Życie i działanie Ellen G. White

55/287

Rozdział 11 — Spotkanie z fanatyzmem

Gdy wróciłam do Portland zauważyłam coraz więcej dowodów pustoszących wpływów fanatyzmu. Niektórym wydawało się że religia opiera się na wielkim uniesieniu i hałasie. Rozmawiali w sposób, który mógł zirytować niewierzących. Wzbudzali nienawiść wobec siebie samych i wobec nauk, których nauczali. A potem cieszyli się że cierpią prześladowania. Niewierzący nie widzieli nic dobrego w takim zachowaniu. W wielu miejscach bracia powstrzymywali się od uczestniczenia w spotkaniach. Niewinni cierpieli z powodu ich wiary. ZD 85.1

Było mi smutno i ciężko na sercu. Wydawało się okrutnym że sprawa Chrystusa może być zniszczona przez działanie tych nierozsądnych ludzi. Nie tylko niszczyli własne dusze ale wywarli na naszej sprawie piętno trudne do usunięcia. A szatanowi to się bardzo podobało. Odpowiadało mu to całkowicie że dziełem kierowali nieuświęceni ludzie, że prawda była pomieszana z błędem, że wszyscy razem błądzili po omacku. Patrzył z triumfem na zamieszanie i rozproszenie wśród Bożych dzieci. ZD 85.2

Martwiliśmy się bardzo o zbory poddane duchowi skrajności. Moje serce bolało nad Bożym ludem. Czy muszą być oszukiwani i wyprowadzani w pole przez fałszywy entuzjazm? Wiernie wypowiadałam ostrzeżenia dane przez Pana ale wydawało się że odnoszę niewielki skutek za wyjątkiem tego że osoby te zaczęły krańcowo mi zazdrościć. ZD 85.3