Świadectwa dla zboru I

Rozdział 80 — Nie poświęceni kaznodzieje

Kaznodzieje, którzy nauczają zgodnie z trzecim poselstwem powinni pracować, ponieważ odczuwają, że Bóg nałożył na nich obowiązek dzieła. Nasi kaznodzieje są postawieni ponad potrzeby, jeżeli ćwiczą się w oszczędnym gospodarowaniu. Jeżeli im brakuje, będzie im brakować na każdym stanowisku, na jakim mogą zostać umieszczeni. Dajcie im najbardziej korzystną szansę, a wydadzą wszystko co otrzymają. Taki właśnie przypadek miał miejsce ze Starszym Hull. Osoby takie potrzebują prawie niewyczerpalnego funduszu, z którego by mogli korzystać, aby byli zadowoleni. S1 438.1

Tym, którzy nie umieją i którym nie udaje się mądrze zarządzać sprawami doczesnymi, takim zazwyczaj czegoś brak w sprawach duchowych. Nie udało się im zbudować zboru. Mogą posiadać wrodzone talenty i może się ich nazywać inteligentnymi mówcami, lecz brakuje im wartości moralnej. Mogą przyciągać duże zgromadzenie i wzbudzać znaczne poroszenie, lecz kiedy szuka się owoców, można ich znaleźć niewiele jeśli w ogóle. Ludzie tacy często wychodzą ponad dzieło i tracą umiłowanie prostoty ewangelii. Nie są uświęceni przez prawdy, których nauczają. To właśnie ma miejsce w przypadku Starszego Hull. Brakuje mu tej łaski, która umacnia duszę oraz podnosi i uszlachetnia charakter człowieka. Dobrą rzeczą jest, aby serce było umocnione w łasce. Jest to podstawa naszej stałości. S1 438.2

W miejscach, gdzie Starszy Hull dał serię wykładów, ludziom podobał się jego dowcip i jego szczególny sposób nauczania, lecz niewielu przyjęło prawdę w rezultacie jego pracy, a nawet spośród tych, dość duża część wkrótce porzuciła wiarę. Wielu było niezadowolonych z tego, że tak niewiele można było zebrać owoców jego pracy. Ukazano mi powód tego. Brak było pokory, prostoty, czystości i świętości życia. Sądził, że jego praca była raczej niedoceniana i sprawa prawie nie mogłaby istnieć, gdyby został od niej odłączony, lecz gdyby mógł poznać niepokój, który z jego powodu cierpieli prawdziwi pracownicy dzieła, którzy próbowali mu pomóc, nie oceniałby tak wysoko swojej pracy. Jego postępowanie było nieustannym ciężarem dla dzieła i odniosłaby ona większe korzyści bez jego wpływu. Chęć jego braci wybawienia go od upadku doprowadziła ich do tego, że uczynili dla niego zbyt wiele w sprawie środków. Byli zadowoleni z jego talentu nauczania i niektórzy byli tak nierozważni iż wychwalali, że zdecydowanie wolą go od innych nauczających braci, których wpływ przemawiałby na rzecz dzieła gdziekolwiek indziej. To go zraniło. Nie miał wystarczająco pokory i dość łaski Bożej, by się sprzeciwić pochlebstwu swoich braci. Oby Bóg pomógł tym braciom odczuć jaki popełnili błąd, i aby nigdy więcej nie byli winni zranienia młodego kaznodziei pochlebstwem. S1 438.3

Wszyscy, którzy pragną oderwać się od resztki ludu Bożego, aby iść za swoimi zepsutymi sercami, chętnie rzucają się sami w objęcia szatana, powinni czuć przywilej należenia do resztki. Są między nami inni, którzy są w [innym] niebezpieczeństwie. Mają wysokie mniemanie o swoich możliwościach, podczas gdy ich wpływ w wielu przypadkach nie jest o wiele lepszy od wpływu starszego brata Hull. Jeżeli całkowicie się nie zmienią, sprawa lepiej by się obeszła bez nich. Nie poświęceni pasterze ranią dzieło i są wielkim ciężarem dla swoich braci. Potrzebują kogoś, kto by szedł za nimi i naprawiał i prostował błędy popełnione przez nich i umacniał tych, którzy zostali osłabieni i rozdarci przez ich wpływ. Są zazdrośni o tych, którzy ponoszą ciężar dzieła, którzy poświęciliby swoje życie, aby wspomóc sprawę prawdy, gdyby zaszła taka konieczność. Osądzają swoich braci, że nie mają wyższej wiedzy i motywów niż oni. Czynienie wiele dla kaznodziejów, którzy w ten sposób są przedmiotem pokus szatana, rani ich i jest marnotrawieniem środków. Daje im to wpływ i umacnia w ten sposób tam, gdzie mogą ranić najgłębiej braci i dzieło Boże. S1 439.1

Pokazano mi, że wątpliwości wypowiadane w odniesieniu do prawdziwości naszej pozycji i natchnienia Słowa Bożego nie są tłumione tak jak powinny być. Trudności nie leżą tak bardzo w Biblii czy dowodach naszej wiary jak w ich własnych sercach. Wymagania Bożego Słowa są zbyt duże dla ich nieuświęconych natur. “Przetoż, iż zmysł ciała jest nieprzyjacielem Boga, bo się zakonowi Bożemu nie poddaje, gdyż też i nie może”. Jeżeli wola cielesna przez serce nie zostanie ograniczona i podporządkowana uświęcającemu wpływowi łaski Bożej i wiary, myśli serca wówczas nie są czyste i święte. Warunki zbawienia przedstawione w Słowie Bożym są rozsądne, jasne i oczywiste, nie będą niczym innym, jak dostosowaniem się do woli Bożej i czystości serca i życia. Musimy ukrzyżować własne ja z jego pożądliwościami. Musimy oczyścić się z wszelkich brudów ciała i ducha, doskonaląc świętość w bojaźni Bożej. S1 440.1

Prawie w każdym przypadku, kiedy ludzie stali się niepewni, co do natchnienia Słowa Bożego, działo się tak z powodu ich nieuświęconego życia, gdyż słowo to potępia. Nie odbierają oni Jego nagany i gróźb, ponieważ pokrywają się ich postępowania z opisem Słowa Bożego. Nie kochają tych, którzy nawróciliby ich i ograniczyli ich w złych czynach. Trudności i wątpliwości, nękające złe serca zostaną oczyszczone przed tym, który w praktyce stosować będzie czyste zasady prawdy. S1 440.2

Wielu posiada talenty, które uczyniłyby wiele dobra, gdyby były uświęcone i użyte w sprawie Chrystusa, lub wiele zła, gdyby były użyte na rzecz niewiary i szatana. Zaspokajanie własnego “ja” i jego różnych zachcianek wypaczy talenty i uczyni z nich przekleństwo. Szatan, arcyoszust, posiada zadziwiające talenty. Był kiedyś wzniosłym aniołem, następnym po Chrystusie. Upadł przez samouwielbienie i wywołał bunt w niebie oraz spowodował, że wielu upadło z nim. Wtedy jego talenty i zręczność zostały zatrudnione przeciwko rządom Bożym aby spowodować, że wszyscy, których mogli kontrolować, pogardzali autorytetem nieba. Ci, którzy są zahipnotyzowani jego szatańskim majestatem, mogą wybrać naśladowanie tego upadłego generała i podzielenie z nim w końcu jego losu. S1 440.3

Czystość życia daje uszlachetnienie, które doprowadzi posiadającego do unikania w coraz większym stopniu szorstkości i popadania w grzech. Tacy nie będą sprowadzeni na manowce ani z drogi prawdy, ani nie ulegną w wątpliwość co do natchnionego Słowa Bożego. Przeciwnie, będą się angażowali w codzienne studiowanie świętego Słowa Bożego z coraz bardziej wzrastającym zainteresowaniem, a dowody chrześcijaństwa i inspiracja wycisną swoje znamię na ich umysłach i życiu. Ci, którzy kochają grzech odwrócą się od Biblii, będą chętni wątpić i staną się lekkomyślni co do zasad. Będą przyjmować i bronić fałszywych teorii. Osoby takie będą przypisywać grzechy człowieka jego warunkom, a kiedy popełni jakiś wielki grzech, uczynią z niego przedmiot litości, zamiast traktować go jako przestępcę, który ma być ukarany. To zawsze będzie pasować zdeprawowanemu sercu, które z biegiem czasu rozwinie zasady swojej upadłej natury. W jakimś ogólnym procesie ludzie obalają grzech, aby natychmiast uniknąć nieprzyjemnej konieczności indywidualnego wysiłku w celu zreformowania się. Aby uwolnić się od zobowiązania do naprawy samego siebie, wiele osób gotowych jest unieważnić całą pracę i wysiłek swojego życia, kroczenia w uświęconych zasadach Słowa Bożego. Filozoficzne motywy brata Hull mają swoją twierdzę w zepsutym sercu. Zaś Bóg podnosi ludzi, aby szli do dzieła Bożego i zbierali żniwo, i jeśli będą pokorni, poświęceni i pobożni, oddani prawdzie, otrzymają korony, które stracili zatwardziali pracownicy. S1 441.1

Piątego listopada 1862 roku, pokazano mi, że niektórzy ludzie mylą się co do swojego powołania. Sądzą, że jeżeli ktoś nie może pracować własnymi rękami, lub nie ma charakteru handlowca, będzie dobrym kaznodzieją. Wielu tutaj popełnia wielki błąd. Człowiek, który nie ma talentu do interesów może być kaznodzieją, ale będzie mu brakowało kwalifikacji, które każdy kaznodzieja musi posiadać, aby mądrze obchodzić się z wierzącymi i budować dzieło Boże. Kiedy kaznodzieja jest dobry na ambonie i jak starszy Hull, brak mu dobrego zarządzania, nigdy nie powinien występować sam. Ktoś drugi powinien wychodzić z nim, aby uzupełnić jego braki, aby go dopilnować. I chociaż to może być upokarzające, powinien zwracać uwagę na sąd i radę swojego brata, tak jak ślepiec zdaje się na tego, który posiada wzrok. Czyniąc to uniknie wielu niebezpieczeństw, które mogłyby się okazać fatalne, gdyby był pozostawiony sam sobie. S1 441.2

Powodzenie dzieła Bożego zależy w dużym stopniu od kaznodziejów, którzy pracują na polu ewangelii. Ci, co nauczają, powinni być ludźmi z poświęcenia, poświęcający własne “ja” i pobożni, którzy rozumieją swój interes, a czyny ich są poprawne i dobre, ponieważ wiedzą, że Bóg ich powołał do pracy. Są ludźmi, którzy czują wartość dusz i niosą ciężar odpowiedzialności. Dobry pracownik poznawany jest po doskonałości swojej pracy. S1 442.1

Niewielu jest między nami kaznodziei. A ponieważ wydawało się, że sprawa Boża potrzebuje tak bardzo pomocy, niektórzy myśleli, że prawie każdy, kto twierdzi, że jest kaznodzieją, może być zatwierdzony przez zbór. Niektórzy sądzą, że ponieważ ktoś umie się modlić i apelować do ludzi z dużą swobodą w czasie nabożeństwa, posiada kwalifikacje do pracy w dziele. I zanim zostali wypróbowani czy mogą kiedykolwiek okazać owoc swej pracy, zachęcono i schlebiano tym, których Bóg nie wysyłał, a czynili to ci bracia, którym brakowało doświadczenia. Jednak praca ukazuje charakter owego pracownika. Oni rozpraszają i mylą a nie gromadzą, oni nie budują. Niewielu może otrzymać prawdę jako owoc pracy, lecz osoby takie na ogół nie wznoszą się wyżej od tych, od których nauczyli się prawdy. Ten sam brak, który znaczył ich postępowanie można dostrzec u ich uczniów. S1 442.2

Sukces tej sprawy nie zależy od tego, czy będziemy mieli dużą liczbę kaznodziejów, lecz najważniejsze jest to, aby ci, którzy pracują w związku ze sprawą Bożą byli ludźmi, którzy rzeczywiście odczuwają ciężar i świętość dzieła Bożego, do której On ich powołał. Niewielu poświęcających się, pobożnych ludzi, małych we własnej ocenie, może dokonać o wiele więcej dobra, aniżeli wielka liczba tych, którzy nie mają kwalifikacji Bożych do tej pracy, a pomimo to są dumni i ufni we własne talenty. A pewna liczba takich osób na polu misyjnym, która lepiej wypełniałaby inną pracę w domu, może stworzyć taką sytuację, że prawie cały czas wiernych i właściwych kaznodziejów będzie zaangażowanych w chodzeniu za nimi i naprawianie ich zgubnego wpływu. Przyszła użyteczność młodych kaznodziejów w dużym stopniu zależy od tego, w jaki sposób wkroczą w swoją pracę. Bracia, którym Boża sprawa leży tak bardzo na sercu chcą, aby prawda postępowała naprzód, że istnieje niebezpieczeństwo, że będą czynili zbyt wiele dla kaznodziejów, którzy jeszcze nie są sprawdzeni przez zbyt hojne wspomaganie ich środkami i udzielanie im wpływu. Ci, którzy wchodzą na pola misyjne powinni być pozostawieni samym sobie, aby sami zarabiali na własną reputację, nawet jeżeli będzie się to musiało odbyć na drodze prób i niedostatków. Powinni najpierw złożyć pełny dowód kaznodziejstwa. S1 442.3

Doświadczeni bracia powinni być ostrożni i zamiast spodziewać się, że ci młodzi kaznodzieje im pomogą, powinni czuć się odpowiedzialni za zajęcie się nimi, powinni ich pouczać radzić i prowadzić ich, obchodzić się z nimi po ojcowsku. Młodzi kaznodzieje powinni mieć zdecydowany system i umysł pewny do pracy, aby nie jedli cudzego chleba za darmo. Nie powinni jeździć z miejsca na miejsce i wprowadzać pewne punkty naszej wiary tylko, by czyniły połowiczną pracę, a z kolei wzniecały uprzedzenie. Młodzi ludzie, którzy uważają, że mają do spełnienia obowiązek w związku z pracą misyjną nie powinni podejmować odpowiedzialności nauczania prawdy zanim nie skorzystają z przywileju poddania się wpływowi jakiegoś doświadczonego kaznodziei, który w swej pracy jest systematyczny. Powinni się od niego uczyć tak, jak uczeń w szkole uczy się od nauczyciela. Nie powinni chodzić tu i tam bez zdecydowanego celu czy dojrzałych planów, które chcieliby wykonać w swojej pracy. S1 443.1

Niektórzy z tych, którzy posiadają niewiele doświadczeń i są najmniej skłonni do tego by nauczać prawdy, są ostatnimi, którzy proszą o radę swoich doświadczonych braci. Stają się pastorami i umieszczają się na tym samym poziomie z tymi, którzy posiadają długie i wypróbowane doświadczenia i dopóki nie przewodzą, nie są zadowoleni uważając, że ponieważ są kaznodziejami wiedzą wszystko, co trzeba wiedzieć. Tacy kaznodzieje nie znają siebie dobrze. Nie posiadają odpowiedniej skromności i mają zupełnie za wysokie mniemanie o swoich zdolnościach. Doświadczeni kaznodzieje, którzy zdają sobie z tego sprawę i ze świętości swej pracy i czują na sobie odpowiedzialność dzieła, są o to zazdrośni. Uważają za swój przywilej doradzać swym braciom i nie obrażają się, jeżeli sugeruje się im poprawki w ich planach pracy lub w sposobie mówienia. S1 444.1

Ci kaznodzieje, którzy wyszli z innych wyznań i przyłączyli się do trójanielskiego poselstwa, często chcą nauczać podczas gdy sami powinni się uczyć. Niektórzy muszą się oduczyć dużej części poprzedniej nauki zanim będą mogli w pełni nauczyć się zasad obecnej prawdy. Kaznodzieje! Kaznodzieje! zranią sprawę Bożą poprzez wychodzenie do pracy dla innych, kiedy jest tak wiele do zrobienia dla nich samych aby ich przygotować do pracy, którą mogą chcieć wykonać dla niewiernych. Jeżeli nie będą wykwalifikowani do pracy, pójście za nimi i korygowanie ich złego wpływu będzie wymagało pracy dwóch lub trzech wiernych kaznodziejów. W końcu byłoby taniej dla sprawy Bożej dać takim kaznodziejom dobre utrzymanie aby pozostali w domu i nie czynili szkody na polu misyjnym. S1 444.2

Czasami kaznodziei uważa się za szczególnie natchnionych, jako jedyne kanały, przez które przemawia Pan. Jeżeli ludzie doświadczeni i starsi wiekiem widzą błędy u kaznodziejów i sugerują poprawki w jego manierach, tonie głosu, czy gestach, czasami czują się tym urażeni tłumacząc, że Bóg powołał go takim jakim jest, że moc pochodzi od Boga a nie od niego, i że jedynie Bóg musi wykonać dla niego pracę, aby nie nauczał zgodnie z mądrością ludzką itd. Błędem jest myśleć, że człowiek nie może nauczać, jeżeli nie wprowadzi się w stan dużego podniecenia. Ludzie, którzy w ten sposób uzależnieni są od uczucia mogą być użyteczni przy napominaniu i pobudzaniu, kiedy właśnie tak się czują, ale nigdy nie będą dobrymi, noszącymi ciężar pracownikami. Kiedy dzieło postępuje z oporami i wszystko staje się zniechęcające, osoby pobudliwe i uzależnione od podnieceń nie są przygotowane do znoszenia swojej części ciężaru. W czasie zniechęcenia i ciemności, jakże ważne jest, aby mieć ludzi chłodno myślących, którzy są niezależni od okoliczności, lecz którzy ufają Bogu i pracują dalej w ciemności tak jak w jasności. Ludzie, którzy służą Bogu z zasady, chociaż ich wiara ostro wypróbowana być może, zawsze będą się bezpiecznie opierać na nigdy nie zawodzącym ramieniu Jehowy. S1 444.3

Młodzi kaznodzieje i ludzie którzy kiedyś byli kaznodziejami, którzy byli ordynarnymi o szorstkich manierach, sprawiający wrażenie, które nie zawsze było skromne i czyste, nie są przygotowani do zaangażowania w pracę, dopóki nie dadzą przystępu całkowitej reformy. Jedno nieostrożnie wypowiedziane słowo może wyrządzić więcej szkody aniżeli odbyte przez nich serie dobrych kazań. Standardy prawdy, które zawsze powinny być wzniosłe, pozostawiają poniżonego w prochu przed społeczeństwem. Ich nawróceni na ogół nie wznoszą się wyżej, aniżeli standard wzniesiony im przez kaznodzieję. Ludzie którzy stoją pomiędzy żywymi a umarłymi powinni być przede wszystkim sprawiedliwi. Kaznodzieja nie powinien przestać czuwać ani przez moment. Pracuje aby wznosić innych na płaszczyzny prawdy. Niech pokaże innym, że prawda też coś dla niego zrobiła. Powinien widzieć zło tych nieostrożnych, prostackich i wulgarnych wyrażeń i powinien odłożyć i pogardzać tym wszystkim co ma taki charakter. Jeżeli tego nie zrobi, jego nawróceni będą się na nim wzorować. A kiedy wierni kaznodzieje przyjdą do nich i będą pracowali z tymi nawróconymi, aby naprawić ich złe uczynki, będą się wymawiać na poprzedniego kaznodzieję. Jeżeli potępisz ich postępowanie, zwrócą się do ciebie i zapytają dlaczego utrzymujecie i dajecie uwierzytelnienie ludziom i wysyłacie ich, aby nauczali grzeszników, kiedy sami są grzesznymi? S1 445.1

Praca w którą jesteśmy zaangażowani jest pracą odpowiedzialną i wzniosłą. Ci którzy zajmują się słowem i pismem, sami powinni być wzorem dobrych uczynków. Powinni być przykładem świętości, czystości i porządku. Wygląd sługi Bożego, poza amboną i na niej, powinien o tym świadczyć, że jest żywym kaznodzieją. Może on osiągnąć o wiele więcej przez pobożny przykład aniżeli tylko przez nauczanie z mównicy, podczas gdy jego niewłaściwy wpływ poza nią jest nie warty do naśladowania. Ci którzy pracują w tej sprawie przynoszą światu najbardziej wzniosłą prawdę jaka kiedykolwiek była dana ludziom śmiertelnym. S1 446.1

Ludzie, którzy są wybrani przez Boga do pracy w tym kierunku dają dowód swojego wysokiego powołania i będą uważali za swój największy obowiązek wzrastać i ulepszać swoje życie, aż staną się zdolnymi pracownikami. Wtedy gdy okażą gorliwość w udoskonaleniu swych talentów powierzonych im od Boga, powinno im się rozsądnie pomóc. Lecz okazywana im zachęta nie powinna mieć posmaku pochlebstwa, ponieważ szatan sam dokona wystarczająco wiele w takiej pracy. Ludzie, którzy sądzą, że mają obowiązek nauczać, nie powinni być utrzymywani kiedy zrzucają siebie i swoje rodziny wyłącznie na utrzymanie braci. Nie mają do tego prawa aż nie okaże dobrych owoców swojej pracy. Istnieje niebezpieczeństwo zranienia młodych kaznodziejów i tych, którzy posiadają niewielkie doświadczenie przez pochlebstwo i zdejmowanie z nich ciężarów życia. Kiedy nie nauczają powinni robić wszystko aby utrzymać swe domy i rodziny. Jest to najlepszy sposób sprawdzenia ich charakteru i powołania. Jeżeli pragną nauczać tylko dlatego aby być utrzymywanym jako kaznodzieja, zbór ma ścigać przebiegłych, tacy wkrótce zrzucą ciężar i porzucą nauczanie dla jakiegoś korzystniejszego interesu. Paweł najbardziej elokwentny kaznodzieja, cudownie nawrócony przez Boga do wykonania szczególnej pracy, nie czuł się godny tej pracy. Mówi on: “Jeszcze aż do tej godziny i łakniemy i pragniemy, i nadzy jesteśmy, i bywamy policzkowani, i tułamy się. I pracujemy, robiąc własnymi rękami. Gdy nas hańbią — dobrorzeczemy, gdy nas prześladują — znosimy”. 1 Koryntian 4,11-12. “Abyśmy darmo chleba jedli u kogo, ale z pracą i kłopotem we dnie i w nocy robiąc, abyśmy nikomu z was ciężkimi nie byli”. 2 Koryntian 3,8. S1 446.2

Ukazano mi, że wielu nie ocenia właściwie talentów, jakie się między nimi znajdują. Niektórzy bracia nie rozumieją, jaki talent w nauczaniu byłby najlepszy dla Bożego dzieła, dla wspomożenia w dziele głoszenia prawdy, lecz myślą tylko o zaspokojeniu swoich uczuć. Bez zastanowienia będą okazywali że wolą mówcę, który prezentuje znaczną gorliwość w swoim nauczaniu i opowiada anegdoty miłe dla ucha i ożywiające umysły na moment, lecz które nie pozostawiają trwałego wrażenia. Jednocześnie będą nisko oceniali kaznodzieję, który studiuje w duchu modlitwy, aby mógł przedstawić ludziom argumenty naszego stanowiska w spokojny sposób i powiązane w całość. Jego praca nie jest doceniana, a on sam często traktowany jest z obojętnością. S1 447.1

Człowiek może nauczać w natchniony sposób i być przyjemnym dla ucha nie przywołując żadnego nowego poselstwa dla umysłów. Wrażenia odbierane z takiego nauczania nie trwają dłużej, aniżeli da się słyszeć głos mówcy. Kiedy szuka się owoców takiej pracy, bardzo niewiele można ich znaleźć. Takie błyskotliwe talenty, nie przynoszą tyle korzyści i nie są pozytywnie obliczone na postęp dzieła prawdy niż talent, któremu można zaufać w twardych, trudnych miejscach. W dziele nauczania prawdy konieczne jest, aby ważne punkty naszego stanowiska były dobrze umocnione przy pomocy dowodów Pisma Świętego. Twierdzenia mogą uciszyć niewierzącego, ale go nie przekonają. Wierzący nie są jedynymi, dla których dobra zostali wysłani pracownicy na pola misyjne. Zbawienie dusz jest wielkim celem. S1 447.2

Niektórzy bracia pobłądzili w tym względzie. Sądzili, że brat C, był właściwym człowiekiem do pracy w Vermont i że może osiągnąć więcej niż którykolwiek inny kaznodzieja w tym stanie. Osoby takie nie patrzą z właściwego punktu widzenia. Brat C. umie mówić w sposób, który zainteresuje zgromadzenie i gdyby to było wszystko co jest konieczne, wtedy pewna grupa braci i sióstr miałaby rację w ocenieniu go. Ale on nie jest dokładnym pracownikiem, nie można na nim polegać. W doświadczeniu prowadzenia zboru nie ma żadnego doświadczenia. Nie posiada doświadczenia osądu ani spostrzegawczości, aby zbór miał z niego jakikolwiek pożytek w czasie próby. Nie jest człowiekiem bezkompromisowym w sprawach ziemskich, doczesnych i chociaż ma niewielką rodzinę, potrzebuje mniejszej lub większej pomocy. Ten sam brak objawia się w sprawach duchowych jak i doczesnych. Gdyby na początku jego nauki przyjęto wobec niego właściwy sposób postępowania, mógłby teraz być do pewnegp stopnia użyteczny w dziele Bożym. Bracia zaszkodzili mu przez to, że uczynili go zbyt wielkim, a pozostawili mu bardzo niewiele ciężarów życia do dźwigania aż zaczął myśleć, że jego praca jest najważniejsza. Chciał, żeby bracia w Vermont dźwigali jego ciężary dzieła pracy misyjnej, a on żeby był uwolniony od trosk. Nie miał wystarczającej ilości ćwiczeń, aby nadać siły mięśniom nawet dla dobra swojego zdrowia. S1 448.1

Nie jest w stanie zorganizować czy zbudować zbory. Jeżeli będzie czuł nad sobą nieszczęście, gdyby nie nauczał ewangelii, tak jak to odczuwali poświęceni kaznodzieje w przeszłości, wtedy tak jak oni zechce pracować własnymi rękami przez pewną część czasu, aby zaspokoić i zarobić środki na utrzymanie rodziny, aby nie była ciężarem dla zboru i wtedy wyjdzie nie tylko nauczać, lecz także zbawiać dusze. Wysiłki uczynione w takich myślach w takim duchu osiągną coś jak się ocenia. We własnym mniemaniu sądził, że jest równy każdemu pracownikowi w Vermont i odczuwał, że powinien być umieszczony w jednym szeregu z nimi i powinno się z nim konsultować w sprawach interesów zboru, mimo, że nie wyrobił sobie jeszcze reputacji ani nie udowodnił, że jest wartościowym pracownikiem. Jaką ofiarę czy poświęcenie objawił dla zboru? Jakie niebezpieczeństwa lub trudności znosił, aby bracia mogli pokładać w nim zaufanie jako w pracowniku, któremu można zaufać, którego wpływ będzie dobry gdzie by nie poszedł? Dokąd nie będzie posiadał całkowicie innego ducha i nie będzie działał z niesamolubnych pobudek lepiej byłoby, gdyby porzucił nauczanie. S1 448.2

Bracia z Vermont przeoczyli moralną wartość takich ludzi jak Bracia Bourdeau, Pierce i Stone, którzy mają głębokie doświadczenia i których wpływ jest taki, że budzą zaufanie społeczeństwa. Ich pracowite i przejrzyste życie uczyniło z nich codziennych żywych kaznodziei, a ich praca usunęła wiele uprzedzeń, gromadziła i budowała. Jednak bracia nie docenili pracy tych ludzi podczas gdy byli zadowoleni z pracy kogoś, kto nie znosił kontrolowania i doświadczania, i kto nie mógł okazać wielu owoców swojej pracy. S1 449.1

*****