Śladami Wielkiego Lekarza

165/183

Szkoła doświadczeń

Aby wieść życie podobne Chrystusowemu wymagane są na każdym kroku: wysiłek, samozaparcie, karność. Wielu tego nie rozumie i łatwo się zniechęca do prowadzenia takiego życia. Wielu tych, którzy poświęcili swe życie służbie Bożej, są zaskoczeni i rozczarowani, kiedy stykają się z przeciwnościami i napotykają na doświadczenia i przeszkody. Gdy modlą się o charakter podobny do charakteru Chrystusa, o przydatność do dzieła Pańskiego, wówczas stawiani są w takich sytuacjach, które uwypuklają wszelkie zło ich natury. Ujawniają się błędy, których istnienia nawet nie podejrzewali. Teraz zaś zapytują tak jak starodawny Izrael: “Jeśli Bóg nas prowadzi, dlaczego wszystkie te rzeczy przyszły na nas?” SWL 348.1

Właśnie dlatego wszystkie te rzeczy przyszły na nich, że Bóg ich prowadził. Doświadczenia i przeciwności są wybranymi przez Pana metodami dyscypliny i wskazanymi przez Niego warunkami powodzenia. Ten, który czyta w sercach ludzi, zna ich charaktery lepiej, aniżeli oni sami. Widzi, że niektórzy posiadają siły i zdolności, które, właściwie pokierowane, mogłyby być użyte w Jego dziele. Dlatego w swej opatrzności wprowadza te osoby w różne sytuacje i okoliczności, które mogą ujawnić w ich charakterach pewne braki, dotąd przez nich samych nie rozpoznane. Daje to im sposobność do ich usunięcia i przystosowania się do służby Bożej. Aby mogli być oczyszczeni, często pozwala, by ogarnął ich ogień utrapień. SWL 348.2

Sam fakt, że przychodzą na nas doświadczenia i próby, wykazuje niezbicie, że Pan Jezus widzi w nas coś drogocennego, co pragnie wydobyć na jaw. Gdyby nie znajdował w nas nic, co by mogło uwielbić Jego imię, nie traciłby czasu na oczyszczanie nas. Nie wrzuca bezwartościowych kamieni do swojego pieca; oczyszcza tylko cenny kruszec. Kowal wkłada żelazo i stal do ognia, aby przekonać się, jaka jest ich jakość. Pan dopuszcza, aby Jego wybrani byli umieszczeni w ogniu doświadczeń, by wykazać w ten sposób, jakiego są usposobienia, i czy mogą być ukształtowani do Jego dzieła. SWL 348.3

Garncarz urabia glinę według swojej woli; ugniata ją i kształtuje, to znów kruszy na kawałki, a potem zgniata razem. Moczy ją, następnie suszy. Odkłada ją też na pewien czas. Kiedy jest już doskonale podatna na wszystko, co zamierza z nią zrobić, kontynuuje swą pracę, wyrabiając z niej naczynie. Nadaje glinie określony kształt na kole, upiększa i gładzi, suszy na słońcu i wypala w piecu. W taki sposób glina staje się naczyniem nadającym się do użytku. Na takich samych zasadach wielki Mistrz pragnie nas ukształtować i uczynić pożytecznymi, a my mamy być w Jego rękach jak glina w rękach garncarza. Nie do nas należy praca garncarza; naszym zadaniem jest poddać się Jego rękom, aby Mistrz nas ukształtował. SWL 349.1

“Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu, ale w tej mierze, jak jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, radujcie się, abyście i podczas objawienia chwały jego radowali się i weselili”. 1 Piotra 4,12.13. SWL 349.2

W pełnym świetle dziennym, gdy słychać brzmienie różnych głosów, ptak, zamknięty w klatce, nie zaśpiewa pieśni, której chce go nauczyć jego pan. Uczy się wydawać to jeden, to drugi trel, ale nie zapamięta całej melodii. Dlatego hodowca nakrywa klatkę i umieszcza ją tam, gdzie ptak będzie słyszał tylko tę pieśń, którą ma śpiewać. W ciemności powtarza melodię dopóty, dopóki się jej nie nauczy. Później wyniesiony na słońce będzie także umiał ją śpiewać. Tak samo Bóg postępuje ze swoimi dziećmi. Ma pieśń, której chce nas nauczyć, i gdy nauczymy się jej w ciemnościach utrapień, będziemy ją mogli śpiewać przez długie lata. SWL 349.3

Wielu nie jest zadowolonych z życia, być może dlatego, że otoczenie jest nieprzychylne, że czas upływa na zwykłej pracy, podczas gdy oni uważają się za zdolnych do wypełniania większych obowiązków. Często wydaje im się, że ich wysiłki są nie doceniane lub bezowocne, a ich przyszłość niepewna. SWL 349.4

Pamiętajmy, że dzieło, które musimy wykonać, może nie pochodzić z naszego wyboru, lecz musi być przyjęte jako Boży wybór dla nas. Czy nam to się podoba czy nie, mamy spełnić obowiązek, który na nas spoczął. “Na co natknie się twoja ręka, abyś to zrobił, to zrób według swojej możności, bo w krainie umarłych, do której idziesz, nie ma ani działania, ani zamysłów, ani poznania, ani mądrości”. Kaznodziei 9,10. SWL 350.1

Jeśli Bóg pragnie, abyśmy zanieśli poselstwo do Niniwy, to nie będzie mu się podobało, gdy pójdziemy do Joppy lub do Kafarnaum. On ma powody wysłania nas tu czy tam. W tym właśnie miejscu może znajdować się ktoś potrzebujący pomocy, której możemy mu udzielić. Ten, kto posłał Filipa do etiopskiego męża stanu, Piotra do rzymskiego setnika, a małą dziewczynkę izraelską na pomoc Naamanowi, wodzowi syryjskiemu, posyła dzisiaj mężczyzn, niewiasty i młodzież jako swoich przedstawicieli do tych, którzy potrzebują Bożej pomocy i kierownictwa. SWL 350.2