Historia zbawienia

198/230

Rozdział 52 — Krzyk o północy

“A gdy oblubieniec długo nie nadchodził, zdrzemnęły się wszystkie i zasnęły. Wtem o północy powstał krzyk: Oto oblubieniec, wyjdźcie na spotkanie. Wówczas ocknęły się wszystkie te panny i oporządziły swoje lampy”. Mateusza 25,5-7. HZ 226.1

W lecie 1844 roku adwentyści odkryli pomyłkę w swoich poprzednich obliczeniach okresów proroczych i dokonali poprawki. Dwa tysiące trzysta dni z Księgi Daniela (8,14), które — jak wszyscy wierzyli — miały sięgać powtórnego przyjścia Chrystusa, kończyły się wiosną 1844 roku. Wywnioskowano, że okres ten sięga jesieni tegoż roku, więc adwentyści skierowali swą uwagę na ten moment jako czas przyjścia Pańskiego. Głoszenie poselstwa o tym czasie również wpisywało się w podobieństwo o weselu, którego odniesienie do rozczarowania adwentystów jasno wyłożono. HZ 226.2

Tak jak w podobieństwie powstał krzyk o północy zapowiadający zbliżanie się oblubieńca, tak w połowie okresu między wiosną 1844 roku, kiedy, jak to wcześniej przypuszczano, miało się skończyć dwa tysiące trzysta dni, a jesienią 1844 roku, kiedy, jak się później okazało, rzeczywiście się ukończył proroczy okres — powstał taki sam krzyk: “Oto oblubieniec; wyjdźcie na spotkanie”. HZ 226.3

Z szybkością powodzi ruch ten ogarnął cały kraj. Biegł z miasta do miasta, ze wsi do wsi, do najdalszych zakątków kraju, aż powstał cały lud Boży. Pod wpływem tego głoszenia znikł wszelki fanatyzm — niczym ranny przymrozek pod promieniami słońca. Wierzący jeszcze raz ugruntowali swe stanowisko, a nadzieja i otucha owładnęły ich sercami. Dzieło było wolne od skrajności występujących wszędzie tam, gdzie ludzie w podnieceniu religijnym nie poddają się kontroli i wpływowi Słowa i Ducha Bożego. Przypominało czasy, kiedy Izrael na głos nagany sług Bożych w pokorze nawracał się do Boga. Posiadało cechy właściwe dziełu Bożemu w każdym czasie. Mało było żywiołowej radości, a więcej głębokiego badania serc, wyznawania grzechów i wyrzekania się świata. Głównym przedmiotem duchowej troski wierzących było przygotowanie się na przyjście Pana. Trwano w ustawicznej modlitwie i zupełnym poświęceniu się Bogu. HZ 226.4

Krzyk o północy nie powstał na skutek argumentacji, choć dowody Pisma Świętego były jasne i przekonujące. Szedł z impetem porywającym dusze — nie istniała żadna wątpliwość. Podczas triumfalnego wjazdu Jezusa do Jerozolimy ludzie zgromadzeni na uroczystościach świątecznych ze wszystkich części kraju tłumnie podążali na Górę Oliwną, gdzie zetknęli się z orszakiem towarzyszącym Chrystusowi. Ulegli nastrojowi chwili i przyłączyli się do okrzyku: “Błogosławiony, który przychodzi w imieniu Pańskim”. Mateusza 21,9. Podobnie niewierzący, którzy przychodzili na zebrania adwentystów — jedni z ciekawości, inni aby je wyśmiać — czuli przekonującą moc, jaka towarzyszyła poselstwu: oto oblubieniec idzie. HZ 227.1

Wiara owego czasu zasługiwała na nagrodę — otrzymanie odpowiedzi. Duch łaski zstępował na sumiennych badaczy jak rzęsisty deszcz na spragnioną ziemię. Ci, którzy spodziewali się stanąć wkrótce twarzą w twarz ze swym Odkupicielem, odczuwali niezwykłą, niewymowną radość. Nadzwyczajna moc Ducha Świętego czyniła miękkimi serca ludzkie, a chwała Boża unosiła się nad wiernymi. HZ 227.2

Ci, którzy przyjęli poselstwo z powagą, uroczyście oczekiwali chwili, w której ujrzą Pana. Za obowiązek uważali badać każdego poranka swą postawę wobec Boga. Sercem złączeni modlili się wspólnie jedni za drugich. Często zbierali się w ustronnych miejscach, aby obcować z Bogiem — modlitwy i prośby wzbijały się do Niego z pól i lasów. Pewność, że są przyjęci przez Zbawiciela, była im bardziej potrzebna niż codzienny posiłek. Gdy jakiś cień zasłaniał umysł, nie spoczywano, dopóki nie został usunięty. Czując działanie przebaczającej łaski, tęsknili za ujrzeniem Tego, którego miłowali całą duszą. HZ 227.3