Przypowieści Chrystusa

5/60

Na grunt skalisty

“A posiany na gruncie skalistym, to ten, kto słucha słowa i zaraz z radością je przyjmuje, ale nie ma w sobie korzenia, nadto jest niestały i gdy przychodzi prześladowanie dla słowa, wnet się gorszy”. PC 23.1

Ziarno posiane na skalistej glebie ma mało ziemi. Roślina szybko strzela w górę, ale korzenie nie mogą przedostać się przez kamień, by zdobyć sobie pożywienie i roślina ginie. Wielu wyznawców jest tylko słuchaczami Słowa, bo ziarno padło na ziemię opoczystą. Tak jak skała pod warstwą ziemi, tak pod warstwą dobrych chęci i usiłowań leżą samolubstwo i egoizm. Miłość własnego “ja” nie jest pokonana. Nie zrozumiano jeszcze całego ogromu grzechu, a serca nie upokorzyły się pod wpływem zrozumienia własnej winy. Ta grupa może dać się łatwo przekonać, osoby te mogą być bardzo obiecujące, ale jest to religia czysto powierzchowna. PC 23.2

Ludzie nie odstępują od Boga dlatego, że natychmiast po usłyszeniu przyjmują Słowo, i że się Nim cieszą. Kiedy Mateusz usłyszał wezwanie Pana, wstał natychmiast, opuścił wszystko i poszedł za Nim. Bóg pragnie, byśmy Jego Słowo przyjęli z chwilą, gdy dotrze ono do naszego serca i słuszne jest, że przyjmujemy je z radością. W niebie panuje radość z powodu jednego grzesznika, który się nawróci. Łukasza 15,7. Radość jest również w duszy wierzącej w Chrystusa. Ci zaś, o których mówi przypowieść, przyjmują natychmiast Słowo Boże, ale nie liczą się z kosztami tego przyjęcia. Nie zdają sobie sprawy z tego, czego to Słowo będzie od nich wymagać. Nie przeciwstawiają go swym regułom życia i nie podporządkowują się jego kontroli. PC 23.3

Korzenie głęboko przenikają w glebę i w sposób niewidoczny dla naszego oka odżywiają roślinę. Tak samo dzieje się z chrześcijaninem: dokonane przez wiarę niewidoczne połączenie się duszy z Chrystusem, powoduje wzrost w duchowym życiu. Słuchacze zaś Słowa, o skalistej glebie serca — polegają na sobie, a nie na Chrystusie. Polegają na własnych dobrych uczynkach oraz dobrych pobudkach i są mocni we własnej sprawiedliwości. Nie są silni ani w Panu, ani w Jego mocy. W takim chrześcijaninie “nie ma korzeni”, gdyż nie jest on związany z Chrystusem. PC 23.4

Gorące letnie słońce, które wzmacnia zboża i pozwala im dojrzeć, niszczy to, czego nie ma głęboko w ziemi korzeni. Tak samo dzieje się z człowiekiem, który nie posiada “w sobie korzenia”, “nadto jest niestały i gdy przychodzi ucisk lub prześladowanie dla słowa, wnet się gorszy”. Są ludzie, którzy przyjmują ewangelię, aby ujść cierpieniom, ale nie po to, by dać się zbawić od grzechu. Radują się jakiś czas, bo im się zdaje, że religia uwolni ich od trudności i doświadczeń. Dopóki wszystko idzie gładko oraz zgodnie z ich życzeniami, są prawdziwymi chrześcijanami, ale odstrasza ich ogień doświadczeń, nie potrafią w imię Chrystusa znieść żadnej trudności czy zniewagi. Kiedy Słowo Boże wskaże im jakiś tajemny grzech, albo wymaga ofiary czy samozaparcia — gorszą się. Przeprowadzenie radykalnych zmian w życiu kosztowałoby ich zbyt wiele wysiłku. Spoglądają na doczesne niewygody i doświadczenia, zapominając o rzeczywistości wiecznej. Podobni uczniom, którzy opuścili Jezusa, są gotowi powiedzieć: “Twarda to mowa, któż jej słuchać może?”. Jana 6,60. PC 24.1

Są też tacy, którzy twierdzą, że służą Bogu, ale nie uczynili z Nim żadnych osobistych doświadczeń. Chęć czynienia woli Bożej oparta jest u nich na własnych skłonnościach, a nie na głębokim przekonaniu, jakie rodzi Duch Święty. Życie nie łączy się w jeden ton z przykazaniami Bożymi. Wyznają, że Chrystus jest ich Zbawicielem, ale nie wierzą, że dać może moc do przezwyciężenia grzechu. Nie łączy ich żaden osobisty stosunek ze Zbawicielem i charakterem swoim objawiają wrodzone, przyswojone i utajone braki. PC 24.2

Inna to rzecz wyrazić zgodę na ogólne kierownictwo Ducha Świętego, a inna — dać się przekonać o własnym grzechu i pokutować. Są chrześcijanie, którzy wyczuwają obcość w stosunku do Boga; są świadomi tego, że własne “ja” i grzech panują nad nimi. Tacy ludzie usiłują żyć inaczej, ale własnego “ja” nie krzyżują; nie oddają się całkowicie w ręce Chrystusa i nie proszą Boga o pomoc, by czynić Jego wolę. Nie chcą dać się zmienić na podobieństwo Boże. Ogólnie uznają swą niedoskonałość, ale nie porzucają swych szczególnych grzechów. PC 24.3

Przez każde niewłaściwe postępowanie stara, grzeszna natura przybiera na sile. PC 25.1

Jedyną nadzieją dla tych dusz jest doświadczenie na samych sobie słów prawdy, które Jezus powiedział do Nikodema: “Musicie się na nowo narodzić”. Jana 3,7. PC 25.2

Prawdziwa świętość to całkowite oddanie się służbie Bogu. Jest to prawdziwe chrześcijańskie życie. Chrystus żąda bezkompromisowego oddania się, niepodzielnej służby. Własnego “ja” nie należy ani chronić, ani pielęgnować. Człowiek, który żyje dla siebie, nie jest chrześcijaninem. PC 25.3

Miłość musi być zasadą działania. Miłość to podstawowa zasada rządów Bożych w niebie i na ziemi, która musi stać się podstawą charakteru chrześcijanina. Tylko ona jedna może go uczynić mocnym i stałym. To tylko może uzdolnić chrześcijanina do przezwyciężenia pokus i doświadczeń. PC 25.4

Ale miłość przejawia się w poświęceniu. Plan zbawienia zrodził się z poświęcenia, które jest tak wielkie i głębokie, że niczym się nie da zmierzyć. Chrystus ofiarował za nas wszystko, więc ci, którzy przyjmują Chrystusa, muszą być przygotowani na to, aby również wszystko dla Niego ofiarować. Myśl, by Go uwielbić, będzie zawsze na pierwszym miejscu. PC 25.5

Jeśli będziemy miłować Jezusa, chętnie będziemy żyć dla Niego, chętnie przyniesiemy Mu dziękczynienie i chętnie dla Niego będziemy pracować, a praca ta nie będzie ciężarem. Będziemy pragnęli działać w Jego imieniu, będziemy cierpieć i znosić wszystkie doświadczenia oraz próby. Będziemy wraz z Nim pragnąć zbawienia ludzkości i okazywać jej taką miłość, jaką On posiadał. PC 25.6

Taka jest religia Chrystusa. Wszystko inne jest złudą. Żadna teoria prawdy, żadne wyznanie uczniostwa nie zbawi duszy. Nie należymy do Chrystusa, jeśli nie jesteśmy doskonałymi. Właśnie przez połowiczność życia chrześcijańskiego ludzie tracą święty cel z oczu, a chęć służenia jednocześnie własnemu “ja” i Chrystusowi czyni z nich słuchaczy o sercu podobnym do skalistej gleby, którzy nie wytrwają, gdy zjawią się pokusy. PC 25.7