia, które kształtują ich charakter. Boże imię dzieci słyszą tylko w bluźnierstwach, złych rozmowach, w złorzeczeniach i szkalowaniu. To dźwięczy im w uszach. Odór alkoholu i tytoniu, trujące wyziewy i demoralizacja niszczą ich umysły. W taki sposób wzrasta liczba przestępców, wrogów społeczeństwa, które ich naraziło na biedę i upodlenie. SWL 129.8

Nie wszyscy ubodzy żyjący na peryferiach miast zaliczają się do tej grupy. Są też bogobojni mężczyźni i kobiety, którzy przez chorobę albo nieszczęście wpadli w najskrajniejszą nędzę, często przez nieuczciwe postępowanie ludzi żyjących z ograbiania swoich bliźnich. Wielu szczerych i prawych zubożało, ponieważ nie wyuczyli się żadnego zawodu. Nie są w stanie sprostać trudom życia. Często wyprowadzają się do miast, aby znaleźć zajęcie, i wokół siebie widzą ludzi opanowanych przez nałogi, przez co stale narażeni są na pokusy. Wmieszani w zdeprawowany tłum, tylko przez nadludzkie wysiłki, nie przez ograniczoną ludzką siłę, mogą ustrzec się przed tymi samymi upadkami. Wielu pozostaje uczciwymi i są gotowi raczej cierpieć niż grzeszyć. Szczególnie tacy ludzie potrzebują pomocy, współczucia i zachęcenia. SWL 130.1

Gdyby ubodzy mieszkający w zatłoczonych miastach chcieli na wsi szukać możliwości utrzymania, znaleźliby również zdrowie i zadowolenie. Ciężka praca, proste pożywienie, oszczędzanie, czasem mozół lub niedostatek byłyby ich udziałem, ale jakimż błogosławieństwem byłoby dla nich opuszczenie miasta z jego pokusami do zła, niepokojem, przestępstwami, nędzą i zepsuciem. W zamian mieliby spokój, ciszę i czystość wiejskiego powietrza. SWL 130.2

Dla wielu mieszkających w miastach, którzy nie widzą ani kawałka trawnika, którzy rok za rokiem spoglądają w niebo poszarzałe od pyłu i dymu, na brudne podwórka, wąskie ulice i kamienne bruki, wieś byłaby niemal rajem, dając im zielone pola, lasy, wzgórza i potoki, błękitne niebo i świeże, wiejskie powietrze. SWL 130.3

Odcięci od kontaktu i wpływu nieodpowiednich ludzi, od szkodliwych nałogów i przyzwyczajeń, byliby bliżej serca przyrody. Obecność Boga byłaby dla nich bardziej odczuwalna. Wielu nauczyłoby się na Nim polegać. W przyrodzie słyszeliby Jego głos wlewający w ich serca Jego pokój i miłość; ciało, duch i dusza zareagowałyby na uzdrawiającą i życiodajną moc. SWL 130.4

Niektórzy, kiedy zaczną pracować na własne utrzymanie, będą potrzebowali wsparcia, zachęcenia i pouczenia. Dla większości ubogich rodzin najlepszym dziełem misyjnym byłaby pomoc dla nich w uzyskaniu możliwości zdobycia środków utrzymania. SWL 131.1

Konieczność takiej pomocy i pouczeń nie ogranicza się tylko do miast. Nawet na wsi, z jej wszystkimi możliwościami lepszego życia, żyje wielu biednych, w wielkiej potrzebie. Całe społeczeństwo wykazuje braki w przygotowaniu do pracy fizycznej i do właściwego, zdrowego trybu życia. Wiele rodzin żyje w źle wyposażonych domostwach, bez wygód, brakuje im odzieży, nie mają książek i żadnej możliwości kształcenia. Skalane dusze, osłabione i kalekie ciała ukazują skutki dziedziczności i złych nawyków. Tacy ludzie muszą być wychowywani od podstaw. Byli bezużyteczni, prowadzili rozwiązły tryb życia, więc muszą być naprowadzeni na właściwe drogi. SWL 131.2

Jak na nich wpłynąć, aby zrozumieli konieczność poprawy? W jaki sposób wskazać im wyższy poziom życia? Jak można im pomóc, aby się podnieśli? Co można zrobić tam, gdzie panuje ubóstwo, z którym spotykamy się na każdym kroku? Ta praca na pewno nie jest łatwa. Konieczna reforma nigdy nie będzie osiągnięta, jeżeli kobiety i mężczyźni nie otrzymają wsparcia z zewnątrz. Jest bowiem zamiarem Bożym, aby bogaci i ubodzy zjednoczyli się przez współdziałanie i gotowość przyjścia z pomocą. Ci, którzy posiadają środki, talenty i zdolności, powinni wykorzystywać swoje dary dla błogosławieństwa swych bliźnich. SWL 131.3

Chrześcijańscy rolnicy mogą wykonywać prawdziwą pracę misyjną przez pomaganie ubogim w znalezieniu mieszkania na wsi i pouczenia, w jaki sposób uprawiać z pożytkiem rolę. Pokażcie im, jak używać narzędzia rolnicze, jak siać zboża, zakładać sady i pielęgnować je. SWL 131.4

Wielu uprawiających rolę niewłaściwie nie ma odpowiednich zbiorów. Nie troszczą się należycie o swoje sady, zboża, nie wysiewają we właściwym czasie i zbierają małe plony. Złe wyniki przypisują nieurodzajnej glebie. Często ta niewłaściwie oceniona ziemia przyniosłaby obfite plony przy odpowiedniej uprawie. Zmianie powinno ulec nasze podejście do planowania zaangażowania i koniecznej wiedzy. SWL 131.5

Wszyscy chętni powinni uczyć się najlepszych metod. Ci, którzy nie lubią słuchać nowości, powinni być zachęcani dobrymi wynikami takiej pracy wykonywanej przez innych. Rozmowy z sąsiadami kierujcie na sprawy dotyczące uzyskania dobrych zbiorów. Pokażcie im, co można osiągnąć właściwie uprawiając ziemię. SWL 132.1

Powinno się poświęcić uwagę zakładaniu różnych warsztatów, aby biedne rodziny mogły znaleźć zatrudnienie. Stolarze, kowale i każdy, kto zna się na jakiejś pożytecznej pracy, powinien czuć się odpowiedzialny za przyuczanie niewykwalifikowanych i bezrobotnych, aby im pomóc. SWL 132.2

W służbie dla biednych jest szerokie pole do działania dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Dobra kucharka, gospodyni, krawcowa, pielęgniarka to osoby bardzo potrzebne w tej pracy. Członkowie ubogich rodzin powinni być pouczeni, jak gotować, jak szyć i naprawiać ubrania, pielęgnować chorych i troszczyć się o gospodarstwo domowe. Chłopcy i dziewczyny niech nauczą się pożytecznych zawodów. SWL 132.3