Życie Jezusa

72/88

Rozdział 71 — Sługa sług

Rozdział napisany w oparciu o Ewangelię Łukasza 22,7-18.24; Jana 13,1-17.

W pokoju na piętrze jednego z domów w Jerozolimie Chrystus siedział przy stole wraz ze swymi uczniami, a powodem tego zebrania było święto Paschy. Zbawiciel pragnął spędzić to święto wyłącznie w towarzystwie swych dwunastu uczniów. Wiedział bowiem, że nadeszła Jego godzina, a On sam jest prawdziwym Barankiem Wielkanocnym. Wiedział też, iż zanim zjedzone zostaną świąteczne dania, zostanie ukrzyżowany. Miał właśnie wychylić kielich goryczy i przejść przez ostateczny chrzest cierpienia. Pozostało jeszcze kilka godzin spokoju i pragnął spędzić je w otoczeniu swych umiłowanych uczniów. ZJ 462.1

Całe życie Chrystusa było ofiarną służbą, bowiem “nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służył”. Mateusza 20,28. Ta też zasada spoczywała u podstaw każdego Jego czynu. Jednakże uczniowie wciąż jeszcze nie przyswoili sobie tej nauki. Podczas ostatniej wieczerzy Jezus powtórzył ją, a zobrazował ją w sposób, który wpisał tę naukę na zawsze w umysły i serca ludzi. ZJ 462.2

Rozmowy między Chrystusem a uczniami przebiegały zazwyczaj w atmosferze cichej radości, bardzo cenionej przez nich wszystkich, a wielkanocne wieczerze były szczególnie uroczyste. Jednakże tym razem Jezus wydał się uczniom zatroskany. Na Jego sercu legł ciężar, a cień zasnuł Jego twarz. Gdy Jezus spotkał się z uczniami w świątecznej izbie, ci dostrzegli tę wielką zmianę, gnębiącą Jego duszę, i choć nie znali powodu, to jednak współczuli Mu serdecznie. ZJ 462.3

Gdy wszyscy zebrali się przy stole, Chrystus przemówił ze wzruszającym smutkiem: “I rzekł do nich: Gorąco pragnąłem spożyć tę wieczerzę paschalną z wami przed moją męką; powiadam wam bowiem, iż nie będę jej już spożywał, aż nastąpi spełnienie w Królestwie Bożym”. Łukasza 22,15.16. ZJ 462.4

Wiedział, że nastał dla Niego czas odejścia z tego świata do Ojca, ale kochając bliźnich na tym świecie, zachował tę miłość do końca. Obecnie stanął w cieniu krzyża i boleść musiała przenikać Jego serce. Wiedział też, że będzie opuszczony w godzinie zdrady, i zdawał sobie sprawę z faktu, że Jego skazanie i wykonanie wyroku będzie takie samo, jak w przypadku niepoprawnych złoczyńców. ZJ 462.5

Znał niewdzięczność i okrucieństwo tych, dla zbawienia których przyszedł na świat. Wiedział, że ofiara, jaką miał złożyć, jest nieporównywalnie wielka, zdawał też sobie sprawę, że dla wielu okaże się ona bezużyteczna. Wiedząc o wszystkim, co Go czeka, miał naturalne prawo do poddania się myślom o poniżeniu i cierpieniach. Patrzył jednak na tych dwunastu najbliższych Mu ludzi, którzy po przeżyciu Jego pohańbienia, smutku i bolesnych cierpień będą musieli samotnie walczyć. Jego myśli związane z własnymi cierpieniami zawsze łączyły się z myślami o uczniach. Zatroskanie ich losami przewyższało w Jego umyśle sprawę własnej doli. ZJ 463.1

Tego ostatniego wieczoru spędzonego z uczniami Jezus miał im dużo do powiedzenia. Gdyby byli gotowi do przyjęcia tego, co chciał im przekazać, zaoszczędziliby sobie nękającej serce udręki, rozczarowania i niewiary. Lecz Jezus wiedział, że nie będą w stanie udźwignąć tego, co miał rzec. Gdy wpatrywał się w ich twarze, słowa ostrzeżenia i otuchy zamierały na Jego ustach. Czas upływał w ciszy i wydawało się, że Jezus czeka na coś. ZJ 463.2

Uczniowie byli niespokojni, a jednocześnie można było zauważyć, że minął smutek i współczucie wywołane wcześniej słowami Chrystusa. Pełne troski słowa, które mówiły o Jego własnym cierpieniu, nie czyniły wielkiego wrażenia. Spojrzenia, jakie między sobą wymieniali, ujawniały panujące w tym gronie uczucia zawiści i niezgody. ZJ 463.3

Istniał wszakże między nimi spór o to, “kto z nich ma uchodzić za największego”. Spór ten prowadzony w obecności Chrystusa zawsze martwił Go i ranił. Uczniowie ciągle hołdowali swej ulubionej myśli, że Chrystus zapewni sobie władzę i zajmie należne miejsce na tronie Dawida, dlatego też każdy w swoim sercu ukrywał myśl o zajęciu najwyższego stanowiska w królestwie. Oceniali samych siebie wyżej od swych współtowarzyszy, zamiast uznać swoich braci za bardziej godnych wyróżnienia. Prośba Jakuba i Jana o umożliwienie im zasiadania po prawicy i po lewicy tronu Chrystusa wzbudziła oburzenie wśród pozostałych uczniów. Prośba tych dwóch braci o umożliwienie im zajęcia najwyższych stanowisk wywołała grożące rozłamem oburzenie pozostałej dziesiątki. Uważali, że dzieje się niesprawiedliwość i krzywda, a ich talenty i wierność nie są właściwie docenione. Judasz zaś najsurowiej osądzał Jakuba i Jana. ZJ 463.4

Gdy uczniowie weszli do jadalni, serca ich pełne były oburzenia. Judasz ciągle nie odstępował lewego boku Zbawiciela, a Jan prawego. Jeżeli miało istnieć najwyższe stanowisko, drugie po Chrystusie, to Judasz był zdecydowany zająć je. A Judasz był zdrajcą. ZJ 463.5

Powstał jeszcze inny powód do niezgody. Było w zwyczaju na ucztach, że sługa mył nogi zebranym gościom; toteż i tym razem wszystko było przygotowane na spełnienie tego obrzędu: dzban, miska i ręcznik znajdowały się na miejscu, ale nie było żadnego sługi. W tej sytuacji obowiązek ten spadł na uczniów, ale każdy z nich w poczuciu zranionej dumy odmówił wykonania tej służebnej funkcji. Wszyscy okazali stoicką obojętność udając, że są nieświadomi tego, iż pozostało coś do zrobienia. Swoim milczeniem odmawiali wykonania tej poniżającej czynności. ZJ 463.6

W jaki sposób miał Chrystus przenieść te biedne dusze w regiony, gdzie nie zagrozi im zwycięstwo szatana? W jaki sposób miał im udowodnić, że samo zaliczanie się do grona Jego uczniów nie sprawia, że nimi są, i nie zapewnia im miejsca w Jego królestwie? Czy mógł im udowodnić, że na osiągnięcie prawdziwej wielkości człowiek musi pracować poprzez pełną miłości służbę i wykazanie się własną pokorą? W jaki sposób miał wzniecić w ich sercach miłość i uczynić je zdolnymi do zrozumienia tego, co pragnął im powiedzieć? Uczniowie nie uczynili żadnego gestu dla spełnienia wymaganej posługi, natomiast Jezus czekał przez pewien czas, aby się przekonać, co uczynią. Potem On, boski Nauczyciel, wstał od stołu i zdejmując szatę wierzchnią, która mogłaby krępować Jego ruchy, wziął prześcieradło i opasał się nim. Uczniowie spoglądali w milczeniu i z zaciekawieniem na to, co miało nastąpić. “Potem nalał wody do misy i począł umywać nogi uczniów i wycierać prześcieradłem, którym był przepasany”. Ten czyn Jezusa otworzył oczy uczniom, a uczucie gorzkiego wstydu i upokorzenia wypełniło ich serca. Zrozumieli ten milczący wyrzut i ujrzeli siebie samych w całkiem nowym świetle. ZJ 464.1

W ten oto sposób Chrystus wyraził swą miłość do uczniów. Przepełniający ich egoizm smucił Go, lecz nie wszczynał z nimi sporu, rozumiejąc trudności, z jakimi mieli się wkrótce zetknąć. Zamiast nagany przedstawił im przykład, którego już nigdy nie mieli zapomnieć. Niełatwo było zachwiać lub zagasić Jego miłość ku nim. Wiedział, że Ojciec złożył w Jego ręce wszystkie sprawy, że przyszedł na ziemię z woli Boga i że do Niego powracał. Miał pełną świadomość swej boskości, lecz potrafił odłożyć królewską koronę i szaty, aby przyjąć postać sługi. Jedną z ostatnich czynności Jego ziemskiego życia było przepasanie się, jak to czynią słudzy, i spełnienie ich obowiązku. ZJ 464.2

Przed świętami wielkanocnymi Judasz spotkał się po raz drugi z kapłanami i uczonymi w Piśmie, zobowiązując się wydać Jezusa w ich ręce. Jednakże po tym fakcie znowu umieścił się wśród uczniów, udając całkowitą niewinność i zainteresowanie przygotowaniami do święta. Uczniowie nic nie wiedzieli o planach Judasza, bo tylko Jezus potrafił odczytać jego tajemnicę. Nie starał się go zdemaskować, ponieważ ciągle jeszcze walczył o jego duszę, a z powodu tego odstępstwa cierpiał nie mniej niż w chwili płaczu nad losem skazanej na zagładę Jerozolimy. Z Jego serca wyrywało się wołanie: “Jakże miałbym cię porzucić?” Judasz odczuwał zniewalającą moc tej miłości, toteż gdy ręce Jezusa obmywały jego zakurzone nogi i wycierały je prześcieradłem, serce tego człowieka drżało w rozterce, bowiem chwilami pragnął wyznać swój grzech. Jednakże nie mógł zmusić siebie do pokory, bowiem zatwardziałe serce było przeciwne skrusze. Teraz jednak stłumione chwilowo uczucia znów powracały do głosu. Judasz czuł się dotknięty tym, że Chrystus myje nogi uczniom, bowiem jeśli się już do tego poniżył, to nie może być Królem Izraela. W tym akcie mycia nóg Chrystus zaprzeczał wszystkim nadziejom Judasza na zaszczyty doczesnego królestwa. To sprawiło, że uczeń ten uznał, iż towarzysząc Chrystusowi nie może się niczego spodziewać dla siebie. Uznał się za oszukanego i utwierdził się w zamiarze zaparcia się Go, gdy, jego zdaniem, Chrystus sam siebie poniżył. Opanowany był przez demona i postanowił wypełnić dzieło zdrady, na które wcześniej przystał. ZJ 464.3

Wybierając sobie miejsce przy stole Judasz ulokował się w ten sposób, że był pierwszy z brzegu, wobec czego Chrystus w swej służebnej roli obsłużył go pierwszego. Jan, wobec którego Judasz żywił tyle gorzkich uraz, pozostał jako ostatni, czego jednak nie uważał za oznakę poniżenia lub lekceważenia. Obserwując postępowanie Chrystusa uczniowie byli bardzo poruszeni, a gdy przyszła kolej na Piotra, ten zawołał z oburzeniem: “Panie, Ty miałbyś umywać moje nogi?” To samoponiżenie Chrystusa wstrząsnęło jego sercem, ponieważ zawstydził się, iż żaden z nich nie wziął na siebie tej powinności. Jezus odpowiedział na to: “Co Ja czynię, ty nie wiesz teraz, ale się potem dowiesz”. Piotr nie mógł pogodzić się z tym upokorzeniem. Stale uważał Jezusa za Syna Bożego, dlatego też całą swoją duszą zaprotestował przeciwko tej posłudze. Wtedy jednak jeszcze nie zdawał sobie sprawy, w jakim właściwie celu Chrystus przybył na świat. Dlatego też zawołał: “Przenigdy nie będziesz umywał nóg moich!”. Chrystus wtedy uroczyście odpowiedział: “Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał działu ze mną”. ZJ 465.1

Posługa, przeciwko której protestował Piotr, symbolizowała wyższy akt oczyszczenia. Chrystus przybył na ziemię, aby zmazać z ludzkich serc skazę grzechu. Wzbraniając się przed umyciem mu nóg przez Chrystusa, Piotr nie umiał pogodzić się z faktem, że w obrzędzie fizycznym tkwił symbol oczyszczenia duchowego. Niegodzenie się z tym obrzędem równało się odrzuceniu Pana. Praca Mistrza, podjęta dla naszego oczyszczenia, nie mogła przynieść Mu ujmy, natomiast prawdziwa pokora polega na przyjmowaniu z całą wdzięcznością serca wszystkiego, co jest czynione w imię naszego dobra, oraz na szczerej służbie Chrystusowi. ZJ 465.2

Na skutek słów: “Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał działu ze mną”, Piotr zrezygnował z oporu i samowoli. W jego głowie nie mogła się pomieścić myśl o rozstaniu z Chrystusem, które uznał za równoznaczne z własną śmiercią. Dlatego też powiedział: “Panie, nie tylko nogi moje, lecz i ręce, i głowę”. Rzekł mu Jezus: “Kto jest umyty, nie ma potrzeby myć się, chyba tylko nogi, bo czysty jest cały”. ZJ 465.3

W tych słowach zawarte jest pojęcie szersze niż czystość cielesna, bowiem myśl Chrystusa obracała się wokół wyższego oczyszczenia, symbolizowanego przez umycie cielesne. Każdy wychodzący z kąpieli człowiek jest czysty, ale jego obute w sandały nogi wkrótce stają się zakurzone, domagając się mycia od nowa. Tak Piotr, jak i jego bracia zostali obmyci w wielkiej fontannie zmywającej grzech i nieczystości. Chrystus uznał ich za swoich, ale mimo to podlegali pokusom wiodącym ku złu i nie mogli obyć się bez Jego oczyszczającej łaski. Gdy Jezus opasał się prześcieradłem, aby obmyć ich nogi z kurzu, pragnął za pomocą tego aktu przepędzić z ich serc uczucia wyobcowania, zazdrości i pychy. Mycie nóg daleko wykraczało poza zwykłe znaczenie usuwania z ciała fizycznego brudu. W stanie ducha, jakiemu ulegli, żaden z uczniów nie mógł wejść w kontakt z Chrystusem. Nie poddali się bowiem uczuciu pokory i miłości, które przygotowałyby ich do udziału w wieczerzy wielkanocnej i uznania pamiątki ustanowionej przez Chrystusa w czasie jej trwania. Serca tych ludzi nie były jeszcze oczyszczone, a duma i egoizm rozsadzały je; dlatego akt umycia nóg przez Jezusa oczyszczał uczniów. Po jego zakończeniu nastąpiła całkowita zmiana nastrojów. Spoglądający na nich Jezus mógł powiedzieć: “Jesteście czyści”. Odrodziła się jedność serc i wzajemna miłość. W serca uczniów wstąpiła pokora, a ich umysły otwarły się na nauki Chrystusa. Z wyjątkiem Judasza, każdy gotów był ustąpić drugiemu wyższego miejsca, a ich oddane i pełne wdzięczności serca chłonęły słowa Chrystusa. ZJ 465.4

Krew Chrystusa obmyła nas tak samo, jak Piotra i jego współtowarzyszy, ale często serca nasze kala kontakt z siłami zła. Dlatego też powinniśmy zanosić do Chrystusa prośby o udzielenie nam Jego oczyszczającej łaski. Piotr wzdragał się przed tym, by ręce Pana i Nauczyciela dotykały jego zabrudzonych stóp. Jakże często jednak nasze grzeszne, zbrukane serca kontaktują się z sercem Chrystusa! Jakże bolesne muszą być dla Niego nasze złe usposobienie, próżność i pycha! Ale pomimo to powinniśmy wszystkie nasze ułomności i wady złożyć u Jego stóp, bowiem tylko On jeden może nas oczyścić. Wspólnota z Nim jest możliwa jedynie pod warunkiem uprzedniego poddania się działaniu Jego oczyszczającej mocy. ZJ 466.1

Jezus rzekł do uczniów: “Czyści jesteście, lecz nie wszyscy”. Choć umył nogi Judasza, to jednak serce tego człowieka nie podało się Chrystusowi i nie zostało oczyszczone. ZJ 466.2

Po umyciu nóg Chrystus ubrał się i usiadł przy stole, mówiąc do uczniów: “Czy wiecie, co wam uczyniłem? Wy nazywacie mnie Nauczycielem i Panem, i słusznie mówicie, bo jestem nim. Jeśli tedy Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem nogi wasze, i wy winniście sobie nawzajem umywać nogi. Albowiem dałem wam przykład, byście i wy czynili, jak Ja wam uczyniłem. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Sługa nie jest większy nad pana swego, ani poseł nie jest większy od tego, który go posłał”. ZJ 466.3

Chrystus pragnął, aby pojęli, że chociaż umył ich nogi, nie zaważyło to w najmniejszym stopniu na Jego godności. “Wy nazywacie mnie Nauczycielem i Panem, i słusznie mówicie, bo jestem nim”. Będąc zaś nieskończenie wyższym, Jezus uświęcił swą łaską tę usługę i nadał jej odpowiednie znaczenie. Nikt nie stał tak wysoko jak Chrystus, a mimo tej pozycji zniżył się dobrowolnie do wykonania najpokorniejszych czynności. Zrobił to w tym celu, aby Jego naród nie wkroczył na drogi wskazywane przez zadomowiony w sercach egoizm. Dając przykład pokory, wystąpił przeciwko pysze człowieka, ponieważ zasadą Jego życia było służenie innym. Tej to sprawy nie chciał pozostawić do decyzji człowieka. Jak wielką wagę miała ona w Jego oczach, dowodzi fakt, że sam będąc równy Bogu wystąpił w roli sługi swych uczniów. Ten, przed którym uginały się wszystkie kolana, Istota uprawniona do korzystania z wszelkich usług aniołów chwały, obecnie zniżył się do czynności obmywania nóg swoich uczniów, a więc ludzi nazywających Go swoim Panem. Obmył nogi nawet temu, który Go sprzedał. ZJ 466.4

Swym życiem i nauką dał Jezus doskonały przykład postępowania wolnego od wszelkiego egoizmu, postępowania, które bierze swój początek w Bogu. Bóg nie istnieje dla Samego siebie, co udowodnił poprzez stworzenie świata i takie kierowanie nim, które przysparza korzyści wszelkiemu stworzeniu. “Słońce jego wschodzi nad złymi i dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.” Mateusza 5,45. Ten ideał służby Bóg zaszczepił swemu Synowi. Jezus postawiony został na czele ludzkości, aby swym przykładem nauczał ludzi, na czym polega służenie innym, toteż całe Jego istnienie podporządkowane było temu prawu. Służył wszystkim i dbał o wszystkich, żyjąc stosownie do prawa Bożego i dając przykład posłuszeństwa. ZJ 467.1

Jezus stale ponawiał swoje wysiłki w celu skłonienia uczniów do kierowania się tym prawem. Gdy Jakub i Jan zwrócili się z prośbą o specjalne wyróżnienie dla siebie, Chrystus rzekł do nich: “Ktokolwiek by chciał być między wami pierwszy, niech będzie sługą waszym”. Mateusza 20,27. Przypomniał im, że w Jego królestwie nie stosuje się zasad wywyższania i nadawania przywilejów. Jedyną wielkość stanowi pokora, a jedyną drogą wyróżnienia jest służenie bliźnim. ZJ 467.2

Po umyciu nóg uczniom Chrystus rzekł: “Albowiem dałem wam przykład, byście i wy czynili, jak Ja wam uczyniłem”. W tych słowach Chrystus wyraził nie tylko myśli o zadośćuczynieniu zasadom gościnności, lecz chodziło Mu o coś dalece ważniejszego niż usunięcie brudu z ludzkich stóp. ZJ 467.3

Tym swoim czynem Chrystus ustanowił religijny obrzęd, ponieważ ze związanego z nim upokorzenia wypływał uświęcony nakaz torujący drogę Wieczerzy Pańskiej. Podlegali mu uczniowie, ponieważ ich przede wszystkim obowiązywała pokora i służba bliźniemu. ZJ 467.4

Serce nie może podążać śladami Chrystusa, kiedy w świecie panoszy się pycha, brak jedności i walka. W takich warunkach nie może nastąpić zjednoczenie z Chrystusem za pośrednictwem Jego ciała i krwi. Dlatego też wstępnym warunkiem połączenia się z Chrystusem jest pokora, której sam stał się przykładem. ZJ 467.5

Dzieci Chrystusa poddające się przykładowi pokory powinny pamiętać nieustannie słowa wypowiedziane przez Pana życia i chwały: “Czy wiecie, co wam uczyniłem? Wy nazywacie mnie Nauczycielem i Panem, i słusznie mówicie, bo jestem nim. Jeśli tedy Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem nogi wasze, i wy winniście sobie nawzajem umywać nogi. Albowiem dałem wam przykład, byście i wy czynili, jak Ja wam uczyniłem. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Sługa nie jest większy nad pana swego ani poseł nie jest większy od tego, który go posłał. Jeśli to wiecie, błogosławieni jesteście, gdy zgodnie z tym postępować będziecie.” Jana 13,12-17. W naturze człowieka leży skłonność do stawiania siebie wyżej od swych braci, praca dla samego siebie i dążenie do opanowania najwyższych stanowisk; wynikiem takich postaw są często pomówienia i rozgoryczenie. Obrzęd poprzedzający wieczerzę Pańską służy usunięciu tych nieporozumień, wyzwoleniu ludzi z egoizmu, pychy i samowywyższenia oraz skierowaniu ich na drogę pokory i służby w interesie bliźniego. ZJ 468.1

Święty Strażnik na niebie jest obecny podczas tego obrzędu, czuwając, aby spełniał on swoją rolę pozyskiwania dusz, potępienia grzechu i dostarczenia ludziom błogosławionej pewności odpuszczenia ich przewinień. Chrystus uczestniczy w nim w pełni chwały i zmienia bieg ludzkich myśli, nie pozwalając im schodzić na manowce egoizmu. Duch Święty potęguje wrażliwość tych, którzy idą za przykładem Pana. Przy rozmyślaniu nad upokorzeniem Zbawiciela w imię naszej sprawy myśli nasze zaczynają się zazębiać jak ogniwa łańcucha. W pamięci zarysowuje się wielka dobroć Boga i budzą się uczucia tkliwości dla naszych ziemskich przyjaciół. Zaczynamy też wspominać wzgardzone błogosławieństwa, nadużyte objawy miłosierdzia i przyjaźni. Zaczynają obnażać się korzenie naszego rozgoryczenia, które tłumiły wzrost drogocennej rośliny miłości. Wynurzają się z zakamarków pamięci wady charakteru, zaniedbywanie obowiązków, niewdzięczność względem Boga i oschłość w stosunku do naszych braci. W toku tych rozmyślań grzech jawi się nam w taki sposób, w jaki go widzi Bóg. Nad naszymi myślami przestaje panować poczucie samozadowolenia, bowiem kierują się one ku samokrytyce i pokorze. Umysł nasz zaczyna przewodzić prądy sprzyjające znoszeniu wszelkich barier powodujących wyobcowanie, a wraz z tym zanikają nasze złe myśli i słowa. Następuje wyznanie popełnianych grzechów i ich odpuszczenie, a w serce wstępuje zniewalająca łaska Chrystusa. Miłość Chrystusa łączy dusze pod sztandarem błogosławionej jedności. ZJ 468.2

Pożądanie wyższego życia duchowego spełnić się może dopiero po właściwym przyswojeniu przez nas tej elementarnej lekcji o czym może świadczyć boski Świadek. Dowodem tej odmiany jest podniosły stan duszy, umożliwiający połączenie się z Bogiem w poczuciu, że grzechy zostały nam odpuszczane. Blask sprawiedliwości Chrystusa wypełnia nasz umysł i świątynię duszy, bowiem oglądamy “Baranka Bożego, który gładzi grzech świata”. Jana 1,29. ZJ 468.3

W oczach tych, którzy odczuwają ducha tego obrzędu, nie stanie się on nigdy pustą ceremonią, ponieważ zawiera się w nim lekcja o stałej wartości wyrażona słowami: “Służcie jedni drugim w miłości”. Galacjan 5,13. Myjąc nogi uczniom Jezus dowiódł, że gotów jest do spełnienia każdej posługi, nawet najbardziej upokarzającej, która pozwoliłaby uczniom stać się dziedzicami Jego spuścizny wiecznego dobra i zasobów niebieskiego skarbca. Poprzez spełnienie wskazanego im obrzędu uczniowie zobowiązywali się służyć swoim braciom zgodnie z otrzymanym przykładem. Kiedy zaś obrządek ten jest sprawowany z należytą godnością, dzieci Boże wchodzą w święte więzi, by pomagać i błogosławić sobie nawzajem. Świadczą, że życie poświęcili służbie dla dobra bliźnich, korzystając z przykładu życia Wielkiego Nauczyciela. Świat przepełniony jest istotami oczekującymi naszej pomocy i na każdym kroku możemy spotkać ubogich, bezradnych oraz nieświadomych. Ci, którzy byli z Chrystusem w wieczerniku, pójdą w świat służyć tak jak On. ZJ 469.1

Jezus, któremu wszyscy winni służyć, stał się sługą wszystkich, a ponieważ On służy wszystkim, więc i Jemu wszyscy będą służyć i czcić Go. Ci zaś, którzy zechcą pozyskać właściwe Mu boskie cechy i będą gotowi do radowania się razem z Nim ze zbawienia dusz, powinni być Jego naśladowcami w pracy na rzecz bliźnich. ZJ 469.2

To wszystko zawarło się w wypowiedzianych przez Chrystusa słowach: “Dałem wam przykład, byście i wy czynili, jak Ja wam uczyniłem”. Taka była intencja ustanowionego obrzędu. Chrystus rzekł do uczniów: “Jeśli to wiecie, błogosławieni jesteście, gdy zgodnie z tym postępować będziecie”. ZJ 469.3