Życie Jezusa

34/88

Rozdział 33 — “Kto to bracia moi?”

Rozdział napisany w oparciu o Ewangelię Mateusza 12,22-50; Marka 3,20-35.

Synowie Józefa nie darzyli sympatią ani Jezusa, ani Jego dzieła. Docierające do nich wiadomości o Jego życiu i pracy napełniały ich zdziwieniem i trwogą. Słyszeli, że noce poświęca modlitwie, że za dnia oblegany jest przez tłumy ludzi, że nie ma nawet czasu na posiłek. Jego przyjaciele czuli, że wyniszcza Go ta nieustanna praca. Nie potrafili też wytłumaczyć Jego stanowiska wobec faryzeuszy i niektórzy z nich obawiali się, że Jezus stracił pełnię władz umysłowych. ZJ 227.1

Do braci docierały nie tylko te wieści, ale i echo oskarżeń faryzeuszy, że Jezus przepędza złe duchy za pośrednictwem szatana. Żywo odczuwali zarzuty, jakie wytaczano im z powodu pokrewieństwa z Jezusem. Zdawali sobie sprawę z poruszenia, które wywołały Jego słowa i czyny, i nie tylko niepokoili się Jego śmiałymi oświadczeniami, ale też oburzali się na zarzuty Jezusa wobec biegłych w Piśmie i faryzeuszy. Postanowili, że należy Go bądź przekonać, bądź zmusić do zaprzestania tego rodzaju pracy, i nakłonili Marię, aby przyłączyła się do nich. Uważali, że przez miłość do matki Chrystus stanie się ostrożniejszy. ZJ 227.2

Był to właśnie czas, kiedy Jezus po raz drugi uczynił cud uzdrowienia człowieka, który był opętany, niewidomy i niemy, dając faryzeuszom okazję do wysunięcia powtórnego zarzutu, że “mocą księcia demonów wypędza demony”. Mateusza 9,34. Chrystus wytłumaczył im wyraźnie, że przypisując dzieło Ducha Świętego szatanowi zamykają przed sobą źródło błogosławieństwa. Ci, którzy nie będąc w stanie pojąć boskości Jezusa występują przeciw Niemu, mogą zyskać przebaczenie, gdyż Duch Święty może ich oświecić, aby dostrzegli swe błędy i weszli na drogę skruchy. Jeżeli dusza wierzy i okazuje skruchę, to niezależnie od ciężaru grzechu dozna oczyszczenia we krwi Chrystusa; ale kto odrzuca dzieło Ducha Świętego, idzie tam, gdzie skrucha i wiara go nie znajdą. Bóg oddziaływa na serca za pośrednictwem Ducha i dlatego każdy, kto świadomie ten wpływ odrzuci twierdząc, że pochodzi on od szatana, odcina sobie wszelkie drogi porozumienia z Bogiem. Gdy człowiek ostatecznie wyrzeknie się Ducha Świętego, Bóg nie jest w stanie nic dla niego uczynić. ZJ 227.3

Faryzeusze, do których skierowane były przestrogi Chrystusa, sami nie wierzyli w oskarżenie, jakie przeciwko Niemu wysunęli. Nie było wśród tych dygnitarzy nikogo, kogo by nie pociągała postać Zbawiciela. W swych własnych sercach słyszeli głos Ducha mówiący, że jest to Pomazaniec Izraela, i przynaglający ich, aby zostali Jego uczniami. W blasku Jego obecności zdawali sobie sprawę z własnej nieprawości i pragnęli tej sprawiedliwości, której sami nie umieli stworzyć. Ale po tym, jak Go odrzucli, byłoby dla nich zbytnim upokorzeniem przyjąć Go jako Mesajsza. Duma, która skierowała ich na drogę niedowiarstwa, nie pozwalała im wyznać popełnionego błędu. Aby więc uniknąć przyjęcia prawdy, usiłowali z desperacką gwałtownością obalić naukę Zbawiciela. Świadomość Jego potęgi i miłosierdzia doprowadzała ich do irytacji. Nie mogli powstrzymać Zbawiciela od czynienia cudów, nie mogli uciszyć Jego nauki, ale robili wszystko, co było w ich mocy, aby przedstawiać Go w fałszywym świetle i zniekształcić Jego słowa. Jednakże Duch Święty ze swą przekonującą mocą szedł stale za nimi i musieli wznieść wiele barier, aby Mu się oprzeć. Użyty został wobec nich najpotężniejszy czynnik, jaki może oddziaływać na ludzkie serca, lecz oni nie chcieli ustąpić. ZJ 228.1

To nie Bóg zaślepia ludzkie oczy i nie On zatwardza ludzkie serca. On posyła im światło dla skorygowania błędów i skierowania na właściwe drogi, lecz to odrzucenie tego światła sprawia, że oczy stają się ślepe, a serce twarde. Często taki proces odbywa się stopniowo i prawie niedostrzegalnie. Światło przenika do duszy za pośrednictwem Słowa Bożego, przez Jego sługi lub przez bezpośredni wpływ Ducha Świętego; jednakże gdy chociaż jeden jego promień zostanie zlekceważony, nastąpi częściowe duchowe odrętwienie i następne jego objawienie jest słabo dostrzegalne. I tak pogłębia się duchowy mrok, aż noc otacza duszę. Żydowscy przywódcy właśnie tego doświadczyli. Byli przekonani, że Chrystusowi towarzyszy boska moc, ale dla zaprzeczenia tej prawdzie przypisywali dzieło Ducha Świętego mocy szatana. Postępując w ten sposób wybrali oszustwo, poddali się rządom szatana i od tej chwili to on nimi kierował. ZJ 228.2

Chrystus ostrzegał ludzi przed sprzeniewierzaniem się Duchowi Świętemu przez niewłaściwe, zbędne wypowiedzi. Słowa są wykładnikiem tego, co jest w sercu. “Z obfitości serca mówią usta”. Lecz słowa są czymś więcej niż wyrazem charakteru, one mają moc oddziaływania na charakter. Ludzie ulegają wpływowi własnych słów. Często pod działaniem chwilowego bodźca za podszeptem diabła dają wyraz zazdrości lub złym domysłom, wypowiadając to, w co w rzeczywistości nie wierzą, lecz wypowiedziane słowa oddziałują na umysł. Ludzie dają się zwieść własnymi słowami i zaczynają uważać za prawdę to, co zostało powiedziane za namową szatana. Człowiek jest często zbyt dumny, aby odwołać raz wypowiedziany pogląd, i dlatego stara się wykazać swoją rację tak usilnie, że sam zaczyna w nią wierzyć. Wyrażenie wątpliwości lub kwestionowanie boskiego światła jest bardzo niebezpieczne. Nawyk lekceważącego krytykowania oddziałuje na charakter, sprzyja rozwojowi niewiary i zwiększa brak szacunku. Wielu ludzi oddających się temu nawykowi żyje w nieświadomości niebezpieczeństwa, dochodząc tą drogą aż do krytyki i wyparcia się dzieł Ducha Świętego. Jezus oświadczył: “A powiadam wam, że z każdego nieużytecznego słowa, które ludzie wyrzekną, zdadzą sprawę w dzień sądu; albowiem na podstawie słów twoich będziesz usprawiedliwiony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony”. ZJ 228.3

Potem dodał jeszcze ostrzeżenie dla tych, którzy pozostawali pod wrażeniem Jego słów i słuchali Go z radością, lecz nie byli gotowi na poddanie się wpływom Ducha Świętego. Dusza może być potępiona nie tylko z powodu stawianego oporu, lecz również na skutek zaniedbań. Jezus rzekł: “Gdy zaś duch nieczysty wyjdzie z człowieka, wędruje po miejscach bezwodnych, szukając ukojenia, ale go nie znajduje. Wtedy mówi: Wrócę do domu swego, skąd wyszedłem, i przyszedłszy, zastaje go opróżnionym, wymiecionym i przyozdobionym. Wówczas idzie i zabiera z sobą siedem duchów innych gorszych niż on, i wszedłszy mieszkają tam”. ZJ 229.1

Za dni Chrystusa, podobnie jak dziś, żyło wielu ludzi, którzy chwilowo zdawali się być wyzwoleni spod kontroli szatana. Dzięki łasce Bożej zostali uwolnieni od złych duchów, które sprawowały władzę nad ich duszami. Radowali się Bożą miłością, lecz podobnie, jak to jest w przypowieści o kamienistym gruncie, słuchacze ci nie wytrwali w tej miłości. Nie poddali swej codzienności woli Boga, tak by uczynić z serca mieszkanie dla Chrystusa, a kiedy zły duch wraca z “siedmioma duchami gorszymi niż on”, są już całkowicie opanowani przez zło. ZJ 229.2

Gdy dusza oddaje się Chrystusowi, nowa moc obejmuje władzę nad nowym sercem. Następuje zmiana, której człowiek nie byłby nigdy w stanie osiągnąć własnymi siłami. Jest to nadnaturalne dzieło, zaszczepiające naturze ludzkiej nadnaturalny pierwiastek. Dusza poddana Chrystusowi staje się Jego twierdzą, którą utrzymuje w zbuntowanym świecie, nie dopuszczając do władzy nad nią nikogo poza samym sobą. Dusza pozostająca w mocy czynników nieba jest zabezpieczona przed atakami szatana. Jeżeli jednak nie oddamy się pod opiekę Chrystusa, zostaniemy opanowani przez siły odstępcy. W nieunikniony sposób musimy znaleźć się pod kontrolą jednej z dwóch wielkich sił, walczących o pierwszeństwo na świecie. Aby dostać się pod panowanie królestwa ciemności, nie jest konieczne świadome oddanie się pod jego władzę. Wystarczy tylko zaniedbać przymierze z królestwem światła. Jeżeli poniechamy naszego współdziałania z niebem, szatan opanuje nasze serce i przekształci je w swój przybytek. Jedynym środkiem obrony jest obecność Chrystusa w naszych sercach przez wiarę w Jego sprawiedliwość. Dopóki nie zostaniemy w żywotny sposób związani z Bogiem, nie zdołamy oprzeć się rujnującemu egoizmowi, pobłażaniu samemu sobie i skłonności do grzechu. Przez wyzbycie się złych nawyków możemy czasowo odgrodzić się od szatana, ale przy braku trwałego podporządkowania się Bogu będziemy zawsze pokonani. Bez osobistego obcowania z Chrystusem i bez stałej łączności z Nim będziemy zdani na łaskę wroga i staniemy się w końcu jego ofiarami. ZJ 229.3

“I bywa końcowy stan człowieka tego gorszy niż pierwotny. Tak będzie i z tym złym pokoleniem” — powiedział Jezus. Nikt z ludzi nie jest tak nieugięty jak ci, którzy odrzucili przyzywające ich miłosierdzie i przeciwstawili się Duchowi łaski. Najczęściej spotykanym przejawem grzechu przeciwko Duchowi Świętemu jest uporczywe odrzucanie wezwania niebios do skruchy. Każdy krok odrzucający Chrystusa jest krokiem prowadzącym do odrzucenia zbawienia i do grzechu przeciwko Duchowi Świętemu. ZJ 230.1

Przez odrzucenie Chrystusa naród żydowski popełnił niewybaczalny grzech; nasze odrzucenie zaproszenia łaski sprawia, że popełniamy ten sam błąd. Obrażamy Księcia życia i narażamy Go na zawstydzenie u wrót synagogi szatana i przed obliczem niebiańskiego wszechświata, gdy odmawiamy słuchania głosu Jego wysłanników, wsłuchując się zarazem w głos walczącego o duszę szatana. Jak długo człowiek postępuje w ten sposób, tak długo nie może liczyć na przebaczenie, aż wreszcie traci wszelką chęć pojednania się z Bogiem. ZJ 230.2

Podczas gdy Jezus nauczał naród, uczniowie przynieśli wiadomość, że jego matka i bracia stoją na dworze i chcą z Nim mówić. Chrystus wiedział, co nimi kieruje, i “odpowiadając, rzekł temu, co mu to powiedział: Któż jest moją matką? I kto to bracia moi?”. “I wyciągnąwszy rękę ku uczniom swoim, rzekł: Oto matka moja i bracia moi! Albowiem ktokolwiek czyni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten jest moim bratem i siostrą, i matką”. ZJ 230.3

Każdy, kto przychodzi do Chrystusa z wiarą, jest z Nim związany węzłem mocniejszym niż ludzkie pokrewieństwo. Człowiek taki tworzy z Nim taką jedność, jaką On miał ze swoim Ojcem. Matka, która wierzyła w Jego słowa i stosowała się do nich, była z Nim spokrewniona w ten sposób silniej niż więzami krwi. Bracia mieliby możliwość skorzystać z tego pokrewieństwa jedynie przez uznanie Go za swego osobistego Zbawiciela. ZJ 230.4

Jak wielkie wsparcie uzyskałoby dzieło Chrystusa, gdyby Jego ziemscy krewni uwierzyli, że jest wysłannikiem niebios i współpracowali z Nim w sprawie Bożej! Ich niedowiarstwo rzuciło cień na ziemskie życie Chrystusa i była to jeszcze jedna kropla w tym kielichu goryczy, który Jezus wypił za nas. ZJ 230.5

Wrogość wobec ewangelii wzniecona w ludzkich sercach odczuwana była boleśnie przez Syna Bożego, ale szczególnie raniła Go wrogość Jego własnych domowników. Posiadał bowiem serce pełne dobroci i miłości i przywiązywał wielkie znaczenie do serdeczności w stosunkach rodzinnych. Bracia pragnęli przekonać Go do swoich poglądów, chociaż byłoby to w całkowitej niezgodzie z Jego boską misją. Patrzyli na Niego jak na kogoś, kto potrzebował ich rady. Oceniali Go ze swego ludzkiego punktu widzenia, będąc zdania, że gdyby wygłaszał nauki przyjemne dla uszu faryzeuszy i uczonych w Piśmie, uniknąłby przykrych utarczek wywołanych przez niektóre Jego słowa. Sądzili, że nie miał racji pretendując do boskiego autorytetu i stawiając siebie przed rabinami jako powołanego do potępiania ich grzechów. Bracia Chrystusa wiedzieli, że faryzeusze szukają okazji do oskarżenia Go, i byli przekonani, że już dostarczył im ku temu dosyć powodów. ZJ 230.6

Przykładając do Niego swoją krótką miarę nie potrafili pojąć misji, którą przyszedł wypełnić, dlatego też nie mogli stanąć przy Nim w Jego ciężkich próbach. Ich szorstkie, lekceważące słowa dowodziły, że naprawdę nie rozumieli Jego charakteru i nie dostrzegali, jak połączyły się w Nim boskość i człowieczeństwo. Często widzieli Go pogrążonego w smutku, lecz zamiast Go pocieszyć jeszcze bardziej ranili Jego serce swoim nastawieniem i słowami. Jego wrażliwa natura była udręczona, a Jego pobudki i praca niewłaściwie rozumiane. ZJ 231.1

Bracia często wysuwali filozofię faryzeuszy, która z latami przekształciła się w wytarte frazesy i zatraciła swój sens, uważając przy tym, że mogą nauczać Tego, przed którym odkryte były wszystkie prawdy, i który zgłębił wszystkie tajemnice. Z całą swobodą potępiali to, czego nie byli w stanie zrozumieć. Ich wyrzuty boleśnie Go raniły, nękając i przytłaczając duszę. Wyznawali oni wiarę w Boga i myśleli, że bronią Jego praw, podczas gdy wcielony Bóg był z nimi, a oni Go nie rozpoznali. ZJ 231.2

To były kolejne ciernie na drodze Jego ziemskiego życia. Brak zrozumienia we własnym domu sprawił, że doznawał ulgi idąc do ludzi, którzy Go rozumieli. Był taki jeden dom, który lubił odwiedzać — dom Łazarza, Marii i Marty, w atmosferze wiary i miłości Jego duch odpoczywał. Ale na ziemi nie było jednak nikogo, kto byłby w stanie zrozumieć w pełni Jego boską misję, czy poznać ciężar, jaki dźwigał dla dobra ludzkości. Często mógł znaleźć ulgę jedynie w samotności i w łączności ze swym niebiańskim Ojcem. ZJ 231.3

Ci, którzy cierpią w imieniu Chrystusa, którzy spotykają się z niezrozumieniem i nieufnością nawet we własnym domu, znajdą pokrzepienie w myśli, że Chrystus znosił to samo. On ma dla nich prawdziwe współczucie. Wzywa ich, aby stali się Jego towarzyszami i znaleźli pokrzepienie tam, gdzie je znalazł On — w łączności z Ojcem. ZJ 231.4

Ci, którzy przyjmują Chrystusa jako swego Zbawiciela, nie są zdani na sierocą samotność w znoszeniu przeciwności życia. Chrystus przyjmuje ich jako członków rodziny w niebie i wzywa do tego, aby Jego Ojca nazywali swoim. Są to Jego “maluczcy”, drodzy sercu Boga, związani z Nim najbardziej czułymi i trwałymi więzami. Okazuje względem nich największą tkliwość, przewyższającą tę, którą okazywali nam matka i ojciec w naszej dziecięcej bezradności, gdyż to, co boskie, przewyższa to, co ludzkie. ZJ 231.5

O stosunku Chrystusa do ludzi mówi w zakonie danym Izraelowi piękna ilustracja. Gdy z powodu biedy ktoś z Hebrajczyków zmuszony był rozstać się ze swą ojcowizną i zaprzedać się w niewolę, obowiązek wykupienia go i jego dziedzictwa przypadał jednemu z jego najbliższych krewnych. Patrz 3 Mojżeszowa 25,25.47-49; Rut 2,20. W podobny sposób odkupienie i przywrócenie nam dziedzictwa utraconego wskutek grzechu przypada Chrystusowi, z którym łączy nas pokrewieństwo. Pokrewieństwo to uznał po to, aby nas odkupić. Bliższy nam jest Pan, nasz Zbawiciel, niźli ojciec, matka, brat, przyjaciel lub ukochany. “Nie bój się — mówi do nas — bo cię wykupiłem i nazwałem cię twoim imieniem — moim jesteś”. “Dlatego że jesteś w moich oczach drogi, cenny i Ja cię miłuję, więc daję ludzi za ciebie i narody za twoje życie.” Izajasza 43,1.4. ZJ 231.6

Chrystus kocha niebiańskie istoty otaczające Jego tron, lecz cóż może się równać z wielką miłością, jaką ukochał nas? Nie umiemy tego pojąć, lecz wiemy to dobrze z własnego doświadczenia. A jeśli zachowujemy z Nim więzy pokrewieństwa, z jaką więc tkliwością mamy się odnosić do tych, którzy są braćmi i siostrami naszego Pana! Czy nie musimy się pośpieszyć z uznaniem obowiązków, które nakłada na nas pokrewieństwo z Bogiem? Po przyjęciu do Bożej rodziny, czyż nie powinniśmy szanować naszego Ojca i naszych krewnych w Panu? ZJ 232.1