Ewangelizacja

92/153

Doświadczenie i metody ellen g. white w pracy osobistej

Wczesne doświadczenia — Rzeczywistość prawdziwego nawrócenia wydawała mi się tak jasna, że czułam obowiązek zapoznania moich młodych przyjaciół z jego światłem, i aby przy każdej sposobnośći wpływ mój szedł w tym kierunku. Ew 278.1

Organizowałam zebrania z moimi młodymi przyjaciółmi. Niektórzy z nich byli ode mnie starsi, a kilka osób było zamężnych i żonatych. Część z nich stanowili ludzie próżni i bezmyślni. Przeżycia moje dźwięczały dla nich jak pusta, bańka. Nie zwracali uwagi na moje nalegania i błagania. Mimo to postanowiłam, że nie zaprzestanę wysiłków, dopóki te drogocenne dusze, którym okazywałam tak wiele zainteresowania, nie oddadzą serc Bogu. Spędziłam kilka nocy — od zmroku do rana — na żarliwej modlitwie za tymi, których miałam na uwadze i których zebrałam razem, aby pracować nad nimi i modlić się wspólnie. Ew 278.2

Niektórzy spośród tych ludzi przyszli jedynie dla ciekawości, by usłyszeć, co będę mówiła. Inni myśleli, że jestem uporczywą w swoich dążeniach, zwłaszcza gdy ze swej strony nie okazywali mi żadnego zainteresowania. Ale na każdym takim spotkaniu napominałam i modliłam się o każdą z tych dusz osobno, dopóki każda z nich nie oddała serca Jezusowi i nie uznała zasług Jego wybaczającej miłości. Każda z tych osób nawróciła się do Boga. Ew 278.3

Co noc w swoich snach zdawałam się pracować dla dobra dusz. Przy takich sposobnościach przychodziły mi na pamięć specjalne przypadki, kiedy pracowałam nad ludźmi i modliłam się z nimi. We wszystkich przypadkach, za wyjątkiem jednego, osoby, nad którymi pracowałam, oddały serca Panu. — Life Sketches of Ellen G. White 41.42 (1915). Ew 278.4

W dwadzieścia dwa lata po zasianiu ziarna — Po zakończeniu pracy ewangelizacyjnej w Michigan pewna siostra wzięła mnie serdecznie za rękę, wyrażając wielką radość z ponownego spotkania ze mną. Zapytała mnie, czy przypominam sobie, że odwiedziłam ją w domku w lesie przed 22 laty. Siostra ta ugościła nas wtedy, a ja zostawiłam jej niewielką książeczkę pod tytułem “Doświadczenia i widzenia”. Ew 278.5

Owa siostra oświadczyła, że pożyczyła tę książeczkę swoim sąsiadom. W miarę jak nowe rodziny osiedlały się wokół jej domu, książeczka jej krążyła wśród coraz to nowych ludzi, wreszcie pozostało z niej nie wiele już kart. Siostra ta pragnęła bardzo posiadać inny egzemplarz tej książki. Sąsiedzi byli jej wypowiedziami głęboko przejęci i pragnęli zobaczyć autora. Powiedziała mi też, że gdy ją wówczas odwiedziłam, mówiłam o Jezusie i o cudach nieba, a słowa wypowiadałam z takim zapałem, że była nimi zachwycona i nigdy nie potrafiła ich zapomnieć. Później Pan posłał kaznodziejów, którzy głosili prawdę, a teraz znajduje się w tej okolicy już gromadka święcili Soboty. Niewielka książka, zniszczona przez czytanie, wywierała wpływ, który z jednej osoby przechodził na drugą. Wykonywała swą cichą pracę — gleba stała się gotowa na przyjęcie prawdy. Ew 278.6

Dobrze przypominam sobie długą podróż, którą podjęliśmy temu 22 lata w Michigan. Znajdowaliśmy się w drodze do Vergenes, gdzie się miało odbyć zebranie. Byliśmy o 15 mil od miejsca, do którego zdążaliśmy. Nasz woźnica, znając dobrze okolicę, zmylił drogę i zmuszony był w końcu przyznać, że zbłądził. W tym dniu przebyliśmy już 40 mil jadąc przez lasy, mijając zwalone drzewa i rzadko gdzie spotykaliśmy ślady jakiejkolwiek drogi... Ew 279.1

Nie mogliśmy pojąć, dlaczego mamy w taki właśnie osobliwy sposób błądzić po puszczy. Nigdy nie było nam przyjemniej niż wtedy, gdyśmy dotarli do niewielkiego miejsca, gdzie stał domek wspomnianej przeze mnie siostry. Uprzejmie zaprosiła nas do domu, poczęstowała posiłkiem, któryśmy z wdzięcznością przyjęli. Odpoczywając rozmawialiśmy z tą rodziną i postanowiłam dać im ową niewielką książeczkę. Siostra ta przyjęła ją z wielką radością i zachowała aż do chwili obecnej. Ew 279.2

Przez dwadzieścia dwa lata to zabłądzenie w czasie podróży wydawało mi się czymś tajemniczym i niezrozumiałym, a teraz spotkałam tutaj gromadkę ludzi wierzących, którzy przyjęli prawdę dzięki wpływowi tej małej książeczki. Siostra, która wówczas tak uprzejmie troszczyła się o nasze potrzeby, raduje się obecnie z wieloma sąsiadami światłem Prawdy. — The Signs of the Times, 19 październik 1876. Ew 279.3

Doświadczenia w Nimes, Francja — Prowadząc pracę w Nimes we Francji mieliśmy na celu ratowanie dusz. Był tam pewien młody człowiek, który wpadł w zniechęcenie wskutek pokus szatana i pewnych błędów, popełnionych przez naszych braci nie rozumiejących, w jaki sposób należy podchodzić do młodzieży. Przestał święcić sobotę i przystąpił do pracy w przedsiębiorstwie, gdzie chciał ukończyć naukę jako zegarmistrz. Był to bardzo obiecujący i utalentowany młody człowiek. Ponieważ musiałam dać zegarek do naprawy, spotkałam się z nim. Ew 279.4

Gdy mi go przedstawiono i gdy tylko spojrzałam w jego twarz, poznałam, że był on jednym z tych, których Bóg pokazał mi w śnie. Wszystko wyraźnie odżyło w mojej pamięci... Ew 279.5

Mężczyzna ten przybył na zebranie, ponieważ przypuszczał, że będę tam przemawiać. Usiadł i z uwagą patrzył na mnie przez całe przemówienie, które tłumaczono na język francuski. Uważałam za swój obowiązek pracować nad tym młodym człowiekiem. Rozmawiałam później z nim przez dwie godziny i nalegałam, aby zdał sobie sprawę z niebezpiecznej sytuacji, w jakiej się znalazł. Mówiłam mu, że nie ma powodu, choć bracia popełnili wobec niego błąd, zasmucać serce Chrystusa, który tak go umiłował, że umarł, by go odkupić... Ew 279.6

Powiedziałam mu, że znam historię jego życia i jego błędów. Były to po prostu błędy młodzieńczej nierozwagi. Powiedziałam, że nie są to błędy, które należy traktować z wielką surowością. Błagałam go ze łzami w oczach, aby zawrócił z drogi i nie służył szatanowi i grzechowi; podobnie synowi marnotrawnemu niech wraca do domu Ojca i Jego służby. Młodzieniec miał obiecujące zajęcie, uczył się zawodu. Gdyby zaczął święcić sobotę, straciłby swoje stanowisko. Za kilka miesięcy miał skończyć naukę rzemiosła, a wtedy miałby dobry zawód. Ja jednak zachęcałam go, aby podjął decyzję zaraz. Ew 280.1

Modliliśmy się z nim żarliwie. Powiedziałam mu, żeby się nie odważył przestąpić progu drzwi, zanim nie stanie przed obliczem Boga i aniołów i nie oświadczy: “Chcę od dzisiaj być prawdziwym chrześcijaninem”. Jakże uradowało się moje serce, gdy młodzieniec wypowiedział te słowa! Tej nocy nie mógł zasnąć. Z chwilą gdy złożył ślubowanie, powiedział, że wydaje mu się, iż znalazł się na nowej drodze życia. Myśli wydawały mu się jakby oczyszczone, jego zamierzenia uległy zmianie, a odpowiedzialność, jaką podjął, wydała mu się tak uroczysta i doniosła, że z wrażenia nie mógł zasnąć. Następnego dnia oświadczył swemu pracodawcy, że nie może już dłużej u niego pracować. Spał niewiele w ciągu najbliższych trzech nocy. Był szczęśliwy, był wdzięczny, że Pan okazał mu dowody Swego przebaczenia i Swojej miłości. — Letter 59, 1886. Ew 280.2

Skuteczne wykorzystanie literatury — Był pewien człowiek, któregośmy wraz z jego rodziną bardzo wysoko cenili. Był to człowiek oczytany, właściciel dużego gospodarstwa, w którym uprawiał wyszukane gatunki pomarańcz i cytryn, oraz innych owoców Na początku nie zajął stanowiska całkowicie po stronie prawdy i odszedł. Opowiedziano mi o tym. W nocnym widzeniu wydało mi się, że anioł Pański stoi obok mnie i mówi: “Idź do brata... daj mu twe książki, a to będzie zbawienne”. Odwiedziłam go i wręczyłam mu kilka moich książek. Rozmawiałam z nim tak, jak gdyby był członkiem naszego zboru. Mówiłam mu o ciążącej na nas odpowiedzialności. Powiedziałam: “Bracie, na tobie ciąży wielka odpowiedzialność. Są tu wokół ciebie sąsiedzi i jesteś odpowiedzialny za każdego z nich. Posiadasz znajomość prawdy. Jeżeli pokochasz prawdę i będziesz ją stosował w życiu w całej rozciągłości, to pozyskasz dusze dla Chrystusa”. Ew 280.3

Spojrzał na mnie ze zdumieniem, jakgdyby chciał powiedzieć: “Czyżbyś nie wiedziała, że porzuciłem prawdę, pozwalam swoim dziewczętom chodzić na tańce, posyłam je do szkoły niedzielnej i nic święcę soboty?”. Wiedziałam o tym, ale rozmawiałam z nim tak, jak gdyby był członkiem zboru. “Teraz — powiedziałam — chcemy pomóc ci w rozpoczęciu, pracy dla dobra sąsiadów. Daję ci w prezencie kilka książek”. Na co on rzeki: “Mamy bibliotekę, z której wypożyczamy książki”. Odpowiedziałam: “Nie widzę tutaj żadnych książek. Może czujesz się skrępowany korzystać z innych prac. Przyszłam, aby dać ci te książki po to, by i twoje dzieci mogły je czytać, a to wzmocni ciebie i dzieci”. Uklękłam i modliłam się wraz z nim, a kiedy wstaliśmy, łzy zaczęły spływać po jego twarzy i powiedział: “Jestem szczęśliwy i zadowolony, że przyszłaś mnie odwiedzić. Dziękuję ci za książki”. Ew 280.4

Następnym razem, gdy go odwiedziłam, mówił mi o tym, że przeczytał część “Patryarchów i Proroków”. Powiedział: “Nie ma tam ani jednej sylaby, którą bym chciał zmienić. Każde słowo przemawia wprost do serca”. Ew 281.1

Zapytałam brata..., którą z moich książek uważa za najważniejszą. Odpowiedział: “pożyczyłem je wszystkie moim sąsiadom. Właściciel hotelu uważa, że ‘Wielki bój’ jest najlepszą książką. Ale ja — dodał, a wargi mu zadrżały — ja uważam, że najlepszą książką są ‘Patryarchowie i Prorocy’, ta książka bowiem wyrwała mnie z bagna”. Ew 281.2

Dość powiedzieć, że człowiek ten stanął zdecydowanie i mocno po stronie prawdy. Cała jego rodzina połączyła się z nim i odtąd ratowali inne rodziny. — General Conference Bulletin, 5 kwiecień 1901. Ew 281.3

Prowadzenie rozmów z nowonawróconymi na temat pracy — Przedstawiono mi w Canterbury pewną kobietę, lat około 40, która właśnie postanowiła być posłuszna prawdzie. Małżonek bardzo ją szanuje i czyni wszystko, aby tylko chodziła na wykłady Słowa Bożego. Są oni właścicielami małego miłego domu, który muszą spłacać. Osoba ta podeszła do naszego pojazdu i zaczęła z nami rozmawiać. Mówiła, że mieszkańcy Canterbury nie chodzą do kościoła, ale czytali ogłoszenie o zebraniach w namiocie w... i są ciekawi dowiedzieć się, co też tam będzie. W ten sposób znaleźli się na naszym zebraniu, a wielu z nich zainteresowało się prawdą. Nie można ich było nakłonić, aby poszli do kościoła lub jakiejkolwiek sali wykładowej, ale namiot przypadł im do gustu. Ew 281.4

Siostra, która rozmawiała ze mną przy pojeżdzie, oświadczyła: “Te drogocenne rzeczy z Biblii są dla mnie czymś wspaniałym. Dziwię się, że nie dostrzegłam ich wcześniej. Biblia obfituje w wielkie bogactwa. Chcę wykorzystać każdą sposobność słuchania o nich. Chcę udoskonalić swoją znajomość Biblii, aby móc pomagać innym. Tutejszym ludziom w Canterbury potrzebny jest ten rodzaj pracy. Jeżeli rozbijecie tutaj namiot, przyjdą na odczyt”. — Letter 89a, 1895. Ew 281.5

Wyjątki z notatnika z 26 października 1892 roku — Obiecaliśmy złożyć wizytę bratu i siostrze H..., a po obiedzie, również dzisiaj, bratu Daniellsowi. May Walling i ja poszliśmy na wskazane miejsce. Na skutek pokus nieprzyjaciela siostra H. porzuciła prawdę... Po krótkiej rozmowie wszyscyśmy skłonili głowy do modlitwy i Pan natchnął nas Swoim Duchem. Odczuliśmy obecność Bożą i tę wielką nadzieję, że wysiłek nasz nie będzie daremny. Ew 282.1

3 listopada. Był to przyjemny dzień, ale byłam zmęczona. Przybyliśmy na spotkanie i zaprosiliśmy naszą sąsiadkę zza ściany, aby poszła z nami. Zgodziła się natychmiast, wydawała się bardzo wzruszona. Rozmawiała swobodnie, gdyśmy jechali na to zebranie, natomiast w drodze powrotnej była poważna i milcząca. Na zebraniu przemawiałam na temat przypowieści o człowieku, który nie miał szaty weselnej. Nastrój był uroczysty. Sąsiadka opowiedziała później mojej siostrzenicy May Walling, że ogarnął ją smutek, ponieważ nie brała udziału we wszystkich spotkaniach, które odbywały się od czasu do czasu, kiedyśmy tu przybyli. Oświadczyła, że nie chciałaby stracić ani jednego odczytu, jak długo tu będziemy. Ew 282.2

6 listopada. Zaplanowaliśmy wyjazd w góry..., ale czułam ciężar na duszy, troszczyłam się o brata i siostrę H. Czułam, że nie powinnam jechać, nie powinnam zaniedbać sprawy Pańskiej. Nie znając dokładnie drogi, May Walling i ja udałyśmy się na poszukiwanie miejsca zamieszkania brata H. Wreszcześmy odnalazły. Powiedziałam bratu i siostrze H., że przybyliśmy tutaj, aby z nimi porozmawiać. Zaczęliśmy rozmawiać o godzinie drugiej trzydzieści, a skończyliśmy o piątej... Próbowałam uczynić wszystko, co w mojej mocy, aby dopomóc siostrze H. Płakała niemal przez cały czas, gdy prowadziliśmy rozmowę. Jestem przekonana, że to Duch Pański poruszył jej serce. Modliłtm się wraz z nimi, poleciłam ich opiece Bożej i odjechałam. Ew 282.3

7 listopada. Spałam dobrze przez całą noc. O wpół do piątej obudziłam się, wstałam i zaczęłam pisać. O godz. 10-ej May Walling i ja wyjechałyśmy, aby złożyć wizytę siostrze E. Ew 282.4

8 listopada. Spałam dobrze przez całą noc. W ciągu dnia udałam się do domu, gdzie mieszkała siostra F. ze swoimi dziećmi. Wzięłyśmy ją na przejażdżkę, podczas której prowadziłyśmy długą rozmowę. Jest to kobieta, która przeżyła wiele. Ew 282.5

9 listopada. W odpowiedzi na serdeczne zaproszenie udaliśmy się do bardzo przyjemnego lasku, gdzie rodzice i dzieci ze szkoły sobotniej zorganizowały wycieczkę. Przemawiałam przez blisko pół godziny. Obecna była pewna liczba ludzi obcych. Ew 282.6

10 listopada. Pisałam aż do południa, a po obiedzie udaliśmy się do Bourdon, aby odbyć umówione spotkanie z kilkoma siostrami. Ew 282.7

Mieliśmy tam cenne zebranie modlitewne. Wierzyliśmy w skuteczność Chrystusa obietnicy, że będzie obecny tam, gdzie dwoje lub troje zbierze się w Jego imieniu, i że będzie im błogosławił. Uczestnikom tego zebrania przeczytałam wiele ważnych wyjątków z moich pism i rozmawiałam z nimi. Gdy mówiłam na temat soboty, praca była trudniejsza; byłam z nimi przez blisko dwie godziny. Kiedy wróciliśmy do domu, zapadła już ciemność, ale Bóg nam błogosławił i byliśmy szczęśliwi dzięki Jego miłości. Ew 283.1

11 listopada. Obawiam się, że za dużo pracowałam. Od ostatniej soboty zapisałam 86 stron papieru listowego nie licząc tego, że złożyłam kilka wizyt różnym osobom. Po południu odwiedziłam brata i siostrę H. i zostawiłam im kilka książek do przeczytania. Ew 283.2

21 listopada. Dziś o godzinie drugiej złożyłam wizytę bratu i siostrze H.; czytałam im pewne rzeczy, które miałam napisane, aby pomóc siostrze H. w trudnościach, jakie rysują się w jej umyśle. Ew 283.3

27 listopada. Złożyłam dziś wizytę siostrze K. i jej córce. Ostatnio córka miała wypadek... Rozmawiałyśmy z nią i modliłyśmy się, a Pan był blisko nas, gdy błagałyśmy Go, aby błogosławił tak matce jak córce. Ew 283.4

Odwiedziliśmy też siostrę G., która jest wdową... Modliliśmy się z nią, a Duch Pański spoczął na nas. Rozmawialiśmy z córką siostry G., dziewczynką lat około 16-tu. Opowiadaliśmy jej o miłości Jezusa i prosiliśmy, aby oddała swe serce Zbawicielowi. Powiedziałam dziewczynce, że gdyby przyjęła Chrystusa za swego Zbawiciela, to by Chrystus udzielił jej pomocy we wszystkich trudnych sytuacjach i w Jego miłości znalazłaby spokój i wytchnienie. Słowa nasze wywarły na nią pewien wpływ. Stamtąd udaliśmy się do brata i siostry H. — Manuscript 21, 1892. Ew 283.5

Przywiązanie pracowników do terenu pracy — Dora Creek, Martinsville, oraz inne osady położone wśród lasów, gdzieśmy pracowali, są mi drogie. Mam nadzieję, że duszom zamieszkałym w tych miejscowościach okaże się jeszcze więcej serca i troskliwości oraz że podejmie się gorliwe wysiłki, aby przyciągnąć te dusze do Chrystusa. Wiele już zdziałano w tych miejscowościach, ale jeszcze więcej trzeba pracować. — Letter 113, 1902. Ew 283.6