Ze skarbnicy świadectw I

25/331

Udręka

20 listopada 1857 roku pokazano mi lud Boży. Widziałam, jak straszną przeżywał udrękę. Niektórzy w mocnej wierze, w męce wołali do Boga i zmagali się z Nim. Oblicza ich były blade, malował się na nich potworny lęk, wyraz wewnętrznej walki. Znamionowały ich powaga i zdecydowanie, a wielkie krople potu spływały im z czoła. Teraz ich twarze rozjaśniało światło Bożej aprobaty. Były to oblicza pełne szczerości, uczciwości i powagi.* SS1 47.3

Źli aniołowie otoczyli ich tłumnie i okryli ciemnością, ażeby z oczu ich zniknął obraz Jezusa. Swój wzrok mieli zwrócić w stronę otaczających ich ciemności. Chodziło o to, aby nie ufali Bogu, lecz szemrali przeciwko Niemu. A przecież jedynym ich bezpieczeństwem może być stałe kierowanie oczu ku górze. Aniołowie Boga chronią Jego lud i zawsze, kiedy trująca atmosfera, jaką rozsiewali aniołowie zła, osaczała uciśnionych, niebiescy posłowie bezustannie rozpraszali ją swymi skrzydłami. SS1 48.1

Widziałam w duchu, że niektórzy nie uczestniczyli w tych pełnej męki walkach i rozprawach. Wydawali się beztroskimi, obojętnymi istotami. Nie odpędzali mroku, który zewsząd ich otaczał niby nieprzenikniona chmura. Aniołowie Boga pozostawiali takich “wierzących”, a śpieszyli na pomoc tym, którzy wytężali wszystkie siły, by przeciwstawić się aniołom zła i ustawicznym błaganiem Boga starali się sami pomóc sobie. Aniołowie opuszczają tych, którzy nie czynią żadnego wysiłku, aby dopomóc sobie. Kiedy modlący się nie zaprzestają swego żarliwego wołania, pada na nich od czasu do czasu promień światła Jezusa, który krzepi serca i oświetla oblicza. SS1 48.2

Spytałam o znaczenie udręki, którą oglądałam. Zobaczyłam w duchu, że spowodowało ją obwieszczenie świadectwa wydanego przez Wiernego Świadka dla Kościoła w Laodycei. To świadectwo znajdzie odbicie w sercu tego, kto je przyjmie, skłoni do uznania jego wartości, i bić od niego będzie blask prawdy. Niektórzy nie zniosą tego szczerego świadectwa, dlatego przeciwstawiają się mu. I właśnie to przeciwstawienie się jest przyczyną udręki ludu Bożego. Świadectwo Wiernego Świadka nawet w połowie nie spotkało się z uznaniem. Uroczyste świadectwo, od którego zawisł los Kościoła, zostało przez wielu zlekceważone, jeżeli nie wzgardzone. Świadectwo to musi spowodować głęboką skruchę. Wszyscy, którzy je szczerze przyjmą, będą postępować według niego i zostaną przepławieni. SS1 48.3

Anioł powiedział: “Uważaj!” Wkrótce usłyszałam głos który dźwięczał jak zespół wielu instrumentów muzycznych, a wszystkie brzmiały doskonałą harmonią, wydając pieśń pełną i dźwięczną. Przewyższała wszystko, co kiedykolwiek dane mi było słyszeć. Wydawała się pełna miłosierdzia, współczucia i majestatu, pełna świętej radości. Przejęła drżeniem całą moją istotę. Anioł powiedział: “Obejrzyj się!” SS1 49.1

Uwagę moją skierował teraz w stronę grupy ludzi głęboko wstrząśniętych. Zobaczyłam tych, których widziałam przedtem jako płaczących i modlących się w niesamowitej męce. Liczbę aniołów-stróżów wokół nich podwojono. Potem grupa ta otrzymała zbroję. Poruszała się w doskonałym szyku, mocno i pewnie, niczym oddział żołnierzy. Jednak na obliczach tych istot widać było ślady przebytego ciężkiego boju, z którego wyszli zwycięsko. I choć ich twarze jeszcze nosiły znaki wewnętrznej udręki, teraz jaśniały światłem i blaskiem niebios. Osiągnęli zwycięstwo i ono wywołało najgłębszą wdzięczność i świętą radość. SS1 49.2

Liczba uczestników tego oddziału zmniejszyła się. Niektórzy nie mogli się zdecydować i zaczęli odstawać.* SS1 49.3

Beztroscy i obojętni — którzy nie przyłączyli się do tych, co zbawienie duszy szacowali tak wysoko, że bezustannie o nie walczyli — nie osiągnęli zwycięstwa, pozostawiono ich w ciemności. Ich miejsca natychmiast zajmowali inni, którzy uchwycili się prawdy i wstąpili w szeregi uratowanych. Aniołowie zła wciąż jeszcze nacierali na nich, ale nie mieli już żadnej władzy nad nimi.** SS1 49.4

Słyszałam, jak odziani w zbroję Bożą głosili prawdę z wielką mocą. Wywierało to skutek. Widziałam i takich, którzy byli skrępowani rozmaitymi więzami. Niektóre żony przez swoich mężów, a dzieci przez rodziców. Szczere dusze, którym przeszkadzano w słuchaniu prawdy, chciwie ją teraz przyjmowały. Wszelki lęk przed krewnymi ustąpił. Jedynie prawda była dla nich ponad wszystko droga, cenniejsza niż samo życie. Tak długo jej pragnęli, tak długo byli jej głodni. Spytałam, co spowodowało tę wielką przemianę? Anioł powiedział: “Jest to deszcz późny, ochłoda od oblicza Pana, głośne wołanie trzeciego anioła”. SS1 50.1

Wielka moc towarzyszyła tym wybranym. Anioł rzekł: “Spójrz na tamtych!” Uwagę swą teraz zwróciłam ku występnym i niezbożnym. Wszyscy oni znajdowali się w stanie podniecenia. Zapał i moc ludu Bożego poruszyły ich i rozzłościły. W ich szeregach widoczne było zamieszanie i rozproszenie. Dostrzegłam zamierzenia podjęte przeciwko tym, którzy otrzymali moc i światło od Boga. Otaczająca ich ciemność stała się gęstsza, lecz oni trwali na tym samym miejscu, stali nieugięci, usprawiedliwieni przez Boga i ufający Mu. Widziałam ich trwogę i słyszałam, jak dzień i noc wołali gorąco da Boga.* SS1 50.2

I usłyszałam te oto słowa: “Niech się stanie, Boże, wola Twoja! Jeżeli to może uwielbić i uczcić imię Twoje, wskaż drogę ucieczki dla ludu Twego! Uwolnij nas od pogan, którzy nas otaczają. Oni to skazali nas na śmierć, ale ramię Twoje może przynieść zbawienie”. Te słowa mogę sobie dobrze przypomnieć. Wszyscy byli świadomi swej niedoskonałości i poddawali się woli Bożej. A jednak każdy z nich, podobnie jak Jakub, musiał gorąco prosić i walczyć o swoje zbawienie. SS1 50.3

Wkrótce potem, kiedy wszyscy zespolili swe żarliwe wołania, aniołowie, powodowani współczuciem chcieli pospieszyć im z pomocą, lecz nakazujący szacunek potężny anioł nie pozwolił na to. Powiedział: “Wola Boża nie została jeszcze spełniona. Muszą pić z kielicha, muszą zostać ochrzczeni chrztem udręki”. SS1 50.4

I usłyszałam głos Boga, który wstrząsnął niebiosami i ziemią.** Nastąpiło potężne trzęsienie ziemi. Budynki rozpadły się i runęły. Potem usłyszałam radosne okrzyki zwycięstwa i triumfu, głośne, czyste, pełne melodii. Spojrzałam na rzeszę, która do niedawna znajdowała się w uciśnieniu i udręce. Ich niewola się skończyła. Pełne chwały światło oświeciło ich. Jakże pięknie wyglądali! Wszelkie trudy, znużenie i znamiona troski odeszły na zawsze. Na każdym obliczu malowało się zdrowie i piękno. Nieprzyjaciele — poganie otaczający ich — padli niby martwi. Nie byli w stanie znieść światła, które oświecało wyswobodzonych świętych. Światło to i chwała spoczywały na świętych tak długo, dopóki nie zjawił się Jezus w obłokach niebieskich. Wtedy wierna, wypróbowana grupa przemieniona została momentalnie, w mgnieniu oka, z chwały w chwałę. Otworzyły się groby i wyszli z nich święci odziani płaszczem nieśmiertelności, wołając: “Zwycięstwo nad śmiercią i grobem!” Zebrali się oni wraz z żywymi świętymi, ażeby pójść na spotkanie swego Pana w obłokach. W tym czasie dźwięczne, pełne harmonii okrzyki chwały i zwycięstwa wydawały każde, już nieśmiertelne usta. SS1 50.5