Patriarchowie i prorocy

14/76

Rozdział 12 — Abraham w Kanaanie

Rozdział napisany w oparciu o 1 Księgę Mojżeszową 13-15; 17,1-16; 18.

Abraham wrócił do Kanaanu “bardzo zasobny w trzody, srebro i złoto”. 1 Mojżeszowa 13,2. Razem z nim powrócił również Lot. Przyszli znów do Betel i rozbili swoje namioty w pobliżu ołtarza, który tam swego czasu wznieśli. Wkrótce stwierdzili, że większy majątek to więcej kłopotów. Gdy przeżywali trudności i doświadczenia mieszkali razem w zgodzie, ale wraz z dobrobytem rosło niebezpieczeństwo waśni. Nie było dostatecznej ilości paszy dla stad obydwu, a ich pasterze często wszczynali spory, które Abraham i Lot musieli rozwiązywać. Stało się jasne, że będą musieli się rozdzielić. Abraham był starszy od Lota, poza tym przewyższał go bogactwem, pozycją rodzinną i społeczną. Jednak on pierwszy wyszedł z propozycją pokojowego rozwiązania problemu. Chociaż od samego Boga dostał całą ziemię, z kurtuazją zrzekł się do niej prawa. PP 96.1

“Niechże nie będzie sporu między mną a tobą, między pasterzami moimi a twoimi, jesteśmy przecież braćmi” — rzekł do Lota. “Czyż cały kraj nie stoi przed tobą otworem? Odłącz się więc ode mnie! Jeśli chcesz pójść w lewo, ja pójdę w prawo, a jeśli chcesz pójść w prawo, ja pójdę w lewo”. 1 Mojżeszowa 13,8.9. PP 96.2

W tym przejawił się szlachetny, niesamolubny duch Abrahama. Jakże wielu w podobnych warunkach za wszelką cenę walczyłoby o swoje prawa i przywileje! Jak wiele rodzin przez to się rozpadło! Jak wiele zborów się podzieliło, czyniąc prawdę pośmiewiskiem i hańbą wśród bezbożnych! “Niechże nie będzie sporu między mną a tobą” — powiedział Abraham — “(...) jesteśmy przecież braćmi”, nie tylko jako krewni, ale również jako czciciele prawdziwego Boga. Dzieci Boże na całym świecie są jedną rodziną i jeden duch miłości oraz pojednania powinien nimi kierować. “Miłością braterską jedni drugich miłujcie, wyprzedzajcie się wzajemnie w okazywaniu szacunku” (Rzymian 12,10) — oto nauka naszego Zbawiciela. Pielęgnowanie powszechnej uprzejmości, gotowości czynienia innym tego, co chcielibyśmy, aby nam czyniono, usunęłoby połowę przykrości z życia. Duch wywyższania się jest duchem szatana, ale serce, w którym pielęgnowana jest miłość Chrystusa, będzie pałać taką miłością do bliźniego, która nie szuka swego. Tacy ludzie będą zważać na boskie zalecenie: “Niechaj każdy baczy nie tylko na to, co jego, lecz i na to, co cudze”. Filipian 2,4. PP 96.3

Chociaż Lot zawdzięczał swoje dobra pokrewieństwu z Abrahamem, nie okazał żadnej wdzięczności swemu dobroczyńcy. Grzeczność nakazywała pozostawić wybór Abrahamowi, ale zamiast tak postąpić, Lot egoistycznie starał się zgarnąć dla siebie wszystkie korzyści. “Lot podniósłszy oczy, widział, że cały okręg nadjordański (...) był obfity w wodę, jak ogród Pana, jak ziemia egipska, aż do Soaru”. 1 Mojżeszowa 13,10. Najżyźniejszy region w całej Palestynie był w dolinie Jordanu, przypominając tym, którzy na niego patrzyli, utracony raj, i dorównując swym pięknem oraz płodnością równinom nawadnianym przez Nil, które niedawno opuścili. Były tam też miasta, bogate i piękne, zachęcające do korzystnego handlu na zatłoczonych rynkach. Olśniony wizją ziemskiego zysku Lot nie zwracał uwagi na moralne i duchowe zło, z którym się tam spotka. Mieszkańcy równiny “byli źli i bardzo grzeszni wobec Pana” (wiersz 13), ale o tym Lot nie wiedział, albo wiedząc, nie przykładał do tego wagi. “Wybrał sobie Lot cały okręg nadjordański (...) i rozbijał swe namioty aż do Sodomy”. Wiersz 13,11.12. Jakże nie potrafił przewidzieć skutków swego egoistycznego wyboru! PP 97.1

Po odłączeniu się Lota Abraham ponownie otrzymał od Pana obietnicę, że posiądzie cały kraj. Wkrótce potem przeniósł się do Hebronu, rozbijając swoje namioty w dąbrowie Mamre i wznosząc w pobliżu ołtarz dla Pana. Na tych przestronnych równinach, usianych gajami oliwnymi i winnicami, łanami zbóż i otoczonych rozległymi pastwiskami na okolicznych wzgórzach mieszkał Abraham zadowolony ze swego prostego, patriarchalnego życia, a Lotowi pozostawił zgubny przepych doliny Sodomy. PP 97.2

Abraham był szanowany przez okoliczne ludy jako wielki książę oraz mądry i zdolny przywódca. Nie odcinał się od swych sąsiadów i miał na nich wpływ. Jego życie i charakter, zdecydowanie odmienne od wszystkiego, co prezentowali czciciele bałwanów, wywierały wyraźny wpływ na rzecz prawdziwej wiary. Jego wierność wobec Boga była niezachwiana, jego uprzejmość i dobroczynność zjednywały mu zaufanie i przyjaźń, a jego autentyczna wielkość spotykała się z szacunkiem i czcią. PP 97.3

Swojej religii nie traktował jak drogocenny skarb, który należy zazdrośnie strzec i przeznaczyć do swego wyłącznego użytku. Prawdziwa religia nie może być w ten sposób zatrzymywana, gdyż taki duch jest przeciwny zasadom ewangelii. Gdy Chrystus mieszka w sercu, nie można stłumić ani zasłonić światła Jego obecności. Przeciwnie, będzie ono świecić z dnia na dzień coraz jaśniej, aż mgły egoizmu i grzechu, które spowijają duszę, rozpłyną się w jasnych promieniach Słońca Sprawiedliwości. PP 97.4

Dzieci Boże są Jego reprezentantami na ziemi, a Bóg pragnie, by jego wierni byli światłością w moralnej ciemności tego świata. Rozrzuceni po całym kraju, w miastach i wsiach, są Bożymi świadkami, kanałami, przez które On przekazuje niewierzącemu światu poznanie swojej woli i cuda swej łaski. Plan Boży polega na tym, by ci, którzy uczestniczą w wielkim zbawieniu, byli misjonarzami Bożymi. Pobożność chrześcijanina jest standardem, według którego świat ocenia ewangelię. Cierpliwe znoszenie trudności, przyjmowanie błogosławieństw z wdzięcznością, pokora, uprzejmość, miłosierdzie i miłość okazywane na co dzień, są światłem charakteru, które świeci całemu światu, będąc przeciwieństwem ciemności wypływającej z egoizmu nieodrodzonego serca. PP 97.5

Bogaty w wierze, szlachetny w hojności, niezachwiany w posłuszeństwie i pokorny w prostocie pielgrzymiego życia, Abraham był także mądrym dyplomatą oraz mężem odważnym i wprawnym w walce. Mimo że był znany przede wszystkim jako nauczyciel nowej religii, trzej bracia, władcy amorejskich równin, na których mieszkał, okazywali mu swoją przyjaźń i zaproponowali mu sojusz, zapewniający im większe wzajemne bezpieczeństwo, kraj bowiem był pełen okrucieństwa i ucisku. Wkrótce nadarzyła się okazja, żeby ten sojusz wykorzystać. PP 98.1

Kedorlaomer, król Elamu, najechał Kanaan przed czternastu laty i zażądał od jego mieszkańców płacenia haraczu. Obecnie kilku książąt zbuntowało się, więc król Elamu, wraz z czterema swymi sprzymierzeńcami, znów wkroczył na te ziemie, by ich sobie podporządkować. Pięciu królów kanaanejskich połączyło swoje siły i stawiło czoło najeźdźcom w dolinie Siddim, ale zostali kompletnie rozgromieni. Znaczna część armii poległa, a ci, którzy uciekli, znaleźli schronienie w górach. Zwycięzcy splądrowali miasta na równinie i odjechali z wielkim łupem oraz liczną grupą jeńców, wśród których znaleźli się także Lot i jego rodzina. PP 98.2

Abraham, mieszkający spokojnie w dąbrowie Mamre, dowiedział się od jednego z uciekinierów o przebiegu bitwy i o nieszczęściu, jakie spotkało jego bratanka. Nie wspominał źle niewdzięczności Lota. Całe jego uczucie do bratanka ożyło z nową siłą, więc postanowił, że go uratuje. Szukając najpierw Bożej rady Abraham przygotowywał się do wojny. Ze swego obozu wybrał trzysta osiemnaście sług, zdolnych do walki mężczyzn, wychowanych w bojaźni Bożej, wyszkolonych w służbie dla swego pana i w obchodzeniu się z bronią. Jego sprzymierzeńcy: Mamre, Eszkol i Aner, przyłączyli się do niego ze swoimi oddziałami i razem wyruszyli w pościg za najeźdźcami. Elamici i ich sprzymierzeńcy stanęli obozem w Dan, u północnych granic Kanaanu. Upojeni zwycięstwem, nie obawiając się zasadzki ze strony rozgromionego wroga, spędzali czas na hulankach. Patriarcha podzielił siły, tak żeby mogli podejść ze wszystkich stron i zaatakować obóz nocą. Jego nagły, niespodziewany atak przyniósł szybkie zwycięstwo. Król Elamu został zgładzony, a zdjęci paniką wojownicy zupełnie rozgromieni. Lot i jego rodzina, wraz ze wszystkimi więźniami i ich dobytkiem, zostali odbici, a w ręce zwycięzców wpadły obfite łupy. Zwycięstwo przypadło, pod zwierzchnictwem Boga, Abrahamowi. Czciciel Jahwe oddał nie tylko wielką przysługę krajowi, ale dowiódł również, że jest walecznym mężem. Okazało się, że sprawiedliwość nie jest tchórzostwem, i że religia Abrahama uczyniła go odważnym w popieraniu prawa i obronie uciskanych. Jego heroiczny czyn sprawił, że zyskał ogromny wpływ na okoliczne ludy. Gdy powracał, wyszedł mu naprzeciw król Sodomy ze swoją świtą, by uczcić zwycięzcę. Zaofiarował mu zatrzymanie łupów, prosząc tylko, by uwolnił jeńców. Według wojennego zwyczaju łupy należały do zwycięzcy, ale Abraham nie podjął się tej wyprawy w celu osiągnięcia zysku, więc odrzucił ofertę czerpania korzyści z nieszczęśliwego zdarzenia, a jedynie zażądał, by jego sprzymierzeńcy otrzymali należną im część. PP 98.3

Niewielu tych, którzy przeszliby taką próbę, postąpiłoby tak szlachetnie jak Abraham. Niewielu oparłoby się pokusie zdobycia tak ogromnego bogactwa. Jego przykład jest naganą udzieloną egoistycznym, wyrachowanym ludziom. Abraham zważał na prawa sprawiedliwości i człowieczeństwa. Jego postępowanie ilustruje natchnioną zasadę: “Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego”. 3 Mojżeszowa 19,18. “Podnoszę rękę swą do Pana, Boga Najwyższego, stworzyciela nieba i ziemi” — rzekł Abraham — “że nie wezmę ani nitki, ani rzemyka sandałów, ani niczego z tego wszystkiego, co należy do ciebie, abyś nie mógł powiedzieć: To ja wzbogaciłem Abrama”. 1 Mojżeszowa 14,22.23. Nie dał ludziom okazji do myślenia, że przystąpił do działań wojennych dla zysku, czy przypisywania swego powodzenia ich darom i życzliwości. Bóg obiecał błogosławić Abrahama i to Jemu należy przypisać chwałę. PP 99.1

Innym człowiekiem, który wyszedł, by powitać zwycięskiego patriarchę, był Melchizedek, król Salemu, który przyniósł chleb i wino dla posilenia jego armii. Jako “kapłan Boga Najwyższego” (1 Mojżeszowa 14,18) wypowiedział błogosławieństwo nad Abrahamem i złożył dziękczynienie Panu, który dokonał tak wielkiego wybawienia przez swojego sługę. Natomiast Abraham “dał mu dziesięcinę ze wszystkiego”. Wiersz 20. PP 99.2

Abraham z radością wracał do swoich namiotów i stad, ale jego umysł niepokoiły dokuczliwe myśli. Był mężem pokoju, unikającym tak dalece, jak to było możliwe, wrogości i sporów. Ze zgrozą wspominał więc rzeź, jakiej był świadkiem, ale teraz narody, których wojska rozgromił, z pewnością ponowią najazd na Kanaan i uczynią go szczególnym obiektem swej zemsty. W ten sposób uwikła się w międzynarodowy spór, a pokój w jego życiu będzie zakłócony. Ponadto nie wszedł jeszcze w posiadanie Kanaanu, ani też nie mógł mieć teraz nadziei na dziedzica, przez którego obietnica mogłaby się wypełnić. PP 99.3

W widzeniu nocnym znów usłyszał głos Boga. “Nie bój się, Ab ramie” — powiedział Książę książąt — “Jam tarczą twoją; zapłata twoja będzie sowita!” 1 Mojżeszowa 15,1. Jednak umysł Abrahama był tak wypełniony myślami o przeciwnościach, że już nie mógł uchwycić się obietnicy z taką niezachwianą ufnością jak niegdyś. Modlił się o jakiś namacalny dowód, że zostanie ona spełniona. Jakże miała się spełnić obietnica przymierza, skoro dar w postaci syna został wstrzymany? “Panie Boże, cóż mi możesz dać” — zapytał — “gdy ja schodzę bezdzietny, a dziedzicem domu mego będzie Eliezer z Damaszku?” Wiersz 2. Zaproponował, że zaadoptuje swego wiernego sługę Eliezera i uczyni go synem oraz dziedzicem swego majątku. Otrzymał jednak zapewnienie, że jego własne dziecko będzie dziedzicem. Potem Pan kazał mu wyjść przed namiot i spojrzeć na niezliczone gwiazdy błyszczące na niebie. Gdy Abraham to uczynił, usłyszał słowa: “Takie liczne będzie potomstwo twoje”. Wiersz 5. “Uwierzył Abraham Bogu i poczytane mu to zostało za sprawiedliwość”. Rzymian 4,3. PP 99.4

Patriarcha wciąż jednak prosił o jakiś widzialny znak jako potwierdzenie swej wiary i dowód dla dalszych pokoleń, że Boże wzniosłe zamiary co do nich będą wypełnione. Pan zstąpił więc, by zawrzeć przymierze ze swym sługą, stosując przy tym takie formy, które były przyjęte wśród ludzi podczas ratyfikacji uroczystych zobowiązań. Zgodnie z zaleceniem Bożym Abraham złożył w ofierze jałówkę, kozła i barana, każde w wieku trzech lat, rozpoławiając ich ciała i układając połowy naprzeciw siebie w niewielkiej odległości. Do tych zwierząt dodał synogarlicę i młodego gołębia, których jednak nie dzielił. Gdy to uczynił z nabożną czcią przeszedł między częściami zwierząt, składając Bogu uroczysty ślub stałego posłuszeństwa. Następnie pozostał przy złożonej ofierze aż do zachodu słońca, i czujnie jej strzegł, aby jej nie zbezcześciły i nie pożarły drapieżne ptaki. O zachodzie słońca zapadł w głęboki sen i “opadły go lęk i głęboka ciemność”. 1 Mojżeszowa 15,12. I usłyszał głos Boży, który mu oznajmił, by nie spodziewał się, że wkrótce wejdzie w posiadanie ziemi obiecanej oraz wskazał na przyszłe cierpienia jego potomków, zanim osiedlą się w Kanaanie. Został mu ujawniony plan odkupienia w śmierci Chrystusa, w Jego wielkiej ofierze oraz przyjściu w chwale. Abraham ujrzał także ziemię, której przywrócono piękno Edenu, i którą obejmie w wieczne posiadanie jako ostateczne i całkowite wypełnienie obietnicy. PP 100.1

Jako gwarancja tego przymierza Boga z ludźmi, dymiący piec i płonąca pochodnia, symbole Bożej obecności, przeszły między częściami ofiarnych zwierząt, całkowicie je trawiąc. Abraham ponownie usłyszał głos potwierdzający, że ziemia kanaanejska będzie darowana jego potomkom “od rzeki egipskiej aż do wielkiej rzeki Eufrat”. Wiersz 18. PP 100.2

Gdy Abraham mieszkał w Kanaanie już prawie dwadzieścia pięć lat, ukazał się mu Pan i rzekł: “Jam jest Bóg Wszechmogący, trwaj w społeczności ze mną i bądź doskonały!” 1 Mojżeszowa 17,1. Patriarcha padł na twarz w bojaźni, a Pan mówił dalej: “Oto przymierze moje z tobą jest takie: Staniesz się ojcem wielu narodów”. Wiersz 4. Na znak wypełnienia tego przymierza jego imię, brzmiące dotychczas Abram, zostało zmienione na Abraham, co znaczy “ojciec wielkich rzesz”. Imię jego żony, Saraj, zostało zmienione na Sara — “księżna”, ponieważ, mówił dalej głos Boży, “stanie się matką narodów, od niej pochodzić będą królowie narodów”. Wiersz 16. PP 100.3

“W tym czasie został ustanowiony rytuał obrzezania Jako pieczęć usprawiedliwienia z wiary, którą miał przed obrzezaniem”. Rzymian 4,11. Patriarcha i jego potomkowie uważali obrzezkę jako znak, że są poświęceni służbie Bożej, a tym samym oddzieleni od bałwochwalców, i że Bóg przyjmuje ich jako swój szczególny skarb. Przez ten obrządek zobowiązywali się, że ze swej strony dopełnią warunków przymierza zawartego z Abrahamem. Nie wolno im było zawierać małżeństw z poganami, gdyż czyniąc to wyzbyliby się czci dla Boga i Jego świętego prawa. Byliby kuszeni do wzięcia udziału w grzesznych praktykach innych narodów i zwiedzeni do bałwochwalstwa. PP 101.1

Bóg wielce uczcił Abrahama. Aniołowie przybyli z nieba i rozmawiali z nim jak przyjaciel z przyjacielem. Gdy wyrok Boży miał spaść na Sodomę, Bóg nie zataił przed nim tego faktu, a on wstawiał się u Boga za grzesznikami. Jego spotkanie z aniołami jest też pięknym przykładem gościnności. PP 101.2

W upalny letni dzień, w samo południe, patriarcha siedział u drzwi swego namiotu, rozglądając się po spokojnej okolicy. Wtedy ujrzał w oddali trzech podróżnych, zbliżających się do jego obozu. Nieznajomi zatrzymali się jednak, zanim dotarli do jego namiotu, jakby naradzali się, w którą stronę iść dalej. Nie czekając na jakąkolwiek prośbę z ich strony, Abraham powstał szybko, a ponieważ wydawało się, że chcą się udać w innym kierunku, pospieszył za nimi, po czym z największą uprzejmością nalegał, by zaszczycili go, zatrzymując się u niego, by odpocząć. Własnoręcznie przyniósł wodę, aby mogli zmyć kurz ze swych stóp. Sam wybrał dla nich pokarm, a gdy odpoczywali w chłodnym cieniu, i gdy posiłek był przyrządzany, a oni byli u niego w gościnie, Abraham stał obok nich z szacunkiem. Ten akt uprzejmości Bóg uznał za wystarczająco ważny, by zapisać go w swoim Słowie, a tysiące lat później natchniony apostoł nawiązał do niego w następujących słowach: “Gościnności nie zapominajcie; przez nią bowiem niektórzy, nie wiedząc o tym, aniołów gościli”. Hebrajczyków 13,2. PP 101.3

Abraham widział w swych gościach jedynie trzech zmęczonych podróżnych i nawet nie pomyślał, że wśród nich jest Ten, którego może czcić, nie popełniając grzechu. Jednak prawdziwy charakter niebiańskich posłańców został teraz ujawniony. Wprawdzie podróżowali jako posłowie gniewu, ale Abrahamowi, mężowi wiary, przekazali najpierw błogosławioną wiadomość. Chociaż Bóg po imieniu nazywa występek i surowo karze przestępstwo, nie ma żadnego upodobania w zemście. Dzieło zniszczenia jest “dziwnym dziełem” dla Tego, który jest nieskończoną miłością. PP 101.4

“Tajemnica Pańska objawiona jest tym, którzy się go boją”. Psalmów 25,14 (BG). Abraham czcił Boga, więc i Pan uczcił Abrahama, włączając go w swoje narady, i objawiając mu swoje zamiary. “Czy mam zataić przed Abrahamem to, co zamierzam uczynić?” — powiedział Pan — “(...) Wielki rozlega się krzyk przeciwko Sodomie i Gomorze, że grzech ich jest bardzo ciężki. Zstąpię więc i zobaczę, czy postępowali we wszystkim tak, jak głosi krzyk, który doszedł do mnie, czy nie; muszę to wiedzieć!” 1 Mojżeszowa 18,17.20.21. Bóg dobrze znał wielkość winy Sodomitów, wyrażał się jednak językiem zrozumiałym dla człowieka, aby sprawiedliwość Jego postępowania była zrozumiana. Przed wymierzeniem kary przestępcom pójdzie sam i przeprowadzi śledztwo, by sprawdzić, jak postępują. Jeśli nie przekroczyli granic Bożego miłosierdzia, da im jeszcze możliwość opamiętania. PP 101.5

Dwaj niebiańscy posłańcy odeszli, pozostawiając Abrahama jedynie z Tym, o którym już teraz wiedział, że jest Synem Bożym. I Abraham, mąż wiary, wstawiał się za mieszkańcami Sodomy. Raz uratował ich swoim mieczem, teraz starał się ich ratować modlitwą. Lot i jego rodzina nadal tam mieszkali, a niesamolubna miłość, która skłoniła Abrahama do ratowania ich z rąk Elamitów, teraz starała się uchronić ich, jeśli będzie to wolą Bożą, przed nawałnicą Bożego wyroku. PP 102.1

Z głęboką czcią i pokorą prosił: “Oto ośmielam się jeszcze mówić do Pana mego, choć jestem prochem i popiołem”. 1 Mojżeszowa 18,27. W jego słowach nie było cienia pewności siebie, czy chełpienia się własną sprawiedliwością. Nie prosił o łaskę na podstawie swego posłuszeństwa czy ofiar, jakie poniósł, wypełniając wolę Bożą. Sam grzeszny, wstawiał się za grzesznikami. Takiego ducha mają mieć ci, którzy przybliżają się do Boga. Jednak Abraham objawiał jednocześnie zaufanie dziecka, które przychodzi z prośbą do miłującego ojca. Podszedł bliżej do niebiańskiego Posłańca i żarliwie go prosił. Choć Lot mieszkał w Sodomie, nie uczestniczył w występkach jej mieszkańców Abraham myślał, że w tym gęsto zaludnionym mieście muszą być też inni czciciele prawdziwego Boga. Mając to na uwadze prosił: “Nie dopuść, byś miał uczynić coś podobnego, by uśmiercić sprawiedliwego wespół z bezbożnym(...). Nie dopuść do tego! Czyż ten, który jest sędzią całej ziemi, nie ma stosować prawa?” 1 Mojżeszowa 18,25. Abraham nie prosił tylko raz, ale ponawiał swą prośbę wiele razy. W miarę, jak jego prośby były wysłuchiwane, nabierał odwagi i prosił nadal, aż otrzymał zapewnienie, że miasto zostanie oszczędzone nawet wtedy, jeśli się w nim znajdzie dziesięciu sprawiedliwych. PP 102.2

Miłość do ginących ludzi inspirowała Abrahama do modlitwy. Choć brzydził się grzechami tego zepsutego miasta, pragnął, żeby grzesznicy zostali uratowani. Jego głębokie zainteresowanie losem Sodomy pokazuje, jaką troskę powinniśmy odczuwać, myśląc o niepokutujących ludziach. Powinniśmy żywić nienawiść do grzechu, ale okazywać litość i miłość do grzesznika. Wokoło nas są ludzie, którzy kroczą ku zgubie tak beznadziejnej, tak strasznej, jak ta, która spotkała Sodomę. Każdego dnia kończy się dla niektórych czas próby. W każdej godzinie ktoś przekracza miarę miłosierdzia. A gdzie są głosy ostrzeżenia i zachęty błagające grzeszników, by uciekli przed swym strasznym losem? Gdzie są ręce wyciągnięte, aby ich wyrwać śmierci? Gdzie są ci, którzy z pokorą i wytrwałą wiarą błagają Boga za bliźnimi? PP 102.3

Duch Abrahama był duchem Chrystusa. Syn Boży sam jest wielkim Orędownikiem grzeszników. Ten, kto zapłacił cenę ich odkupienia, zna wartość ludzkiej duszy. Z odrazą do zła tak silną, jaka może istnieć jedynie w naturze nieskalanie czystej, Chrystus okazuje wobec grzeszników miłość, do jakiej jest zdolna tylko nieskończona dobroć. W śmiertelnych męczarniach na krzyżu, obciążony strasznym brzemieniem grzechów całego świata, modlił się za swych morderców i tych, którzy mu urągali: “Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Łukasza 23,34. PP 103.1

O Abrahamie jest napisane, że “nazwany został przyjacielem Boga”, “ojcem wszystkich wierzących”. Jakuba 2,23; Rzymian 4,11. Świadectwo Boże o tym wiernym patriarsze brzmi: “Abraham był posłuszny głosowi mojemu i strzegł tego, co mu poleciłem, przykazań moich, przepisów moich i praw moich”; oraz: “Wybrałem go bowiem, aby nakazał synom swoim i domowi swemu po sobie strzec drogi Pana, aby zachowywali sprawiedliwość i prawo, tak iżby Pan mógł wypełnić względem Abrahama to, co o nim powiedział”. 1 Mojżeszowa 26,5; 18,19. Abraham został obdarzony zaszczytnym powołaniem — miał się stać ojcem wszystkich ludzi, którzy przez całe stulecia będą strzec i bronić prawdy Bożej na świecie, ludzi, przez których wszystkie narody ziemi otrzymają błogosławieństwo w przyjściu obiecanego Mesjasza. Ten, który powołał patriarchę, uznał go za godnego tego powołania. Sam Bóg to powiedział. Ten, który zna myśli człowieka, zanim powstaną w umyśle, i właściwie ocenia ludzi, powiedział: “Wybrałem go”. Wiedział, że Abraham nie zdradzi prawdy dla egoistycznych zamiarów. Będzie zachowywał prawo i postępował sprawiedliwie. Nie tylko sam będzie się bał Pana, ale będzie pielęgnował prawdziwą religię również w swoim domu. Nauczy swych bliskich sprawiedliwości. Prawo Boże będzie w jego domu przestrzegane. PP 103.2

Domownicy Abrahama to grupa licząca ponad tysiąc osób. Ci, którzy pod wpływem jego nauk czcili jedynego Boga, znaleźli dom w jego obozie. A tam, niczym w szkole, otrzymali taką naukę, że byli zdolni stać się reprezentantami prawdziwej wiary. Przeto wielka odpowiedzialność spoczywała na Abrahamie. Szkolił ojców rodzin, a oni przejmowali jego metody kierowania domem. PP 103.3

W dawnych czasach ojciec był przywódcą oraz kapłanem swojej rodziny i posiadał władzę nad swymi dziećmi, nawet wtedy, gdy założyły własne rodziny. Jego potomkowie uznawali go za głowę rodu, zarówno w sprawach religijnych, jak i świeckich. Ten patriarchalny system zarządzania starał się Abraham utrwalić, ponieważ miał zachować poznanie Boga. Konieczne było, by związać ze sobą członków rodziny, by postawić barierę, stanowiącą zabezpieczenie przed bałwochwalstwem, które tak się rozpanoszyło i tak głęboko zakorzeniło. Abraham ze wszystkich sił starał się ustrzec swych domowników przed kontaktem z poganami i przejmowaniem ich bałwochwalczych praktyk, gdyż wiedział, że spoufalenie się ze złem niespostrzeżenie doprowadzi do skażenia zasad. Z największą troską usiłował zapobiec przenikaniu jakichkolwiek form fałszywej religii i starał się wpoić w umysły swych domowników majestat i chwałę żywego Boga jako jedynego, który jest prawdziwym obiektem czci. PP 103.4

Było to mądre postanowienie, które powziął sam Bóg, by odciąć Jego lud, tak dalece jak to było możliwe, od kontaktu z poganami, czyniąc go ludem mieszkającym osobno i nie zaliczającym się do innych narodów. Bóg odłączył Abrahama od jego krewnych, którzy byli bałwochwalcami, aby patriarcha mógł wychowywać i kształcić swoją rodzinę z dala od zwodniczych wpływów, na które byliby narażeni w Mezopotamii, i aby jego potomkowie z pokolenia na pokolenie mogli zachować prawdziwą, czystą wiarę. PP 104.1

Miłość Abrahama do własnych dzieci i rodziny prowadziła go do strzeżenia ich wiary, dzielenia się z nimi wiedzą o Bożych przykazaniach jako najcenniejszą spuścizną, którą mógł im przekazać, a przez nich całemu światu. Uczył ich, że wszyscy są pod rządami Boga niebios. Tam nie było miejsca dla ucisku ze strony rodziców ani nieposłuszeństwa ze strony dzieci. Prawo Boże każdemu wyznaczyło jego obowiązki i jedynie posłuszeństwo temu prawu mogło zapewnić szczęście i powodzenie. PP 104.2

Przykład Abrahama, cichy wpływ jego codziennego życia, był ciągłą nauką. Nienaganna uczciwość, dobroczynność i niesamolubna uprzejmość, które wprawiały w podziw królów, były przejawiane również w jego domu. “Woń” jego życia, szlachetność i dobroć charakteru, objawiały wszystkim, że jest związany z niebem. Nie zaniedbywał nawet najskromniejszego swego sługi. W jego domu nie było innego prawa dla pana a innego dla sługi, królewskiego sposobu postępowania z bogaczem a innego z biednym. Wszyscy byli traktowani sprawiedliwie i ze współczuciem jako współdziedzice łaski życia. PP 104.3

“Nakazał (...) domowi swemu”. 1 Mojżeszowa 18,19. Nie było mowy o grzesznym zaniedbaniu ograniczania grzesznych skłonności dzieci, o jakimkolwiek niemądrym, zdradzającym słabość, pobłażliwym faworyzowaniu kogokolwiek, o jakiejkolwiek rezygnacji z przeświadczenia o obowiązku na rzecz błędnie pojmowanej miłości. Abraham miał nie tylko udzielać właściwego pouczenia, ale także podtrzymywać autorytet słusznych i sprawiedliwych praw. PP 104.4

Jakże niewielu w naszych dniach bierze z niego przykład! Zbyt wielu rodziców okazuje ślepy i egoistyczny sentymentalizm, błędnie nazywany miłością, który przejawia się pozwalaniem dzieciom, przy ich niedojrzałym osądzie i nieopanowanych emocjach, by postępowały według własnej woli. Jest to prawdziwe okrucieństwo wobec młodzieży i wielkie zło, które dotyka wszystkich. Rodzicielska pobłażliwość wprowadza zamęt w rodzinach i społeczeństwie. Utwierdza w młodych ludziach pragnienie kierowania się skłonnościami, zamiast poddawania się Bożym wymaganiom. Wzrastają więc z sercem, które się buntuje przeciwko czynieniu woli Bożej i przekazują swoje nierełigijne, niezdyscyplinowane usposobienie swym dzieciom i dzieciom swych dzieci. Tak samo jak Abraham, rodzice powinni rządzić swym domem. Niechaj posłuszeństwo autorytetowi rodziców będzie wpajane i wprowadzane w życie jako pierwszy krok do posłuszeństwa autorytetowi Boga. PP 104.5

Lekceważenie prawa Bożego, nawet przez przywódców religijnych, stało się przyczyną wielkiego zła. Szeroko rozpowszechniona nauka, że boskie przykazania nie obowiązują już ludzi, jest w swych skutkach tak samo zgubna dla moralności ludzi jak bałwochwalstwo. Ci, którzy próbują umniejszać wymagania świętego Bożego prawa, uderzają bezpośrednio w podstawy rządów w rodzinach i narodach. Religijni rodzice, którzy nie zachowują Jego przykazań, nie nakazują swemu domowi strzec drogi Pana. Prawo Boże nie jest regułą ich życia. Dzieci, zakładając własne rodziny, nie czują obowiązku nauczania swych dzieci czegoś, czego same nigdy nie zostały nauczone. Oto dlaczego jest tak wiele bezbożnych rodzin, oto dlaczego deprawacja jest tak głęboka i rozpowszechniona. PP 105.1

O ile rodzice z całego serca sami nie będą się starali kroczyć według prawa Pańskiego, nie będą zdolni rozporządzać swymi dziećmi tak jak chcą. W tej kwestii konieczna jest poprawa i to poprawa gruntowna i rozległa. Rodzice muszą się poprawić, potrzebują tego także kaznodzieje, potrzebują Boga w swoich rodzinach. Jeśli pragną czegoś lepszego, muszą wnieść do swych domów Jego Słowo i uczynić je swym doradcą. Muszą uczyć swe dzieci, że jest to głos Boży, przemawiający do nich, któremu trzeba okazać bezwzględne posłuszeństwo. Powinni cierpliwie udzielać pouczeń swym dzieciom, łagodnie i niestrudzenie nauczać je, jak mają żyć, aby podobać się Bogu. Dzieci w takich rodzinach będą przygotowane, by przeciwstawić się sofistyce i niewierze. Przyjęły Biblię jako podstawę swej wiary i mają fundament, którego nie poruszą fale sceptycyzmu. PP 105.2

W wielu rodzinach zaniedbuje się modlitwę. Rodzice twierdzą, że nie mają czasu na poranne i wieczorne nabożeństwa. Nie potrafią zaoszczędzić kilku chwil, by spędzić je na modlitwie, dziękując Bogu za Jego obfite miłosierdzie — za błogosławione słońce i za strumienie deszczu, które sprawiają, że wzrastają rośliny, oraz za straż świętych aniołów. Nie mają czasu na modlitwę o Bożą pomoc i prowadzenie oraz obecność Jezusa w ich domu. Idą do pracy jak wół czy koń, nie myśląc wcale o Bogu niebios. Ich dusze są tak drogocenne, że Syn Boży nie pozwolił im zginąć, lecz oddał za nich swoje życie, ale oni niewiele bardziej cenią Jego wielką dobroć niż zwierzęta, które giną. PP 105.3

Jak starożytni patriarchowie, tak ci, którzy miłują Boga, powinni wznosić ołtarz dla Pana, gdziekolwiek rozbijają swój namiot. Jeśli kiedykolwiek był czas, by każdy dom stał się domem modlitwy, to jest on właśnie teraz. Ojcowie i matki powinni wznosić serca do Boga w pokornych prośbach za sobą nawzajem i za swoimi dziećmi. Niech ojciec, jako kapłan rodziny, składa na ołtarzu Bożym poranną i wieczorną ofiarę, a żona wraz z dziećmi zjednoczą się w modlitwie i uwielbieniu. W takim domu Jezus będzie chętnie przebywał. PP 105.4

Z każdego chrześcijańskiego domu powinno promieniować święte światło. Miłość powinna być objawiana w czynach. Powinna wypływać z całego rodzinnego związku, objawiając się w uprzejmości, łagodności i uczynności. Są domy, gdzie przestrzega się tej zasady — domy, gdzie Bóg jest wielbiony, a najprawdziwsza miłość króluje. Z tych domów codziennie rano i wieczorem wznosi się modlitwa do Boga jak słodkie kadzidło, a Jego łaski i błogosławieństwa będą spływać na nie niczym poranna rosa. PP 106.1

Dobrze zarządzany chrześcijański dom jest potężnym argumentem na rzecz prawdziwości chrześcijańskiej religii — argumentem, którego niewierzący nie mogą zakwestionować. Wszyscy mogą zobaczyć, że w takiej rodzinie dzieci są pod dobrym wpływem, i że Bóg Abrahama jest z nimi. Jeśli domy wyznawców Chrystusa będą miały właściwy stosunek do religii, będą wywierały potężny wpływ na rzecz dobra. Będą naprawdę “światłością świata”. Bóg niebios przemawia do każdego wiernego rodzica słowami, skierowanymi do Abrahama: “Wybrałem go bowiem, by nakazał synom swoim i domowi swemu po sobie strzec drogi Pana, aby zachowywali sprawiedliwość i prawo, tak iżby Pan mógł wypełnić względem Abrahama to, co o nim powiedział”. 1 Mojżeszowa 18,19. PP 106.2