Życie Jezusa
Rozdział 30 — “Powołał ich dwunastu”
Rozdział napisany w oparciu o Ewangelię Marka 3,13-19; Łukasza 6,12-16.
“I wstąpił na górę, i wezwał tych, których sam chciał, a oni przyszli do niego. I powołał ich dwunastu, żeby z nim byli i żeby ich wysłać na zwiastowanie ewangelii”. ZJ 204.1
Pod osłoną drzew na zboczu góry, w pobliżu Jeziora Galilejskiego, tych dwunastu zostało powołanych na apostołów i tam wygłoszone zostało Kazanie na Górze. Pola i wzgórza były ulubionymi miejscami Jezusa i większość Jego nauk została wygłoszona pod otwartym niebem, a nie w świątyni lub synagogach. Żadna synagoga nie zdołałaby pomieścić tłumów, które szły za Nim, lecz nie tylko z tego powodu Jezus wolał pola i gaje. Kochał bowiem przyrodę, każdy cichy zakątek był dla Niego świątynią. ZJ 204.2
Właśnie pod drzewami raju pierwsi mieszkańcy ziemi urządzili swą świątynię. Tu Chrystus komunikował się z praojcem ludzkiego rodzaju. Po wygnaniu z raju nasi pierwsi rodzice nadal modlili się na polach i w gajach i tu Chrystus spotykał ich, niosąc ewangelię swej łaski. To Chrystus rozmawiał z Abrahamem w dąbrowie Mamre; z Izaakiem, gdy ten o wieczornym chłodzie wychodził modlić się na polu; z Jakubem na zboczu Betel; z Mojżeszem wśród gór midiańskich; i z małym Dawidem, strzegącym swych stad. To na polecenie Chrystusa przez tysiąc pięćset lat Hebrajczycy opuszczali co roku na tydzień swe domy i zamieszkiwali w zbudowanych z gałęzi zielonych szałasach, na które przeznaczali “gałązki palmowe, gałązki z drzew rozłożystych i z wierzby znad potoku”. 3 Mojżeszowa 23,40. ZJ 204.3
Nauczając swych uczniów Jezus dążył do wyrwania się z miejskiego zgiełku do ciszy pól i wzgórz, tak dobrze harmonizującej z Jego nauką o samozaparciu, którą chciał im zaszczepić. W swej działalności na ziemi Jezus lubił gromadzić wokół siebie ludzi pod błękitem nieba, na porosłych trawą pagórkach lub na brzegu jeziora. Tu, w otoczeniu dzieł, które sam stworzył, łatwiej Mu było odwrócić myśli swych słuchaczy od tego, co sztuczne, i skierować je ku przyrodzie. We wszechstronnym rozwoju natury przejawiały się zasady Jego Królestwa. Gdy ludzie wznosili swe oczy ku wzgórzom i podziwiali cudowne dzieło rąk Bożych, uczyli się boskiej prawdy. Natura powtarzała treść nauk Chrystusa. To samo przeżywają wszyscy, którzy z Chrystusem w sercu przebywają w otoczeniu natury, odczuwając wokół święty wpływ. Przyroda potwierdza przypowieści naszego Pana i powtarza Jego rady. Przez obcowanie z Bogiem na łonie natury myśli nasze stają się wznioślejsze, a serca doznają spokoju. ZJ 204.4
Należało teraz uczynić pierwszy krok na drodze do zorganizowania Kościoła, który miał być na ziemi przedstawicielem Chrystusa po Jego odejściu. Kościół ten nie miał do dyspozycji bogatej świątyni, ale swoich uczniów Zbawiciel zaprowadził w ulubione ustronie, dzięki czemu święte przeżycia tego dnia skojarzyły się w ich umysłach na zawsze z pięknem gór, dolin i jezior. ZJ 205.1
Jezus powołał swych uczniów z zamiarem wysłania ich w świat, aby mogli świadczyć o wszystkim, co widzieli i słyszeli. Ich posłannictwo było najważniejszym z tych, do jakich kiedykolwiek powołano ludzkie istoty, i ustępowało tylko posłannictwu samego Chrystusa. Mieli oni prowadzić wspólnie z Bogiem pracę nad zbawieniem świata. Jeżeli w Starym Testamencie dwunastu patriarchów reprezentowało Izraela, to dwunastu apostołów miało reprezentować Kościół ewangelii. ZJ 205.2
Zbawiciel znał charaktery ludzi, których sobie wybrał; znane Mu były wszystkie ich słabości i błędy. Wiedział o czyhających na nich niebezpieczeństwach oraz o odpowiedzialności, jaka na nich spoczywa, dlatego serce Jego przepełniał smutek. Pozostawiony w samotności na górze graniczącej z Jeziorem Galilejskim, całą noc modlił się za nich, podczas gdy oni spali u podnóża góry. Z pierwszym brzaskiem dnia wezwał ich do siebie, bowiem miał im oznajmić coś ważnego. ZJ 205.3
Uczniowie ci byli od pewnego czasu związani z działalnością Jezusa. Jan i Jakub, Andrzej i Piotr, Filip, Natanael, i Mateusz, byli z Nim ściślej związani niż inni uczniowie i oni to byli świadkami większej ilości cudów dokonanych przez Chrystusa. Piotr, Jakub i Jan pozostawali z Nim w jeszcze bliższym związku. Przebywali z Nim prawie nieustannie, byli świadkami Jego cudów i słuchali Jego słów. Szczególną bliskością nacechowany był związek Jezusa z Janem, uważanym za ukochanego ucznia Chrystusa. Chrystus kochał ich wszystkich, lecz Jan miał najbardziej chętnego ducha. Był młodszy od pozostałych i z dziecięcym zaufaniem otwierał dla Jezusa swe serce. W ten sposób łączyła go z Chrystusem większa sympatia i właśnie za Jego pośrednictwem Zbawiciel przekazał ludziom najgłębsze duchowe nauki. ZJ 205.4
Na czele jednej z grup, na które zostali podzieleni apostołowie, stał Filip. Był on pierwszym uczniem, do którego Jezus zwrócił się z bezpośrednim wezwaniem: “Pójdź za mną”. Filip pochodził z Betsaidy, miasta Andrzeja i Piotra. Słuchał nauk Jana Chrzciciela i usłyszał jego świadectwo o Chrystusie jako Baranku Bożym. Filip był szczerym poszukiwaczem prawdy, lecz jego serce niełatwo poddawało się wierze. Chociaż sam przyłączył się do Chrystusa, to jednak jego odezwanie się do Natanaela dowodzi, że nie był całkowicie przekonany o boskości Jezusa. Chociaż głos z nieba dał świadectwo o tym, że Chrystus jest Synem Bożym, Filip nadal uważał Go za “Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu”. Jana 1,45. Brak wiary Filipa ujawnił się także przy okazji nakarmienia pięciu tysięcy ludzi. Właśnie dla wypróbowania go Jezus zapytał: “Skąd kupimy chleba, aby mieli co jeść?” Odpowiedź Filipa wyrażała brak wiary: “Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, choćby każdy tylko odrobinę otrzymał”. Jana 6,5.7. Jezus był tym zasmucony, bo choć Filip widział Jego dzieła i czuł Jego moc, to jednak jeszcze nie miał wiary. Gdy Grecy wypytywali Filipa o Jezusa, nie skorzystał z okazji, aby przyprowadzić ich do Zbawiciela, lecz poszedł o tym powiedzieć Andrzejowi. Nawet w ostatnich godzinach przed ukrzyżowaniem słowa Filipa miały zniechęcający wpływ. Gdy Tomasz powiedział do Chrystusa: “Panie, nie wiemy, dokąd idziesz, jakże możemy znać drogę?”, Zbawiciel odpowiedział: “Ja jestem droga i prawda, i żywot (...). Gdybyście byli mnie poznali i Ojca mego byście znali”. Wtedy z ust Filipa padła odpowiedź niewiary: “Panie, pokaż nam Ojca, a wystarczy nam”. Ten uczeń, od trzech lat przebywający z Chrystusem, był zaiste człowiekiem małego serca i słabej wiary. Jana 14,5-8. ZJ 205.5
Dziecięce zaufanie Natanaela pozostawało w błogim przeciwieństwie do niewiary Filipa. Był to człowiek o głębokiej, poważnej naturze, jeden z tych, których wiara opierała się na rzeczach niewidzialnych. Filip jednakże nie przestawał być uczniem w szkole Chrystusa, a boski Nauczyciel z cierpliwością znosił jego niewiarę i ograniczenie. Po zesłaniu Ducha Świętego na uczniów Filip stał się nauczycielem według wskazań Bożych. Był świadom tego, co mówi, a wypowiadane przez niego myśli były tak przekonywające, że zjednywał sobie słuchaczy. ZJ 206.1
Podczas gdy Jezus przygotowywał uczniów do pracy, jeden z nich, który nie był powołany, nalegał na pozostanie wśród nich. Był to Judasz Iskariota, człowiek, który wyznawał, że jest naśladowcą Chrystusa, i ubiegał się obecnie o miejsce w ścisłym gronie Jego uczniów. Z powagą i wyraźną szczerością Judasz oświadczył: “Nauczycielu, pójdę za tobą, dokądkolwiek pójdziesz”. Jezus go nie odtrącił ani nie powitał, lecz jedynie wyrzekł smutne słowa: “Lisy mają jamy i ptaki niebieskie gniazda, ale Syn Człowieczy nie ma, gdzie by głowę skłonił”. Mateusza 8,19.20. Judasz wierzył w to, że Chrystus jest Mesjaszem, i wchodząc do grona apostołów liczył na zapewnienie sobie wysokiego stanowiska w nowym królestwie. Tę nadzieję Jezus postanowił przekreślić przez zamanifestowanie swego ubóstwa. ZJ 206.2
Uczniowie pragnęli przyjęcia Judasza do swego grona. Obdarzony imponującą powierzchownością, przenikliwym umysłem i zręcznością był przez uczniów widziany jako ten, który może być Chrystusowi bardzo pomocny w realizacji Jego dzieła. Toteż byli zdziwieni obserwując chłód, jaki mu okazał Jezus. ZJ 206.3
Uczniowie byli bardzo rozczarowani tym, że Jezus nie usiłował zapewnić sobie współpracy przywódców Izraela. Poczytywali Mu za błąd, że nie wzmocnił swego stanowiska przez uzyskanie poparcia wpływowych osobistości. Gdyby obecnie Chrystus odtrącił Judasza, byłoby to w ich pojęciu dowodem braku roztropności. Dalszy przebieg historii Judasza miał im wykazać niebezpieczeństwo mieszania jakichkolwiek względów natury świeckiej do oceny przydatności człowieka do służby Bożej. Współpraca takich ludzi, których pragnęli pozyskać uczniowie, oddałaby dzieło Chrystusa w ręce Jego najbardziej zaciętych wrogów. ZJ 206.4
Mimo wszystko z chwilą gdy Judasz dołączył do grona uczniów, odczuł on piękno charakteru Chrystusa. Ujrzał też wpływ tej boskiej potęgi, która przyciągała dusze do Zbawiciela. Ten, który nie przyszedł, by złamać nadłamaną trzcinę czy zgasić tlący się len (Mateusza 12,20), nie chciał odepchnąć tej duszy, jeśli choć jedno jej pragnienie wybiegało ku światłu. Jezus czytał w sercu Judasza i znał głębię nieprawości, w jaką ten mógł popaść, jeśli nie ocali go łaska Boża. Związując tego człowieka z sobą, umieścił go w warunkach, które pozwoliły na stałe przebywanie u źródeł Jego pozbawionej egoizmu miłości. Gdyby Judasz otworzył swe serce dla Chrystusa, łaska Boża wygnałaby z niego demona egoizmu i mógłby dostąpić królestwa Bożego. ZJ 207.1
Bóg przyjmuje ludzi takimi, jakimi są, z ich ludzkimi cechami i przygotowuje ich do swej służby, jeśli pragną poddać się Jego nauce. Bóg wybiera ich nie ze względu na ich doskonałość, lecz mimo ich niedoskonałości, aby przez poznanie i praktykowanie prawdy oraz łaskę Chrystusa przywrócone im zostało podobieństwo Boże. ZJ 207.2
Judaszowi dane były takie same możliwości, jakie mieli inni uczniowie. Słuchał tej samej drogocennej nauki, lecz wymagane przez Jezusa praktykowanie prawdy nie godziło się z celami i pragnieniami Judasza, których nie chciał się wyrzec w zamian za pozyskanie niebiańskiej mądrości. ZJ 207.3
Chrystus obszedł się jak najsubtelniej z człowiekiem, który miał się okazać Jego zdrajcą. W swej nauce zatrzymał się dłużej nad zasadami dobroczynności, podcinającej korzenie chciwości. Przedstawiał Judaszowi całą nikczemność chciwości, dzięki czemu uczniowie mieli wielokrotnie możność zrozumieć, że mowa jest o charakterze Judasza i jego grzechu. Judasz jednak tego nie wyznał i trwał w swej nieprawości. Był pewny siebie i zamiast przeciwstawić się pokusie trwał w swoich oszukańczych praktykach. Przed nim był Chrystus, żywy przykład tego, czym sam powinien się stać, by skorzystać z boskiego pośrednictwa i służby, ale Judasz nie słuchał wszystkich tych lekcji. ZJ 207.4
Jezus nie ganił go za jego chciwość, lecz z boską cierpliwością znosił tego zbłąkanego człowieka, nawet gdy dawał mu do zrozumienia, że czyta w jego sercu jak w otwartej księdze. Roztaczał przed nim wszelkie korzyści płynące ze sprawiedliwego postępowania i nie było żadnego usprawiedliwienia dla Judasza, odrzucającego światło niebios. ZJ 207.5
Zamiast iść ku światłu, Judasz trwał w swych błędach. Grzeszne pragnienia, złe namiętności, mściwość, ciemne i nieczyste myśli opanowały tego człowieka, aż całkowicie uległ wpływowi szatana, stając się symbolem wrogów Chrystusa. ZJ 207.6
Gdy po raz pierwszy zetknął się z Chrystusem, miał pewne wartościowe cechy charakteru, które mogłyby stać się błogosławieństwem dla Kościoła. Gdyby wyraził chęć dźwigania Chrystusowego brzemienia, mógłby stanąć w rzędzie czołowych apostołów. Lecz gdy zostały mu wytknięte jego błędy, duma zatwardziła jego serce. W swoim buncie wybrał drogę własnych ambicji i tym samym uczynił się niezdatnym do wykonania pracy, jaką Bóg mógł mu zlecić. ZJ 208.1
Wszyscy uczniowie mieli poważne wady charakteru w chwili, gdy Jezus powoływał ich na swoich uczniów. Nawet Jan, mający bliski związek z Tym, który był cichy i pokornego serca, nie był z natury łagodny i ustępliwy. On i jego brat nazwani zostali “synami gromu”. Gdy przebywali z Jezusem, każda zniewaga skierowana przeciw Niemu wzmagała ich oburzenie i wojowniczość. Zły humor, mściwość i krytykanctwo składały się na charakter ukochanego ucznia Chrystusa. Był dumny i miał ambicję zajęcia pierwszego miejsca w królestwie Bożym. Ale dzień po dniu, jako kontrast dla swej własnej gwałtownej natury, obserwował dobroć i wyrozumiałość Jezusa, przyjmując Jego lekcję pokory i cierpliwości. Otworzył swoje serce na boski wpływ, dzięki czemu stał się nie tylko słuchaczem słów Zbawiciela, lecz i ich wykonawcą. Siebie ukrył w Chrystusie. Nauczył się, jak dźwigać jarzmo Chrystusa i nieść Jego brzemię. ZJ 208.2
Choć Jezus napominał swych uczniów i ostrzegał ich, Jan i jego towarzysze nie opuścili Go. Pomimo nagany wybrali Jezusa. Zbawiciel również nie porzucił ich z powodu ich błędów i słabości. Do końca dzielili Jego mękę i uczyli się lekcji Jego życia. Obserwując Chrystusa, przekształcali swoje charaktery. ZJ 208.3
Apostołowie różnili się między sobą pod względem nawyków i usposobienia. Był wśród nich celnik Mateusz i gorliwy zapaleniec Szymon, bezkompromisowo nienawidzący rzymskiej władzy, wspaniałomyślny, impulsywny Piotr i przyziemny Judasz, posiadający szczere serce, ale nieśmiały i lękliwy Tomasz, Filip, opanowany i skłonny do powątpiewań, a także ambitni i otwarci synowie Zebedeusza, ze swoimi braćmi. Wszyscy ci ludzie, obarczeni różnymi wadami, odziedziczonymi i pielęgnowanymi skłonnościami do zła, zostali zebrani razem, aby w Chrystusie i przez Chrystusa stworzyć rodzinę Bożą, ucząc się zachować jedność wiary, nauki i ducha. Czekały na nich ich doświadczenia, trudności i różnice zdań; lecz dopóki w ich sercach przebywał Chrystus, nie mogło dojść między nimi do niezgody. Jego miłość prowadziła ich do wzajemnej miłości. Nauki Mistrza łagodziły wszelkie różnice i uczyły jedności, prowadząc do jednomyślności. Chrystus był wielkim punktem centralnym i ich wzajemne zbliżanie się do siebie postępowało w miarę zbliżania się do tego centralnego punktu. ZJ 208.4
Gdy Jezus zakończył udzielanie wskazań swoim uczniom, zebrał tę małą grupkę wokół siebie, ukląkł pośród nich i kładąc ręce na ich głowach w modlitwie poświęcił ich do wypełnienia świętego dzieła. W ten sposób uczniowie Chrystusa powołani zostali do ewangelicznej służby. ZJ 208.5
Na swych przedstawicieli wśród ludzi Jezus nie wybrał bezgrzesznych aniołów, lecz ludzkie istoty obarczone tymi samymi namiętnościami jak ci, których mieli ratować. Chrystus przyjął człowieczeństwo, aby dotrzeć do ludzkości. Boskość potrzebowała człowieczeństwa, ponieważ taka łączność była niezbędna dla przeprowadzenia dzieła zbawienia świata. Boskość musiała przyoblec człowieczeństwo, ponieważ tylko ono stwarzało możliwość porozumiewania się Boga i ludzi. Tak jest ze sługami i wysłannikami Chrystusa. Człowiek potrzebuje siły z zewnątrz i spoza siebie, aby mogło być przywrócone jego podobieństwo do Boga i aby mógł pracować dla Boga; nie znaczy to jednak, że czynnik ludzki nie jest ważny. Ludzkość lgnie do podporządkowania się mocy Boga, a dzięki wierze Chrystus mieszka w sercach. Współdziałając z boskością człowiek ma moc poddania się dobru. ZJ 209.1
Ten, który powołał rybaków z Galilei, wciąż jeszcze powołuje ludzi do swej służby. Swoją moc pragnie objawić za naszym pośrednictwem w taki sam sposób, jak czynił to przez swoich pierwszych uczniów. Jakkolwiek byśmy byli niedoskonali i grzeszni, Pan proponuje nam wspólnotę z sobą i bycie uczniem Chrystusa. Zaprasza nas, byśmy przyszli do Niego i szkolili się, tak by w jedności z Chrystusem czynić dzieła Boże. ZJ 209.2
“Mamy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby się okazało, że moc, która wszystko przewyższa, jest z Boga, a nie z nas.” 2 Koryntian 4,7. Z tego właśnie powodu głoszenie ewangelii zlecono ludziom, którzy błądzą, a nie aniołom. To pokazuje, że moc, która działa przez słabości ludzkie, jest mocą Boga; to pomaga nam wierzyć, że potęga, wspierająca ludzi równie słabych jak my, może pomóc i nam. A ten, który sam “podlega słabości”, powinien umieć “współczuć z tymi, którzy nie wiedzą i błądzą”. Hebrajczyków 5,2. Ci, którzy sami byli zagrożeni, zżyli się z niebezpieczeństwem i trudnościami, zostali powołani do pomagania innym, którzy znajdują się w obliczu podobnego zagrożenia. Istnieją dusze ogarnięte zwątpieniem, obciążone chorobami, słabe w wierze i niezdolne do akceptowania Niewidzialnego. Jednakże odwiedzający ich przyjaciel, który pozostaje w służbie Chrystusa, może stać się dla nich mocnym ogniwem, utwierdzającym ich chwiejną wiarę w Chrystusa. ZJ 209.3
Przypada nam w udziale zadanie, by wspólnie z aniołami niebieskimi pracować nad przedstawieniem światu Jezusa. Z niecierpliwą żarliwością czekają aniołowie na naszą współpracę, gdyż to człowiek musi być narzędziem łączności z innym człowiekiem. I gdy całym sercem oddajemy siebie Chrystusowi, aniołowie radują się, że za pomocą naszych głosów mogą objawiać miłość Bożą. ZJ 209.4