Doświadczenia i Widzenia oraz Dary Ducha

Następne widzenia

W 1847 r., gdy bracia byli zgromadzeni w Sabat w Topsham Maine, Pan dał mi następujące widzenia. DW 28.1

Odczuwaliśmy niezwykłego ducha modlitwy. W czasie modlitwy zstąpił na nas Duch Święty. Wszyscy byliśmy bardzo szczęśliwi. Wkrótce zostałam zabrana z ziemi i przeniesiona w widzeniu do chwały Bożej. Widziałam prędko zbliżającego się do mnie anioła. Szybko uniósł mnie z ziemi do świętego miasta. W mieście tym zobaczyłam świątynię, do której weszłam. Zanim doszłam do pierwszej zasłony, przeszłam przez drzwi. Zasłona była uniesiona a ja weszłam do Świętego. Tutaj zobaczyłam ołtarz kadzenia, świecznik z siedmioma lampami i stół, na którym leżały chleby pokładne. Gdy już obejrzałam wspaniałość Świętego, Jezus uniósł drugą zasłonę i weszłam do Najświętszego. DW 28.2

W Najświętszym ujrzałam Arkę, której wierzch i boki były z najczystszego złota. Na obu krańcach skrzyni stały wspaniałe cherubiny, z rozpostartymi nad nią skrzydłami. Oblicza cherubinów były zwrócone ku sobie, a wzrok skierowany w dół. Pomiędzy aniołami znajdowała się złota kadzielnica. Nad Arką, gdzie stali aniołowie, unosiła się jaśniejąca chwała, co wskazywało na tron, gdzie zamieszkuje Bóg. Jezus stał obok Arki i gdy wznosiły się do Niego modlitwy wiernych, kadzidło zaczynało dymić i On przedkładał Ojcu ich modlitwy wraz z dymem kadzenia. W Arce znajdował się złoty dzban, napełniony manną, kwitnąca laska Aarona i kamienne tablice, złożone, jak książka. Jezus otworzył je i zobaczyłam dziesięć przykazań, zapisanych palcem Bożym. Na jednej tablicy były cztery, a na drugiej sześć. Te cztery na pierwszej tablicy świeciły jaśniej, niż pozostałych sześć. Najbardziej błyszczało czwarte przykazanie o Sabacie, gdyż Sabat został oddzielony, aby był zachowywany na cześć świętości imienia Bożego. [Przykazanie] Świętego Sabatu wyglądało wspaniale — wokół niego roztaczała się aureola chwały. Widziałam, że przykazanie o Sabacie nie zostało przybite do krzyża. Gdyby tak było, wówczas pozostałe dziewięć również musiałyby być przybite i wtedy moglibyśmy je przestępować tak samo, jak i to czwarte. Widziałam, że Bóg nie zmienił Sabatu, bowiem On nigdy się nie zmienia. Lecz to papiestwo przesunęło go z siódmego dnia na pierwszy dzień tygodnia, gdyż to ono miało zmienić czasy i prawa. DW 28.3

Widziałam, że gdyby Bóg przesunął Sabat z siódmego na pierwszy dzień, zmieniłby również i przykazanie o Sabacie, zapisane na kamiennych tablicach, które znajdują się w Arce w Najświętszym świątyni niebieskiej. I wtedy można by przeczytać, że: Pierwszy dzień jest sabatem Pana, Boga twego; jednak widziałam, że brzmienie tego przykazania jest takie same, jakie było na kamiennych tablicach, pisanych palcem Bożym, gdy otrzymał je Mojżesz na górze Synaj, czyli: “Ale dnia siódmego jest Sabat Pana, Boga twego”. Widziałam, że święty Sabat jest i będzie murem, dzielącym prawdziwego Izraela Bożego od niewierzących, i że Sabat jest tym wielkim zagadnieniem, które połączy serca świętych, miłujących i oczekujących Boga. DW 29.1

Widziałam też, że Bóg ma jeszcze dzieci, które nie znają i nie zachowują Sabatu. One nie odrzuciły światła o Sabacie. Gdy na początku czasu ucisku zostaniemy napełnieni Duchem Świętym, wyjdziemy i będziemy głosili obszerniej o Sabacie. To rozgniewa kościoły i adwentystów z imienia, gdyż prawdzie o Sabacie nie będą mogli zaprzeczyć. W tym czasie wszyscy wybrani Boży wyraźnie dostrzegą, że mamy Prawdę, i oni wyjdą z kościołów i wraz z nami będą znosić prześladowanie. Widziałam w kraju miecz, głód, zarazę i wielkie zamieszanie. Bezbożni uważali, że to my zesłaliśmy na nich sądy, powstali więc i chcieli nas zgładzić z ziemi, myśląc, że wtedy ustanie to zło. DW 29.2

W czasie ucisku wszyscy uciekaliśmy z miast i wiosek, byliśmy jednak ścigani przez złych ludzi, którzy z mieczami w rękach, wpadali do domów, zamieszkanych przez świętych. Podnosili miecze, by nas uśmiercić, ale one łamały się im niczym słoma. Wtedy dzień i noc wołaliśmy o ratunek i wołania nasze dotarły do Boga. Słońce wzeszło, księżyc zatrzymał się, a rzeki przestały płynąć. Wzeszły ciemne i ciężkie chmury, ścierające się jedna z drugą. Było tam jednak jedno jasne miejsce, na którym zdawała się być ześrodkowana cała chwała, z którego dał się słyszeć głos Boga, podobny do masy szumiących wód, który zatrząsł niebem i ziemią. Niebo otwierało się, zamykało i było wzburzone. Góry trzęsły się, jak trzcina na wietrze, rozrzucając wokół siebie wielkie skały. Morze wrzało jak kocioł, wyrzucając kamienie na ląd. Gdy Bóg oznajmiał dzień i godzinę przyjścia Jezusa i ogłaszał Swojemu ludowi wieczne przymierze, wypowiadał to po jednym zdaniu, zatrzymując się, a słowa Jego rozbrzmiewały ponad ziemią. Izrael Boży ze wzniesionymi w górę oczyma przysłuchiwał się słowom pochodzącym z ust Jahwe, rozchodzącymi się po ziemi niczym najgłośniejszy łoskot grzmotów. Miało to nadzwyczaj uroczysty wydźwięk. Przy końcu każdego zdania, święci wykrzykiwali: Chwała! Alleluja! Ich oblicza jaśniały od chwały Bożej i lśniły podobnie, jak twarz Mojżesza, gdy schodził z Góry Synaj. Z powodu tej chwały, bezbożni nie mogli na nich patrzeć. I kiedy nigdy nie kończące się błogosławieństwa zostały wypowiedziane nad tymi, którzy czcili Boga przez zachowanie Jego świętego Sabatu, powstał potężny okrzyk zwycięstwa nad bestią i jej obrazem. DW 29.3

Następnie rozpoczął się rok jubileuszowy, w którym ziemia miała odpocząć. Widziałam pobożnego niewolnika, jak triumfalnie i zwycięsko otrząsnął się z kajdan, które go tak długo krępowały, podczas gdy jego bezbożny pan był zmieszany i nie wiedział, co ma czynić, bowiem bezbożni nie byli w stanie zrozumieć słów Boga. Wkrótce ukazał się wielki, biały obłok. Wyglądał piękniej niż przedtem. Na nim siedział Syn Człowieczy. Początkowo nie mogliśmy dostrzec Jezusa na tym obłoku, lecz gdy zbliżył się do ziemi, zobaczyliśmy Jego wspaniałą postać. Pojawiający się ów obłok był znakiem Syna Człowieczego w niebie. Głos Syna Bożego wywołał śpiących świętych, odzianych w chwalebną nieśmiertelność. Żywi święci zostali w jednej chwili przemienieni i wraz z nimi zabrani na obłokowy wóz. Wyglądał on wspaniale, podczas swego unoszenia się w górę. Po każdej stronie wozu były skrzydła, a pod nimi koła. I kiedy podnosił się ów wóz w górę, koła wołały: “Święty”!, a gdy poruszały się skrzydła, wołały: “Święty”!, a orszak świętych aniołów, otaczający obłok, wołał: “Święty! Święty, Święty, Pan Bóg, Wszechmogący!” A święci w obłoku wołali: “Chwała!, Alleluja!; przy takim akompaniamencie wóz unosił się do Świętego Miasta. Jezus otworzywszy bramy, wprowadził nas do Złotego Miasta. Tutaj zostaliśmy przywitani, gdyż zachowaliśmy “przykazania Boże” i mieliśmy “prawo do drzewa żywota”. DW 30.1