Śladami Wielkiego Lekarza
Rozdział 6 — Ocaleni dla służby
Jezus i uczniowie przybili pewnego ranka do brzegu po burzliwej nocy spędzonej na Jeziorze Galilejskim. Światło wschodzącego słońca złociło jezioro, a ziemia jakby słała pozdrowienie pokoju. Ledwie wstąpili na ląd, z ukrycia wśród grobów wyskoczyło dwóch opętanych szaleńców i rzuciło się ku nim, jak gdyby chcieli ich rozszarpać. Widok tych istot był straszniejszy niż szalejącego morza. Zwisały z nich resztki łańcuchów, którymi byli przykuci. Ciała pokaleczone i krwawiące, oczy błędne i patrzące dziko spod długich, zmierzwionych włosów. Bardziej przypominali dzikie zwierzęta niż ludzi. SWL 56.1
Przerażeni uczniowie i ich towarzysze uciekli. Jezus pozostał. Zobaczywszy, że Go nie ma pośród nich, uczniowie wrócili, aby Go odszukać, i znaleźli Jezusa tam, gdzie Go pozostawili. Ten, który uciszył burzę, który spotkał się z szatanem i zwyciężył go, nie uciekł przed demonami. Kiedy opętani zgrzytając zębami, z pianą na ustach zbliżyli się ku Niemu, Jezus podniósł dłoń, która uciszyła fale morskie, a opętani zmuszeni byli zatrzymać się. Stoją przed Nim pełni szaleństwa, lecz bezsilni. SWL 56.2
Jezus nakazuje duchom, aby z nich wyszły. Nieszczęśliwi ludzie pojmują, że przy nich jest ktoś, kto może wyrwać ich z udręk szatańskich. Padają do stóp Zbawiciela chcąc Go błagać o miłosierdzie, gdy jednak otwierają usta, złe duchy mówią przez nich z krzykiem: “Cóż my mamy z tobą, Synu Boży? Przyszedłeś tu przed czasem dręczyć nas?” Mateusza 8,29. SWL 56.3
Złe duchy są zmuszone uwolnić swoje ofiary i w opętanych następuje cudowna zmiana. Światłość rozjaśniła umysł, oczy błyszczą rozsądkiem. Oblicza zniekształcone szatańskim grymasem stają się nagle łagodne; krwią poplamione ręce przestają drżeć i uzdrowieni wznoszą swe głosy w pieśni dziękczynnej do Boga. SWL 57.1
Złe duchy wypędzone z ciał ludzkich weszły w świnie i pognały je ku zniszczeniu. Pasterze spieszą rozgłosić tę wieść, a ludzie gromadnie wychodzą, by zobaczyć Jezusa. Opętanych, stanowiących przedtem postrach tej okolicy, widzą teraz odzianych, przy zdrowych zmysłach, siedzących u stóp Jezusa, słuchających Jego słów i chwalących imię Tego, który ich uzdrowił. Nie wszystkich jednak radował ten widok. Utrata świń miała większe znaczenie aniżeli wyzwolenie dwóch niewolników szatana. Przerażeni prosili Go, aby odszedł od nich, więc Chrystus przeprawił się łodzią na drugi brzeg. SWL 57.2
Jakże inne są uczucia uzdrowionych. Pragną oni towarzystwa swego Wybawiciela. W Jego obecności czują się zabezpieczeni przed złymi duchami, które dręczyły ich i niszczyły przez wiele lat. Gdy Jezus miał wejść do łodzi, oni byli tuż u Jego boku; klęczą u Jego stóp i proszą, aby mogli pozostać przy Nim, by słuchać Jego słów. Jednak Jezus każe im iść do domu i opowiadać, jak wielkie rzeczy uczynił im Pan. SWL 57.3
Mają pracę do wykonania — iść i opowiadać o błogosławieństwie, jakie otrzymali od Jezusa. Ciężko im rozstać się ze Zbawicielem! Przewidują trudności ze strony pogańskich rodaków. Wydaje im się, że długi pobyt poza społeczeństwem uczynił ich niezdolnymi do takiej pracy. Skoro jednak Jezus polecił im to jako powinność, są gotowi usłuchać. SWL 57.4
Opowiadali nie tylko domownikom i sąsiadom o Jezusie, lecz przeszli krainę Dekapolis, wszędzie mówiąc o Jego mocy i o tym, jak uwolnił ich od złych duchów. SWL 57.5
Chociaż ludzie z Gadary nie przyjęli Jezusa, On nie pozostawił ich w ciemności. Kiedy prosili, by odszedł, nie usłyszeli więcej Jego słów — byli nieświadomi tego, co odrzucili. Dlatego posłał im swoje światło i to przez takich, których by chcieli słuchać. SWL 57.6
W zagładzie świń miał szatan pewien cel, chciał odwrócić ludzi od Zbawiciela i zapobiec głoszeniu ewangelii w tej krainie. Skutek tego wydarzenia był jednak odwrotny: obudziło ono tę krainę i skierowało uwagę na Chrystusa. Zbawiciel odszedł, ale pozostali świadkowie Jego mocy — ludzie, których uzdrowił, ci, którzy byli narzędziami księcia ciemności, stali się przewodnikami światła, posłańcami Syna Bożego. Kiedy Jezus wrócił do Dekapolis, lud gromadził się wokół Niego i przez trzy dni tysiące osób z okolicznych krain słyszało poselstwo zbawienia. SWL 58.1
Dwaj uzdrowieni opętani byli pierwszymi misjonarzami, których Chrystus wysłał, aby głosili ewangelię w okolicach Dekapolis. Przez krótki czas słuchali ci ludzie słów Chrystusa, ale ani jedno kazanie nie dotarło do ich uszu. Nie mogli nauczać tak, jak by to zdolni byli uczynić uczniowie, codziennie przebywający z Jezusem. Mogli jedynie opowiadać to, co widzieli, czego doznali dzięki zbawczej mocy; to jest właśnie to, co każdy może uczynić, gdy jego serca dotknie Boża łaska. To jest świadectwo, do którego złożenia powołuje Pan i z braku którego świat ginie. SWL 58.2
Ewangelia zbawienia nie może stać się martwą nauką, lecz żywą mocą zmieniającą życie. Bóg chce, by Jego słudzy składali świadectwo, że przez Jego łaskę można posiąść podobieństwo do charakteru Chrystusa i radować się pełnią Jego wielkiej miłości. Mamy także głosić, że On dopiero wtedy będzie zadowolony, kiedy wszyscy, którzy pragną zbawienia, przyjdą do Niego jako synowie i córki. SWL 58.3
Tych, którzy ostro występowali przeciwko Niemu, również przyjmie, gdy się nawrócą. Gdy żałują, obdarza ich swoim Duchem i posyła do obozu nieprzyjacielskiego, aby oznajmili Jego miłosierdzie. Dusze, które były narzędziami szatana, przemienia w posłów sprawiedliwości, aby szerzyli radosną wieść i opowiadali, jak wielkie rzeczy uczynił dla nich Pan i jaką miał litość nad nimi. SWL 58.4