Przypowieści Chrystusa

58/60

Rozdział 25 — “Kto jest bliźnim moim”?

Rozdział napisany w oparciu o Ewangelię Łukasza 10,25-37.

Pytanie: “Kto jest bliźnim moim” było przyczyną nie kończących się dysput wśród Żydów. Nie było wątpliwości, jeśli chodziło o pogan i Samarytan; ci byli wrogami. Ale gdzie przebiegała granica we własnym narodzie, między klasami społecznymi własnego ludu? Kogo rabin, starszy i kapłan mieli uważać za bliźniego? Spędzali swe życie w kręgu liturgii, aby niczym się nie splamić. Zetknięcie się z ludźmi nieświadomymi tych ceremonii, nie zwracającymi na nie uwagi, było zanieczyszczeniem, którego usunięcie wymagało długich i męczących zabiegów. Czy wolno im zatem “nieczystych” traktować jako “bliźnich”? PC 245.1

Na to pytanie Jezus odpowiedział przypowieścią o miłosiernym Samarytaninie. Wyjaśnił, że bliźni, to nie tylko ktoś, kto należy do tego samego Kościoła lub jest tego samego wyznania. Nie ma tu mowy o narodowej czy klasowej różnicy, każdy, kto potrzebuje pomocy, jest naszym bliźnim. Bliźnim jest każdy, bo każdy jest własnością Boga. PC 245.2

Przypowieść o Samarytaninie była opowiedziana w odpowiedzi na pytanie pewnego zakonnika: “Nauczycielu, co mam czynić, aby dostąpić żywota wiecznego?”. Faryzeusze sprowokowali go do postawienia tego pytania w nadziei, że przyłapią Jezusa na jakimś słowie i chciwie czekali na odpowiedź. Ale Zbawiciel nie pozwolił się wciągnąć w żadną dyskusję. Odpowiedzi mieli udzielić sami pytający. “Co napisano w zakonie?” — zapytał Jezus. “Jak czytasz?”. Żydzi wciąż jeszcze oskarżali Jezusa, że lekko traktuje zakon dany na górze Synaj, lecz Jezus nadał taki kierunek pytaniom o zbawienie, iż wynikało, że jest ono zależne właśnie od zachowywania przykazań. PC 245.3

Znawca prawa odpowiedział: “Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej, a bliźniego swego, jak siebie samego. Rzekł mu więc: Dobrze odpowiedziałeś, czyń to, a będziesz żył”. PC 246.1

Znawca prawa nie był zadowolony ze stanowiska faryzeuszy, ani z ich postępowania. Studiował Pisma, chciał znaleźć w nich prawdziwe znaczenie Słowa. Ta sprawa interesowała go przede wszystkim i dlatego szczerze zapytał: “Co mam czynić?”. W odpowiedzi, dotyczącej wymagań zakonu, pominął liturgię i rytuał. Nie przypisywał im żadnej wartości, przytoczył tylko dwie zasady, na których opierało się prawo. Pochwalając odpowiedź tego człowieka Zbawiciel znalazł się w korzystnej sytuacji — na gruncie reprezentowanym przez rabinów. Nie mogli oni zganić Jezusa za to, że uznał za słuszne to, co powiedział jeden ze znawców Pisma. PC 246.2

“Czyń to, a będziesz żył” — powiedział Chrystus. W swych naukach przedstawiał prawo jako jedną boską całość i wykazywał, że niemożliwością jest zachowywanie jednego przykazania, a drugiego nie, ponieważ we wszystkich tkwi jedna i ta sama zasada. o losie człowieka zadecyduje jego posłuszeństwo wobec całego prawa. PC 246.3

Jezus widział, że nikt własnymi siłami nie może wypełnić prawa. Chciał skłonić nauczonego w Piśmie do bardziej wnikliwego i krytycznego badania, by mógł znaleźć prawdę. Dopiero przyjąwszy cnoty i łaskę Jezusa możemy zachowywać przykazania. Wiara w zadośćuczynienie za grzech uzdalnia grzesznego człowieka do miłowania Boga nade wszystko, a bliźniego swego jak siebie samego. PC 246.4

Nauczony w Piśmie wiedział, że nie zachowuje ani pierwszych czterech, ani dalszych sześciu przykazań. Słowa Jezusa przekonały go, ale zamiast wyznać grzechy, starał usprawiedliwić się, zamiast przyjąć prawdę — wolał dowodzić, że trudno jest być przykazaniom posłusznym. Miał nadzieję wyzbyć się tego kłopotliwego przekonania i usprawiedliwić się w oczach ludu. Słowa Zbawiciela wykazały, że pytanie, jakie postawił, było bezcelowe, bowiem był w stanie sam sobie na nie odpowiedzieć. Mimo to zadał jeszcze jedno: “A kto jest bliźnim moim?”. PC 246.5

Znowu Chrystus nie chciał się wdać w spór. Dał odpowiedź na pytanie opowiadając o wypadku, jaki jego słuchacze mieli świeżo w pamięci. “Pewien człowiek” — powiedział — “szedł z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców, którzy go obrabowali, poranili i odeszli, zostawiając go na pół umarłego”. PC 247.1

Droga z Jeruzalem do Jerycha wiodła przez pustynię Judejską. W skalistym wąwozie napadnięto podróżnego, obrabowano z cennych rzeczy, pobito i nagiego, na pół martwego porzucono na drodze. Oto drogą szedł kapłan, zobaczył człowieka we krwi. Nie udzielił mu pomocy, “zobaczywszy go, przeszedł mimo”. Potem przechodził tamtędy Lewita! Ciekaw, co się stało, zatrzymał się i spojrzał na leżącego. Widział dobrze, co ma uczynić, ale to nie było przyjemnym obowiązkiem. Gdyby tak szedł inną drogą, nie widziałby sponiewieranego, skrwawionego człowieka. Przekonał siebie, że nie powinno go to wszystko obchodzić. Poszedł dalej. PC 247.2

Tą samą drogą szedł Samarytanin, ujrzał cierpiącego człowieka, zatrzymał się i udzielił pomocy, co było obowiązkiem tamtych. Pełen miłości i współczucia zajął się rannym. “I podszedłszy opatrzył rany jego, zalewając je oliwą i winem, po czym wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i opiekował się nim. A nazajutrz dobył dwa denary, dał je gospodarzowi i rzekł: Opiekuj się nim, a co wydasz ponad to, ja w drodze powrotnej oddam ci”. Kapłan i Lewita byli w swoim mniemaniu pobożni. Samarytanin zaś okazał swe prawdziwe nawrócenie. Obowiązek, jaki spełnił, nie był dla niego bardziej miły niż dla kapłana i Lewity — swoim uczynkiem dowiódł, że żyje w zgodzie z Bogiem. PC 247.3

Dając tę naukę Jezus mocno i bezpośrednio podkreślił zasadę prawa, stwierdzając, że zaniedbuje się ją w życiu codziennym. Jego słowa były tak trafne i zdecydowane, że nie dały powodu do wysunięcia żadnych zarzutów ani krytyki. Uprzedzenie do Jezusa zniknęło, nie zwyciężył natomiast dostatecznie niechęci, która nie pozwoliła przyznać bezstronnie, że Samarytanin postąpił szlachetnie. Kiedy Jezus zapytał: “Który z tych trzech, zdaniem twoim, był bliźnim temu, który wpadł w ręce zbójców?” — odpowiedział: “Ten, który się ulitował nad nim”. PC 247.4

Na to Jezus mu rzekł: “Idź, i ty czyń podobnie”. Okaż będącym w potrzebie taką samą miłość i dobroć, a dasz dowód, że zachowujesz wszystkie przykazania Boże. PC 248.1

Różnica między Żydami a Samarytanami polegała na różnicy wierzeń dotyczących prawdziwego wielbienia Boga. Faryzeusze nie chcieli powiedzieć o Samarytanach nic dobrego i obrzucali ich najplugawszymi przekleństwami. Tak wielka była obopólna niechęć, że samarytańska niewiasta, kiedy Jezus prosił o łyk wody, ze zdumieniem powiedziała: “Jakże Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, o wodę?”. Ewangelista dodaje jeszcze: “Żydzi bowiem nie obcują z Samarytanami”. Jana 4,9. Kiedy Żydzi pełni morderczej nienawiści podnieśli się w świątyni, chcąc ukamienować Jezusa, nie mogli znaleźć gorszych słów na wyrażenie swej pogardy: “Czyż nie mówimy słusznie, że jesteś Samarytaninem i masz demona?”. A właśnie kapłan i Lewita nie spełnili tego, co im Bóg polecił, pozostawiając przeklinanemu, wzgardzonemu Samarytaninowi opiekę nad jednym ze swoich ludzi. PC 248.2

Samarytanin wypełnił przykazanie: “Będziesz miłował (...) bliźniego swego, jak siebie samego” i okazał sprawiedliwość, jakiej nie posiadali ci, którzy go potępiali. Z narażeniem własnego życia zajął się napadniętym jak własnym bratem. Samarytanin — to obraz Chrystusa! Zbawiciel okazał taką miłość, jakiej nie da się porównać z ludzką miłością. Współczuł z nami, gdyśmy byli zranieni, bliscy śmierci. Nie minął nas, nie pozwolił zginąć bez pomocy i nadziei. Nie pozostał w swym szczęśliwym, świętym domu, gdzie miłowały Go zastępy niebieskie. Widząc naszą wielką nędzę podjął się uratować nas i związał się z ludzkością. Umarł, ażeby ocalić wrogów. Modlił się za swych morderców. Stawiając siebie za przykład mówił do swych naśladowców: “To przykazuję wam, abyście się wzajemnie miłowali”; “(...) jak Ja was umiłowałem, abyście się i wy wzajemnie miłowali”. Jana 15,17; 13,34. PC 248.3

Kapłan i Lewita wracali ze świątyni, gdzie chwalili Boga i brali udział w nabożeństwie. Udział w tym nabożeństwie był wielkim przywilejem i wyróżnieniem, dlatego uważali zajęcie się obcym, leżącym przy drodze we krwi człowiekiem za rzecz uwłaczającą ich godności. PC 248.4

I stało się, że nie skorzystali ze specjalnej, danej im przez Boga — jako swoim narzędziom — sposobności stania się błogosławieństwem dla bliźnich. PC 249.1

Ten sam błąd popełnia dzisiaj ludzkość. Dzieli swoje obowiązki na dwie grupy. Pierwsza grupa składa się z wielkich spraw regulowanych przez prawo Boże, druga z tzw. małych rzeczy, i wtedy nie pamięta się o przykazaniu: “Będziesz miłował (...) bliźniego swego”. Wypełnienie tego przykazania zależy od nastroju, w jakim się człowiek w danej chwili znajduje, a decydującą rolę odgrywają skłonność i impuls. PC 249.2

Są ludzie, którym wydaje się, że służenie cierpiącej ludzkości przynosi ujmę. Jedni z pogardą i obojętnością spoglądają na tych, którzy zrujnowali świątynię swego ducha, inni zaniedbują biednych z różnych innych powodów. Wierzą, że są bardzo czynni w dziele Chrystusa, że tworzą coś bardzo wielkiego i doniosłego, dlatego nie mogą poświęcić uwagi biednym i potrzebującym. Może się nawet zdarzyć, że wykonując rzekomo wielkie dzieło, uciskają biednych, stawiając ich w trudnych sytuacjach, ograniczając ich prawa i nie pamiętając o ich potrzebach. Wszystko to usprawiedliwiają, bo przecież wspierają dzieło Boże. PC 249.3

Wielu pozostawia brata czy sąsiada bez pomocy, pozwalając, by sami walczyli z różnymi przeciwnościami. Ponieważ twierdzą, że są chrześcijanami, mogą skłonić otoczenie do tego, by przypuszczano, że swym zimnym egoizmem wyobrażają Jezusa. Ponieważ rzekomi chrześcijanie nie są współpracownikami Pana, więc nie przekazują bliźnim miłości, jaka powinna w nich jaśnieć. Bliźni zaś, zrażeni ich postępowaniem, nie oddają Bogu chwały, nie składają podziękowań, jakie powinny wznieść się do tronu Bożego. W ten sposób okrada się Boga z czci i uwielbienia należnych Jego imieniu, okrada z dusz, za które umarł Jezus, a które chętnie widziałby w swoim królestwie, by przez nieskończone wieki przebywały w Jego obecności. PC 249.4

Prawda Boża wywiera niewielki wpływ na świat, chociaż powinna oddziaływać przez codzienne nasze życie. Wyznań religijnych jest bez liku. Niewielkie to ma znaczenie. Możemy twierdzić, że jesteśmy naśladowcami Chrystusa, że wierzymy każdej prawdzie Słowa Bożego, ale to bliźniemu nie pomoże, jeżeli wiary nie wpleciemy w codzienne sprawy. Nasze oświadczenia mogą sięgać nieba, ale nie zbawią ani nas, ani naszych bliźnich, jeśli nie będziemy prawdziwymi chrześcijanami. Dobry przykład przyniesie światu więcej korzyści niż wszystkie wypowiedziane słowa. PC 249.5

Nie pomoże dziełu Chrystusowemu żadne egoistyczne życie. Jego sprawą jest sprawa biednych i uciśnionych. W sercach rzekomych naśladowców Chrystusa musi być więcej Jego miłości — miłości ku tym, których tak wysoko szacował, że oddał życie, by ich ratować. Dusze te mają dla Niego nieskończoną wartość, cenniejsze są niż wszystkie inne ofiary, jakie można Bogu złożyć. Jeżeli na wykonanie pozornie wielkiego dzieła zużywamy wszystkie nasze siły, a zaniedbujemy potrzebujących, nasza praca i służba nie znajdą u Boga uznania. PC 250.1

Uświęceniem duszy na skutek działania Ducha Świętego jest zaszczepienie ludziom natury Chrystusa. Religią ewangelii jest Chrystus w życiu — żywa działająca zasada, objawiona w charakterze i dobrych uczynkach łaska Jezusa. Zasady ewangelii muszą się łączyć z każdym elementem codziennego życia. Każda dziedzina chrześcijańskiego doświadczenia i chrześcijańskiej działalności ma wyobrażać Jezusa. PC 250.2

Podstawą świętobliwości jest miłość. Jakiekolwiek byłoby wyznanie — nikt nie posiada czystej prawdziwej miłości Boga, jeśli nie miłuje innych wolnym od wszelkiego egoizmu uczuciem. Nie otrzymamy Ducha, jeśli będziemy próbowali miłować. Czego nam brak — to miłości Chrystusowej. Jeżeli własne “ja” rozpłynie się w Chrystusie, Jego miłość mimo woli wytryśnie z serca. Doskonałość chrześcijańskiego charakteru zdobędziemy wówczas, gdy stale będziemy pragnąć pomagać innym w uzyskaniu zbawienia, jeśli promień nieba wypełni serce i rozjaśni oblicze. PC 250.3

Nie do pomyślenia jest, aby w sercu, w którym mieszka Chrystus, brakowało miłości. Jeżeli miłujemy Boga, będziemy miłowali wszystkich, za których Syn Boży umarł. Nie możemy mieć kontaktu z Bogiem, jeżeli nie zetkniemy się z ludźmi, gdyż w Nim łączy się boskość z człowieczeństwem. Złączeni z Chrystusem jesteśmy związani z bliźnimi złotymi ogniwami łańcucha miłości. Wtedy dadzą o sobie znać miłosierdzie i współczucie Chrystusa, objawią się w naszym życiu. Nie będziemy czekali aż przyprowadzą do nas cierpiących i nieszczęśliwych, nie trzeba będzie nas nakłaniać, abyśmy wzięli sobie do serca cudzą biedę. Tak będziemy służyć potrzebującym i cierpiącym jak czynił to Chrystus. PC 250.4

Wszędzie, gdzie panują miłość i życzliwość, gdzie jedno serce służy drugiemu i chce pomóc w osiągnięciu wyższego poziomu objawia się działanie Ducha Bożego. Wśród pogan są ludzie, którzy nie wiedzą nic o pisanym zakonie, nie znają nawet imienia Jezusa, a jednak potrafią okazać Jego sługom dużo serdeczności i uprzejmości oraz są zdolni strzec ich z narażeniem własnego życia. Takie postępowanie pogan świadczy o działaniu mocy Bożej. Duch Święty obdarzył łaską dzikich ludzi i obudził w nich współczucie dla obcych zupełnie istot. “Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka” (Jana 1,9) zaświeciła w ich duszach i światło to, jeśli pójdzie za nimi, zaprowadzi ich do królestwa niebieskiego. PC 251.1

Wspaniałość nieba uwidoczniona jest w dążeniu do udzielania pomocy upadłym, pociechy stroskanym. Religia Chrystusa przynosi z sobą błogosławieństwo i promieniuje światłem. PC 251.2

Bóg nie uznaje żadnych różnic narodowościowych, rasowych czy klasowych. Jest Stworzycielem całego rodzaju ludzkiego. Wszyscy ludzie tworzą jedną rodzinę i wszyscy są równi dzięki zbawieniu. Chrystus przyszedł, by znieść różnice dzielące ludzi i otworzyć wszystkie pomieszczenia świątyni, aby każda dusza miała wolny dostęp do Boga. Jego miłość jest tak głęboka i wielka, że obejmuje i przenika wszystko. Stawia biedne dusze omamione zwodzeniem szatana poza zasięgiem Jego wpływu. Przyprowadza je do tronu Bożego, do rozpiętej nad nim tęczy obietnicy. PC 251.3

W Chrystusie nie ma Żyda, ani Greka, ani sługi, ani pana. Wszyscy są dzięki krwi Jezusa sobie równi. Patrz Galacjan 3,28; Efezjan 2,13. PC 251.4

Bez względu na istniejące różnice w wierzeniach krzyk cierpiącej ludzkości musi być słyszany, i trzeba dać mu posłuch. Tam, gdzie różnorodność wierzeń rodzi gorycz, osobiście spełniona przysługa może uczynić wiele dobrego. Uczynki miłości rozbroją uprzedzenia i zdobędą dusze dla Pana. PC 251.5

Na troski, kłopoty i biedy bliźnich powinniśmy odpowiadać całym sercem. Powinniśmy brać udział w smutkach i radościach ludzi bogatych i biednych, wysoko postawionych i maluczkich. “Darmo wzięliście, darmo dawajcie” — powiedział Chrystus. Mateusza 10,8. Wszędzie wokół nas są biedne kuszone dusze, potrzebujące współczujących słów i pomocnej ręki. Są wdowy, którym należy pomóc. Są sieroty, które naśladowcy Chrystusa powinni według przykazania Mistrza wziąć w opiekę, jako przez Boga powierzony depozyt. Bardzo często nie zwraca się na nie uwagi. Choćby to były dzieci zaniedbane, źle wychowane, pozornie mało obiecujące, są jednak własnością Boga nabytą za wielką cenę. PC 252.1

Grzech jest najpotworniejszym złem, dlatego powinniśmy mieć dla grzesznika współczucie i udzielić mu pomocy. Nie do wszystkich można podejść jednakowo. Są ludzie, którzy głęboko ukrywają głód duszy. Dla tych osób serdeczne słowo, i uczynek, świadczący o pamięci, będzie wielką pomocą. Nie rozumieją oni swego okropnego ubóstwa duszy. Ludzie tak głęboko tkwią w grzechu i doczesności, że zatracili wszelkie zrozumienie dla spraw wiecznych, podobieństwo Boże i nie wiedzą, czy będą zbawieni czy nie. Nie wierzą Bogu, nie ufają ludziom. Do niejednego z nich można trafić uprzejmie z nimi postępując. Najpierw trzeba zatroszczyć się o ich cielesne potrzeby. Muszą być nakarmieni i odziani. Widząc dowody naszej miłości, łatwiej im będzie uwierzyć w miłość Chrystusa. PC 252.2

Są ludzie, którzy błądzą, lecz odczuwają wstyd i swoją głupotę. Patrząc na swe uchybienia i wykroczenia znajdują się nieraz na skraju rozpaczy. Nie wolno pomijać tych dusz. Jeśli ktoś musi płynąć pod prąd, siła prądu znosi go z powrotem. Trzeba mu zatem podać pomocną dłoń, tak jak tonącemu Piotrowi podał ją starszy Brat — Jezus Chrystus. Mówcie do niego słowami nadziei i zachęty, słowami wzmacniającymi zaufanie, rodzącymi miłość. PC 252.3

Duchowo choremu bratu potrzebna jest nasza miłość. Potrzebuje doświadczenia kogoś, kto był również słabym, kto jest mu życzliwy, współczuje i chce pomóc. Świadomość własnej słabości powinna skłonić nas do pomagania innym w ich gorzkiej biedzie. Nie wolno ominąć żadnej cierpiącej duszy nie spróbowawszy przynieść jej pociechy, jaką nas kiedyś pocieszył Bóg. PC 252.4

Łączność z Chrystusem daje możność zatriumfowania umysłowi, sercu i duszy nad grzeszną naturą. Opowiadajcie zbłąkanemu wędrowcowi o wszechmocnej ręce zdolnej go podnieść, o boskości i człowieczeństwie w Chrystusie. Nie wystarcza, aby uwierzył w istnienie zakonu i mocy, które nie znają współczucia ani litości, nie potrafią usłyszeć wołania znękanej duszy o pomoc. Potrzebuje serdecznej dłoni i serca. Skieruj jego myśli na to, że Bóg jest zawsze u jego boku i z miłością spogląda na niego. Spowoduj, by pamiętał o sercu Ojca, litującym się nad grzesznikiem, o Jego ręce wyciągniętej ku nam i o głosie, który mówi: “Chyba że cię poddadzą pod moją ochronę, zawrą ze mną pokój; niech zawrą ze mną pokój”. Izajasza 27,5. PC 253.1

Jeżeli pracujecie w dziele Bożym, towarzyszą wam istoty niewidoczne dla oka ludzkiego. Aniołowie z nieba stali u boku Samarytanina, troszczącego się o obcego, napadniętego człowieka. Aniołowie niebiescy pomagają wszystkim, którzy wykonując polecenia Boże, służą bliźnim. Jest z nami również i Chrystus. Jest On odnowicielem i pod Jego nadzorem odniesiesz wielki sukces. PC 253.2

Od wiernego wykonania dzieła pomocy zależy nie tylko dobro innych, ale i nasz własny, wieczny los. Chrystus stara się wszystkich, którzy się na to zgodzą, wznieść ku sobie, aby stali się z Nim jedno tak, jak On jest jedno z Ojcem. Dopuszcza, byśmy zetknęli się z cierpieniami i nieszczęściami, aby wyrwać nas z obojętności i egoizmu. Stara się rozwinąć w nas swoje cechy charakteru — współczucie, litość i miłość. Służąc innym, udajemy się do Jego szkoły, by stać się wreszcie zdolnymi do zajęcia miejsca w królestwie Bożym. Postępując inaczej odrzucamy Jego wskazówki i pouczenia, wybieramy wieczną rozłąkę z Nim. PC 253.3

Pan powiedział: “Jeśli będziesz chodził moimi drogami (...) dam ci dostęp do tych, którzy tu stoją” (Zachariasza 3,7), to jest do aniołów, otaczających tron Pański. Jako współpracownicy niebieskich istot w ich dziele na ziemi, przygotowujemy się do towarzyszenia im w niebie. Tych, którzy żyli na ziemi nie po to, by kazać sobie służyć, lecz aby być “służebnymi duchami, posyłanymi do pełnienia służby gwoli tych, którzy mają dostąpić zbawienia” (Hebrajczyków 1,14), powitają aniołowie u bram nieba. Będąc razem z nimi dowiemy się, co zawiera w sobie pytanie: “Kto jest bliźnim moim?” PC 253.4