Patriarchowie i prorocy
Rozdział 26 — Od Morza Czerwonego do Synaju
Rozdział napisany w oparciu o 2 Księgę Mojżeszową 15,22-27; 16-18.
Znad Morza Czerwonego zastępy Izraela prowadzone przez słup obłoku ruszyły w dalszą drogę. Wokół nich rozciągał się przygnębiający widok — nagie, wyglądające na odludne góry, puste równiny i daleko rozciągające się morze, którego brzeg był usiany martwymi ciałami nieprzyjaciół, ale Izraelici byli pełni radości na myśl o wolności, więc wszelkie myśli o niezadowoleniu zostały wyciszone. PP 212.1
Jednak po trzech dniach wędrówki nie mogli znaleźć wody. Zapasy, które zabrali ze sobą, wyczerpały się. Nie mieli czym ugasić dokuczliwego pragnienia, gdy wlekli się zmęczeni przez spalone słońcem równiny. Mojżesz, który znał tę okolicę, wiedział to, czego nie wiedzieli inni — w Mara, najbliższym miejscu, gdzie znajdowały się źródła wód, woda nie nadawała się do picia. Z wielką troską obserwował prowadzący ich obłok. Serce w nim zamarło, gdy usłyszał radosny okrzyk: “Woda! Woda!”, odbijający się echem w pierwszym szeregu. Mężczyźni, kobiety i dzieci radośnie pospieszyli i stłoczyli się przy źródle, ale po chwili wśród tłumu rozległ się rozpaczliwy krzyk — woda była gorzka. PP 212.2
W przerażeniu i rozpaczy oskarżali Mojżesza o prowadzenie ich tą drogą, nie pamiętając o tym, że to boska obecność w tajemniczym obłoku prowadziła ich tak samo jak jego. W żalu nad ich nieszczęściem Mojżesz uczynił to, co oni zapomnieli zrobić, żarliwie wołał do Boga o pomoc. “A Pan wskazał mu drzewo; i wrzucił je do wody, a woda stała się słodka”. 2 Mojżeszowa 15,25. Za pośrednictwem Mojżesza Izraelowi została tam dana obietnica: “Jeżeli pilnie słuchać będziesz głosu Pana, Boga twego, i czynić będziesz to, co prawe w oczach jego, i jeżeli zważać będziesz na przykazania jego, i strzec będziesz wszystkich przepisów jego, to żadną chorobą, którą dotknąłem Egipt, nie dotknę ciebie, bom Ja, Pan, twój lekarz”. Wiersz 26. PP 212.3
Z Mara lud powędrował do Elim, gdzie znaleźli “dwanaście źródeł wody i siedemdziesiąt palm”. Wiersz 27. Tu pozostali kilka dni, zanim wyruszyli na pustynię Sin. Miesiąc po wyjściu z Egiptu rozbili swój pierwszy obóz na pustyni. Ich zapasy żywności zaczęły się już wyczerpywać. Na pustyni były zaledwie ślady roślinności, a stada kurczyły się. Skąd wziąć żywność dla tak wielkiego mnóstwa ludzi? Wątpliwości opanowały ich serca i znowu zaczęli szemrać. Nawet przywódcy i starsi ludu przyłączyli się do narzekania przeciwko przywódcom wyznaczonym przez Boga: “Obyśmy byli pomarli z ręki Pana w ziemi egipskiej, gdyśmy siadali przy garnku mięsa i mogli się najeść chleba do syta! Bo wyprowadziliście nas na tę pustynię, aby całe to zgromadzenie zamorzyć głodem”. 2 Mojżeszowa 16,3. PP 212.4
Dotychczas jeszcze nie zaznali głodu, ich bieżące potrzeby były zaspokajane, ale obawiali się o przyszłość. Nie mogli zrozumieć, jak te wielkie tłumy wyżywią się w drodze przez pustynię, a w wyobraźni widzieli głodujące dzieci. Pan dopuścił, aby napotykali na trudności, a ich zapasy żywności skurczyły się dlatego, by ich serca mogły zwrócić się do Tego, kto był ich Wybawcą. Gdyby w swej potrzebie wołali do Niego, On nie przestałby okazywać im swej miłości i troski. Obiecał, że jeżeli będą posłuszni Jego przykazaniom, nie dotknie ich żadna choroba, więc grzeszną niewiarą z ich strony było twierdzenie, że oni czy ich dzieci mogą umrzeć z głodu. PP 213.1
Bóg obiecał, że będzie ich Bogiem, przygarnie ich jako swój naród i poprowadzi do przestronnego i dobrego kraju, oni jednak gotowi byli osłabnąć z powodu każdej trudności, jaką w drodze do niego napotkali. W cudowny sposób wyprowadził ich Bóg z niewoli egipskiej, aby podnieść ich i uszlachetnić, i uczynić chlubą ziemi. Konieczne było jednak, aby natknęli się na trudności i znosili niedostatki. Bóg ich wydźwignął ze stanu poniżenia i przygotowywał do zajęcia zaszczytnego miejsca wśród narodów oraz przyjęcia powierzonych im ważnych i świętych obowiązków. Gdyby mieli wiarę w Niego, zważywszy wszystko, co dla nich uczynił, znieśliby ochoczo niewygodę, niedostatek, a nawet prawdziwe cierpienie, oni jednak nie byli chętni ufać Panu, jeśli nie widzieli ciągłych przejawów Jego mocy. Zapomnieli gorzką służbę w Egipcie. Zapomnieli o dobroci i mocy Bożej okazanej im podczas wyzwolenia z niewoli. Nie pamiętali już, jak ich dzieci zostały oszczędzone, gdy anioł zniszczenia zabijał wszystkich pierworodnych Egiptu. Zapomnieli też o wielkim objawieniu Bożej potęgi nad Morzem Czerwonym i o tym, że gdy oni bezpiecznie przeszli drogą, która została dla nich otwarta, wody morza pochłonęły wojsko wrogów, usiłujące ich gonić. Widzieli i odczuwali tylko swoje obecne niewygody i trudności, a zamiast mówić: “Bóg uczynił wielkie rzeczy dla nas; byliśmy niewolnikami, a On uczynił z nas wielki naród”, mówili o niedogodnościach i zastanawiali się, kiedy skończy się ich męcząca wędrówka. PP 213.2
Historia życia Izraela na pustyni została zapisana dla dobra Izraela Bożego w czasach końca. Opis Bożego postępowania z wędrowcami na pustyni, gdy chodzili z miejsca na miejsce, narażeni na głód, pragnienie i zmęczenie oraz uderzających objawień Jego mocy, gdy spieszył im na pomoc, obfituje w przestrogi i pouczenia dla Jego ludu po wszystkie czasy. Różne doświadczenia Hebrajczyków były szkołą przygotowującą ich do zamieszkania w obiecanym Kanaanie. W naszych czasach Bóg chce, aby Jego lud z pokornym sercem i ze zrozumieniem analizował doświadczenia, przez które przeszedł starożytny Izrael, aby znaleźć w nich wskazówki co do przygotowania się do niebiańskiego Kanaanu. PP 213.3
Wielu spoglądając wstecz na Izraelitów zdumiewa się ich niewiarą i szemraniem, i sądzą, że sami nie byliby tak niewdzięczni, ale gdy ich wiara jest poddawana próbie, nawet w niewielkich trudnościach nie przejawiają więcej wiary i cierpliwości niż dawni Izraelici. Gdy znajdą się w trudnym położeniu, narzekają na sposób, jaki Bóg wybrał, by ich oczyścić. Chociaż ich bieżące potrzeby są zaspokajane, wielu nie jest chętnych, by powierzyć Bogu swą przyszłość, i ciągle troszczy się o to, by nie popaść w ubóstwo, i by ich dzieci nie cierpiały z tego powodu. Niektórzy wciąż spodziewają się najgorszego albo wyolbrzymiają rzeczywiste trudności, aż stają się zaślepieni co do wielu błogosławieństw, za które powinni być wdzięczni. Przeciwności, jakie napotykają, zamiast skłaniać ich do szukania pomocy u Boga, jedynego źródła siły, odłączają ich od Niego, gdyż wzbudzają ich niepokój i narzekania. PP 214.1
Czy dobrze robimy okazując taką niewiarę? Dlaczego mielibyśmy być niewdzięczni i nieufni? Jezus jest naszym przyjacielem, całe niebo jest zainteresowane naszym dobrem, a nasza troska i lęk zasmucają Ducha Świętego. Nie powinniśmy pozwalać sobie na rozmyślanie o troskach, gdyż to nie pomaga znosić trudności, a jedynie nas niepokoi i niszczy. Nie powinno być miejsca dla nieufności wobec Boga, która prowadzi nas do tego, że troszczenie się o jutro uważamy za najważniejsze zajęcie w życiu, jakby nasze szczęście zależało od tych ziemskich rzeczy. Nie jest wolą Bożą, by Jego lud był przytłoczony troską. Pan jednak nie mówi nam, iż na naszej drodze nie grożą nam żadne niebezpieczeństwa. Nie planuje zabrać swego ludu ze świata grzechu i zła, ale wskazuje nam niezawodną ucieczkę. Zaprasza zmęczonych i zatroskanych: “Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie”. Odłóżcie jarzmo zmartwienia i ziemskiej troski, które sami włożyliście sobie na szyje — “weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych”. Mateusza 11,28.29. Możemy znaleźć odpoczynek i spokój w Bogu, jeśli zrzucimy na Niego wszystkie nasze troski, gdyż On ma o nas staranie. Patrz 1 Piotra 5,7. PP 214.2
Apostoł Paweł mówi: “Baczcie, bracia, żeby nie było czasem w kimś z was złego niewierzącego serca, które by odpadło od Boga żywego”. Hebrajczyków 3,12. Zważywszy wszystko, co Bóg dla nas uczynił, nasza wiara powinna być silna, aktywna i trwała. Zamiast szemrać i narzekać, powinniśmy mówić w swych sercach: “Błogosław, duszo moja, Panu i wszystko, co we mnie, imieniu jego świętemu! Błogosław, duszo moja, Panu i nie zapominaj wszystkich dobrodziejstw jego!” Psalmów 103,1.2. PP 214.3
Bóg nie zapomniał o potrzebach Izraelitów. Powiedział do ich przywódcy: “Oto Ja spuszczę wam jako deszcz chleb z nieba!” 2 Mojżeszowa 16,4. Zalecił też, aby lud zbierał tyle, ile potrzeba na każdy dzień, zaś szóstego dnia podwójną porcję tak, by zachowało się święte postanowienie o sabacie. PP 215.1
Mojżesz zapewnił zgromadzenie, że ich potrzeby zostaną zaspokojone: “Pan da wam wieczorem mięso dojedzenia, a rano chleb do nasycenia się”. I dodał: “Czym my jesteśmy? Szemranie wasze zwraca się nie przeciwko nam, lecz przeciwko Panu”. Wiersz 8. Następnie polecił Aaronowi, żeby im powiedział: “Zbliżcie się do Pana, bo usłyszał szemranie wasze”. Wiersz 9. I gdy Aaron jeszcze mówił, “zwrócili się ku pustyni, a oto ukazała się chwała Pańska w obłoku”. Wiersz 10. Wspaniałość, jakiej jeszcze nigdy nie widzieli, symbolizowała Bożą obecność. Za pośrednictwem objawienia skierowanego do ich zmysłów mieli poznać Boga. Musieli nauczyć się, że Najwyższy, a nie jedynie człowiek imieniem Mojżesz, był ich przywódcą, aby bali się Jego imienia i byli posłuszni Jego głosowi. PP 215.2
O zmroku obóz obiegły wielkie stada przepiórek, na tyle liczne, by nasycić wszystkich. Rano zaś na powierzchni ziemi leżało “coś drobnego, ziarnistego, drobnego niby szron”. Wiersz 14. “Jako ziarno kolendra, biała”. Wiersz 31. Lud nazwał to “manną”. Mojżesz powiedział: “To jest chleb, który Pan dał wam do jedzenia”. Wiersz 15. Ludzie zbierali mannę i stwierdzili, że wystarczyło jej dla wszystkich. “Mielili [ją] w żarnach albo tłukli w moździerzach, i gotowali w garnkach i robili z niej placki” (4 Mojżeszowa 11,8); “(...) a miała smak placka z miodem”. 2 Mojżeszowa 16,31. Polecono im zbierać codziennie omer (2, 2 litra — przyp. tłum.) na osobę i nie należało jej zostawiać do następnego ranka. Niektórzy próbowali robić zapasy na następny dzień, ale wtedy nie nadawała się do jedzenia. Zapas na cały dzień należało zebrać rano, ponieważ to, co pozostało na ziemi, topniało w słońcu. PP 215.3
Podczas zbierania manny okazało się, że niektórzy zebrali więcej, a inni mniej niż wynosiła wyznaczona ilość, ale “gdy to odmierzali na omery, ten, co zebrał więcej, nie miał nadmiaru, a ten, co zebrał mniej, nie miał braku”. 2 Mojżeszowa 16,18. Wyjaśnienie tego fragmentu Pisma Świętego oraz praktyczna nauka z niego płynąca, zostały podane przez apostoła Pawła w II Liście do Koryntian. Apostoł mówi tam: “Nie chodzi bowiem o to, by inni mieli ulgę, a wy obciążenie, lecz chodzi o równość; w obecnym czasie niech wasz nadmiar wyrówna ich niedostatek, by i ich nadmiar służył na pokrycie waszego niedostatku, ażeby była równość, jak napisano: Kto wiele zebrał, nie miał za wiele, a kto mało, nie miał za mało”. 2 Koryntian 8,13-15. PP 215.4
Szóstego dnia zebrał lud po dwa omery na osobę. Przywódcy pośpieszyli powiadomić Mojżesza o tym, co zaszło. On zaś odpowiedział: “Tak powiedział Pan: Jutro będzie wypoczynek, poświęcony Panu, dzień sabatu. Upieczcie, co macie upiec, ugotujcie, co macie ugotować. Lecz wszystko, co zbędzie, przechowajcie do następnego rana”. 4 Mojżeszowa 16,23. Uczynili tak i stwierdzili, że manna była w doskonałym stanie. “I rzekł Mojżesz: Zjedzcie to dzisiaj, gdyż dzisiaj jest sabat Pana; dzisiaj nie znajdziecie tego na polu. Przez sześć dni będziecie to zbierać, ale dnia siódmego jest sabat. W tym dniu tego nie będzie”. 2 Mojżeszowa 16,25.26. PP 215.5
Bóg żąda, by Jego święty dzień był teraz tak uroczyście zachowywany jak w czasach Izraela. Przykazanie dane Hebrajczykom powinno być traktowane przez wszystkich chrześcijan jako obowiązujące ich polecenie Jahwe. Dzień przed sabatem powinien być dniem przygotowania, aby wszystko mogło być gotowe na święte godziny sabatu. W żadnym przypadku nasze własne sprawy nie mogą naruszać świętego czasu. Bóg polecił, by troszczyć się o chorych i cierpiących, praca przy chorych jest czynem miłosierdzia, a nie pogwałceniem sabatu, ale wszelkiej zbytecznej pracy należy unikać. Wielu beztrosko odkłada aż do rozpoczęcia sabatu drobne sprawy, które mogły być wykonane w dniu przygotowania. Tak nie powinno być. Praca, którą zapomnieliśmy wykonać przed rozpoczęciem sabatu powinna zostać odłożona, aż ten dzień przeminie. Taki sposób postępowania wzmocni pamięć tych lekkomyślnych osób i sprawi, że zadbają o to, by wykonać swą pracę w ciągu sześciu roboczych dni. PP 216.1
Każdego tygodnia podczas swej długiej wędrówki na pustyni Izraelici byli świadkami potrójnego cudu, który miał wszczepić w ich umysły świętość sabatu: szóstego dnia tygodnia spadała podwójna ilość manny, nie padała natomiast siódmego dnia, a porcja potrzebna na sabat pozostawała słodka i czysta, chociaż przechowywana z dnia na dzień w każdym innym czasie nie nadawała się do spożycia. PP 216.2
Okoliczności związane z zesłaniem manny to stanowczy dowód na to, iż sabat nie został ustanowiony, jak wielu twierdzi, dopiero wtedy, gdy prawo zostało nadane na Synaju. Zanim Izraelici tam dotarli, wiedzieli, że obowiązuje ich przestrzeganie sabatu. Gdy w każdy piątek musieli zbierać podwójną porcję manny, jako przygotowanie na sabat, kiedy to manna nie padała, święty charakter dnia odpoczynku był nieustannie wpajany w ich umysły. A gdy niektórzy wyszli w sabat zbierać mannę, Pan zapytał: “Jak długo będziecie się wzbraniali przestrzegać moich przykazań i moich praw?” Wiersz 28. PP 216.3
“Synowie izraelscy jedli mannę czterdzieści lat, aż przybyli do ziemi zamieszkałej. Jedli mannę, aż przybyli do granic ziemi kanaanejskiej”. Wiersz 35. Przez czterdzieści lat to codzienne cudowne zaopatrzenie przypominało im o niezawodnej Bożej opiece i Jego czułej miłości. Jak powiedział psalmista, Bóg dał im “zboże z niebios. Wszyscy jedli chleb anielski” (Psalmów 78,24.25) — to znaczy pokarm dostarczany im przez aniołów. Posilani przez “zboże z niebios” codziennie uczyli się, że mając Bożą obietnicę są tak zabezpieczeni przed niedostatkiem, jak gdyby byli otoczeni falującymi łanami zbóż na żyznych równinach Kanaanu. PP 216.4
Manna, spadająca z nieba dla utrzymania przy życiu Izraela, symbolizowała Tego, który przyszedł od Boga, by dać życie światu. Jezus powiedział: “Ja jestem chlebem żywota. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i poumierali; tu natomiast jest chleb, który zstępuje z nieba (...). Jeśli kto spożywać będzie ten chleb, żyć będzie na wieki; a chleb, który Ja dam, to ciało moje, które Ja oddam za żywot świata”. Jana 6,48-51. A wśród obietnic błogosławieństw dla ludu Bożego w przyszłym życiu czytamy: “Zwycięzcy dam nieco z manny ukrytej”. Objawienie 2,17. PP 216.5
Po przejściu przez pustynię Sin Izraelici rozłożyli się obozem w Refidim. Nie było tam wody, a oni znów nie zaufali Bożej opatrzności. W swym zaślepieniu i zuchwałości lud przyszedł do Mojżesza z żądaniem: “Dajcie nam wody do picia”. On jednak nie stracił cierpliwości. “Dlaczego spieracie się ze mną?” — zapytał — “Dlaczego kusicie Pana?” 2 Mojżeszowa 17,2. Oni zaś wołali w gniewie: “Czy dlatego wyprowadziłeś nas z Egiptu, aby przyprawić nas i dzieci nasze, i dobytek nasz o śmierć z pragnienia?” Wiersz 3. Gdy tak obficie zostali zaopatrzeni w żywność, ze wstydem wspominali swoją niewiarę i szemranie, i obiecali, że w przyszłości będą ufać Panu, ale szybko zapomnieli o swej obietnicy i upadli przy pierwszej próbie ich wiary. Wydawało się im, że słup obłoku, który ich prowadził, skrywał jakąś straszną tajemnicę. A kim właściwie jest Mojżesz — zastanawiali się. I w jakim celu wyprowadził ich z Egiptu? Podejrzliwość i nieufność napełniły ich serca, więc zuchwale oskarżyli go o to, że przez niedostatek i trudności chce ich oraz ich dzieci uśmiercić, aby móc się samemu wzbogacić ich majątkiem. W napadzie złości i rozdrażnienia byli gotowi go ukamienować. PP 217.1
W rozpaczy Mojżesz wołał do Pana: “Co mam począć z tym ludem?” Wiersz 4. Otrzymał polecenie, by zabrał ze sobą starszych Izraela i laskę, za pomocą której dokonywał cudów w Egipcie, a następnie stanął przed ludem. Pan powiedział mu: “Oto Ja stanę przed tobą na skale, tam, na Horebie, a ty uderzysz w skałę i wytryśnie z niej woda, i lud będzie pił”. Wiersz 6. Mojżesz posłuchał, a wody wytrysnęły wartkim strumieniem, który obficie zaspokoił potrzeby całego obozu. Zamiast polecić Mojżeszowi unieść laskę i sprowadzić jakąś straszną plagę, podobną do tych w Egipcie, na przywódców tego podłego szemrania, Pan w swym wielkim miłosierdziu uczynił laskę narzędziem w swoim dziele wyswobodzenia. PP 217.2
“Rozłupał skały na pustyni i napoił ich obficie jakby głębiami wód. Sprawił, że strumienie trysnęły ze skały i wody spływały jak rzeki”. Psalmów 78,15.16. Mojżesz uderzył skałę, ale był to Syn Boży, który owinięty w słup obłoku stał obok Mojżesza, i sprawił, że wytrysnęła życiodajna woda. Nie tylko Mojżesz i starszyzna, ale całe zgromadzenie, stojące opodal, ujrzeli chwałę Pana, ale gdyby obłok został usunięty, byliby zabici niezmierną jasnością Tego, który ukrył się w obłoku. PP 217.3
Spragnieni kusili Boga, mówiąc: “Czy Pan jest wśród nas, czy nie? Jeśli nas tu przyprowadził, to dlaczego nie dał nam wody, tak jak dał nam chleb?” Okazana w ten sposób niewiara była przestępstwem, więc Mojżesz obawiał się, że sądy Boże spadną na nich. Nazwał to miejsce Massa, “pokusa” i Meriba, “upomnienie”, aby upamiętnić ich grzech. PP 217.4
Teraz zagrażało im nowe niebezpieczeństwo. Pan dopuścił, by zostali zaatakowani przez nieprzyjaciół, ponieważ szemrali przeciwko Niemu. Amalekici, dzikie, wojownicze plemię zamieszkujące ten region, wystąpiło przeciwko nim i uderzyło na tych, którzy słabi i zmęczeni wlekli się z tyłu. Mojżesz, wiedząc, że to mnóstwo ludzi było nie przygotowane do walki, polecił Jozuemu wybrać z różnych pokoleń oddział żołnierzy i poprowadzić ich rankiem na wroga, podczas gdy on sam będzie stał na pobliskim wzniesieniu z laską Bożą w dłoni. Zgodnie z tym następnego dnia Jozue i jego oddział zaatakowali nieprzyjaciół, a tymczasem Mojżesz, Aaron i Chur stali na wzgórzu obserwując pole bitwy. Z ramionami uniesionymi ku niebu, trzymając laskę w swej prawej dłoni, Mojżesz modlił się o zwycięstwo wojska izraelskiego. Podczas bitwy zauważono, że tak długo jak Mojżesz trzymał ręce uniesione w górę, Izrael miał przewagę, ale gdy je opuścił, zwyciężali wrogowie. Gdy Mojżesz zmęczył się, Aaron i Chur podtrzymywali jego ręce aż do zachodu słońca, kiedy to wróg uciekł. PP 218.1
Aaron i Chur podtrzymując ręce Mojżesza pokazali ludowi ich obowiązek wspierania go w jego mozolnej pracy polegającej na przekazywaniu im słowa Bożego. Czyn Mojżesza również miał swoje znaczenie, ponieważ pokazywał, że Bóg trzyma ich przeznaczenie w swoich rękach. Gdy będą Mu ufać, On będzie walczył za nich i pokona ich wrogów, ale gdy przestaną się Go trzymać i zaczną polegać na swej własnej sile, będą słabsi nawet od tych, którzy nie znają Boga, a ich wrogowie będą nad nimi odnosić zwycięstwo. PP 218.2
Jak Hebrajczycy zwyciężali, gdy Mojżesz wznosił swe ręce ku niebu i wstawiał się za nimi, tak Izrael Boży zwycięży, gdy przez wiarę uchwyci się mocy swego potężnego Pomocnika. Boska moc musi być jednak połączona z ludzkim wysiłkiem. Mojżesz nie wierzył, że Bóg pokona ich nieprzyjaciół, jeśli Izrael pozostanie bierny. Gdy wielki przywódca zanosił błagania do Pana, Jozue i jego dzielni towarzysze zdobywali się na największy wysiłek, by odeprzeć wrogów Izraela i Boga. PP 218.3
Po porażce Amalekitów Bóg rozkazał Mojżeszowi: “Zapisz to dla pamięci w księdze i wbij to w głowę Jozuego, że całkowicie wymażę pamięć o Amalekitach pod niebem”. 2 Mojżeszowa 17,14. Tuż przed swą śmiercią wielki przywódca nałożył na lud uroczysty obowiązek: “Pamiętaj, co ci uczynił Amalek w czasie drogi, gdy wyszliście z Egiptu, że stanął ci w drodze i gdy ty byłeś zmęczony i strudzony, wybił wszystkich osłabionych, którzy pozostali w tyle, i nie bał się Boga. (...) Ty wymażesz pamięć o Amaleku pod niebem. Nie zapomnij tego!”. 5 Mojżeszowa 25,17-19. O tym występnym ludzie Pan powiedział: “Ponieważ podniósł rękę na tron Pana, dlatego trwa wojna Pana z Amalekitą z pokolenia w pokolenie”. 2 Mojżeszowa 17,16 (BT). PP 218.4
Amalekici znali charakter Boga i wiedzieli o Jego wszechwładzy, ale zamiast okazać bojaźń przed Nim, postanowili przeciwstawić się Jego potędze. Cuda czynione przez Mojżesza w Egipcie były przedmiotem ich kpin. Wyśmiewali się z obaw okolicznych narodów. Przysięgali przez swych bogów, że wyniszczą Hebrajczyków, tak że ani jeden z nich nie ujdzie, i chełpili się, że Bóg Izraela będzie wobec nich bezsilny i nie oprze się im. Izraelici nie zrobili im żadnej krzywdy, ani im nie zagrażali. Ich napaść nie była niczym sprowokowana. Chcieli zniszczyć lud Boży, aby okazać swoją nienawiść i bunt przeciw Bogu. Od dawna byli zatwardziałymi grzesznikami, a ich przestępstwa wołały o pomstę do Boga, ale On w swym miłosierdziu wciąż wzywał ich do upamiętania. Jednak gdy wojownicy amalekiccy napadli na utrudzone i bezbronne szeregi Izraela, przypieczętowali zgubę swego narodu. Bóg troszczy się o najsłabsze ze swoich dzieci. Żaden akt okrucieństwa czy ucisku wobec nich nie uchodzi uwadze nieba. Jego ręka rozciąga się niczym tarcza nad tymi, którzy Go kochają i boją się Go, niechaj więc ludzie wystrzegają się, by nie uderzyć tej ręki, gdyż dzierży ona miecz sprawiedliwości. PP 219.1
Niedaleko od miejsca, gdzie Izraelici rozbili obecnie obóz, był dom Jetry, teścia Mojżesza. Jetro słyszał o wyzwoleniu Hebrajczyków, a teraz wybrał się, by ich odwiedzić i przyprowadzić Mojżeszowi żonę i dwóch synów. Wielki przywódca został powiadomiony przez posłańców, że się zbliżają i z radością wyszedł im na spotkanie, a po pierwszych powitaniach wprowadził ich do swego namiotu. Odesłał swą rodzinę z powodu niebezpieczeństw związanych z wyprowadzeniem Izraela z Egiptu, ale teraz mógł ponownie radować się ich obecnością. Zapoznał Jetrę z cudownym postępowaniem Boga wobec Izraela, a słysząc to, patriarcha radował się i wielbił Pana, po czym wraz z Mojżeszem i starszyzną złożyli wspólnie ofiary i uroczyście świętowali, by upamiętnić Boże miłosierdzie. PP 219.2
Przebywając w obozie, Jetro wkrótce spostrzegł, jak ciężkie były obowiązki, które spoczywały na Mojżeszu. Utrzymanie porządku i dyscypliny w wielkim tłumie niedoświadczonych i bez wykształcenia ludzi, było ogromnym zadaniem. Mojżesz był uznawanym przez nich przywódcą i sędzią, więc przychodzono do niego po radę nie tylko w kwestii ogólnych spraw i obowiązków ludu, ale także ze sporami, jakie powstawały między ludźmi. Zgadzał się na to, gdyż to dawało mu okazję do uczenia ich. Powiedział: “Oznajmiam przepisy i prawa Boże”. 2 Mojżeszowa 18,16. Jetro jednak zaprotestował przeciwko temu, mówiąc: “Niedobra to rzecz, którą czynisz. Męczysz się zarówno ty, jak i ten lud, który jest z tobą, bo sprawa ta jest za trudna dla ciebie, nie podołasz jej sam” (wiersz 17.18) i poradził Mojżeszowi, by wyznaczył odpowiednich mężów na dowódców nad tysiącami, innych na dowódców nad setkami, a jeszcze innych nad dziesiątkami ludzi. Powinni to być “mężowie dzielni, bogobojni, mężowie godni zaufania, nieprzekupni”. Wiersz 21. Mieli oni rozsądzać wszystkie pomniejsze sprawy, podczas gdy najtrudniejsze i najważniejsze przypadki będą przedkładane Mojżeszowi, który miał, jak powiedział Jetro: “stawać przed Bogiem za lud i (...) przedkładać te sprawy Bogu. Wdrażać ich w przepisy i prawa i wskazywać im drogę, po której mają chodzić, i czyny, które mają spełniać”. Wiersz 19.20. Ta rada została przyjęta i nie tylko przyniosła ulgę Mojżeszowi, ale także przyczyniła się do zaprowadzenia doskonalszego porządku wśród ludu. PP 219.3
Pan wielce uczcił Mojżesza i czynił cuda jego ręką, ale fakt, że został wybrany, by nauczać innych, nie doprowadził go do przekonania, iż sam nie potrzebuje pouczeń. Wybrany przywódca Izraela chętnie słuchał rad bogobojnego midiańskiego kapłana i przyjął jego plan jako mądre zarządzenie. PP 220.1
Z Refidim lud kontynuował swą wędrówkę idąc za słupem obłoku. Droga wiodła przez pustynne równiny, strome wzniesienia i skaliste wąwozy. Często, gdy przemierzali piaszczyste pustkowia, widzieli przed sobą urwiste góry, jak potężne wały, piętrzące się wprost na ich drodze, które wydawały się uniemożliwiać im dalszą wędrówkę, ale gdy zbliżali się do nich, tu i tam ukazywały się wyłomy w skalnych ścianach, a za nimi widniała kolejna równina. Szli właśnie przez jeden z takich głębokich, żwirowatych wąwozów. Była to niesamowita i zdumiewająca scena. Między skalnymi ścianami wznoszącymi się setki metrów po obu stronach, płynęła, jak daleko okiem sięgnąć, żywa fala zastępów izraelskich z ich stadami i trzodami. Przed nimi, w uroczystym majestacie, wznosiła się potężna góra Synaj. Słup obłoku zatrzymał się na jej wierzchołku, a lud rozbił swe namioty na otaczającej ją równinie. Tu miał być ich dom prawie przez rok. Nocą słup ognia zapewniał ich o Bożej ochronie, a gdy spali, chleb z nieba spadał delikatnie na obozowisko. PP 220.2
Świt złocił ciemne grzbiety górskie, a złote promienie słońca przenikały głęboki wąwóz. Zmęczonych wędrowcom zdawało się, że były to promienie miłosierdzia bijące od tronu Bożego. Wydawało się im również, że te wielkie, urwiste wzgórza dookoła świadczą w swej surowej potędze o wiecznej trwałości i majestacie. Wywoływały w umysłach ludzi uroczysty i poważny nastrój. Tutaj człowiek odczuwał swą nicość i słabość w obecności Tego, który “zważył na wadze góry, a pagórki na szalach wagi”. Izajasza 40,12. Tutaj Izrael miał otrzymać najwspanialsze objawienie, jakie kiedykolwiek dał Bóg człowiekowi. Tutaj Pan zgromadził swój lud, by wpoić im świętość swoich wymagań, gdy sam, własnym głosem ogłosił swój święty zakon. PP 220.3
Miały się w nich dokonać wielkie i gruntowne zmiany, ponieważ degradujący wpływ poddaństwa i długotrwałe przebywanie w bałwochwalczym otoczeniu wycisnęły swoje piętno na ich zwyczajach i charakterach. Bóg chciał ich wydźwignąć na wyższy poziom moralny, objawiając im samego siebie. PP 220.4