Śladami Wielkiego Lekarza
Rozdział 3 — Z przyrodą i z Bogiem
Życie Zbawcy na ziemi było życiem z przyrodą i z Bogiem. W tej łączności objawił nam sekret życiowej mocy. Jezus był pilnym, wytrwałym pracownikiem. Nigdy wśród ludzi nie żył nikt inny tak bardzo obarczony odpowiedzialnością. Nikt nie poniósł tak ciężkiego brzemienia troski i grzechu, nikt się nie trudził z taką gorliwością dla dobra ludzi, wyczerpując swoje siły. A mimo to posiadał zdrowie. Fizycznie, jak i duchowo reprezentował baranka ofiarnego, “niewinnego i nieskalanego”. 1 Piotra 1,19. Zarówno poprzez ciało jak i duszę był przykładem tego, co Bóg przeznaczył dla całej ludzkości dzięki posłuszeństwu Jego prawu. SWL 30.1
Gdy ludzie spoglądali na Jezusa, widzieli oblicze, w którym boskie miłosierdzie łączyło się ze świadomością mocy. Wydawał się być owiany atmosferą Ducha. Odznaczał się łagodnością i skromnością, na ludziach robił także wrażenie mocą, która choć ukryta, nie mogła być całkowicie zatajona. SWL 30.2
W czasie swej służby był tropiony przez ludzi chytrych i obłudnych, którzy czyhali na Jego życie. Szpiedzy śledzili Go, by znaleźć powód do oskarżenia Go. Najbystrzejsze i najbardziej wykształcone umysły narodu szukały sposobu, jak Go pokonać w sporze. Nigdy jednak nie mogli uzyskać przewagi. Musieli ustępować z pola zmieszani i zawstydzeni przez skromnego nauczyciela z Galilei. Nauczanie Chrystusa cechowała świeżość i moc, jakich przedtem ludzie nie znali. Nawet nieprzyjaciele byli zmuszeni wyznać: “Nigdy jeszcze człowiek tak nie przemawiał, jak ten człowiek mówi”. Jana 7,46. SWL 30.3
Dzieciństwo Jezusa, spędzone w biedzie, nie było skażone obyczajami zepsutego świata. Pracując przy warsztacie stolarskim, znosząc kłopoty życia rodzinnego, ucząc się posłuszeństwa — znajdował odpoczynek na łonie przyrody. Badał Słowo Boże, a największą Jego radością było móc iść w pole, rozmyślać w ciszy dolin, trwać w łączności z Bogiem na zboczu góry, wśród drzew. Wczesny ranek często zastawał Go w odosobnionym miejscu rozmyślającego, badającego Pismo lub modlącego się. Pieśniami dziękczynnymi uprzyjemniał swą pracę i przynosił niebiańską radość strudzonym i zniechęconym. SWL 31.1
Podczas swej służby Jezus żył poza domem rodzinnym. Wędrował z miejsca na miejsce pieszo, a wiele nauk wygłaszał na wolnym powietrzu. Nauczając uczniów, często z miasta prowadził ich w ciszę pól, pragnąc wykształcić ich zgodnie z zasadami prostoty, wiary i samozaparcia. Oto poniżej drzew osłaniających zbocza góry, w niewielkiej odległości od Jeziora Galilejskiego powołanych było dwunastu apostołów, a na górze wygłoszono pamiętne kazanie. SWL 31.2
Chrystus lubił gromadzić koło siebie lud pod błękitem nieba, na pokrytym trawą zboczu góry, nad brzegiem jeziora. Tutaj, otoczony dziełami, które sam stworzył, mógł zwrócić myśli ludu ku zjawiskom natury, we wzroście i rozwoju roślin objawiał zasady swego Królestwa. Gdyby ludzie przypytrywali się cudownym dziełom Jego rąk, uczyliby się o boskiej prawdzie. W przyrodzie mieli znajdować otuchę i odpoczynek. SWL 31.3
Uczniom, którzy towarzyszyli Mu w pracy, Jezus często pozwalał odwiedzać domy, aby odpoczęli. Daremne jednak były usiłowania, by Jego odciągnąć od pracy. Przez cały dzień służył rzeszom, które przychodziły do Niego, a wieczorem lub wczesnym rankiem szedł w ustronne miejsce, aby obcować z Ojcem. SWL 31.4
Ciągła praca oraz walka z wrogością rabinów i ich fałszywą nauką wyczerpywały Go tak bardzo, że Jego matka, bracia, a nawet Jego uczniowie obawiali się o Jego życie. Kiedy jednak powracał do nich po godzinach modlitwy, która zamykała pracowity dzień, zauważali wyraz pokoju na Jego twarzy, rześkość, werwę i siłę, które wydawały się przenikać całą Jego istotę. Każdego poranka, po godzinach spędzonych z Ojcem, na nowo niósł ludziom niebiańskie światło. SWL 31.5
Po powrocie uczniów z pierwszej wyprawy misyjnej Jezus kazał im odpocząć. Uczniowie powrócili uradowani swoimi sukcesami jako posłowie ewangelii, gdy wtem dotarła do nich wieść o śmierci Jana Chrzciciela z ręki Heroda. Było to przykre rozczarowanie. Jezus zdawał sobie sprawę, że śmierć Jana w więzieniu będzie wielkim sprawdzianem wiary uczniów. Ze współczuciem i tkliwością spoglądał na ich łzami zroszone twarze. Łzy były i w Jego oczach, a w głosie drżenie, gdy mówił: “Wy sami idźcie na osobność, na miejsce ustronne i odpocznijcie nieco”. Marka 6,31. SWL 32.1
W pobliżu Betsaidy, na północnym krańcu Jeziora Galilejskiego, znajdowała się zaciszna kraina, piękna, ze świeżą wiosenną zielenią, i ta kraina była upragnionym miejscem Jezusa i Jego uczniów. Do tego miejsca wyruszyli płynąc łodzią przez jezioro. Tutaj mogli odpocząć od gwarnego tłumu. Tutaj mogli przysłuchiwać się słowom Jezusa w spokoju, nie zakłóconym oskarżeniami faryzeuszów. Mieli nadzieję, że uradują się towarzystwem swego Pana. SWL 32.2
Jezus mógł spędzić krótki czas ze swymi umiłowanymi uczniami, lecz jakże drogocenne były dla nich te chwile. Rozmawiali o dziele ewangelii i możliwości uczynienia pracy bardziej skuteczną w zdobywaniu dusz. Jezus otworzył im skarbnicę prawdy, a boska moc ożywiała ich i napełniała nadzieją i odwagą. SWL 32.3
Tłum poszukiwał Go. Przypuszczając, że Jezus uszedł do swojego zacisza, lud podążył za Nim. Nadzieja dłuższego odpoczynku nie spełniła się. Dobry Pasterz miał w głębi czystego, współczującego serca jedynie miłość i litość dla tych niespokojnych dusz. Przez cały dzień Jezus zaspokajał ich potrzeby, a wieczorem odsyłał do domów, aby odpoczęli. SWL 32.4
Zbawiciel uważał, że w życiu człowieka poświęcającego się dla dobra innych konieczne jest zaprzestanie nieustannej aktywności i stykania się z ludzką nędzą i szukanie zacisza i możliwości obcowania z Bogiem. Skoro tylko rzesze, które podążały za Nim, rozeszły się, szedł w góry i tam sam na sam z Ojcem wylewał swą duszę w modlitwie za cierpiące, grzeszne i potrzebujące istoty. SWL 32.5
Gdy Jezus mówił do uczniów, że żniwo jest wielkie, a robotników mało, nie przymuszał ich do bezustannej pracy, lecz powiedział: “Proście więc Pana żniwa, aby wyprawił robotników na żniwo swoje”. Mateusza 9,38. Dzisiaj także do znużonych trudem pracowników mówi współczująco, jak do swoich pierwszych uczniów: “Idźcie na osobność, na miejsce ustronne i odpocznijcie nieco”. SWL 33.1
Kto ciągle jest w szkole Bożej, potrzebuje cichych godzin na obcowanie z własnymi myślami, przyrodą i Bogiem. Jeśli mamy prowadzić życie, którego zwyczaje i zasady są inne niż w świecie, musimy sami wciąż odnawiać znajomość woli Bożej. On sam musi przemawiać do serca. Kiedy milkną wszystkie głosy i czekamy w ciszy na Niego, wyraźnie usłyszymy głos Boży. Dlatego nakazuje: “Uspokójcie się, a wiedzcie, żem Ja Bóg”. Psalmów 46,11 (BG). To jest najskuteczniejsze przygotowanie do wszelkiej pracy dla Boga. Kto w ten sposób się pokrzepia, ten wśród śpieszącego się tłumu i codziennych obowiązków nie straci odblasku światłości i pokoju. Odzyska siły fizyczne i umysłowe. Jego życie będzie tchnęło przyjemną wonią, będzie objawiać boską moc, która zdobędzie ludzkie serca. SWL 33.2