Życie Jezusa

Rozdział 21 — Betezda i Sanhedryn

Rozdział napisany w oparciu o Ewangelię Jana 5.

Była wtedy w Jerozolimie “przy Owczej Bramie sadzawka, zwana po hebrajsku Betezda, mająca pięć krużganków. Przy nich leżało mnóstwo chorych, ślepych, chromych i wycieńczonych, którzy czekali na poruszenie wody”. ZJ 138.1

W pewnych okresach woda w tej sadzawce poruszała się, co wywoływało wśród ludzi przekonanie, iż jest to wynik nadprzyrodzonej siły i że każdy, kto pierwszy wstąpi do wody w tym czasie, zostanie wyleczony z wszelkich chorób. Setki cierpiących odwiedzały to miejsce, lecz w okresach, gdy następowało zmącenie wody, tłum tak pchał się do przodu depcząc mężczyzn, kobiety i dzieci, że tratował najsłabszych. Wielu nie było w stanie dotrzeć nawet w pobliże sadzawki, inni natomiast, którzy zdołali ją osiągnąć, umierali na jej brzegu. Na miejscu tym wybudowane były osłony chroniące przed żarem dnia i chłodem nocy. Byli tacy, co spędzali noce pod tymi zadaszeniami, czołgając się codziennie do krawędzi sadzawki w próżnej nadziei uzdrowienia. ZJ 138.2

Jezus był znów w Jerozolimie. Idąc samotnie zatopiony w medytacjach i modlitwie, zbliżył się do sadzawki. Widział nieszczęsnych chorych, oczekujących na to, co uważali za swą jedyną szansę uzdrowienia. Zapragnął wtedy okazać swą uzdrawiającą moc, by wyleczyć każdego cierpiącego. Ale był to siódmy dzień tygodnia, sobota, dzień, w którym wielu ludzi udało się do świątyni, aby się pomodlić, i Jezus wiedział, że taki akt uzdrowienia wzbudzi u Żydów uprzedzenia, które mogą przekreślić całe Jego dzieło. ZJ 138.3

Zbawca dostrzegł jednak przypadek szczególnej niedoli, człowieka, który był bezradnym kaleką od trzydziestu ośmiu lat. Jego choroba była w dużej mierze wynikiem jego własnego grzechu i uważano ją za zrządzenie Boga. Samotny i pozbawiony przyjaciół, czując się poza obrębem łaski Bożej, ten umęczony człowiek strawił w nędzy długie lata. W czasie gdy spodziewano się, iż nastąpi zmącenie wody, ludzie litujący się nad jego bezradnością byliby go zanieśli na jeden z ganków, lecz w odpowiedniej chwili nie było nikogo, kto by mógł mu pomóc. Widział falującą wodę, lecz nigdy nie udawało mu się podczołgać bliżej niż na brzeg sadzawki, gdyż inni, silniejsi od niego, zdołali zawsze go prześcignąć i zanurzyć się szybciej. Nie był w stanie walczyć w jakiś skuteczny sposób z samolubnym tłoczącym się tłumem. Ustawiczny wysiłek, skierowany ku jednemu celowi, oraz obawa i rozczarowanie szybko zniszczyły resztkę jego sił. ZJ 138.4

Chory człowiek leżał na swej macie, od czasu do czasu unosząc głowę, aby spojrzeć na sadzawkę, kiedy pełna współczucia twarz pochyliła się nad nim, a uwagę jego przykuły słowa: “Chcesz być zdrowy?” Słowa te wzbudziły nadzieję w jego sercu i poczuł, że w jakiś sposób otrzyma pomoc. Lecz iskra nadziei nagle zgasła. Przypomniał sobie, ile już razy usiłował doczołgać się do sadzawki, a teraz miał już niewielką nadzieję na utrzymanie się przy życiu do czasu, aż woda zostanie w niej ponownie poruszona. Odwrócił się i odezwał ze zniechęceniem: “Panie, nie mam człowieka, który by mnie wrzucił do sadzawki, gdy woda się poruszy; zanim zaś ja sam dojdę, inny przede mną wchodzi”. ZJ 139.1

Jezus nie wymagał od tego nieszczęśliwego człowieka okazania wiary, lecz rzekł po prostu: “Wstań, weź łoże swoje i chodź”. Lecz wypowiedziane słowa ożywiły wiarę cierpiącego. Każdy nerw i mięsień zadrżał nowym życiem i zdrowie wstąpiło w jego bezwładne członki. Bez wahania uczynił wysiłek, by spełnić polecenie Jezusa, i jego mięśnie podporządkowały się jego woli. Zerwał się na nogi i poczuł, że odzyskał zdrowie. ZJ 139.2

Jezus nie udzielił mu żadnych zapewnień o boskiej pomocy. Człowiek ten mógł zwątpić i stracić jedyną szansę uzdrowienia. Lecz uwierzył słowom Chrystusa i postępując zgodnie z nimi odzyskał siły. ZJ 139.3

Dzięki takiej samej wierze i my dostępujemy duchowego uzdrowienia. Grzech odciął nas od udziału w życiu Boga, a nasze dusze uległy odrętwieniu. W oparciu o własne siły nie jesteśmy zdolni do prowadzenia świętego życia, tak jak sparaliżowany człowiek nie potrafił chodzić. Wielu ludzi zdaje sobie sprawę ze swej bezradności i pragną duchowego życia, które doprowdzi ich do harmonii z Bogiem, lecz usiłowania ich są daremne. Ogarnięci rozpaczą wołają: “Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci?” Rzymian 7,24. Ale niech ci zrozpaczeni i borykający się z losem zwrócą oczy w górę. Zbawiciel przez ofiarę swej krwi mówi z niewymowną czułością i litością: “Chcesz być zdrowy?”. Rozkazuje nam powstać w zdrowiu i pokoju. Nie czekajcie, aż poczujecie, że jesteście uzdrowieni. Uwierzcie Jego słowu, a zostanie ono spełnione. Skierujcie waszą wolę ku Chrystusowi, wolę służenia Mu, a dzięki Jego słowu otrzymacie siłę. Jak złe nie byłyby skłonności i pożądliwości, które na skutek długiego pobłażania omotały naszą duszę i ciało, Chrystus pragnie i może od nich nas uwolnić. Chce tchnąć życie w duszę, która umarła “przez upadki i grzechy”. Efezjan 2,1. Chce uwolnić więźnia, który tkwi wśród choroby i nieszczęścia w okowach grzechu. ZJ 139.4

Uzdrowiony paralityk pochylił się, aby zabrać swe posłanie składające się z samego tylko koca i maty, a gdy znów się wyprostował, z radością rozejrzał się wokoło za swym Oswobodzicielem, lecz Jezus już zmieszał się z tłumem. Człowiek ten zmartwił się, że może Go nie poznać, gdyby Go spotkał ponownie. Gdy tak szedł mocnym, swobodnym krokiem, chwaląc Boga i ciesząc się swą odzyskaną siłą, spotkał kilku faryzeuszy, którym natychmiast opowiedział o swym uzdrowieniu. Zdziwił go chłód, z jakim słuchali jego opowieści. ZJ 140.1

Spuszczając czoła przerwali mu i spytali, dlaczego w dzień sabatu nosi swe posłanie, napominając go surowo, że zakon zabrania nosić ciężary w dniu Pana. W swej radości człowiek ten zapomniał, iż był to sabat; nie widział też nic złego w tym, że usłuchał polecenia Tego, który miał wielką moc od Boga. Odpowiedział więc śmiało: “Ten, który mnie uzdrowił, rzekł mi: weź łoże swoje i chodź”. Wówczas faryzeusze spytali, kto to jest ów, który go uzdrowił, lecz on nie mógł im na to odpowiedzieć. Przywódcy żydowscy dobrze wiedzieli, że tylko Jeden mógł dokonać takiego cudu, lecz chcieli mieć bezpośredni dowód, że był to Jezus, aby móc skazać Go za naruszenie sabatu. W ich pojęciu Chrystus nie tylko złamał prawo, uzdrawiając chorego w dniu sobotnim, lecz popełnił dodatkowe świętokradztwo, nakazując mu nieść jego posłanie. ZJ 140.2

Żydzi tak zniekształcili Boże prawo, że uczynili z niego jarzmo niewoli. Ich pozbawione znaczenia wymagania stały się przysłowiowe wśród innych narodów. Szczególnie dzień sabatu był obwarowany szeregiem bezsensownych ograniczeń. Przestał być dla nich dniem radości i świętem Pana, przeznaczonym do wielbienia Go, gdyż starszyzna żydowska związała z nim nieznośne ciężary. Żydowi nie wolno było rozpalić ognia ani nawet zapalić świecy w dniu sobotnim. W ten sposób Żydzi pod wieloma względami uzależnili się od pogan pełniących czynności, zabronione Żydom przez prawo. Nie zastanawiali się nad tym, że jeśli te czynności są grzeszne, to zatrudniając innych do ich spełnienia są tak samo winni, jakby je osobiście wykonywali. Uważali, że zbawienie odnosi się wyłącznie do Żydów i że położenie wszystkich innych jest już tak beznadziejne, że nic nie może go pogorszyć. Lecz Bóg dał przykazania, które miały być przestrzegane przez wszystkich. Jego prawo nie uznaje nierozsądnych czy samolubnych ograniczeń. ZJ 140.3

Jezus spotkał w świątyni uzdrowionego przez siebie człowieka, który przyszedł tam, aby złożyć ofiarę za grzechy i ofiarę dziękczynną za doznaną wielką łaskę. Odnajdując go pomiędzy wiernymi Jezus dał się rozpoznać i ostrzegł go: “Oto wyzdrowiałeś; już nigdy nie grzesz, aby ci się coś gorszego nie stało”. ZJ 140.4

Uzdrowiony człowiek nie posiadał się z radości, widząc swego Wybawiciela. Nie zdając sobie sprawy z wrogości, jaka otaczała Chrystusa, powiedział wypytującym go faryzeuszom, że to On właśnie go uzdrowił. “Dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w sabat”. ZJ 140.5

Jezus postawiony został przed Sanhedrynem i oskarżony o naruszenie sabatu. Gdyby Żydzi byli wówczas niezależnym narodem, tego rodzaju oskarżenie wystarczyłoby do wydania wyroku śmierci. Zapobiegła temu ich zależność od Rzymu. Żydom nie przysługiwało wówczas prawo orzekania kary śmierci, a oskarżenie wysunięte przeciwko Chrystusowi nie znalazłoby zrozumienia w sądzie rzymskim. Były jednak inne okoliczności, które mieli nadzieję wykorzystać. Pomimo ich wysiłków, by zaszkodzić Jego działalności, Chrystus zyskał w Jerozolimie nawet większy wpływ na naród niż oni. Masy, do których nie przemawiał już terror rabinów, zaczęły ulegać Jego naukom. Jego słowa były dla nich zrozumiałe, rozgrzewały i pokrzepiały ich serca. Mówił o Bogu nie jako o surowym sędzi, lecz jako o czułym Ojcu, ukazując obraz Boga jakby odbity w Nim Samym. Jego słowa działały jak balsam na zranione dusze. Słowami i czynami łaski przełamał Jezus uciążliwość dawnych tradycji i ludzkich nakazów, ukazując miłość Boga w jej nieograniczonej pełni. ZJ 141.1

W jednym z najstarszych proroctw dotyczących Chrystusa jest napisane: “Nie oddali się berło od Judy, ani buława od nóg jego, aż przyjdzie władca jego i jemu będą posłuszne narody”. 1 Mojżeszowa 49,10. Lud garnął się do Chrystusa. Otwarte serca tłumu chłonęły naukę o miłości i dobroci chętniej niż sztywny rytuał narzucony przez kapłanów. Gdyby kapłani i rabini nie przeciwstawiali się temu, nauka Chrystusa dokonałaby takiego przewrotu, jakiego jeszcze nigdy dotąd świat nie doświadczył. Lecz dla utrzymania własnego autorytetu owi przywódcy żydowscy postanowili przerwać wpływ Jezusa. Miało temu pomóc postawienie Go przed Sanhedrynem oraz publiczne potępienie Jego nauk, ponieważ naród wciąż jeszcze okazywał duży szacunek wobec swych religijnych przywódców. Ktokolwiek usiłował potępić wymagania rabinów lub zmniejszyć ciężary krępujące naród, był uważany nie tylko za bluźniercę, lecz i za zdrajcę. Na tym gruncie rabini spodziewali się wzbudzić nieufność wobec Chrystusa, przedstawiając Go jako burzyciela ustalonych obyczajów, który zmierza do wywołania rozłamu wśród narodu i otwiera w ten sposób drogę do całkowitego ujarzmienia Żydów przez Rzymian. ZJ 141.2

Jednakże plany wypełniane z taką gorliwością przez rabinów pochodziły z innej rady niż Sanhedryn. Kiedy szatanowi nie udało się pokonać Chrystusa na pustyni, skierował swe siły na to, aby przeszkadzać Mu w Jego działalności i, na ile to możliwe, przekreślić Jego dzieło. To, czego nie był w stanie przeprowadzić bezpośrednio własnym wysiłkiem, postanowił osiągnąć za pomocą strategii. Toteż nie wycofał się z konfliktu na pustyni, nim nie opracował wraz ze swymi sprzymierzonymi aniołami planów, które miały na celu zamroczenie umysłów w narodzie żydowskim, aby nie mogli rozpoznać swego Odkupiciela. Zamierzał wykorzystać swych ludzkich przedstawicieli w świecie religii, wpajając im swą własną wrogość dla Szermierza prawdy. Pragnął nakłonić ich, by odrzucili Chrystusa i uczynili Jego życie możliwie najbardziej gorzkim, by zniechęcić Go w Jego misji. W działaniu przeciwko Zbawicielowi przywódcy Izraela stali się narzędziem szatana. ZJ 141.3

Jezus przyszedł po to, aby uczynić zakon “wielkim i sławnym”. Nie miał zamiaru umniejszać jego godności, lecz wywyższyć go. Pismo mówi: “Nie upadnie na duchu ani się nie złamie, dopóki nie utrwali prawa na ziemi”. Izajasza 42,21.4. Przyszedł, aby uwolnić sobotę od uciążliwych, zbędnych przepisów, czyniących z niej przekleństwo zamiast błogosławieństwa. ZJ 142.1

Z tego powodu Chrystus wybrał sobotę na uzdrowienie chorego w Betesda. Mógłby go uzdrowić w każdym innym dniu tygodnia lub po prostu uzdrowić, nie każąc mu zabrać jego posłania. Lecz nie stworzyłoby to okazji, której szukał. Każdy czyn Chrystusa dokonany podczas Jego życia na ziemi podlegał mądrym celom. Wszystko, co czynił, było ważne samo w sobie i w swym pouczającym znaczeniu. Spośród nieszczęśliwych zgromadzonych przy sadzawce wybrał do ukazania swej uzdrawiającej mocy najcięższy przypadek i polecił temu człowiekowi nieść jego posłanie przez miasto, aby ogłosił, jak wielka rzecz mu się stała. Miało to poruszyć kwestię czynności dozwolonych w sobotę i otworzyć Chrystusowi drogę do potępienia żydowskich ograniczeń co do dnia Pana oraz do ogłoszenia tych tradycji jako pozbawionych treści. ZJ 142.2

Jezus oświadczył, że dzieło wspomagania nieszczęśliwych nie sprzeciwia się prawu sabatu. Pozostaje ono w zgodzie z dziełem aniołów Bożych, którzy stale wędrują między niebem a ziemią, by służyć cierpiącej ludzkości. Chrystus rzekł: “Mój Ojciec aż dotąd działa i Ja działam”. Wszystkie dni należą do Boga i we wszystkie dni wykonuje On swe zamiary wobec ludzkości. Jeśli żydowska interpretacja prawa byłaby prawdziwa, wówczas przeciwne prawu byłoby postępowanie Jahwe, którego dzieło powołało i podtrzymało każdą żyjącą istotę, od czasu gdy założył fundamenty ziemi; Ten, który uznał swe dzieło za dobre i ustanowił dzień sobotni na pamiątkę jego zakończenia, musiał przerwać swą pracę i zatrzymać nigdy nie kończący się bieg uniwersum. ZJ 142.3

Czy Bóg zabrania słońcu świecić w sobotę i powstrzymuje jego życiodajne promienie od ogrzewania ziemi i sprzyjania rozwojowi roślin? Czy cały system wszechświata ma pozostać nieruchomy w tym świętym dniu? Czy Bóg powstrzymuje strumyki od nawadniania pól i lasów i ucisza nieprzerwany ruch przypływu i odpływu morza? Czy pszenica i żyto muszą przerwać swój wzrost, a dojrzewające kiście opóźniać purpurę swych gron? Czy drzewa i kwiaty mają przestać pączkować i kwitnąć w sabat? ZJ 142.4

Gdyby tak być miało, wówczas ludzie straciliby owoce ziemi i błogosławieństwa, czyniące życie czymś upragnionym. Natura musi kroczyć według raz nadanego kierunku. Bóg nie może ani na chwilę powstrzymać swej ręki, gdyż wtedy człowiek uległby zagładzie i śmierci. Ludzie także mają w tym dniu pewne prace do wykonania. Potrzeby życiowe muszą być zaspokajane, trzeba troszczyć się o chorych i potrzebujących. Przestrzeganie sabatu nie zwolni od winy, jeśli ktoś odmówi w tym dniu niesienia pomocy cierpiącemu. Dzień świętego Bożego odpoczynku ustanowiony był dla człowieka i zawarty w nim akt miłosierdzia pozostaje w doskonałej harmonii z jego celem. Bóg nie chce, aby istoty stworzone przez Niego znosiły choćby przez chwilę ból, któremu można ulżyć w dniu sobotnim lub w każdym innym. ZJ 142.5

Wymagania wobec Boga są w dniu sobotnim nawet większe niż w którymkolwiek innym. W tym dniu Jego lud uwalnia się od swych codziennych zajęć i spędza czas na rozmyślaniach i modlitwach. W dniu sobotnim ludzie kierują do Niego więcej próśb o łaskę niż w każdym innym dniu, oczekując Jego szczególnej uwagi i błogosławieństw. Bóg nie czeka na koniec sabatu, by spełnić te prośby. Praca niebios nigdy nie ustaje i człowiek nigdy nie może ustawać w czynieniu dobra. Nie postanowiono nigdzie, aby sobota była dniem nieużytecznej bezczynności. Prawo zabrania zwykłych zajęć w dniu Pańskim, jak też pracy zarobkowej czy takiej, która służy ziemskim przyjemnościom i korzyściom. Ale wzorem Boga, który zaniechał swego dzieła tworzenia, odpoczął w dniu sobotnim i pobłogosławił ten dzień, ludzie powinni zaniechać codziennych zajęć i oddać te święte godziny wzmacniającemu zdrowie odpoczynkowi, modlitwie oraz dobrym uczynkom. Uzdrowienie chorego przez Chrystusa pozostawało w całkowitej zgodzie z prawem. Było uhonorowaniem sabatu. ZJ 143.1

Jezus miał równe z Bogiem prawo pełnienia świętych uczynków o tym samym charakterze jak te, które czynił Ojciec w niebie. Ale faryzeusze oburzali się na to coraz bardziej. Według ich pojęć Jezus nie tylko łamał prawo, lecz nazywając Boga swym Ojcem ogłosił siebie równym Bogu. Jana 5,18. ZJ 143.2

Cały naród żydowski nazywał Boga swym Ojcem, wobec tego nie wzbudziłoby wśród nich oburzenia, gdyby Jezus stawiał siebie w takiej samej relacji do Boga, co oni. Zarzucając Mu więc bluźnierstwo dowiedli, że rozumieją, iż prawa, które On rości do tej nazwy, są wyższego rzędu. ZJ 143.3

Przeciwnikom Chrystusa zabrakło argumentów, za pomocą których mogliby przeciwstawić się prawdom, które On podsuwał ich świadomości. Mogli jedynie przytaczać swe zwyczaje i tradycje, słabe i puste w porównaniu z argumentami, które Jezus wyciągał ze Słowa Bożego i nieprzerwanego biegu natury. Gdyby rabini odczuwali jakąkolwiek potrzebę oświecenia, nabraliby pewności, że Jezus mówi prawdę. Oni jednak odrzucali Jego uwagi na temat soboty i starali się wzbudzić gniew wobec Niego za to, że nazywał siebie równym Bogu. Gniew przywódców nie znał granic. Gdyby nie obawa przed narodem, kapłani i rabini zabiliby Jezusa na miejscu. Jednakże lud darzył Go wielkim uczuciem. Wielu ujrzało w Jezusie przyjaciela, który wyleczył ich z chorób i pokrzepił w zmartwieniu, i usprawiedliwiali uzdrowienie chorego w Betesda. Dlatego przywódcy Izraela zmuszeni byli opanować na pewien czas swą nienawiść. ZJ 143.4

Jezus odrzucił oskarżenie o bluźnierstwo. Moje prawo — rzekł — czynienia tego, o co mnie oskarżacie, opiera się na tym, że jestem Synem Bożym, mającym wspólną z Nim naturę, cel i wolę. We wszelkim Bożym dziele tworzenia, i opatrzności współdziałam z Nim. “Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, nie może Syn sam od siebie nic czynić, tylko to, co widzi, że Ojciec czyni”. Kapłani i rabini pociągnęli Syna Bożego do odpowiedzialności za to właśnie dzieło, dla którego był zesłany na ziemię. Z powodu swych grzechów odseparowali się od Boga, a w swojej pysze żyli niezależnie od Niego. Czuli się samowystarczalni we wszystkim i nie mieli potrzeby, aby wyższa mądrość kierowała ich czynami. Lecz Syn Boży był poddany woli Ojca i zależny od Jego mocy. Chrystus tak dalece wyzbył się własnego “ja”, że nie miał żadnych własnych planów. Akceptował objawiane dzień po dniu plany Ojca i według nich działał. W taki sam sposób powinniśmy i my uzależnić się od Boga, aby nasze życie było prostym wypełnianiem Jego woli. ZJ 144.1

Gdy Mojżesz miał przystąpić do budowy przybytku mającego być miejscem zamieszkania Boga, otrzymał polecenie urządzenia wszystkiego zgodnie z wzorem, objawionym mu na górze. Mojżesza przepełniał zapał do pracy dla Boga. Najbardziej utalentowani i wykwalifikowani ludzie stali do dyspozycji, aby wypełniać jego polecenia. Jednak nie wolno mu było wykonać dzwonka, owocu granatu, ozdób, frędzli, zasłony ani żadnego naczynia w świątyni inaczej niż według podanego wzoru. Bóg wezwał go na górę i tam objawił mu sprawy nieba. Okryty chwałą Pańską, mógł przyjrzeć się wzorom, według których miało to wszystko być wykonane. Bóg, który pragnął uczynić z Izraela miejsce swojego zamieszkania, przekazał chwalebną ideę charakteru tego miejsca. Wzorzec ten został pokazany na górze Synaj, wtedy gdy ogłoszone zostało Prawo i Bóg ukazał się Mojżeszowi, a ten zawołał: “Panie, Panie, Boże miłosierny i łaskawy, nieskory do gniewu, bogaty w łaskę i wierność, zachowujący łaskę dla tysięcy, odpuszczający winę, występek i grzech”. 2 Mojżeszowa 34,6.7. ZJ 144.2

Izraelici wybrali swe własne drogi. Nie budowali zgodnie z zasadami; lecz Chrystus, który jest prawdziwym przybytkiem na mieszkanie dla Boga, uformował każdy szczegół swego ziemskiego życia w harmonii z Bożym ideałem. Chrystus rzekł: “Pragnę czynić wolę twoją, Boże mój, a zakon twój jest we wnętrzu moim”. Psalmów 40,9. Tak i my mamy kształtować nasze charaktery “na mieszkanie Boże w Duchu”. Efezjan 2,22. Naszym obowiązkiem jest “uczynić wszystko według wzoru”, podobnie jak uczynił Ten, który “cierpiał za was, zostawiając wam przykład, abyście wstępowali w jego ślady”. Hebrajczyków 8,5; 1 Piotra 2,21. ZJ 144.3

Słowa Chrystusa uczą, że mamy uważać siebie za nierozerwalnie złączonych z naszym Ojcem w niebie. Niezależnie od pozycji zajmowanej przez nas na ziemi, jesteśmy zależni od Boga, który w swych rękach trzyma nasze przeznaczenie. On wyznaczył nam pracę i obdarzył każdego zdolnościami i środkami do jej wykonania. Jak długo trwa podporządkowanie naszej woli Bogu i zaufanie do Jego mocy i mądrości, tak długo jesteśmy prowadzeni po bezpiecznych drogach, byśmy mogli wypełniać przeznaczoną nam część w Jego wielkim planie. Lecz ten, który polega na swej własnej mądrości i sile, sam odseparowuje się od Boga. Przestając działać w jedności z Chrystusem, staje się wykonawcą celów nieprzyjaciela Boga i ludzi. ZJ 144.4

Zbawiciel mówi dalej: “Co bowiem On czyni, to samo i Syn czyni (...). Albowiem jak Ojciec wzbudza z martwych i ożywia, tak i Syn ożywia tych, których chce”. Sadyceusze twierdzili, że zmartwychwstanie ciała nie nastąpi, lecz Jezus powiedział im, że jednym z największych dzieł Jego Ojca jest zwycięstwo nad śmiercią i że On sam również posiada potrzebną do tego moc. “Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, zbliża się godzina, owszem już jest, kiedy umarli usłyszą głos Syna Bożego i ci, co usłyszą, żyć będą”. Faryzeusze wierzyli w zmartwychwstanie po śmierci. Chrystus oświadczył, że siła obdarzająca zmarłych życiem jest stale wśród nich i że powinni widzieć jej przejawy. Jest to ta sama siła, która daje życie duszy umarłej “przez upadki i grzechy”. Efezjan 2,1. Tenże duch życia w Jezusie Chrystusie, “moc zmartwychwstania jego”, uwalnia ludzi “od zakonu grzechu i śmierci”. Filipian 3,10; Rzymian 8,2. Panowanie zła zostało obalone, a dusza przez wiarę jest wolna od grzechu. Ten, kto otworzy swe serce Duchowi Chrystusa, staje się uczestnikiem przemożnej siły, która uniesie jego ciało z grobu. ZJ 145.1

Skromny Nazarejczyk daje świadectwo swej prawdziwej szlachetności. Wznosi się ponad człowieczeństwo, odrzuca powłokę grzechu i hańby, stając się objawionym, uczczonym przez aniołów Synem Bożym, nierozdzielnym ze Stwórcą wszechświata. Słuchacze ulegli urokowi Jego słów, bo nikt nigdy nie mówił do nich w ten sposób i nikt nie przyoblekał się w takie atrybuty królewskiego majestatu. Wypowiedzi Jego są jasne i zrozumiałe i przedstawiają w pełni Jego misję oraz powinności świata. “Bo Ojciec nikogo nie sądzi, lecz wszelki sąd przekazał Synowi, aby wszyscy czcili Syna, jak czczą Ojca. Kto nie czci Syna, ten nie czci Ojca, który go posłał. (...) Jak bowiem Ojciec ma żywot sam w sobie, tak dał i Synowi, by miał żywot sam w sobie. I dał mu władzę sądzenia, bo jest Synem Człowieczym”. ZJ 145.2

Kapłani i przywódcy sami siebie uczynili sędziami potępiającymi dzieło Chrystusa, lecz On siebie ogłosił ich sędzią i sędzią całej ziemi. Świat oddany został Chrystusowi i tylko za Jego pośrednictwem Bóg zsyła wszelkie błogosławieństwa na nasz upadły ród. Był On Odkupicielem tak przed jak i po swym wcieleniu. Odkupicielska misja Zbawiciela zaczęła się wraz z pojawieniem się grzechu. Każdy otrzymał życie i światło, każdy też będzie sądzony według miary światła, jakie mu było dane. A Ten, który dał światło, który sprawował nad duszą najczulszy nadzór, usiłując wydrzeć ją grzechowi i pozyskać dla świętości, jest jednocześnie jej obrońcą i sędzią. Poczynając od wielkiego konfliktu, jaki miał miejsce w niebie, szatan bronił swej sprawy na drodze oszustwa. Chrystus natomiast pracował nad tym, by odsłonić jego zamiary i złamać jego potęgę. To On stawił czoło duchowi zła i przez wszystkie wieki dążył do uwolnienia więźniów z sideł tego, który chce sprawować swój rząd nad każdą duszą. ZJ 145.3

I Bóg “dał mu władzę sądzenia, bo jest Synem Człowieczym”. Poznał przecież dno ludzkiego bólu i zniewolenia, zrozumiał kruchość i grzeszność ludzi, dla nas oparł się zwycięsko pokusom szatana. Dzięki temu potrafi postępować sprawiedliwie i miłosiernie z duszami, dla zbawienia których dał przelać swą krew — dlatego Syn Człowieczy powołany jest do sprawowania sądu. ZJ 146.1

Misja Chrystusa nie polegała jednak na sądzie, lecz na zbawieniu. “Bo nie posłał Bóg Syna na świat, aby sądził świat, ale aby świat był przez niego zbawiony.” Jana 3,17. Jezus oświadczył przed Sanhedrynem: “Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł z śmierci do żywota”. Jana 5,24. ZJ 146.2

Wzywając swych słuchaczy, aby się temu nie dziwili, Chrystus odsłaniał przed nimi coraz szerzej tajemnicę przyszłości. Powiedział do nich: “Nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos jego; I wyjdą ci, co dobrze czynili, by powstać do życia; a inni, którzy źle czynili, by powstać na sąd”. Jana 5,28-29. ZJ 146.3

Na to zapewnienie przyszłego życia Izrael czekał od dawna i spodziewał się uzyskać je w godzinie przyjścia Mesjasza. Jedyne światło, które może rozświetlić mrok grobu, rozświeciło się nad nimi. Lecz upór bywa ślepy. Jezus pogwałcił tradycje rabinów i zlekceważył ich autorytet, dlatego nie uwierzyli. ZJ 146.4

Czas, miejsce, okoliczności oraz intensywność uczuć przenikających zebranych składały się na to, że słowa Chrystusa wypowiedziane przed Sanhedrynem wywarły wielkie wrażenie. Najwyższe władze kościelne nastawały na życie Tego, który ogłosił siebie odnowicielem Izraela. Pana sabatu postawiono przed ziemskim trybunałem pod zarzutem złamania prawa sabatu. Gdy Jezus tak nieustraszenie mówił o swojej misji, sędziowie spoglądali na Niego ze zdumieniem i oburzeniem, lecz słowom tym nie mogli się przeciwstawić ani ogłosić skazującego wyroku. Jezus zakwestionował prawo kapłanów i rabinów do poddawania w wątpliwość istoty Jego Osoby lub wtrącania się do Jego dzieła. Nikt nie obdarzył ich taką władzą, a ich roszczenia były oparte wyłącznie na własnej pysze i arogancji. Jezus odmówił przyznania się do winy i nie zgodził się na przyjęcie ich pouczeń. ZJ 146.5

Zamiast chwalić się tym cudem, za który Go oskarżali, lub tłumaczyć, jaki miał w nim cel, Jezus wystąpił przeciwko przywódcom, z oskarżonego stając się oskarżycielem. Wytknął im zatwardziałość serc oraz nieznajomość Pisma Świętego. Oskarżył ich o odrzucenie Słowa Bożego, tak samo jak odrzucili Jego, posłanego przez Boga. “Badacie Pisma, bo sądzicie, że macie w nich żywot wieczny; a one składają świadectwo o mnie.” Jana 5,39. ZJ 146.6

Na każdej swej stronie, czy to historii, przepisów czy proroctw, Pismo Święte Starego Testamentu promieniuje chwałą Syna Bożego. Cały system judaizmu na tyle, na ile ustanowiony był przez Boga, był skondensowanym proroctwem Ewangelii. To o Chrystusie “świadczą wszyscy prorocy”. Dzieje Apostolskie 10,43. Poczynając od przyrzeczenia danego Adamowi aż po patriarchów i prawny ustrój Izraela pełne chwały światło niebios oświetlało ścieżki Odkupiciela. Mędrcy ujrzeli gwiazdę betlejemską, nadchodził Władca, a cała przyszłość przesuwała się przed nimi w tajemniczym pochodzie. Każda ofiara symbolizowała śmierć Chrystusa, a w każdym dymie kadzideł unosiła się Jego sprawiedliwość. Przy każdym trąbieniu fanfar rozbrzmiewało Jego imię. W uroczystym misterium miejsca najświętszego przebywała Jego chwała. ZJ 147.1

Żydzi mieli w posiadaniu Pismo Święte i uważali, że powierzchowna znajomość Słowa Bożego zapewnia im wieczne życie. Lecz Jezus rzekł: “Słowa jego nie zachowaliście w sobie”. Odrzucając słowo Chrystusa wyrzekli się też Jego Osoby: “Ale mimo to do mnie przyjść nie chcecie, aby mieć żywot”, rzekł Jezus. ZJ 147.2

Przywódcy żydowscy studiowali naukę proroków o królestwie Mesjasza, czynili to jednak nie ze szczerej chęci poznania prawdy, lecz w celu znalezienia uzasadnienia dla swych ambitnych nadziei. A kiedy Chrystus przyszedł w postaci niezgodnej z ich przewidywaniami, nie chcieli Go przyjąć i dla usprawiedliwienia samych siebie usiłowali przedstawić Go jako zwodziciela. Gdy tylko raz wstąpili na tę drogę, szatanowi łatwo było wzmocnić ich opozycję wobec Chrystusa. Słowa, które powinny były być przyjęte jako dowód Jego boskości, wykorzystane zostały przeciw Niemu. W ten sposób prawda Boża obróciła się w kłamstwo, a im usilniej Zbawiciel przemawiał do nich słowami łaski, tym bardziej zdecydowani byli sprzeciwić się temu światłu. ZJ 147.3

Jezus rzekł: “Nie przyjmuję chwały od ludzi”. Nie zależało Mu na wpływie Sanhedrynu, ani nie szukał ich aprobaty dla siebie. Aprobata tych ludzi nie mogła przynieść Mu zaszczytu, gdyż był w te atrybuty wyposażony przez niebo. Gdyby zechciał, aniołowie przybyliby oddać Mu hołdu, a Ojciec raz jeszcze dałby świadectwo Jego boskości. Lecz tylko ze względu na nich i na naród, którego byli przywódcami, Chrystus pragnął, aby starszyzna pojęła boskość Jego Istoty i przyjęła błogosławieństwo, które im przyniósł. ZJ 147.4

“Ja przyszedłem w imieniu Ojca mego, a wy mnie nie przyjmujecie; jeśli kto inny przyjdzie we własnym imieniu, tego przyjmiecie”. Jezus przyszedł z woli Boga, niosąc Jego obraz, spełniając Jego słowo i pracując dla Jego chwały, ale przywódcy Izraela nie przyjęli Go. Ale gdyby przyszli inni, przyjmujący charakter Chrystusa, lecz działający we własnym imieniu i dla własnej chwały, zostaliby przyjęci. Dlaczego? Dlatego właśnie, że ci, którzy szukają własnej chwały, oddziaływują na ludzkie pragnienie wywyższenia się. Takie apele przemówiłyby do Żydów. Przyjęliby fałszywych nauczycieli, gdyby ci schlebiali ich pysze i uznawali drogie im poglądy oraz tradycje. Ale Chrystusowa nauka sprzeciwiała się ich ideologii. Jest to nauka duchowa, która wymaga samopoświęcenia, i dlatego jej nie przyjęli. Nie znali Boga i dlatego Jego głos mówiący przez Chrystusa był dla nich głosem obcym. ZJ 147.5

Czyż nie to samo powtarza się w naszych czasach? Czy nie brak ludzi, nawet przywódców religijnych, którzy zatwardzili swe serca na wpływ Ducha Świętego i zamknęli tym sobie możliwość rozpoznania głosu Bożego? Czy nie odrzucają oni Słowa Bożego, aby mogli żyć w zgodzie z własnymi tradycjami? ZJ 148.1

“Gdybyście bowiem wierzyli Mojżeszowi”, rzekł Chrystus, “wierzylibyście i mnie. O mnie bowiem on napisał. A jeśli jego pismom nie wierzycie, jakże uwierzycie moim słowom?” To Jezus przemawiał do Izraela przez Mojżesza. Gdyby przysłuchiwali się boskiemu głosowi, przemawiającemu ustami ich wielkiego przywódcy, byliby go rozpoznali w nauce Chrystusa. Gdyby uwierzyli Mojżeszowi, uwierzyliby i Temu, o którym Mojżesz pisał. ZJ 148.2

Jezus wiedział, że kapłani i rabini są zdecydowani odebrać Mu życie, ale wyraźnie wytłumaczył im swą jedność z Ojcem oraz swój stosunek do świata. Zdawali sobie sprawę, że nie było wytłumaczenia dla ich sprzeciwu wobec Chrystusa, lecz ich mordercza nienawiść nie dawała się opanować. Strach ogarniał ich, gdy byli świadkami przekonywającej mocy Jego czynów, ale mimo to odrzucili Jego apele i zabarykadowali się w ciemności. ZJ 148.3

Wyraźnie nie powiodło się im obalenie autorytetu Jezusa ani zniechęcenie ludzi, których przekonały Jego słowa. Sami przywódcy zdawali sobie sprawę z głębi potępienia, jakim obarczył ich sumienia, lecz ta świadomość spotęgowała tylko ich rozgoryczenie. Byli zdecydowani targnąć się na Jego życie. Po całym kraju rozesłani zostali gońcy, którzy mieli ostrzegać naród przed Chrystusem jako samozwańcem. Wysłano szpiegów, którzy mieli Go obserwować i donosić, co powiedział i co uczynił. Cień krzyża padł już nieodwracalnie na drogie życie Zbawiciela. ZJ 148.4