Życie Jezusa
Rozdział 45 — Zapowiedź krzyża
Rozdział napisany w oparciu o Ewangelię Mateusza 16,13-28; Marka 8,27-38; Łukasza 9,18-27.
Praca Chrystusa na ziemi szybko zbliżała się do końca. Przed Nim wyraźnie zarysowywał się cel, do którego zmierzały Jego kroki. Zanim jeszcze zdążył przyjąć postać człowieka, widział już przed sobą całą drogę, którą miał przejść, aby zbawić to, co uległo zatraceniu. Zanim zdjął z siebie koronę oraz królewską szatę i zstąpił z tronu, aby swoją boskością okryć człowieczeństwo, zdawał sobie sprawę z każdego bólu, który miał przeniknąć Jego serce, wiedział o każdej oczekującej Go zniewadze i każdym niedostatku. Widział każdy szczegół drogi rozpoczynającej się od żłobu w stajni i kończącej na Golgocie. Znał udrękę, której miał doświadczyć, i mimo to powiedział: “Oto przychodzę; w zwoju księgi napisano o mnie: Pragnę czynić wolę twoją, Boże mój, a zakon twój jest we wnętrzu moim”. Psalmów 40,8.9. ZJ 295.1
Jezus zawsze miał przed oczami rezultat swojej misji. Jego ziemskiemu, tak pełnemu znoju i ofiarności życiu, towarzyszyła otucha, że cały ten ogrom pracy nie pójdzie na marne. Oddając swe życie za życie ludzi, miał ponownie wprowadzić świat na drogę posłuszeństwa wobec Boga. Chociaż najpierw musiał przejść chrzest krwi, choć grzechy całego świata miały przygnieść Jego niewinną duszę i choć spoczął na Nim cień olbrzymiej niedoli, to jednak wiedząc o przyszłej radości wybrał mękę krzyża i hańbę. ZJ 295.2
Wybrani towarzysze Jego służby nie przeczuwali jeszcze tego, co miało spotkać ich Mistrza, ale zbliżał się już czas, gdy będą musieli patrzeć na Jego mękę. Tego, którego kochali i któremu ufali, mieli najpierw ujrzeć w rękach Jego wrogów, a potem wiszącego na krzyżu Golgoty. Wkrótce miał ich zostawić samych wobec świata bez oparcia w Jego widzialnej obecności. Wiedział, jaka gorzka nienawiść i niewiara będą ich prześladować, i pragnął przygotować ich do tej próby. ZJ 295.3
Jezus i Jego uczniowie przyszli teraz do jednego z miast Cezarei Filipowej. Znajdowali się poza granicami Galilei na ziemiach, na których przeważało bałwochwalstwo. Tu nie sięgały już wpływy judaizmu i znaleźli się w bliskim kontakcie z pogańskimi wierzeniami. Dookoła szerzyły się zabobony, tak powszechne w całym ówczesnym świecie. Jezus pragnął, aby w ten sposób zrozumieli swoją odpowiedzialność wobec pogan. Podczas pobytu w tych okolicach Jezus starał się mniej nauczać ludzi, by bardziej poświęcić się swym uczniom. ZJ 295.4
Zamierzał powiedzieć im o cierpieniach, które Go czekają, ale przedtem modlił się na osobności, prosząc, aby ich serca były przygotowane na przyjęcie Jego słów. Gdy wrócił do nich potem, nie od razu opowiedział im o tym, czym pragnął podzielić się z nimi. Zanim to uczynił, dał im okazję, by wyznali swą wiarę w Niego, aby byli silniejsi wobec nadchodzących doświadczeń. Zapytał ich: “Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?” ZJ 296.1
Uczniowie ze smutkiem zmuszeni byli przyznać, że Izraelici nie rozpoznali w Nim Mesjasza. Niektórzy z nich, widząc czynione przez Niego cuda, rzeczywiście uznali Go za Syna Dawida, a nakarmiony w Betsaidzie tłum pragnął ogłosić Go królem Izraela. Było wielu takich, którzy byli gotowi przyjąć Go jako proroka, ale nie wierzono, że to On jest Mesjaszem. ZJ 296.2
Wówczas Jezus zadał drugie pytanie, dotyczące samych uczniów: “A wy za kogo mnie uważacie?”. Piotr odpowiedział: “Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego”. ZJ 296.3
Piotr od początku wierzył, że Jezus jest Mesjaszem. Wielu z tych, którzy nawrócili się dzięki nauce Jana Chrzciciela, a później przyjęli Chrystusa, zaczęło wątpić w misję Jana po jego uwięzieniu i śmierci, a teraz zaś wątpili w to, że Jezus jest tak długo przez nich wyczekiwanym Mesjaszem. Wielu uczniów, którzy oczekiwali, że Jezus zasiądzie na tronie Dawida, odstąpiło od Niego, gdy przekonali się, że nie ma takiego zamiaru. Lecz Piotr i jego towarzysze wytrwali w swej wierności. Chwiejna postawa tych, co wychwalali wczoraj i potępiali dziś, nie zburzyła wiary prawdziwych naśladowców Zbawiciela. Piotr oświadczył: “Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego”. Nie oczekiwał ukoronowania swego Pana z królewskimi honorami, lecz przyjmował Go w Jego poniżeniu. ZJ 296.4
Piotr wyraził wiarę wszystkich uczniów. Niemniej jednak oni wciąż byli dalecy od zrozumienia misji Chrystusa. Chociaż opozycja i fałszerstwa kapłanów i przywódców nie mogły ich odwrócić od Chrystusa, to jednak pogrążały ich w rozterce. Nie umieli wyraźnie dostrzec swojej drogi. Wpływ wcześniejszych nauk, rabinackie wychowanie i siła tradycji wciąż jeszcze zaciemniały im prawdę. Od czasu do czasu cenne promienie światła płynące od Jezusa oświetlały ich, ale jeszcze często zachowywali się jak ludzie błądzący pośród ciemności. Lecz tego dnia, zanim mieli stanąć twarzą twarz z wielką próbą swej wiary, Duch Święty spoczął na nich swoją mocą. Na krótki czas oczy ich odwróciły się od “rzeczy widzialnych”, aby ujrzeć “rzeczy niewidzialne” (2 Koryntian 4,18), i wówczas za człowieczeństwem Jezusa dostrzegli chwałę Syna Bożego. ZJ 296.5
Jezus odpowiedział Piotrowi słowami: “Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jonasza, bo nie ciało i krew objawiły ci to, lecz Ojciec mój, który jest w niebie”. ZJ 296.6
Prawda, którą wyznał Piotr, stanowi podstawę wiary naśladowców Chrystusa. Sam Chrystus powiedział o niej, że jest życiem wiecznym. Jednakże zgłębienie tej prawdy nie mogło stanowić podstawy do samowywyższenia, ponieważ objawiła się ona Piotrowi nie dzięki jego mądrości czy dobroci. Ludzkość nie może bowiem sama posiąść wiedzy o boskości. “Wyższa jest niż niebiosa — cóż poczniesz? Głębsza jest niż kraina umarłych — cóż ty wiesz?” Joba 11,8.9. Jedynie Duch Święty może nam odkryć głębię spraw Bożych, których “oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło”. “Albowiem nam objawił to Bóg przez Ducha; gdyż Duch bada wszystko, nawet głębokości Boże.” 1 Koryntian 2,9.10. “Społeczność z Panem mają ci, którzy się go boją”, a fakt, że Piotr potrafił rozpoznać chwałę Chrystusa, stanowił dowód tego, że został “pouczony przez Boga”. Psalmów 25,14; Jana 6,45. Zaiste, “błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jonasza, bo nie ciało i krew objawiły ci to”. ZJ 296.7
Jezus mówił dalej: “A Ja ci powiadam, że ty jesteś Piotr, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go”. Słowo “Piotr” oznacza kamień — ruchomy kamień. Piotr nie był skałą, na której zbudowany został Kościół. Bramy piekła zmogły go, gdy wyrzekł się swego Pana, zaklinając się i przysięgając. Kościół został zbudowany na Tym, którego bramy piekielne nie mogły zmóc. ZJ 297.1
Na kilkaset lat przed przyjściem Zbawiciela Mojżesz wskazał na Skałę zbawienia Izraela. Psalmista śpiewał: “On jest skałą!”. Izajasz pisał: “Dlatego tak mówi Wszechmocny, Pan: Oto Ja kładę na Syjonie kamień wypróbowany, kosztowny kamień węgielny, mocno ugruntowany”. 5 Mojżeszowa 32,4; Psalmów 62,7; Izajasza 28,16. Sam Piotr, pisząc w natchnieniu, stosuje to proroctwo do Jezusa i mówi: “Gdyżeście zakosztowali, iż dobrotliwy jest Pan. Przystąpcie do niego, do kamienia żywego, przez ludzi wprawdzie odrzuconego, lecz przez Boga wybranego jako kosztowny. I wy sami jako kamienie żywe budujcie się w dom duchowy.” 1 Piotra 2,3-5. “Albowiem fundamentu innego nikt nie może założyć oprócz tego, który jest założony, a którym jest Jezus Chrystus.” 1 Koryntian 3,11. “Na tej opoce — rzekł Jezus — zbuduję Kościół mój”. W obecności Boga i wszystkich istot niebieskich, w obecności niewidocznej armii piekła, Chrystus zakładał swój Kościół na żywej Skale. Tą Skałą jest On sam — Jego dla nas złamane i posiniaczone ciało. Kościoła zbudowanego na takim fundamencie na pewno nie pokonają bramy piekieł. ZJ 297.2
Jakże słaby wydawał się Kościół wówczas, gdy Jezus wypowiadał te słowa! Była to tylko szczupła garstka wyznawców, przeciwko którym kierowały się wszystkie moce demonów i złych ludzi. Jednakże naśladowcy Chrystusa nie mieli się bać, bowiem zbudowani na Skale swej siły nie mogli ponieść klęski. ZJ 297.3
Przez sześć tysięcy lat wiara opierała się na Chrystusie. Przez sześć tysięcy lat nawałnice i burze gniewu szatana uderzały w Skałę naszego zbawienia, lecz ona pozostała niewzruszona. ZJ 297.4
Piotr wypowiedział prawdę, która jest podstawą wiary Kościoła, i Jezus uczcił w nim przedstawiciela wszystkich wierzących, oświadczając: “I dam ci klucze Królestwa Niebios; i cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie”. ZJ 297.5
“Klucze Królestwa Niebios” to słowa Chrystusa. Wszystkie słowa z Pisma Świętego są Jego słowami i dlatego są w nim zawarte. Słowa te mają moc otwierania i zamykania niebios. Określają one warunki, na których ludzie są przyjmowani lub odrzucani. W ten sposób praca wszystkich głoszących Słowo Boże jest wonnością życia dla życia lub śmierci dla śmierci. Ich misja przynosi skutki o wiecznym znaczeniu. ZJ 298.1
Zbawiciel nie powierzył dzieła ewangelii Piotrowi indywidualnie. Później, powtarzając słowa wypowiedziane do Piotra, Chrystus zastosował je bezpośrednio do Kościoła. To samo powtórzył też wszystkim uczniom jako przedstawicielom ogółu wierzących. Gdyby Jezus nadał specjalny autorytet któremukolwiek z uczniów, nie miałaby miejsca częsta sytuacja, gdy toczyli oni między sobą spory o pierwszeństwo. Byliby się poddali życzeniu Mistrza i szanowaliby tego, którego On wybrał. Zamiast ustanowienia jednego z nich, który miałby im przewodzić, Jezus rzekł do nich: “Ale wy nie pozwalajcie się nazywać Rabbi, bo jeden tylko jest — Nauczyciel wasz, Chrystus”. Mateusza 23,8-10. ZJ 298.2
“Głową każdego męża jest Chrystus”. Bóg “wszystko poddał pod nogi jego, a jego samego ustanowił ponad wszystkimi Głową Kościoła, który jest ciałem jego, pełnią tego, który sam wszystko we wszystkich wypełnia”. 1 Koryntian 11,3; Efezjan 1,22.23. Kościół zbudowany jest na Chrystusie, który jest jego fundamentem i któremu winien jest posłuszeństwo jako Głowie. Nie jest zależny od człowieka i nie może być przez człowieka kontrolowany. Wielu rości sobie prawo do tego, by pozycja i zdobyte zaufanie w Kościele dawały im autorytet upoważniający do dyktowania, w co inni mają wierzyć i jak mają postępować. Takich roszczeń Bóg nie sankcjonuje, albowiem Zbawiciel oświadczył: “Wy wszyscy jesteście braćmi”. Mateusza 23,8. Wszyscy wystawieni są na pokusy i wszyscy podatni są na błędy, dlatego też nie możemy uzależniać się od władzy podobnych do nas niedoskonałych istot. Skała wiary to żywa obecność Chrystusa w Kościele. Na niej może oprzeć się najsłabszy, a ci, którzy uważają siebie za najmocniejszych, mogą okazać się najsłabszymi, dopóki nie podbuduje ich siła Chrystusa. “Przeklęty mąż, który na człowieku polega i z ciała czyni swoje oparcie”. Pan “jest skałą, doskonałe jest dzieło jego”. “Szczęśliwi wszyscy, którzy mu ufają!” Jeremiasza 17,5; 5 Mojżeszowa 32,4; Psalmów 2,12. ZJ 298.3
Po wyznaniu Piotra Jezus polecił uczniom, aby nikomu nie mówili o tym, że On jest Chrystusem, ze względu na zdecydowany sprzeciw biegłych w Piśmie i faryzeuszy. Poza tym naród i nawet sami uczniowie mieli tak fałszywą koncepcję Mesjasza, że wszelkie publiczne obwieszczanie o Nim dałoby im niewłaściwe pojęcie o Jego istocie i Jego dziele. Lecz dzień po dniu Chrystus objawiał siebie uczniom jako Zbawiciel, ponieważ tylko tym sposobem mógł im pomóc w prawdziwym rozumieniu Jego istoty jako Mesjasza. ZJ 298.4
Uczniowie wciąż jeszcze nie rozstawali się z myślą o ziemskim królestwie Chrystusa. Zdawało się im, że choć długo taił swe zamiary, nie będzie się już dłużej godził ze swym ubóstwem i poniżeniem. Uważali, że zbliża się czas ustanowienia Jego królestwa. Nigdy w umysłach uczniów nie powstała myśl, że nienawiść kapłanów i rabinów jest nie do przezwyciężenia, że własny naród odrzuci Chrystusa, że zostanie On oskarżony i ukrzyżowany pod zarzutem czynienia zła. Lecz nadciągała godzina władzy sił ciemności i Jezus wiedział, że musi uczniom wyjaśnić istotę czekającej ich walki. Chrystus był smutny, gdyż przeczuwał czas próby. ZJ 298.5
Dotąd Jezus unikał mówienia uczniom o czymkolwiek, co miało związek z Jego śmiercią. W rozmowie z Nikodemem oświadczył: “I jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”. Jana 3,14.15. Uczniowie nie słyszeli tego, ale nawet gdyby usłyszeli, i tak nie zrozumieliby sensu tych słów. Lecz teraz byli z Jezusem, słuchali Jego słów, widzieli Jego pracę i nie zważając na skromne warunki, na opozycję kapłanów i narodu, mogli przyłączyć się do świadectwa wydanego przez Piotra: “Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego”. Teraz nadszedł czas uchylenia zasłony skrywającej przyszłość. “Od tej pory zaczął Jezus Chrystus tłumaczyć uczniom swoim, że musi pójść do Jerozolimy, wiele wycierpieć od starszych i arcykapłanów i uczonych w Piśmie, że musi być zabity i trzeciego dnia wzbudzony z martwych”. ZJ 299.1
Uczniowie słuchali tego w milczeniu, ze smutkiem i zdumieniem. Chrystus potwierdził wyznanie Piotra o Nim jako o Synu Bożym i teraz słowa o Jego cierpieniu i śmierci wydawały się im niezrozumiałe. Piotr nie mógł się opanować i jak gdyby chcąc odwrócić od swego Mistrza wiszące nad Nim nieszczęście zawołał: “Miej litość nad sobą, Panie! Nie przyjdzie to na ciebie”. ZJ 299.2
Piotr kochał swego Pana, lecz Jezus nie pochwalił go za to, że w taki sposób dał wyraz chęci bronienia Go przed cierpieniem. Słowa Piotra nie mogły pomóc ani ulżyć Jezusowi w czekającej Go ciężkiej próbie. Nie zgadzały się one z boskim zamiarem zesłania łaski dla świata ani z nauką o poświęceniu, którą Chrystus przyszedł potwierdzić własnym przykładem. Piotr nie chciał oglądać krzyża w dziele Chrystusa. Wrażenie, jakie wywarły słowa Piotra, było odwrotne do tego, jakie Jezus pragnął wywrzeć w umysłach swych wyznawców. Zbawiciel musiał wypowiedzieć najbardziej ostre słowa nagany, jakie kiedykolwiek padły z Jego ust: “Idź precz ode mnie, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co boskie, lecz o tym, co ludzkie”. ZJ 299.3
Szatan usiłował złamać odwagę Chrystusa i odwrócić Go od Jego misji, a Piotr w swej ślepej miłości przemówił głosem kusiciela. Źródłem tej myśli był książę zła i za tym gorącym wezwaniem kryła się jego namowa. Na pustyni szatan ofiarował Chrystusowi panowanie nad światem pod warunkiem porzucenia drogi poniżenia i ofiary. Teraz w ten sam sposób kusił Jego ucznia. Szatan usiłował przykuć wzrok Piotra do ziemskiej chwały, aby przesłonić wizję krzyża, na który pragnął skierować jego oczy Jezus. Przez Piotra szatan usiłował ponownie wywrzeć nacisk na Chrystusa. Lecz Zbawiciel nie zwrócił na to uwagi, Jego myśli zajęte były uczniem. Szatan stanął między Piotrem a jego Mistrzem, chcąc przesłonić w sercu ucznia wizję poniżenia Chrystusa dla jego zbawienia. Słowa Chrystusa były skierowane nie do Piotra, lecz do tego, kto usiłował oderwać go od Odkupiciela. “Idź precz ode mnie, szatanie!”. Nie poróżnisz mnie więcej z moim błądzącym sługą. Niech stanę twarzą w twarz z Piotrem, abym mógł mu objawić tajemnicę mojej miłości. ZJ 299.4
Dla Piotra była to gorzka lekcja, powoli jednak zaczynał rozumieć, że ziemska droga Chrystusa prowadzi przez śmierć i poniżenie. Uczeń wzdrygał się na myśl o współuczestnictwie w cierpieniu swego Pana. Lecz w hartującym żarze ognia miał poznać błogosławieństwo tego cierpienia. Po wielu latach, gdy jego aktywna natura ugięła się pod ciężarem lat i trudów, Piotr napisał: “Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu, ale w tej mierze, jak jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, radujcie się, abyście i podczas objawienia chwały jego radowali się i weselili.” 1 Piotra 4,12.13. ZJ 300.1
Jezus tłumaczył teraz uczniom, że Jego życie pełne samozaparcia było przykładem dla nich. Zwołując wokół siebie oprócz uczniów ludzi, którzy znajdowali się w pobliżu, Chrystus rzekł: “Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną”. Krzyż kojarzył się z panowaniem Rzymu i był narzędziem najbardziej okrutnej i poniżającej śmierci. Najgorsi przestępcy zmuszani byli do dźwigania krzyża na miejsce stracenia, i często gdy krzyż wkładano im na ramiona protestowali z rozpaczliwą gwałtownością, aż wreszcie ulegali przemocy i nieśli na sobie to narzędzie tortury. Lecz Jezus prosił swych wyznawców, aby wzięli swój krzyż i poszli Jego śladem. Słowa Chrystusa skierowane do uczniów, tak słabo przez nich rozumiane, mówiły im o konieczności poddania się najgorszemu poniżeniu, a nawet śmierci w imię Chrystusa. Nie mogło istnieć większe samowyrzeczenie nad to, które opisał Zbawiciel w swych słowach. On wszystko to przyjął dla nich. Dla Jezusa niebo nie byłoby miejscem upragnionym, gdybyśmy my byli straceni. Odszedł z królestwa niebios do życia pełnego oskarżeń i obelg, śmierci i pohańbienia. Ten, który miał bezcenne skarby nieba, stał się ubogi, abyśmy przez Jego ubóstwo mogli się stać bogatymi. Musimy iść drogą, którą On poszedł. ZJ 300.2
Miłość dla dusz, za które Chrystus umarł, oznacza ukrzyżowanie samego siebie. Ten, kto jest dzieckiem Boga, powinien odtąd uważać siebie za ogniwo łańcucha spuszczonego z nieba dla ratowania świata, za wspólnika Chrystusa w Jego dziele miłosierdzia, idącego wraz z Nim, aby odnaleźć i uratować zgubionych. Chrześcijanin musi stale pamiętać o tym, że poświęcił się Bogu i że swoim charakterem ma objawiać Chrystusa światu. Poświęcenie samego siebie, życzliwość i miłość przejawiane w życiu Chrystusa, powinny ukazać się w życiu tych, którzy pracują dla Boga. ZJ 300.3
“Bo kto by chciał życie swoje zachować, utraci je, a kto by utracił życie swoje dla mnie, odnajdzie je”. Egoizm jest równoznaczny ze śmiercią. Żaden z członków ludzkiego ciała nie może żyć bez zachowania związku z całym organizmem. Serce, które przestanie wysyłać swą życiodajną krew do ręki i do głowy, straci w krótkim czasie swoją własną siłę. Miłość Chrystusa na podobieństwo życiodajnej krwi płynie w każdej części Jego ciała — Kościoła. My jesteśmy członkami większej całości, a dusza, która tego nie zechce uznać, skazana jest na zagładę. “Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją?” ZJ 301.1
Chrystus przemawiając do uczniów podkreślił, że za obecnym ubóstwem i poniżeniem kryje się Jego przyjście w chwale, nie w przepychu ziemskiego tronu, lecz w chwale Boga i wśród zastępów niebiańskich. I wówczas odda “każdemu według uczynków jego”. Dla podniesienia ich na duchu Jezus dał przyrzeczenie: “Zaprawdę, powiadam wam, że są wśród was stojących tutaj tacy, którzy nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w Królestwie swoim”. Uczniowie jednak nie zrozumieli Jego słów. Chwała owa wydawała się odległa, a ich wzrok zapatrzony był na najbliższe sprawy — na ziemskie życie upływające w ubóstwie, poniżeniu i cierpieniu. Czy muszą zrezygnować ze swych płomiennych nadziei na królestwo Mesjasza? Czy nie dane im będzie ujrzeć swego Pana wywyższonego na tron Dawida? Czy jest to możliwe, aby Chrystus miał pędzić życie skromnego, bezdomnego wędrowca, być zlekceważonym, odrzuconym i wreszcie skazanym na śmierć? Smutek zawładnął ich sercami, kochali bowiem swego Mistrza. Zwątpienie dręczyło ich umysły, zdawało się niezrozumiałe, aby Syn Boży mógł być wydany na tak okrutne poniżenie. Pytali, dlaczego chce iść dobrowolnie do Jerozolimy, aby narazić się na cierpienia, które, jak im powiedział, mają Go tam spotkać? Jak może poddać się tak strasznemu przeznaczeniu i pozostawić ich w jeszcze większej ciemności niż ta, w której się znajdowali, zanim im siebie objawił? ZJ 301.2
Uczniowie uważali, że na terenie Cezarei Filipowej Chrystus znajdował się poza zasięgiem Heroda i Kaifasza. Nie musiał obawiać się nienawiści Żydów ani potęgi Rzymian. Dlaczego zatem nie miał prowadzić swej pracy tutaj, z dala od faryzeuszy? Dlaczego chce sam siebie wydać na śmierć? Jeżeli ma umrzeć, to w jaki sposób królestwo Jego będzie ustanowione w tak niezachwiany sposób, by bramy piekieł go nie zmogły? Wszystko to było prawdziwą tajemnicą dla uczniów. ZJ 301.3
Teraz znów wędrowali wzdłuż brzegów Morza Galilejskiego w kierunku miasta, gdzie miały zostać pogrzebane wszystkie ich nadzieje. Nie mieli odwagi rozmawiać na ten temat z Chrystusem, lecz mówili ze sobą po cichu o tym, co miała im przynieść przyszłość. Wciąż chwytali się myśli, że jakieś nieprzewidziane wypadki odwrócą ten straszny los od ich Pana. Tak w zmartwieniu i zwątpieniu, nadziei i obawach, upłynęło im sześć długich, posępnych dni. ZJ 301.4