Życie Jezusa
Rozdział 48 — Kto jest największy?
Rozdział napisany w oparciu o Ewangelię Mateusza 17,22-27; 18,1-20; Marka 9,30-50; Łukasza 9,46-48.
Po powrocie do Kafarnaum Jezus nie udał się do dobrze znanych miejsc, gdzie nauczał ludzi, lecz wraz z uczniami, nie ściągając na siebie uwagi, wyszukał dom mający stać się jego chwilowym schronieniem. Cały końcowy okres pobytu w Galilei zamierzał poświęcić raczej nauczaniu swoich uczniów niż pracy w dużych zgromadzeniach. ZJ 310.1
Podczas wędrówki przez Galileę Chrystus usiłował ponownie przygotować umysły uczniów na przyjście tego, co miało się z Nim stać. Powiedział im, że zamierza udać się do Jerozolimy, gdzie oczekuje Go śmierć, a potem zmartwychwstanie. Złożył przy tym dziwne i uroczyste oświadczenie, że zostanie zdradzony i wydany w ręce wrogów. Uczniowie wciąż jeszcze nie mogli zrozumieć Jego słów, a chociaż na ich sercach położył się cień wielkiego nieszczęścia, to nie przeszkodził im on w rywalizowaniu między sobą. Sprzeczali się o to, kto z nich będzie poczytany za największego w królestwie. Spór ten usiłowali ukryć przed Jezusem i dlatego nie szli, jak zwykle, obok Niego, lecz ociągając się pozostawali w tyle. Z tego powodu przy wejściu do Kafarnaum Jezus daleko ich wyprzedził. Czytał ich myśli i pragnął udzielić im rad i wskazówek, ale oczekiwał chwili uspokojenia, by serca ich otworzyły się na przyjęcie Jego słów. ZJ 310.2
Wkrótce po wejściu do miasta poborca podatku na świątynię zwrócił się do Piotra z pytaniem: “Nauczyciel wasz nie płaci dwu drachm?” Danina ta nie była podatkiem państwowym, lecz kościelną składką, którą każdy Żyd obowiązany był wpłacać co roku na utrzymanie świątyni. Odmowa płacenia byłaby uważana za nielojalność wobec świątyni, co w pojęciu rabinów było wielkim grzechem. Stosunek Zbawiciela do praw ustanowionych przez rabinów i Jego wyraźne potępienie dla obrońców tradycji dostarczały pretekstów do oskarżenia Go o to, iż dąży do obalenia kultu świątynnego. Obecnie Jego wrogowie wyczuli okazję do zdyskredytowania Go, a w poborcy podatku dopatrzyli się sprzymierzeńca. ZJ 310.3
Piotr wyczuł w pytaniu tego człowieka insynuację dotyczącą lojalności Chrystusa wobec świątyni. Dbając o honor swego Mistrza, odpowiedział pośpiesznie, bez uprzedniego porozumienia się z Nim, że Jezus płaci wymaganą daninę. ZJ 310.4
Piotr tylko częściowo zrozumiał cel, do którego zmierzał jego rozmówca. Istniały pewne kategorie społeczne, które były zwolnione z obowiązku płacenia daniny. Za czasów Mojżesza Lewici zostali wydzieleni do pełnienia służby w sanktuarium i w związku z tym nie mieli dziedzictwa wśród ludu. Pan powiedział: “Dlatego Lewi nie miał działu ani dziedzictwa ze swymi braćmi. Pan jest jego dziedzictwem”. 5 Mojżeszowa 10,9. Za czasów Chrystusa kapłani i Lewici stale byli uważani za specjalnie poświęconych dla świątyni i byli zwolnieni od dorocznej daniny przeznaczonej na jej utrzymanie. Zwolnienie rozciągało się również na proroków. Rabini, żądający uiszczenia przez Chrystusa składki, odmawiali Mu tym samym tytułu proroka bądź nauczyciela, traktując Go jako jednego z najpospolitszych ludzi. Odmowa opłacania składki przedstawiona byłaby jako dowód nielojalności względem świątyni, z drugiej zaś strony jej wpłacenie równałoby się przyjęciu ich twierdzenia, że On nie jest prorokiem. ZJ 311.1
Niewiele czasu minęło od chwili, w której Piotr uznał Jezusa za Syna Bożego, teraz zaś nie wykorzystał okazji, aby potwierdzić boskość swojego Mistrza. Mówiąc poborcy, że Jezus wniesie daninę, faktycznie usankcjonował fałszywą o Nim koncepcję, którą rabini i przywódcy żydowscy usiłowali rozpowszechnić wśród ludzi. ZJ 311.2
Gdy Piotr wszedł do domu, Zbawiciel nie nawiązał do tego, co zaszło, lecz zapytał Go: “Jak ci się wydaje, Szymonie? Od kogo królowie ziemi pobierają cło lub czynsz? Od synów własnych czy od obcych?”. Piotr odrzekł: “Od obcych”. “A zatem synowie są wolni” — powiedział Jezus. Jeżeli naród jest opodatkowany na rzecz swego króla, własne dzieci monarchy wyłączone są z tego obowiązku. Izraelici, a więc naród wybrany przez Boga, mieli obowiązek świadczenia na rzecz świątyni, lecz Jezus, Syn Boży, nie podlegał temu obowiązkowi. Jeżeli kapłani i Lewici zostali z tego obowiązku zwolnieni z tytułu ich powiązania ze świątynią, to o ileż bardziej prawo takie przysługiwało Chrystusowi, dla którego świątynia była Jego domem. ZJ 311.3
Gdyby Chrystus zapłacił daninę bez protestu, potwierdziłby faktycznie stanowisko rabinów i zaprzeczyłby swej boskości. Toteż Chrystus, uznając za słuszną istotę samego żądania, odrzucał oskarżenia, które na nim się opierały. Odmawiając płacenia daniny podkreślał swą boskość, przy czym oświadczył, że stanowi jedność z Bogiem i wobec tego nie może być stawiany na jednym poziomie z ogółem. ZJ 311.4
Polecił Piotrowi: “Ale żebyśmy ich nie zgorszyli, idź nad morze, zarzuć wędkę i weź pierwszą złowioną rybę, otwórz jej pyszczek, a znajdziesz stater; tego zabierz i daj im za mnie i za siebie”. Mateusza 17,27. ZJ 311.5
Tak uczyniony cud ukazał Jego chwałę, choć Jego boskość ukryta była pod płaszczem ludzkiego ciała. Stało się jasne, że to był Ten, który oznajmił za pośrednictwem Dawida: “Mój bowiem jest wszelki zwierz leśny, tysiące zwierząt na górach. Znam wszelkie ptactwo gór i moje jest to, co rusza się na polach. Gdybym łaknął, nie mówiłbym ci o tym, bo mój jest świat i to, co go napełnia.” Psalmów 50,10-12. ZJ 311.6
Kiedy Jezus wyjaśnił, że nie podlega obowiązkowi płacenia podatku, nie dyskutował z Żydami o tej sprawie, ponieważ oni mogli przekręcić Jego słowa i obrócić je przeciwko Niemu. Nie chcąc ich obrazić przez odmówienie zapłaty, zrobił to, czego miał prawo nie robić. Lekcja ta miała przynieść uczniom wielki pożytek. W ich stosunku do świątyni wkrótce nastąpiła zmiana, a Chrystus pouczył ich, aby nie wchodzili niepotrzebnie w kolizję z ustalonym porządkiem. W miarę możliwości należało unikać tworzenia innym ludziom okazji do fałszywej interpretacji ich wiary. I chociaż chrześcijanie nie mogą zrezygnować z żadnej zasady swej wiary, to powinni unikać możliwie wszelkich sporów. ZJ 312.1
Gdy po odejściu Piotra nad jezioro Chrystus pozostał sam, przywołał pozostałych uczniów i spytał: “O czym to rozprawialiście w drodze?” Obecność Jezusa i postawione przez Niego pytanie rzuciły nowe światło na sprawę, o której dyskutowali w drodze. Wstyd i potępienie dla własnego zachowania zamknęły im usta. Jezus mówił, że ma umrzeć za nich, zaś ich egoistyczne ambicje pozostawały w bolesnej sprzeczności z Jego pełną samozaparcia miłością. ZJ 312.2
Gdy Jezus rzekł im, że zostanie zabity i że zmartwychwstanie, usiłował wciągnąć ich do rozmowy na temat spraw, które miały się stać wielkim egzaminem ich wiary. Gdyby przejawiali gotowość przyjęcia tego, co chciał im powiedzieć, oszczędziliby sobie wielkiej udręki, ponieważ Jego słowa byłyby źródłem pocieszenia w chwili osierocenia i rozczarowania. Lecz choć bardzo wyraźnie mówił o czekających Go przejściach, to wzmianka o udaniu się do Jeruzalemu na nowo obudziła w nich nadzieję, że zbliżył się czas ustanowienia królestwa. Na tej nadziei oparte były pytania, kto z nich zasiądzie na najwyższych urzędach. Po powrocie Piotra znad jeziora powtórzyli mu pytanie postawione przez Zbawiciela i w końcu jeden z nich ośmielił się spytać Jezusa: “Kto też jest największy w Królestwie Niebios”. ZJ 312.3
Zbawiciel zgromadził ich wokół siebie i rzekł: “Jeśli ktoś chce być pierwszy, niechaj stanie się ze wszystkich ostatnim i sługą wszystkich”. W słowach tych zawiera się tak uroczysta i sugestywna myśl, że uczniowie nie mogli pojąć jej znaczenia. Nie mogli zobaczyć tego, co tak jasno widziały oczy Chrystusa. Nie pojmowali istoty królestwa Chrystusa i ta ich nieświadomość była widoczną przyczyną toczonych sporów. Ale rzeczywista przyczyna leżała głębiej. Nawet gdyby Chrystus w pełni wyjaśnił istotę swego królestwa, stłumiłby tylko na pewien czas ten spór, co nie rozwiązałoby sprawy. Nawet po całkowitym uświadomieniu wszelka wzmianka o pierwszeństwie znów wywołałaby zamieszanie. W ten sposób po odejściu Chrystusa Kościołowi groziłaby klęska. Spór o najwyższe stanowisko był wynikiem pracy tego samego ducha, który zapoczątkował wielki bój na wysokościach i sprowadził Chrystusa z nieba, aby umarł. Jego ziemska droga krzyżowała się z wizją Lucyfera — “syna jutrzenki”, niegdyś przewyższającego wszystkich aniołów otaczających tron Boga, którzy z Jego Synem byli złączeni najściślejszymi więzami. Lucyfer powiedział: “Zrównam się z Najwyższym”. Izajasza 14,12-14. Pragnienie wywyższenia się wzbudziło spory w niebie, powodując wygnanie licznych zastępów otaczających Boga. Gdyby Lucyfer naprawdę pragnął stać się podobny Najwyższemu, nie porzuciłby nigdy wyznaczonego sobie w niebie miejsca, gdyż duch Najwyższego objawia się w niesamolubnej służbie. Ale Lucyfer pragnął posiąść władzę Boga, a nie Jego charakter. Chciał sam zasiadać na najwyższym miejscu i dlatego każdy, kto poddaje się jego wpływom, postępuje tak samo. Nieuchronnie prowadzi to do wyobcowania, niezgody i zatargów. Panowanie staje się udziałem najsilniejszego. Królestwo szatana jest to królestwo oparte na przemocy, każdy patrzy na drugiego jak na przeszkodę na drodze swego własnego awansu względnie jak na odskocznię, z której można odbić się na bardziej uprzywilejowane pozycje. ZJ 312.4
W tym samym czasie, kiedy Lucyfer dążył do zrównania się z Bogiem, Chrystus, Ten Wywyższony, “wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; a okazawszy się z postawy człowiekiem, uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej”. Filipian 2,7.8. Teraz krzyż był tuż przed Nim, a tymczasem Jego uczniów tak pochłonęły własne sprawy — zgodnie z zasadami królestwa szatana — że nie mogli nawiązać duchowego porozumienia ze swym Panem ani nawet zrozumieć Go, gdy mówił o czekającym Go dla nich poniżeniu. ZJ 313.1
Bardzo delikatnie, choć w uroczysty sposób usiłował Jezus naprawić zło. Tłumaczył zasadę rządzącą królestwem niebieskim, wyjaśnił, na czym polega prawdziwa wielkość w rozumieniu niebios. Ci, którymi rządziła pycha i pragnienie wyróżnień, myśleli tylko o sobie i o nagrodach, które im się należą, a na myśl im nie przyszło, by odwdzięczyć się Bogu za otrzymane dary. Tacy ludzie nie znajdą miejsca w królestwa niebios, ponieważ należą do szeregów dowodzonych przez szatana. ZJ 313.2
Zanim człowiek osiągnie zaszczyty, musi przejść poniżenie. Do zajmowania wysokich miejsc wśród ludzi niebo wybiera pracowników, którzy tak jak Jan Chrzciciel pracują w pokorze dla Boga. Najbardziej podobny do dziecka uczeń jest najbardziej skuteczny w pracy dla Boga. Niebiańskie istoty mogą współpracować tylko z tymi, którzy nie dążą do wywyższenia siebie, lecz pracują dla zbawienia dusz. Każdy, kto głęboko odczuwa potrzebę pomocy Bożej, będzie się o nią ubiegał i Duch Święty skieruje nań spojrzenie Jezusa, które podźwignie i umocni jego duszę. Dzięki więzi z Chrystusem będzie nieustannie działać na rzecz tych, którzy giną w grzechach. Zostanie namaszczony do pełnienia swej misji i powiedzie mu się tam, gdzie zawiodą uczeni i mędrcy. ZJ 313.3
Lecz gdy ludzie wynoszą samych siebie, czując się niezbędnymi w dziele wielkiego planu Bożego, Pan odsuwa ich na bok. Tak daje im poznać, iż nie jest od nich zależny. Ich odsunięcie nie powoduje wstrzymania pracy, która z jeszcze większym rozmachem idzie naprzód. ZJ 314.1
Uczniom nie wystarczyło wyjaśnienie istoty królestwa Jezusa. Potrzebna im była odmiana serc, która doprowadziłaby ich do harmonii z zasadami tego królestwa. Przywołując do siebie małe dziecko, Jezus postawił je przed nimi, a potem wziąwszy je czule na ręce rzekł: “Jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebios”. Prostota, wyrzeczenie i ufna miłość dziecka są zaletami mającymi uznanie w niebie. To są cechy prawdziwej wielkości. ZJ 314.2
Znów tłumaczył im Jezus, że Jego królestwo nie nosi cech ziemskiej chwały ani wystawności. U stóp Jezusa wszystkie te sprawy idą w zapomnienie. Bogaty i biedny, wykształcony i prostak, stają tu bez różnic kastowych i bez ziemskiej przewagi. Wszyscy się tu spotykają jako dusze kupione krwią, zależne tylko od Tego, który odkupił je dla Boga. ZJ 314.3
Szczera, skruszona dusza ma w oczach Boga wielką wartość. Kładzie On swoją pieczęć na ludziach nie w zależności od ich stanowiska, stanu posiadania czy zalet umysłowych, lecz jedynie dzięki ich jedności z Chrystusem. Pana chwały cieszą tylko cisi i pokornego serca. Dawid powiada: “Dajesz mi tarczę zbawienia swego i prawica twoja wspiera mnie”. Psalmów 18,36. ZJ 314.4
“Kto by przyjął jedno z takich dziatek w imieniu moim, mnie przyjmuje — rzekł Jezus — a ktokolwiek by mnie przyjął, nie mnie przyjmuje, lecz tego, który mnie posłał”. “Tak mówi Pan: Niebo jest moim tronem, a ziemia podnóżkiem moich nóg. (...) Lecz Ja patrzę na tego, który jest pokorny i przygnębiony na duchu i który z drżeniem odnosi się do mojego słowa.” Izajasza 66,1.2. ZJ 314.5
Słowa Zbawiciela budziły w uczniach uczucie nieufności wobec samych siebie. Żaden z nich nie był specjalnie wymieniony w odpowiedzi Chrystusa, lecz Jan musiał zapytać, czy chociaż w jednym przypadku jego postępowanie było właściwe. Z dziecięcą prostotą wyłożył przed Chrystusem swą sprawę: “Mistrzu, widzieliśmy takiego, który w twoim imieniu wygania demony i zabranialiśmy mu, ponieważ nie chodzi z nami”. ZJ 314.6
Jakub i Jan początkowo myśleli, że powstrzymując tego człowieka działali w obronie honoru swego Pana, ale zaczynali teraz rozumieć, że przemawiała przez nich zazdrość. Pojęli swój błąd, przyjmując wymówkę Chrystusa, który rzekł: “Nie zabraniajcie mu, ponieważ nie ma takiego, kto by dokonywał cudów w imieniu moim i mógł zaraz potem źle o mnie mówić”. Nikogo, kto w jakikolwiek sposób okazuje przyjaźń dla Chrystusa, nie należy odsuwać. Wielu było ludzi głęboko poruszonych osobą i dziełem Chrystusa, których serca z wiarą otworzyły się dla Niego. Uczniowie zaś, nie zawsze znający motywy, powinni być ostrożni, aby nie zniechęcić tych dusz. Kiedy Jezusa miało już osobiście zabraknąć między nimi, a cała praca przeszła w ich ręce, mieli nie poddawać się swym duchowym ograniczeniom, lecz okazywać prawdziwą serdeczność, którą widzieli u swego Mistrza. ZJ 314.7
Fakt, że ktoś nie we wszystkim odpowiada naszym osobistym zapatrywaniom lub poglądom, nie usprawiedliwia jeszcze odsuwania go od pracy dla Boga. Chrystus jest Wielkim Nauczycielem; dlatego nie do nas należy osądzanie lub rozkazywanie. Powinniśmy usiąść u stóp Chrystusa i w pokorze uczyć się od Niego. Każda dusza, którą Bóg natchnął dobrą wolą, jest kanałem, którym płynie przebaczająca miłość Chrystusa. Bądźmy więc uważni, abyśmy nie zrazili ku sobie nosicieli Jego światła i nie zagrodzili w ten sposób drogi promieniom, które mają oświetlać świat. ZJ 315.1
Ten, którego przyciągnęła osoba Chrystusa, został przez uczniów potraktowany surowo i chłodno, bo i inni podobnie jak Jan sprzeciwili się dokonywaniu przez niego cudów w imieniu Chrystusa. Takie nastawienie może sprawić, że człowiek wkracza na ścieżkę wroga, a w rezultacie ginie jeszcze jedna dusza. Zanim ktoś to uczyni — rzekł Jezus — temu lepiej by było (...)“zawiesić na jego szyi kamień młyński, a jego wrzucić do morza”. Po czym dodał: “A jeśli cię gorszy ręka twoja, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie wejść kaleką do żywota, niż mieć dwoje rąk, a pójść do piekła, w ogień nieugaszony, gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie. A jeśli cię gorszy noga twoja, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie wejść kulawym do żywota, niż mieć dwie nogi, a być wrzuconym do piekła”. ZJ 315.2
Skąd aż tak surowe słowa? “Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby zbawić to, co zginęło”. Czy uczniowie mają okazać mniej względów duszom swych bliźnich, niż okazywał Majestat niebieski? Za każdą pozyskaną duszę zapłacona została nieskończenie wysoka cena i dlatego odrywanie jej od Chrystusa stanowi straszliwy grzech. Wtedy cała miłość Zbawiciela, Jego upokorzenie i śmierć są daremne. ZJ 315.3
“Biada światu dla zgorszeń! Wprawdzie zgorszenia muszą przyjść.” Mateusza 18,7. Świat znajdujący się pod wpływem szatana z pewnością sprzeciwi się naśladowcom Chrystusa i będzie dążyć do zniszczenia ich wiary, lecz biada temu, kto przyjął imię Chrystusa, a mimo to pracuje dla szatana. Ci, którzy mianują się sługami Boga, lecz zniekształcają Jego charakter, wystawiają Go na hańbę. Wielu ludzi jest zwiedzionych i sprowadzonych na fałszywe ścieżki. ZJ 315.4
Wszelkie obyczaje lub nawyki prowadzące do grzechu i przynoszące ujmę Chrystusowi powinny być odrzucone, niezależnie od ich wagi i znaczenia. To, co przynosi ujmę Bogu, nie może przynieść pożytku dla duszy. Nikt, kto gwałci odwieczne zasady prawości, nie może oczekiwać błogosławieństwa nieba. Wystarczy pobłażać jednemu grzechowi, aby wypaczyć własny charakter i poprowadzić innych na złą drogę. Jeżeli amputacja ręki lub nogi, albo nawet usunięcie oka służą uratowaniu ciała od śmierci, to o ileż gorliwsi musimy być w odrzucaniu grzechu, który przynosi śmierć dla duszy. ZJ 315.5
W rytuale ofiarniczym do każdej ofiary dodawana była sól. Ten zwyczaj, podobnie jak używanie kadzidła, miał oznaczać, że jedynie dzięki sprawiedliwości Chrystusa ofiara może być przyjęta przez Boga. Jezus powiedział: “Każdy ogniem będzie osolony. (...) Miejcie sól w samych sobie i zachowujcie pokój między sobą”. Wszyscy, którzy się staną “ofiarą żywą, świętą, miłą Bogu” (Rzymian 12,1), muszą otrzymać sól zbawienia, sprawiedliwość naszego Zbawiciela. Wówczas staną się “solą ziemi”, powstrzymując zło wśród ludzi, tak jak sól chroni przed zepsuciem. Mateusza 5,13. Lecz jeżeli sól zwietrzeje, jeżeli pobożność będzie tylko zewnętrzną formą bez miłości Chrystusa, straci swą dobroczynną moc. Samo życie nie może wywierać zbawiennego wpływu na świat. Wasza energia i skuteczność waszych usiłowań w budowaniu mego królestwa, mówi Jezus, uzależniona jest od przyjęcia mojego Ducha. Musicie być uczestnikami mojej łaski, aby się stać wonnością życia ku życiu. Wówczas nie będzie rywalizacji, egoizmu i dążenia do własnego wywyższenia. Wówczas posiądziecie tę miłość, która nie szuka bogactwa dla siebie, lecz dla innych. ZJ 316.1
Niech skruszeni grzesznicy utkwią swe oczy w “Baranku Bożym, który gładzi grzech świata” (Jana 1,29), a widząc Go, niech doznają przemiany. Obawy grzesznika zmienią się w radość, a zwątpienie — w nadzieję. Skamieniałe serce zmięknie i napełni się wdzięcznością, pozwalając duszy unieść się na falach miłości. Chrystus stanie się w niej źródłem nieprzemijającego życia. Widząc Jezusa, męża smutku, dotkniętego bólem, obciążonego, poniżanego i wyszydzanego, pracującego dla zbawienia zgubionych, wędrującego z miasta do miasta aż do końca swej misji, przypatrując się w ogrodzie Getsemane kroplom krwawego potu na Jego czole oraz Jego konaniu w mękach na krzyżu — nie możemy pozwolić, aby nasz egoizm wziął górę nad nami. Patrząc na Jezusa powinniśmy wstydzić się naszej oziębłości, duchowej martwoty i samolubstwa. Powinniśmy chętnie stać się wszystkim lub niczym, bo tylko tak możemy pełnić służbę serca dla naszego Mistrza. Mamy cieszyć się, że niesiemy krzyż za Chrystusem, że znosimy próby, pohańbienie i prześladowanie dla Jego sprawy. ZJ 316.2
“A my, którzy jesteśmy mocni, winniśmy wziąć na siebie ułomności słabych, a nie mieć upodobania w sobie samych.” Rzymian 15,1. Żadnej duszy wierzącej w Chrystusa, choćby wiara jej była słaba, a kroki chwiejne jak małego dziecka, nie należy lekceważyć. Niezależnie od tego, co daje nam przewagę nad innymi ludźmi — wykształcenie, ogłada, szlachetność charakteru, chrześcijańskie przygotowanie i religijne doświadczenie — jesteśmy dłużnikami tych mniej uprzywilejowanych, a jeżeli leży to w naszych możliwościach, powinniśmy im służyć. Jeżeli jesteśmy silni, musimy podtrzymywać ręce słabych. Aniołowie chwały, którzy oglądają oblicze Ojca w niebie, radują się, gdy mogą wspomóc Jego maluczkich. Szczególną troską otaczają chwiejne dusze, obarczone złymi cechami charakteru. Aniołowie są stale obecni tam, gdzie są najbardziej potrzebni, stoją przy tych, którzy toczą twardą walkę z samymi sobą albo znajdują się w niesprzyjającym otoczeniu. I w takiej pracy powinni wziąć udział prawdziwi naśladowcy Chrystusa. ZJ 316.3
Gdy ktoś z tych maluczkich zbłądzi i popełni zło wobec ciebie, twoim obowiązkiem jest dążyć do tego, by się poprawił. Nie czekaj, aż to on uczyni pierwszy krok w kierunku pojednania. “Jak się wam wydaje? Gdyby jakiś człowiek miał sto owiec i jedna z nich zabłąkałaby się, czyż nie zastawi w górach dziewięćdziesięciu dziewięciu i nie pójdzie szukać zabłąkanej? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę powiadam wam, że się z niej bardziej raduje niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu, które się nie zabłąkały. Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, aby zginął jeden z tych małych.” Mateusza 18,12-14. ZJ 317.1
W duchu łagodności “bacząc każdy na siebie samego, abyś i ty nie był kuszony” (Galacjan 6,11) idź do błądzącego i “upomnij go sam na sam”. Nie narażajmy go na wstyd, wytykając mu publicznie jego błąd i nie przynośmy wstydu Chrystusowi poprzez ujawnianie błędów i grzechów człowieka, który nosi Jego imię. Często należy zbłąkanemu wyraźnie powiedzieć prawdę i sprawić, by zobaczył swą winę, by się poprawił. Ale ty nie masz osądzać ani potępiać. Nie próbuj też samousprawiedliwienia. Niech wszystkie twoje starania zmierzają do tego, by się poprawił. W leczeniu ran duszy potrzebny jest najdelikatniejszy dotyk i wielka wrażliwość. Jedynie miłość płynąca od Tego, który cierpiał na Golgocie, może tu przynieść ulgę. Niech brat wobec brata postępuje z pełną miłosierdzia tkliwością, mając przekonanie, że jeżeli mu się powiedzie, “wybawi duszę jego od śmierci i zakryje mnóstwo grzechów”. Jakuba 5,20. ZJ 317.2
Ten wysiłek może okazać się jednak daremny. Wtedy — rzecze Jezus — “weź z sobą jeszcze jednego lub dwóch”. Być może ich wspólne siły dokonają tego, czego nie udało się pierwszemu. Nie będąc zaangażowani w ów problem, będą obaj mogli działać bardziej bezstronnie, a ten fakt nada większą wagę ich radom wobec zbłąkanego. ZJ 317.3
Jeżeli ich nie usłucha, wtedy i tylko wtedy należy sprawę oddać całemu zgromadzeniu wierzących. Niech członkowie zboru jako przedstawiciele Chrystusa połączą się w modlitwie i pełnym miłości błaganiu, aby zbłąkany się nawrócił. Duch Święty przemówi ustami swych sług, nakłaniając grzesznika do powrotu do Boga. Apostoł Paweł powiedział w natchnieniu: “Jak gdyby przez nas Bóg upominał; w miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem”. 2 Koryntian 5,20. Każdy, kto odrzuca to wspólne wezwanie, zrywa więź łączącą go z Chrystusem i odłącza się od Kościoła. Wtedy, mówi Chrystus, “niech będzie dla ciebie jak poganin i celnik”. Lecz nie należy patrzeć na takiego człowieka jak na odciętego raz na zawsze od Bożej łaski. Jego dawni bracia nie mogą nim gardzić ani go lekceważyć, lecz mają go traktować z tkliwością i współczuciem jak jedną ze zbłąkanych owieczek, których Chrystus stale poszukuje, aby przyprowadzić je do swej owczarni. ZJ 317.4
Wskazania Chrystusa dotyczące postępowania ze zbłąkanymi są uściśleniem nauk udzielonych narodowi izraelskiemu przez Mojżesza: “Nie będziesz chował w sercu swoim nienawiści do brata swego. Będziesz gorliwie upominał bliźniego swego, abyś nie ponosił za niego grzechu.” 3 Mojżeszowa 19,17. Oznacza to, że jeżeli ktoś lekceważy obowiązek, jaki Chrystus z radością sprawował — nawrócenie tego, który popadł w grzech — stanie się on przez to samo uczestnikiem tego grzechu. Jesteśmy w takim samym stopniu odpowiedzialni za zło, któremu nie mogliśmy się przeciwstawić, jak byśmy je sami popełnili. ZJ 318.1
Popełnione zło powinniśmy wytknąć sprawcy, lecz nie wolno nam stwarzać z niego tematu do rozmów i krytyki, nawet po powiadomieniu o tym zboru nie mamy prawa rozpowiadać o tym innym. Rozgłaszanie błędów chrześcijan będzie jedynie przyczyną potknięć dla niewierzącego świata, a roztrząsanie tych spraw może nam samym przynieść tylko szkodę, ponieważ patrząc na cudze błędy sami się zmieniamy. Gdy dążymy do naprawienia błędów naszego brata, Duch Chrystusa pomoże go nam osłonić tak dalece, jak to jest możliwe, przed krytykanctwem nawet jego własnych braci w wierze, a tym bardziej przed osądem ludzi niewierzących. Sami często błądzimy, potrzebując litości i przebaczenia Chrystusa, i właśnie tak jak pragniemy, aby On postępował z nami, tak też i my powinniśmy postępować wobec innych. ZJ 318.2
“Cokolwiek byście związali na ziemi, będzie związane i w niebie; i cokolwiek byście rozwiązali na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie”. Powinniśmy postępować jak wysłannicy niebios, a wyniki naszej pracy przetrwają wieki. ZJ 318.3
Tej wielkiej odpowiedzialności nie dźwigamy jednak sami. Gdziekolwiek słów Chrystusa słucha się ze szczerym sercem, tam przebywa On sam, jest obecny nie tylko w kościele, lecz wszędzie tam, gdzie się zbiorą w Jego imieniu chociażby nieliczni uczniowie. Chrystus mówi: “Nadto powiadam wam, że jeśliby dwaj z was na ziemi uzgodnili swe prośby o jakąkolwiek rzecz, otrzymają ją od Ojca mojego, który jest w niebie.” Mateusza 18,19. ZJ 318.4
Jezus mówi: “Mój Ojciec, który jest w niebie”, jakby przypominając swym uczniom, że podczas gdy On przez swe człowieczeństwo związany jest z nimi w ich nieszczęściach i cierpieniach, to przez swą boskość powiązany jest z tronem Nieskończonego. Jakże cudowne zapewnienie! Wszystkie niebiańskie istoty zjednoczyły się z człowiekiem we współczuciu i pracy dla zbawienia tego, co było stracone. I cała potęga niebios zjednoczyła się z ludzką zdolnością w przyprowadzaniu dusz do Chrystusa. ZJ 318.5