Życie Jezusa

51/88

Rozdział 50 — W pułapce

Rozdział napisany w oparciu o Jana 7,16-36.40-53; 8,1-11.

Przez cały czas, gdy Jezus był w Jerozolimie podczas świąt szpiedzy snuli się za Nim jak cienie. Codziennie obmyślali sposoby zmuszenia Go do milczenia. Kapłani i przywódcy czatowali, aby Go pochwycić. Zamierzali użyć przemocy, ale to im jeszcze nie wystarczyło, chcieli poniżyć tego galilejskiego nauczyciela wobec narodu. ZJ 325.1

W pierwszym dniu Jego ukazania się podczas świąt starsi żydowscy przyszli do Niego zapytując, jakim prawem naucza. Chcieli odwrócić uwagę ludzi od Niego ku pytaniu, jakie On ma prawo do nauczania narodu, a tym samym przypomnieć o swym własnym znaczeniu i władzy. ZJ 325.2

“Nauka moja nie jest moją — rzekł im Jezus — lecz tego, który mnie posłał. Jeśli kto chce pełnić wolę jego, ten pozna, czy ta nauka jest z Boga, czy też Ja sam mówię od siebie.” Jana 7,16.17. Na pytanie intrygantów Jezus nie odpowiedział żadnym krętactwem, lecz odkrył prawdę istotną dla zbawienia duszy. Poznanie i ocena prawdy, rzekł, bardziej zależą od serca niż od umysłu. Prawda musi być przyjęta przez duszę, ponieważ jej podlega wola. Gdyby prawda miała być podporządkowana samemu tylko rozsądkowi, pycha nie stanowiłaby przeszkody na drodze jej przyjęcia. Lecz prawda jest przyjmowana do serca przez dzieło łaski, a jest to uzależnione od wyrzeczenia się wszelkich grzechów, które objawia Duch Boży. Chociaż możliwości poznawcze człowieka są duże, pozostaną jednak dla niego bezużyteczne, jeżeli serce jego nie otworzy się na przyjęcie prawdy, świadomie pokonując każdy zwyczaj i nawyk, które sprzeciwiają się jej zasadom. Prawda jako Boża moc ku zbawieniu zostanie objawiona tym wszystkim, którzy poddadzą się Bogu w szczerym pragnieniu poznania Go i czynienia Jego woli. Tacy ludzie będą umieli odróżnić tego, który mówi w imię Boga, od tego, który mówi od siebie. Faryzeusze przedkładali swoją wolę nad wolę Bożą. Nie szukali poznania prawdy, lecz wybiegów, które by umożliwiły jej obejście. Chrystus pokazał, że z tego powodu nie rozumieli Jego nauki. ZJ 325.3

Teraz znów dał wskazówkę, w jaki sposób można odróżnić prawdziwego nauczyciela od oszusta: “Kto od siebie samego mówi, ten szuka własnej chwały; ale kto szuka chwały tego, który go posłał, ten jest szczery i nie ma w nim nieprawości”. Jana 7,18. Ten, kto szuka własnej chwały, mówi tylko od siebie, a zdradza go jego duch egoizmu. Lecz Chrystus pracował na rzecz chwały Bożej. Głosił słowa Boże. Było to dowodem Jego autorytetu jako nauczyciela prawdy. ZJ 325.4

Jezus dał rabinom dowód swej boskości, udowadniając im, że czyta w ich sercach. Poczynając od uzdrowienia w Betsaidzie rabini spiskowali przeciw Jego życiu, łamiąc w ten sposób prawo, którego sami mieli bronić. “Czy to nie Mojżesz dał wam zakon? A nikt z was nie wypełnia zakonu. Dlaczego chcecie mnie zabić?” ZJ 326.1

Powyższe słowa na kształt błyskawicy oświetliły rabinom otchłań, która otworzyła się przed nimi. Na chwilę ogarnęło ich przerażenie, ponieważ zobaczyli, że popadli w konflikt z Nieskończonym. Lecz nie chcieli posłuchać ostrzeżenia. Dla podtrzymania swych wpływów wśród ludzi postanowili ukryć swoje zbrodnicze zamiary. Pomijając pytanie Jezusa, zawołali: “Demona masz! Kto chce cię zabić?”. W ten sposób insynuowali, że cudowne dzieło Jezusa było inspirowane przez złego ducha. ZJ 326.2

Jezus nie zwrócił jednak uwagi na tę insynuację, postanawiając udowodnić, że Jego dzieło uzdrowienia w Betsaidzie było zgodne z przepisami zakonu co do soboty i że czyn ten znajdował uzasadnienie w interpretacji prawa, stosowanej przez samych Żydów. Powiedział: “Wszak Mojżesz dał wam obrzezkę (...) i w sabat obrzezujecie człowieka”. Zgodnie z zakonem każdy chłopiec musiał być poddany obrzezaniu w ósmym dniu po swoim urodzeniu. Jeżeli dzień ten przypadł w sobotę, obrządek musiał wtedy być dokonany. O ileż zatem bardziej powinno być w zgodzie z duchem prawa “uzdrowienie całego człowieka” w sabat. I ostrzegł ich: “Nie sądźcie z pozoru, ale sądźcie sprawiedliwie”. ZJ 326.3

Starsi żydowscy milczeli, a wielu ludzi wołało: “Czy to nie jest Ten, którego chcą zabić? A oto jawnie przemawia i nic mu nie mówią. Czyżby rzeczywiście przełożeni doszli do przekonania, że to Chrystus?” ZJ 326.4

Wielu spośród słuchaczy Chrystusa, którzy mieszkali w Jerozolimie i którym znane były intrygi starszych przeciw Niemu, było pod wrażeniem Jego nieodpartej siły. Ich wewnętrzne przekonanie mówiło im, że On jest Synem Bożym. Ale szatan gotów był zawsze do wzbudzenia wątpliwości, a ich własne mylne pojęcie o Mesjaszu i Jego przyjściu ułatwiało mu drogę. Na ogół uważano, że Chrystus narodzi się w Betlejem, lecz że po pewnym czasie zniknie i nie będzie wiadomo, kiedy przyjdzie ponownie. Niemało było takich, którzy utrzymywali, że Mesjasz nie będzie posiadał naturalnych związków z ludzkością. Osoba Jezusa z Nazaretu nie kojarzyła się z wyimaginowanym pojęciem chwały Mesjasza, toteż wielu uległo tamtej sugestii — “ale o nim wiemy, skąd pochodzi; gdy zaś Chrystus przyjdzie, nikt nie będzie wiedział, skąd pochodzi”. ZJ 326.5

Kiedy tak wahali się pomiędzy zwątpieniem a wiarą, Jezus, który znał ich myśli, rzekł: “I znacie mnie, i wiecie, skąd jestem, a przecież sam od siebie nie przyszedłem, gdyż godzien wiary jest Ten, który mnie posłał, a którego wy nie znacie”. Sądzili, że wiedzą, kim powinien być Chrystus, lecz w rzeczywistości byli tego zupełnie nieświadomi. Gdyby żyli w zgodzie z wolą Boga, to poznaliby Jego Syna, którego im objawił. ZJ 327.1

Było niepodobieństwem, aby słuchacze nie zrozumieli słów Chrystusa. W rzeczywistości były one powtórzeniem tego, co przed kilkoma miesiącami oświadczył Chrystus w Sanhedrynie, gdy powiedział o sobie, że jest Synem Bożym. Ponieważ starsi ukartowali Jego śmierć wcześniej, obecnie zamierzali Go pojmać. Jednakże niewidzialna siła powstrzymywała ich, hamując wściekłość i mówiąc im: “nie wolno posuwać się dalej”. ZJ 327.2

Wśród ludu wielu było takich, którzy wierzyli w Niego i mówili: “Czy Chrystus, gdy przyjdzie, uczyni więcej cudów, niż Ten ich uczynił?”. Przywódcy faryzeuszy, uważnie śledzący bieg wypadków, zauważyli w tłumie sympatię dla Chrystusa. Pośpieszyli do starszych kapłanów, aby im przedstawić plan aresztowania Jezusa. Postanowili jednak schwytać Go, gdy będzie sam, gdyż nie śmieli tego uczynić w obecności ludu. I znowu Jezus udowodnił, że czyta ich zamiary, mówiąc: “Jeszcze krótki czas będę z wami, potem odejdę do tego, który mnie posłał. Szukać mnie będziecie, lecz nie znajdziecie, a gdzie Ja będę, wy przyjść nie możecie”. Wkrótce miał znaleźć schronienie leżące poza zasięgiem ich pogardy i nienawiści. Wrócić miał do Ojca, aby być znów wielbionym przez aniołów, tam jego zabójcy nigdy nie wejdą. ZJ 327.3

Rabini powiedzieli z ironią: “Dokądże Ten chce się udać, że my go nie znajdziemy? Czy chce się udać do Żydów rozproszonych między Greków i uczyć Greków?”. Potwarcom nawet się nie śniło, że ich szydercze słowa ukazywały istotę misji Chrystusa. Cały długi dzień wyciągał On swe ręce do ludu “nieposłusznego i opornego”, lecz dał się znaleźć tym, którzy Go nie szukali, objawił się tym, którzy o Niego nie pytali. Rzymian 10,20.21. ZJ 327.4

Wielu z tych, którzy byli przekonani, że Jezus jest Synem Bożym, zostało wprowadzonych w błąd przez fałszywe rozumowanie kapłanów i rabinów. Ci nauczyciele bowiem uporczywie i skutecznie głosili proroctwa o Mesjaszu: “Pan Zastępów będzie królem na górze Syjon i w Jeruzalemie, i przed ich starszymi będzie chwała” i “niech panuje od morza do morza i od Rzeki aż do krańców ziemi”. Izajasza 24,23; Psalmów 72,8. Następnie ze wzgardą czynili porównanie między chwałą opisaną przez proroków a skromnym pojawieniem się Chrystusa. Nawet słowa proroctwa zostały zniekształcone tak, że sankcjonowały nieprawdę. Gdyby ludzie sami z powagą przestudiowali te słowa, nie daliby się oszukać. Rozdział 61 proroctwa Izajasza potwierdza, że Chrystus powołany był do pracy, której istotnie dokonał. Rozdział 53 mówi o odrzuceniu Go przez ludzi i Jego ziemskich cierpieniach, a w rozdziale 59 scharakteryzowani zostali kapłani i rabini. ZJ 327.5

Bóg nie zmusza ludzi do porzucenia niedowiarstwa. Mają do wyboru światło lub ciemność, prawdę lub błąd. Do nich należy wybór. Rozum ludzki posiada zdolność rozróżniania dobra od zła, a Bóg zamierzył, by ludzie nie dokonywali wyboru pod wpływem impulsu, lecz w oparciu o poważne dowody, dostarczone przez porównawczą analizę pism. Gdyby Żydzi odrzucili swe przesądy i porównali pisane proroctwa z faktami charakteryzującymi życie Jezusa, przekonaliby się o doskonałej zgodności proroctw i ich spełnieniu w życiu i działaniu pokornego Galilejczyka. ZJ 328.1

W dzisiejszych czasach wielu ludzi jest tak samo zwiedzionych, jak byli Żydzi. Nauczyciele religii czytają Biblię zgodnie z własnym zrozumieniem i tradycją. Ludzie zaś nie badają sami Pisma Świętego, aby samemu osądzić, co jest prawdą, lecz wolą podporządkować swoje poglądy i dusze swym przywódcom. Kaznodziejstwo i nauczanie Słowa Bożego są środkami rozprzestrzeniania światła wśród ludzi, nakazanymi przez Boga, ale my każdą ludzką naukę mamy poddawać próbie Pisma Świętego. Ktokolwiek z modlitwą zagłębi się w słowa Biblii, chcąc poznać prawdę i zastosować się do niej, zostanie oświecony przez Boga. Będzie rozumiał Pismo. “Jeśli kto chce pełnić wolę jego, ten pozna, czy ta nauka jest z Boga, czy też Ja sam mówię od siebie.” Jana 7,17. ZJ 328.2

W ostatnim dniu święta słudzy wysłani przez kapłanów i starszych w celu schwytania Jezusa wrócili bez Niego i na gniewne pytanie kapłanów: “Dlaczego nie przyprowadziliście go?” odpowiedzieli z poważnymi twarzami: “Nigdy jeszcze tak człowiek nie przemawiał, jak ten człowiek mówi”. ZJ 328.3

Choć serca ich były twarde, to jednak stopniały pod wpływem Jego słów. Gdy Jezus przemawiał na dziedzińcu świątyni, ludzie ci czatowali w pobliżu, aby uchwycić coś z Jego słów, co by mogło być użyte przeciw Niemu. Lecz w miarę jak słuchali Go, zapomnieli o celu, w jakim przyszli. Stali na miejscu jak urzeczeni, bowiem Chrystus objawił się ich duszom. Ujrzeli to, czego nie chcieli dostrzec kapłani i przywódcy — człowieczeństwo rozświetlone chwałą boskości. Powrócili tak napełnieni nową myślą, tak przejęci Jego słowami, że na pytanie: “Dlaczego nie przyprowadziliście go?” mogli jedynie odpowiedzieć: “Nigdy jeszcze człowiek tak nie przemawiał, jak ten człowiek mówi”. ZJ 328.4

Kapłani i starsi przy swoim pierwszym zetknięciu się z Chrystusem zareagowali w ten sam sposób. Serca ich były głęboko poruszone, a jednocześnie nieustannie nasuwała się im myśl, że “nigdy jeszcze tak człowiek nie przemawiał, jak ten człowiek mówi”. Lecz stłumili w sobie podszepty Ducha Świętego. Dziś doprowadzeni do wściekłości tym, że nawet aparat prawa pozostaje pod wpływem tego znienawidzonego Galilejczyka, zawołali: “Czy i wy daliście się zwieść? Czy kto z przełożonych lub z faryzeuszów uwierzył w niego? Tylko ten motłoch, który nie zna zakonu, jest przeklęty.” Jana 7,47-49. ZJ 328.5

Ci, do których kierowane jest świadectwo prawdy, rzadko pytają: “Czy jest prawdziwe?”, lecz raczej: “Kto popiera tę prawdę?”. Większość ocenia ją według liczby tych, którzy ją przyjęli, i stale słyszy się pytanie: “Czy któryś z uczonych lub religijnych przywódców uwierzył w nią?” Ludzie nie są dziś bardziej przychylni dla prawdziwej pobożności niż za czasów Chrystusa. W równym stopniu gonią za ziemskimi wartościami, lekceważąc bogactwa wieczne. Ale nie jest argumentem przeciwko prawdzie fakt, że wielkie rzesze nie są gotowe na jej przyjęcie, podobnie jak nie przyjmują jej wielcy tego świata, czy nawet przywódcy religijni. ZJ 328.6

Kapłani i przywódcy w dalszym ciągu planowali aresztowanie Chrystusa. Argumentowali, że pozostając nadal na wolności, odciągnie On ludzi od uznanych przywódców narodu, wobec czego jedynym rozsądnym wyjściem jest natychmiastowe uciszenie Go. Ich namiętną dyskusję przerwał głos, który na chwilę ich pohamował. Nikodem bowiem postawił pytanie: “Czyż zakon nasz sądzi człowieka, jeżeli go wpierw nie przesłucha i nie zbada, co czyni?”. Wszystkie głosy umilkły, gdyż słowa Nikodema poruszyły ich sumienia. Nie mieli prawa skazać człowieka bez wysłuchania go. Lecz nie z tego powodu umilkli przywódcy żydowscy, wpatrując się w tego, kto ośmielił się wystąpić w obronie prawa. Byli zdumieni i zmartwieni, że ktoś z ich własnego grona pozostawał pod tak silnym wpływem osoby Jezusa, że przemawia w Jego obronie. Opanowując zdumienie, zwrócili się do Nikodema z ostrym sarkazmem: “Czy i ty jesteś z Galilei? Zbadaj Pisma i dowiedz się, że prorok nie z Galilei się wywodzi”. Jana 7,52. ZJ 329.1

Jednakże protest ten wywarł swój wpływ na postępowanie rady. Starsi nie byli już w stanie wykonać swego zamiaru i skazać Jezusa bez przesłuchania Go. Ponosząc chwilową porażkę “rozeszli się, każdy do domu swego. A Jezus udał się na Górę Oliwną”. ZJ 329.2

Po zgiełku i miejskim zamieszaniu, po niecierpliwych tłumach i podstępach rabinów Jezus podążył do cichego gaju oliwnego, gdzie mógł przebywać sam na sam z Bogiem. Lecz wczesnym rankiem wrócił znów do świątyni i gdy ludzie zebrali się przy Nim, usiadł i zaczął nauczać. ZJ 329.3

Jednak szybko Mu przerwano. Grupa faryzeuszy i uczonych w Piśmie zbliżała się do Niego, wlokąc za sobą przerażoną kobietę, której ostrymi, podnieconymi głosami zarzucali przestępstwo przeciwko siódmemu przykazaniu. Popchnęli ją w stronę Jezusa i z udanymi oznakami szacunku spytali: “Mojżesz w zakonie kazał nam takie kamienować. Ty zaś co mówisz?”. ZJ 329.4

Za tym ich udanym szacunkiem krył się zamysł zniszczenia Go. Uchwycili się tej okazji widząc w niej szansę na skazanie Go. Sądzili, że niezależnie od rodzaju Jego decyzji znajdzie się okazja do wysunięcia przeciwko Niemu oskarżenia. Jeśli uwolni kobietę od winy, można Go będzie oskarżyć o lekceważenie zakonu Mojżesza, jeśli natomiast uzna, że zasłużyła na śmierć, można Go będzie oskarżyć przed Rzymianami jako Tego, który uzurpuje sobie prawo tylko im przysługujące. ZJ 329.5

Jezus w milczeniu przez chwilę przyglądał się tej scenie — drżącej i zawstydzonej ofierze oraz dygnitarzom z surowymi twarzami, pozbawionymi wszelkich ludzkich uczuć. Jego nieskalanie czysty duch odwracał się od tego widowiska. Chrystus dobrze rozumiał, w jakim celu wszystko to się rozgrywało. Czytał w sercach i znał charaktery oraz historię życia każdego z obecnych. Ci samozwańczy stróże sprawiedliwości sami pchnęli swą ofiarę do grzechu, aby móc następnie uczynić z tej sprawy pułapkę na Chrystusa. Nie reagując na zadane pytanie Jezus siedział ze wzrokiem utkwionym w ziemię i pisał palcem na ziemi. ZJ 330.1

Zniecierpliwieni Jego zwlekaniem i pozorną obojętnością, oskarżyciele przystąpili bliżej, nalegając na odpowiedź. Lecz gdy oczy ich, idąc za wzrokiem Jezusa, padły na ziemię u Jego stóp, ich pewność siebie znikła. Tu, przed nimi, wypisane były grzeszne tajemnice ich własnego życia. Naród, który przyglądał się temu zajściu, spostrzegł raptowną zmianę w ich zachowaniu i tłoczył się, aby zobaczyć, czemu przypatrują się z takim zdumieniem i wstydem. ZJ 330.2

Przy całym swym zawodowym szacunku dla prawa rabini ci, występując z oskarżeniem przeciwko kobiecie, przekroczyli jego granice. Wysunięcie przeciwko niej oskarżenia było zadaniem jej męża, przy czym obie ponoszące winę strony miały być jednakowo ukarane. Tymczasem akcja wszczęta przez oskarżycieli była zupełnie bezprawna. Tu Jezus spotkał się z nimi na ich własnym gruncie. Prawo przewidywało, że przy kamienowaniu pierwszy miał rzucić kamieniem ten, który występował jako świadek. Podnosząc się i kierując swój wzrok ku starszym, Jezus rzekł: “Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem”. I usiadłszy dalej pisał na ziemi. ZJ 330.3

Nie naruszył zakonu Mojżesza ani nie pogwałcił władzy Rzymu. Oskarżyciele byli zbici z tropu. Teraz, gdy została z nich zerwana szata pozornej świętobliwości, stali winni i potępieni w obliczu Nieskończonej Czystości. Drżeli na myśl, że ukryte nieprawości ich życia zostaną odsłonięte wobec tłumu, jeden po drugim, ze spuszczonymi głowami i wbitymi w ziemię oczami rozchodzili się chyłkiem, pozostawiając swą ofiarę sam na sam z miłosiernym Zbawicielem. ZJ 330.4

Chrystus wstał i patrząc na kobietę rzekł: “Kobieto! Gdzież są ci, co cię oskarżali? Nikt cię nie potępił?”, a ona odpowiedziała: “Nikt, Panie!”. Wtedy rzekł Jezus: “I Ja cię nie potępiam: Idź i odtąd już nie grzesz”. ZJ 330.5

Kobieta stała przed Chrystusem drżąc ze strachu. Jego słowa: “Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem” wydały się jej wyrokiem śmierci. Nie śmiała podnieść oczu ku Zbawicielowi, tylko w milczeniu czekała na swe przeznaczenie. Ze zdumieniem zobaczyła, że jej oskarżyciele odeszli zmieszani i milczący. A potem ułyszała te słowa pełne nadziei: “I Ja cię nie potępiam: Idź i odtąd już nie grzesz”. Serce jej stajało i padając do stóp Jezusa dziękowała Mu, ze łzami wyznając swe grzechy. ZJ 330.6

Był to dla niej początek nowego życia, pełnego czystości i spokoju, poświęconego służbie Bożej. Podnosząc z upadku tę duszę Jezus uczynił większy cud niż uzdrawiając największe dolegliwości fizyczne, uzdrowił chorobę duchową, która doprowadza do wiecznej śmierci. Ta pokutująca kobieta stała się jedną z Jego najwytrwalszych naśladowczyń, okupując swym oddaniem i miłością okazane jej miłosierdzie. ZJ 331.1

W tym akcie darowania kobiecie winy i zachęcenia jej do lepszego życia charakter Jezusa ukazuje się w pięknie doskonałej sprawiedliwości. Nie usprawiedliwia On grzechu ani nie pomniejsza znaczenia winy, nie dąży do potępienia, lecz do wybawienia. Świat miał dla tej zbłąkanej kobiety jedynie pogardę i potępienie, Jezus zaś znalazł dla niej słowa pocieszenia i nadziei. Sam bezgrzeszny — litował się nad słabością grzeszników i wyciągał ku nim swą pomocną dłoń. Tam, gdzie obłudni faryzeusze nie znaleźli nic innego poza pogróżkami, Jezus rzekł do niej: “Idź i odtąd już nie grzesz”. ZJ 331.2

Nie jest naśladowcą Chrystusa ten, kto odwraca wzrok od zbłąkanego, pozwalając mu staczać się dalej w dół. Często się zdarza, że najbardziej skorzy do potępiania innych i najgorliwsi w stawianiu innych przed sądem, mają o wiele więcej win na swoim sumieniu. Ludzie nienawidzą grzeszników a miłują grzech. Chrystus nienawidzi grzechu, lecz kocha grzesznika. Takim duchem powinni być ożywieni wszyscy, którzy chcą iść w Jego ślady. Miłość chrześcijańska nie jest skora do potępienia, lecz łatwo dostrzega skruchę, gotowa wybaczyć, zachęcić i sprowadzić błądzącego na ścieżkę świętości, i umocnić go na niej. ZJ 331.3